Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

  1. Płatek88

    Płatek88

    Użytkownik


    • Punkty

      9

    • Liczba zawartości

      212


  2. Gofer

    Gofer

    Użytkownik


    • Punkty

      5

    • Liczba zawartości

      979


  3. jaceen

    jaceen

    Redaktor


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      5 359


  4. RSM

    RSM

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      1 094


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 11.11.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. Wczoraj godzina 16 melduję się nad Odrą nie daleko zimowiska Barek. Nastawiałem się na sandacza. Miałem dwa brania i jedno udało się zaciąć równe 80 cm trafia na brzeg. Próbowałem z opadu na różne przynęty, jednak dwa brania dało jednostajne prowadzenie. Oba brania na 12 cm gumy od westina na 10 g główkach. Największą aktywność ryb zaobserwowałem między godziną 16:30 a 17:30 poźniej woda zamarła. Jeszcze kilka wypadów planuję w tym roku, może uda się trafić coś fajnego;-)
    9 punktów
  2. Jaceen, na jednym wypadzie łowi więcej ryb, niż ja w sezonie Ale to może dobrze, bo jakbym miał taką rękę do ryb, to mogłoby mi się znudzić. Z lepszych ryb, to ostatnio lipka złowiłem
    5 punktów
  3. 2020-11-03 Odra Przez kilka dni otrzymywałem wiadomości o fajnych połowach. U mnie niestety nie było różowo. Coś się działo, ale gdy siadło na kiju to małe, albo szybko spadło. Mimo że pogoda dla mnie bardzo łaskawa, to nie spodziewałem się rewelacji ze strony ryb. Zaglądając na meteogramy pogodowe tak właśnie pomyślałem. Z drugiej strony, gdzieś w głowie kołatała myśl, że nie raz wszystko przemawiało przeciw sukcesom. Jednak upór i konsekwencja potrafią wynagrodzić trud. Wybrałem się z myślą złowienia sandacza. Za dnia łowiłem na wszelkie silikonowe przynęty. Gramaturę jigów dobierałem najmniejszą, z jaką mogłem poprawnie kontrolować zestaw. Zaczynałem od 20 g i schodziłem po drodze na 17, 12, 10 i najmniej, jak się dało, to 7 g. Bezwietrzny dzień dawał szansę przy najmniejszej gramaturze zaobserwowanie opadu. Najdłużej łowiłem na "Kopyto" Relaxa. Mam duże zaufanie do tych gum. Mimo oferty wspaniałych silikonowych przynęt nie wyobrażam sobie nie zabrać ze sobą "Kopyt", gdy nastawiam się na sandacze. Żeby nie być uzależnionym od wąskiej grupy wabików, sięgam czasami do czegoś innego, czego jeszcze nie próbowałem. Starałem się wykonywać rzuty w miarę blisko, by mieć pełną kontrolę nad zestawem. Przy takich rzutach wyczułem kilka drobnych pstryknięć. Niestety nie dało się tego zamienić na rybę. Im dalej rzucałem, to opad się wydłużał, a zmiana na cięższe główki kończyła się zanikaniem tych delikatnych sygnałów. Wreszcie jest ryba. Skromnie ponad wymiar, ale bodziec w tym momencie był potrzebny. Do zmroku postanowiłem łowić na gumy a wieczorem woblerem. Liczyłem, że o zmierzchu drapieżniki podejdą za białorybem pod powierzchnię. Niestety było słabo. Czasami było tak, że nie wiadomo było, w które miejsce podrzucić, tak atakowały drapieżniki. Tym razem było prawie bez tych oznak. Kilka razy coś się zakręciło, jednak nie napawało to optymizmem. Brak optymizmu spowodował, że branie było mocnym zaskoczeniem. Humor bardzo się poprawił i na jakiś czas ból kręgosłupa poszedł w zapomnienie. Wobler Jaxona nie zawiódł. Kolejny