Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 25.04.2022 uwzględniając wszystkie działy
-
3 punkty
-
Cześć. Rzeki przed miastem Oława nie miałem okazji poznać. Poznałem natomiast odcinek poniżej od Groblic do Siechnic i kiedyś (praktycznie przez kilka sezonów wyłącznie) cały odcinek wodociągów Siechnice-Mokry Dwór-Świątniki. Wytrwałości potrzeba. Gdy zaskoczysz o co chodzi w tej rzece, to już będzie z górki. Czasami jakiś niuans powoduje o naszej porażce lub sukcesie. Chłodna wiosna trochę się przeciąga i nie widać powierzchniowej aktywności, tak jakby się chciało. To nie znaczy, że jest bezrybie. Z Oławy nie mam takich wyników, jakie teraz zdarza się mi osiągać. Jednak miałem okazję złowić w tej rzece klenie 50+, i byłem świadkiem złowionego klenia przez miejscowego wędkarza o długości 62 cm. Patrząc na mapę, to na pierwszy raz poszedłbym sprawdzić te dwa ostre zakręty poniżej mostu i okolice mostu. Wyżej jest jakiś próg, jaz? To też bym tam zaglądnął zachowując odpowiednią odległość. Przed zmierzchem próbowałbym na płani. 👊1 punkt
-
Przecież wiesz, że tak się robi:) Ciężkie bezsterowe boleniówki odpowiednio prowadzone, też śmigają po powierzchni. Da radę? Pokombinujesz z profilem, oczkiem i jazda na bolaski z powierzchni:) Jak wspomniałem, żeby u mnie wobler miał miano 100% smużaka, musi przejść test na stojącej wodzie. W spoczynku powinien pływać. Powinien być małych rozmiarów (na plus, gdy przypomina wyglądem owada) i podczas ściągania i naporu wody powinien mieć tendencje pracy po powierzchni. Mam owady robione przez siebie w wersji tonącej. Trzymam je w pudełku razem z pozostałymi. Przeważnie posługuję się nazwą smużak. W ostatecznym rozrachunku, dla mnie to inna kategoria woblerków. W przypadku łowienia na wędkę muchową, czasami fajnie ryby biorą na muchy tonące, które pod naporem wody, lub przez manewry wędkarza są wyprowadzane z toni do powierzchni. Podobna sytuacja ma miejsce z woblerami. Taki dryfujący ku powierzchni niejednokrotnie prowokuje do ataku. Czasami jest to jedyny skuteczny manewr;)1 punkt
-
21.04 po zmroku. Jeden z wrocławskich kanałów. Kilka brań ale tylko jedno wcięte. Ryba skusiła się na Hunter Tekla 3,5cm. prowadzony wachlarzem. 1. jaceen 49+47+46 = 142 2.MarianoItaliano85.... 3. RSM 46+0+0= 46 4. Marienty 50+32+49= 131 5. RafalWR 48+50+47=145 6. Cysiu 39,5 7. moczykij 44+34+47 = 125 8.lechur1 45+47+48=140 9. Jamnick85 33+0+0= 331 punkt
-
Teraz będzie bez jakiejś ścisłej zależności. A może jednak coś się znajdzie?:) Chyba tak;) Część woblerów, o których wspomnę miałem i są sprawdzone. Cechą wspólną są niewielkie rozmiary, uniwersalność i są to wersje pływające. Łowiąc z brzegu, może być problem sprowadzić je głębiej niż metr. Dla mnie to zaleta. Tak ma być. Powoli odchodzi chęć szukania nowości i tej magicznej przynęty, która sama łowi. Zacznę od miło wspominanego-Longusa 7 cm/F. Najmniejsza wersja to kusiciel kleni, jazi i sandaczy. Lubię nim łowić. Łowiłem jeszcze Longusem 9 cm, jest ok. Na niego pojawiało się więcej sandaczy, a w dalszej kolejności klenie i bolenie. Jedenastocentymetrowy niestety nie złowił mi ryby. Kolejny to Stream Minnow 5 cm. Udany wobler. Podobna praca i wygląd do Rapali Original 5. Obydwa skuteczne w moich rewirach. Jak z większością tu przedstawionych przynęt nie mam właściwie szans uzyskać nimi maksymalnego zanurzenia wskazywanego przez producenta. Na tym akurat mi nie zależy. Sprit Minnof 80F jest mi nieznany. Zamówiłem go przy okazji. Patrząc na charakterystykę, jestem w 100% przekonany do jego łowności. Ferox 4 cm/F był mi kiedyś polecony. Klenie, okonie i niestety lubiły go też