2 dni łowiłem na rzece. Wisłok w końcu się unormował, jeszcze pogoda mogła by się ułożyć , słońce i ciepło tylko wiatr tak piź......że głowę chce urwać.
Spinning na leciutko i drugi kij pod bolenia . Wczoraj bez kontaktu z rybami , dzisiaj jedno branie, mały klenik na smużaka pod brzegiem. Nawet go nie dotknąłem bo spadł podczas podnoszenia
Kompletny brak aktywności bolenia, łowiłem na bankowych miejscówkach i nawet się nie pokazały. Klenie też bez aktywności.
Pojawiły się w zasięgu rzutu jazie, co chwilę pokazywały płetwę grzbietową lub coś zbierały z powierzchni. Siedzialem przyczajony w trawach jak lis w kurniku i podrzucałem im wszystko co mam najlepszego smużaki, małe 1,5 cm wahadełka , większe 2 cm , rózne mikro wobki, 5 cm gumeczki i kompletna zlewka wszystkiego może pod sam wieczór coś by drgnęło ale zrobiło sie chłodno, dooopa mi zmarzła i poszedłem do domu.