Skocz do zawartości
tokarex pontony

Ranking

  1. andrutone

    andrutone

    Użytkownik


    • Punkty

      5

    • Liczba zawartości

      727


  2. tomek1

    tomek1

    Administrator


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      10 657


  3. jaceen

    jaceen

    Redaktor


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      5 357


  4. Konrado

    Konrado

    Użytkownik


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      63


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 27.12.2023 uwzględniając wszystkie działy

  1. Cześć. Zachęcony obszernym wpisem @tomek1 również postanowiłem opisać miniony sezon i plany na przyszły. Ostatnie trzy sezony nie rozpieszczały. Brakowało czasu, a kiedy czas był, to brakowało wody w miejscówkach, które najczęściej odwiedzam. Rzeczki takie jak Bóbr, Kaczawa, czy Kamienica zamieniają się w strumienie. Jeziora Pilchowickie czy Rakowickie zamieniają się w zieloną breję. Oławka czy Kanał Powodziowy cały czas mają niski stan i prześwietlone są do dna. Jednak dzięki koledze @jaceen, który dzieli się wiedzą i doświadczeniem na forum, nie skąpiąc kolegom z forum porad i inspiracji, ten sezon był bardzo emocjonujący. A zwłaszcza dzięki crawlerom, przynętom które właściwie dla mnie do tej pory nie istniały, a które tak wspaniale Jacek rozpracował. Ale po kolei. Sezon rozpoczynam tradycyjnie razem z moim ojcem na Bobrze. W tym roku mało bywałem na pstrągach. Nie złowiłem też ich zbyt wielu i nawet żadnego wymiarowego nie miałem, jednak klimat pstrągowych łowów bardzo mi pasuje. W marcu wypadłem na pomysł, aby wozić ze sobą w plecaku krótki spinning i zatrzymywać się w drodze do pracy, choćby na 20 minut, nad Oławką. Jeżdżę bowiem często do pracy rowerem i jadę spory kawałek wzdłuż Oławki. Kilka pierwszych wypadów przyniosło jazika, klenia i okonia, jednak bliżej kwietnia ryby jakby wymiotło i się zniechęciłem. W maju liczyłem na bolenie, zwłaszcza na przynęty powierzchniowe, jednak nie potrafiłem żadnego w tym roku skusić do brania. Przynęty powierzchniowe. Już od dwóch sezonów próbuję włączyć je do mojego arsenału, jednak jak dotąd bez szczególnych sukcesów. Robiło jednak na mnie duże wrażenie, jak Jaceen łowi na różne chlapaki okonie, szczupaki czy bolenie. Ale zwłaszcza sumy. Te szczególnie rozpaliły moją wyobraźnię. Postanowiłem w tym roku złowić mojego pierwszego suma z Odry. Czekałem z niecierpliwością na czerwiec, czytając na forum raz po raz, to co Jaceen pisał o łowieniu na crawlery w poprzednich latach. Gdy rozpoczął się czerwiec ruszyłem z pasją na nocne łowy. Te również były dotąd dla mnie pewną egzotyką. Okazało się, że to jest to. Od pierwszego wyjścia zacząłem łowić klenie. Brania były agresywne, było ich dużo, a klenie nie były małe. Myślę, że najmniejszy mógł mieć ze 35 cm. Największe dwa miały po 44 cm. Niestety mimo złowienia kilkunastu kleni, nie mogłem trafić na suma. Pod koniec czerwca nastąpiło jednak przełamanie i podczas jednego wyjścia złowiłem trzy sumki, w tym jednego już przyzwoitego. Emocji było co nie miara. Przepadłem. Na początku lipca jechałem z rodziną na wakacje do Chorwacji. Pierwszy raz zabrałem ze sobą sprzęt wędkarski. Bardzo fajne łowienie. Zebrałem trochę nowych doświadczeń i wiem już, że koniecznie muszę pojechać jeszcze na łowy w Adriatyku, tylko może w trochę inny okres w roku, bo wakacje ponoć nie sprzyjają połowom z brzegu. Druga połowa lipca i pierwsza sierpnia, to dalsze nocne wyjścia