Dzisiaj znów 2 godziny na nowej miejscówce.Do zmroku nic się nie dzieje a potem 40 minut aktywności ryb.Obławiam zalane trawy przy brzegu.Oczywiście na Fanatica.Pierwszy uderza kleń 42cm bardzo waleczny jak na swój rozmiar.Schodzę 20m niżej i siada drugi,który strasznie się chlapie przy samym brzegu,w podbieraku okazuje się ,że jest już całkiem fajny i gruby,miarka pokazuje 47cm.Narobił trochę rabanu do tego chwilę świeciłem latarką ale schodzę tylko 10m w dół bo zaczyna się fajna prostka.W drugim rzucie mam branie I znów wcięte.Klucha kulturalnie odpływa w środek kanału i całych hol jest spokojny mimo,że czuć fajny ciężar, w podbieraku ląduje klucha 48cm.Myślę sobie niezła skuteczność i schodzę dalej w dół rzeki.Chybna w trzecim miejscu znów branie I znów czuję,że mam fajną kluchę idzie równo kilka metrów od brzegu I nagle stop.Pierwsza myśl,że połknął ją jakiś Wąs ale po chwili czuję szarpanie,więc wlazła w zaczep.Schodzę poniżej ryby ale nie udaje się jej uwolnić,zaczep jest przy dnie i raczej nie puści.Nie czuję już ryby i po kilku szarpnięciach żyłka pęka.Szkoda mógł być pierwszy 50+.Zaznaczam miejsce kamieniami,może jutro uda się wyjąć zaczep i odzyskać wobka.Schodzę jeszcze ze 100m ale na Sendala nie mam brań.