szczupaki. Sprowadziłem go ponownie i okazało się, że to coś innego, niż znałem. Zmienił się wygląd i chyba materiał. Na zdjęciach nie dostrzegłem tej różnicy. Czy będzie skuteczny jak poprzednia wersja? A może to inny Ferox? Kolejny zestaw trzech woblerów jest mi nieznany. Przemawia intuicja, że będą łowić. Micro Snack miał być pływający. Okazuje się, że delikatnie tonie. Gdyby go pozbawić wszystkich kółek łącznikowych, zamienić kotwiczki na lżejsze i wiązać bezpośrednio linkę, to byłby F:) W prowadzeniu można się nim bawić na wszelkie sposoby. Robi wrażenie na wersję poppera, ale tak nie jest. Według mnie to wobler mini boleniowy i do drażnienia szybkich okoni. Będzie więcej czasu, to postaram się z niego coś wycisnąć. Dam szansę jeszcze raz Cicadzie 3D / 3 cm. Dobra przynęta na powierzchniowe klenie i jazie. Mankamentem jest szybkie wyłamywanie skrzydełek podczas ataków ryb, zacinania i walki. W poprzedniej cykadzie wstawiałem po swojemu zamienniki z poliwęglanu. Pewnie robiłbym to do tej pory, ale kiedyś przez nieuwagę straciłem pudełko z woblerami. 👊1 punkt
-
SMUŻAKI Czy jest jakaś definicja w świecie wędkarskim ujmująca, czym jest wędkarski smużak? Nie mam takiej wiedzy, ale powiem, jak ja to widzę. Są to wyłącznie moje spostrzeżenia. W moim pojęciu smużak powinien... smużyć. To chyba oczywiste:). Żeby do takiego zadania zmusić wobler, to powinien być pływający. Jakoś nie mogę się zgodzić, że woblery tonące, nawet dające się wyciągnąć na powierzchnię, we wszystkich sytuacjach spotkanych nad wodą, spełnią to zadanie. Najważniejszym kryterium, jakie u mnie decyduje o tym, że nadaję przynęcie miano smużaka, jest moment posłania woblerka na wodę i pozostawienie go do swobodnego pływania. Woblerek tonący tego nie potrafi. Bez ingerencji wędkarza zatonie. Można się spierać o szczegóły, ale u mnie, ta jedna cecha (tonący) dyskwalifikuje nazywanie woblera smużkiem. Inna rzecz, to jego praca podczas zwijania. Mimo że może być pływający, ale nie da się go ściągnąć do siebie właśnie poprzez smużenie, to też nie zaliczyłbym go tej kategorii. W skrócie ująłbym to tak, ma pływać, ma smyrać:) po powierzchni podczas spływu i podczas zwijania linki. Trzecia rzecz, to powinien być niewielkich rozmiarów. Tu jednoznacznego zdania nie mam, ale skłaniam się do określenia górnej granicy +/- 40 mm. To moje osobiste kryteria. Oczywiście, jeżeli takim smużakiem mam możliwość w niektórych przypadkach zejść pod wodę nawet na kilkanaście centymetrów, to jest to dodatkowa zaleta. Jednak powinno to być o wiele trudniejsze zadanie. Gdybym był zmuszony do ekwilibrystycznych wyczynów, by woblerka wprowadzić w smużenie, to jaka praca przeważa, to taka kwalifikacja. Pierwsza myśl, jaka się nasuwa, gdy jest mowa o wędkarskim smużaku, to myślę o owadach. Fajnie by było, gdyby taki woblerek przypominał jakiegoś. Nie jest to u mnie aż tak ważne, ale pudełko z przynętami wyglądałoby smutno, gdyby zawierało przynęty bez imitacji owadów. Co u was sprawdza się na letnie miesiące, macie jakiegoś faworyta? Ma być lotny, a może delikatnie ma opadać na wodę? Agresywny, szarpiący mocno na boki, czy taki wolno puszczony z nurtem. Może ktoś łowi na stojącej wodzie? To ostatnie byłoby bardzo interesujące:) Smużaki Lovec Rapy. Bezsterowe smużaki Stani, Stanisława Mallek. Bromby Andrzeja Lipińskiego. Smużak pokryty tkaniną, B. Olkiewicz. Sam też czasami jakiegoś wystrugam;) I jeszcze by się znalazło więcej, różnych twórców na małą i dużą skalę. Wypieszczone, albo zrobione w minimalistyczny sposób, jednak nie ustępujące skutecznością ani na krok konkurencji (Pioytro82, JAZ, Hegemon).1 punkt