za sumem. Miałem jeszcze cztery konkretniejsze sumy na haku, z czego dwa wyciągnąłem. Niestety nie dane mi było zmierzyć się z jakimś już naprawdę dużym. Ale i te metrówki dały dużo emocji. Ostatni dzień sierpnia to zamknięcie sezonu pstrągowego. W tym roku wybrałem Kaczawę. Koniec sierpnia i wrzesień to porażka. Bezowocne już próby powierzchniowego łowienia i pierwsze nieskuteczne próby łowienia sandaczy. Z początkiem października kupiłem wędkę UL z myślą, że może wezmę się za okonie. Po kilku pierwszych bardzo zachęcających próbach okonie też gdzieś się pochowały. Próbowałem też nastawić się na szczupaka z małej rzeczki, ale kilka wyjść na Oławkę i na Ślęzę zakończyłem niestety na zero. W listopadzie miałem jeszcze jedną zajawkę. Otóż uparłem się, aby złowić miętusa. Rybę prawie już legendarną, a której jeszcze nigdy nie złowiłem. Niestety kilka wieczorów, które poświęciłem, nie przyniosły upragnionego miętusa, choć klimat listopadowych, nocnych zasiadek był warty podjęcia tych prób. Zabrakło mi w tym roku jakichś wypraw na odległe łowiska, takiej turystyki wędkarskiej i poznawania nowych miejsc. To jest coś, co bardzo lubię w wędkarstwie, które jest dla mnie przede wszystkim przygodą. Jestem jednak pełen optymizmu przed nowym sezonem. Myślę, że doświadczenia z poprzedniego, zaowocują w tym, który teraz się zaczyna. Oczywiście początek sezonu, dopóki rzeczki nie pozarastają, planuję poświęcić pstrągom w jeleniogórskim okręgu i kleniom w rzeczkach wrocławskich. W maju chciałbym wybrać się na belony na Bałtyk i złowić w końcu jakieś bolenie w okolicy Wrocławia. Czerwiec, lipiec i sierpień to będą wielkie nocne łowy na ogromnego suma 😉 W listopadzie podejmę jeszcze próbę złowienia miętusa. Poza tym mam jeszcze klika różnych pomysłów i mam nadzieję, że choć część uda się zrealizować. I może uda się gdzieś pojechać, w jakieś ciekawe nowe miejsca. Powodzenia wszystkim w nowym roku i mocnego przygięcia wędki 👊
    5 punktów
  2. Jak zwykle o tej porze, warto podsumować mijający właśnie sezon. Jaki był? W sumie niezły, choć było wiele rozczarowań- szczególnie jeśli chodzi o drapieżniki, ale po kolei. Sezon jak zwykle zaczynam od rzecznej przepływanki i feedera. Meldują się płocie, krąpie, leszcze a czasem dziwny karaś z wąsami. W tym roku mocniej niż zwykle nakręciłem się na tęczaki. Kupiłem delikatny sprzęt, przynęty i dużo czasu poświęciłem na łowienie tych ryb. Złowiłem ich bardzo dużo, w tym sporo ryb w granicach 50 i więcej. Raz nawet udało się usiąść na lodzie. Pozytywne jest, że nawet mojego młodego namówiłem na łowienie. W marcu na łowisku Moszczanica zamiast pstrąga, na wędkę do 7 g zapinam za grzbiet niemal metrową tołpygę. Sprzęt daje radę i wyjmuję pierwszą tołpygę w życiu. Potem zaczynam kolejny sezon muchowy. Króluje nimfa, choć czasem udaje się co złowić na suchara. Łowię sporo niezłych pstrągów, kilka ok. 40 cm, największy wiosną 45 cm. Mam też kilka lipieni, w tym dwa ok 40 cm. Maj to nastawienie na karpia na lokalnym przełowionym łowisku. Jak na te warunki połowiłem sporo całkiem niezłych karpi. Koniec maja to wyjazd nad morze. Z plaży nie połowiliśmy, ale z łodzi wyjęliśmy dużo grubych belon. Wieczory to oczywiście polowanie na flądry. W maju próbuję zawsze złowić okonie na rosówki, ale kolejny rok z rzędu z fatalnym skutkiem. Trafiały się przyłowy. Nie mogło zabraknąć brodzenia za świnką. W czerwcu już tylko drapieżniki. Początek niezły, bo melduje się sandacz na spinning. Potem mimo wielu