W piątek trochę połowiłem. Odra, tylko picker, pieczywo z sezamem i cztery godziny nad wodą. Trzy klenie na brzegu. Dwa większe około 40 cm. Nie mam szczęścia i prześladują mnie tylko czterdziestki:), chociaż miałem duuuże klenisko, ale przedłużający się hol dał mu szansę w końcowej fazie. Wywinął młynka i po sprawie.
Złowiłem też siedem krąpi. Cztery to były mutanty. Sporadycznie je łowię i takie okazy po czterdzieści centymetrów, mimo że po leszczach według mnie to najbrzydsze ryby, zrobiły na mnie wrażenie. Za waleczność jednak piątka:)
Trochę brań zepsułem. Taka uroda takiego sposobu łowienia:)