Gratuluję.
Nie każdy zna to uczucie. To naprawdę działa. Złowione ryby na własne przynęty mają podwójną wartość i zadowolenie. W piątek chciałem zakończyć miesiąc jakimś fajnym akcentem i uważam, że się udało, mimo trefnej pogody. Wybrałem z pudełka tym razem woblerka wystruganego przez naszego forumowego kolegę Peekola.
Ktoś z wrocławiaków pamięta "Ligę Ślęzy"? Kto wie, gdyby ślumpa nie zarastała, to może do tej pory liga by istniała? W każdym razie zostały mi jeszcze woblery od Piotra i wczoraj polatał jeden z nich po odrzańskich miejscówkach. Wykonanie, to majstersztyk. Praca woblera (pozostałych również) wzorowa. Miałem kilka brań i dwa udało się wykorzystać. Ryby do okazów nie należały, ale brania na misternie wykonane przynęty dają tyle satysfakcji, co złowienie ponadprzeciętnej ryby:)
👊