Cześć. U mnie październik prawie w całości poświęcony sandaczom. Niestety nie mogę się przebić do tych wymiarowych. Łowiłem wyłącznie na rippery. Kilka razy byłem z lżejszą wędką na okoniach. Szczerze, to musiałbym szukać daleko pamięcią wstecz, żeby przypomnieć sobie o takiej skuteczności. Coś za coś, przekroczenie bariery 25 cm było niemożliwe.
Ostatnio wybrałem się z myślą o jesiennych klenio-jaziach. Niestety kanał Odry był z tak niską wodą, że w niektórych miejscach można by przejść w kaloszach. Prawdopodobnie taki stan będzie na czas nasuwania przęsła nowo budowanego mostu. W tym roku górny odcinek odpuszczam. Wróciłem na główną Odrę i tam wykorzystałem kilka brań. We wtorek wziąłem dwie wędki, jedna uzbrojona w linkę 0,08 i woblery "Krakuski". Druga z linką 0,16 i jako przynęty woblery sandaczowe. Łowiłem między godziną 18:00-22:30. W każdym obiecującym miejscu dawałem jednej i drugiej kilkanaście minut szansy. Lżejszy zestaw miał większe powodzenie. Złowiłem trzy klenie, jedna fajna ryba spadła i miałem jeszcze kilka brań.
Na mocniejszy zestaw miałem trzy brania. Złowiłem sandaczyka, klenia i na jednej z ostróg mam w końcu mocne uderzenie z samego szczytu. Tam właśnie spodziewałem się sandacza. Ucieszyłem się, bo czułem coś poważniejszego z drugiej strony wędki. Trochę mnie zdziwiły mocne i zdecydowane zrywy. Na dodatek ryba robi jazdę na ogonie. Po krótkiej walce sandacz okazuje się...szczupakiem.
pzdr., 👊