Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 23.08.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. Z moich obserwacji sandacze mają się tak samo dobrze latem, jak jesienią, czy zimą. Jeżeli ktoś mocno zaangażuje się w ich tropienie w całym sezonie, może dojść do ciekawych wniosków. Dodam od siebie jedno zachowanie tych ryb, którego kiedyś absolutnie z nimi nie wiązałem. Otóż zbieranie pokarmu podobne do klenia zbierającego muchę. Są takie miejsca, gdzie sandacz bardzo powtarzalnie, z dokładnością do metra, potrafi się ustawić i co jakiś czas zjadać rybki niczym kleń chleb z powierzchni. Ustawia się w jakimś dołku, za przeszkodą dającą schronienie, lub warunki pozwalają na minimalny wysiłek, by ostatecznie zgarnąć słabiutką i bezradną rybkę niesioną nurtem. Mówię o sytuacji na rzece. Może być też tak, że przemieszcza się swoją ścieżką i powraca w te same miejsca cyklicznie w krótkich kilkuminutowych odstępach. Cały pic w tym, że czasami udaje się takie sandacze dość szybko, a czasami zaskakująco szybko przechytrzyć. Innym razem można przerzucić cały arsenał przynęt i skończyć na niczym. Przekonałem się, że w takich sytuacjach gumy z odpowiednią gramaturą jigowych główek, dają (według moich skromnych porównań) prawdopodobnie najlepszą skuteczność. W pewnych fragmentach Odry da się łowić sandacze na „upatrzonego”. Pomijając fakt, że nie łowiłem na upatrzonego dużych sandaczy, to satysfakcja z wytropienia stanowiska, wytypowanie przynęty, umiejętne jej prowadzenie, była niejednokrotnie budująca i potwierdzająca słuszną drogę do poprawiania skuteczności. Pisząc na upatrzonego, mam na myśli miejsce widzianych i słyszalnych ataków. Poprzedniej niedzieli byłem na jednym z takich miejsc. Poziom wody był taki, że bez namysłu postanowiłem wykorzystać warunki. Nie pomyliłem się. Sandacze co jakiś czas atakowały drobne rybki, wskazując swoje stanowiska. Tej nocy miałem sześć brań. Skuteczny byłem przy trzech. Gumy o długości 3” i główki 3-5 g dawały możliwość poprowadzić je niczym płytko pływające woblery. Brania były energiczne. Sandacze nic sobie nie robiły z tego, że przypon był prawie milimetrowej grubości. Ważniejsze było podanie gumy w ich rewir i prowadzenie na odpowiedniej wysokości.
    9 punktów
  2. Wczoraj 6 godzin pływania po starej żwirowni, woda dziewicza bo PZW się do tego nie przyznaje, kiedyś pewnie jakiś prywatny właściciel był , zarybień nikt nigdy nie robił na pewno. Ale jak jest woda to zawsze jest w niej ryba Wizualnie coś tam się chlapnęło czasem więc życie w wodzie jest. Do ręki trafił mały okoń, drugi trochę większy spadł podczas podnoszenia nad wodę , do tego 3 wyjścia z jednego miejsca okonia takiego pod 30 cm , na rózne przynęty atakował, raczej wątpliwe by w tym miejscu siedziały 3 sztuki atakował z pod tej pięknej kępy nenufarów . Łowiłem raczej na grubo z myślą o zębatych rybach.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.