raz potwierdził swoją łowność. Sporo czasu jeszcze do powrotu, to myślami powędrowałem, wręcz poszybowałem, ile to jeszcze się będzie działo. No tak, minęła godzina, minęła druga i nic. Zrezygnowałem z woblerów i wróciłem do silikonów. Główka 7 g i "Kopyto" miało zmienić, coś poradzić i przynieść wyniki. Wróciły delikatne trącenia. Zmieniałem miejsca o kilka metrów i kąt podawania gum. W dalszym ciągu starałem się oddawać krótkie rzuty. Lepsza kontrola i nadzieja na ryby penetrujące przybrzeżne tereny to była moja strategia na kończący się czas. Miałem jedno silniejsze łupnięcie i po kilkunastu minutach zmieniłem na gumę Savage Gear Pink. Ponownie podrzucam w miejsca pod różnym kątem i na tle rozświetlonych chmur obserwuję szczytówkę. Dostaję w końcu mocne uderzenie i szczęśliwie zacinam. Od samego początku wiem, że będzie niezła walka. Gdy zobaczyłem przewalające się cielsko ryby, pomyślałem, że mogę się spodziewać swojego rekordowego sandacza. Po chwili wiem, z czym mam do czynienia. Drugi odjazd, trzeci odjazd i znowu pod nogami. Tak było kilka razy. Jazda na ogonie też była. Szczupak pokazywał cały arsenał swoich sztuczek. Nawet przy brzegu układał się tak, by było jeszcze trudniej go podebrać. Jak by to powiedział w takiej sytuacji Brunner ze "Stawki większej niż życie"? Mam nadzieję, że kolejny łowca tego szczupaka, będzie się cieszył ze złowienia metrowego okazu. Tego życzę, bo niewiele brakuje, by ten wymiar osiągnął. 👊
    3 punkty
  4. Zabrałem się w końcu za klenie. Trudność polega na tym, że zanim zaczniemy fajnie łowić "zimne" klenie, musimy najpierw namierzyć stado i jego ścieżki. Tydzień temu zacząłem oczywiście od miejscówek, które dawały ryby w zeszłym roku. Bez efektów, ale to jeszcze nic nie oznacza. Przecież wodę mamy ciągle wysoką, pogodę zmienną a dodatkowo sprawdzenie miejsc o świcie i o zmierzchu nie daje gwarancji, że godzinę później/wcześniej by się nie pojawiły. Tydzień szybkich porannych i wieczornych wypadów i ciągle na 0. Z jednej strony to frustrujące, z drugiej przecież wiem co robię i spodziewałem się tego. Wczoraj sprawdziłem nowe miejsce. Kilka skubnięć nie do zacięcia rozbudziło pewne nadzieje. Miejsce wydało mi się logiczne - bardzo szeroki odcinek rzeki nieco łagodzi nurt wysokiej wody, partie wód z szybszym prądem, liczne miejsca spokojne na odpoczynek, sporo ptactwa nad wodą a więc i mniejsze ryby w otoczeniu. Postanowiłem spróbować o poranku i wreszcie udany strzał: Brania między 6:00 a 7:00. Na początku, gdy jeszcze ciemno ryba stała bliżej brzegu. Im jaśniej zaczynało się robić, tym bardziej stado przemieszczało w głębszą część opaski. Teraz będę miał codziennie przed pracą chwilę zabawy Już się pogubiłem, która to pięćdziesiątka w tym roku.
    2 punkty
  5. To i ja wrzucę coś z zębami, bo ostatnio po wielu próbach, coś się udało złowić. Tydzień temu siedemdziesiątka. I w ubiegły weekend- wszystkie brania w ciągu jednej godziny z tego samego miejsca 3 metry od brzegu. W kolejności 35 cm, 64 cm i 66 cm.
    1 punkt
  6. Długi weekend za nami 😎 Zebraliśmy bandę pięciu szaleńców i czwartek, piątek i sobotę polowaliśmy na kropkowanych kolegów. Wyjazd bardzo udany . Mimo nie dokonać sprzyjającej pogody udało się wyjąć sporo fajnych ryb. Filmidło z wyjazdu
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.