starań, łowienia na zrywki przez całe lato. Sumy kompletnie nie współpracowały. Jeden szczurek ok. 80 cm na spininig i niewiele większe dwie sztuki na zrywkę. Dramat... W lipcu kilka dni z rodziną na łódce na Solinie. Świetne doświadczenie, zupełna inna perspektywa tego jeziora, choć ryby kompletnie nie współpracowały. W lecie smutne wydarzenie pośrednio doprowadziło mnie do powrotu w szeregi PZW. Śmierć i pogrzeb kolegi @Don Gucak , odświeżyła kontakt z @Gofer. Zgadaliśmy się o brzanach, których nigdy nie złowiłem i... dalej już poszło. Pierwsza i kolejne wyprawy przyniosły mi wiele pięknych brzan, świnek i klika drapieżników z dużej rzeki. Za tą zajawkę Gofrowi należą się wielkie podziękowania. W lecie badałem również inne łowiska PZW. Jedno z nich przyniosło mi wiele dawno niełowionych przeze mnie linów. Było również kilka bonusów. Na delikatny zestaw spławikowy wyjąłem karpia 6,5 kg, amura 82 cm i jesiotra 88 cm. Klika jeszcze większych ryb straciłem. Na początku września wczasy, tym razem w Turcji, szału nie było, ale kilka ryb udało się złowić. Miny ludzi w resorcie jak idę z wędkami na ryby bezcenne. Jesienią jeszcze ostatki muchowe, z największym pstrągiem w roku 47 cm. Na rzece ciągle brzany, ale wpadły również drapieżniki. Na ostatnim zdjęciu największy sandacz 73 cm na... czerwone robaki. Jesień to również moje największe w życiu leszcze. Rekord dociągnąłem do 65 cm. Kilka wyjazdów na karpie i jesiotry. Przyniosło kilka ładnych ryb i poznanie nowego, urokliwego łowiska. Krótki epizod z okoniami. Z sandaczem było słabo, ale jednak udawało się coś wydłubać. I znów wobec marnych efektów z prawdziwymi drapieżnikami- kilka wypadów na tęczaki. Grudzień to już nierówna walka z zimą, głównie bez efektów. Sezon dla mnie w sumie nie był zły, co widać również w klasyfikacji Grand Prix. Stał pod znakiem rzecznego łowienia, którego ciągle się uczę. Wielkim zawodem okazały się w tym roku sumy, mimo dużego zaangażowania czasu i sił. W przyszłym roku mam nadzieję na mroźny styczeń i podlodówkę. Później na pewno mucha i karpiki. W maju chciałbym wreszcie złowić pierwszego w życiu bolenia. Pod koniec maja planuję wyprawę na belony. W lecie jeżeli nie odpalą sumy, to więcej czasu poświęcę karpiom i amurom i oczywiście brzanom. We wrześniu planowana wyprawa do Norwegii, więc jest nadzieja na grube łowienie. Na pewno będę chciał również dociągnąć życiówkę leszcza do 70 cm. Oprócz tego będą również drapieżniki i tęczaki. Oby przyszły sezon choć nie był gorszy niż ten 2023.
    1 punkt
  3. @andrutone super podsumowanie i piękne ryby. Zazdroszczę zwłaszcza sumów.
    1 punkt
  4. Jaki dodać do tego komentarz? Za bardzo nie przychodzi nic do głowy. Bo od września pierwszy przekraczający o cały milimetr:))) wymiar. Branie fajne, agresywne z całkowicie połkniętą przynętą Westin Shad Teez 7cm/10g. Złowiony z brzegu, z ręki i blisko brzegu. Odra trącona z silniejszym uciągiem. Zauważyłem trochę drobnicy w spowolnieniach niedaleko przybrzeżnych trzcin i tam szukałem drapieżników. Na cztery wyprawy na każdym po jednym braniu. Trzy ryby na brzegu. 1. Elast93 70,5 + 70 + 62 = 202,5 2. Fido Angellus 63+ 64+67= 194 3. Marienty 4. Zbynek1111 5. lechur1 5. jaceen 50 + 0 + 0 = 50 6. Seba ZG 50 + 80 + 74 = 204 7. RafalWR 64 + 62 + 66 = 192 8. MarianoItaliano85 9. tomek1 10. MARCIN82 80 + 87 = 167 11. Budek 12. jamnick85 50 + 72+70 = 192 13. Konrado 64 + 68 + 69 = 201
    1 punkt
  5. Olaboga! no to doła można złapać Gratulacje pięknej ryby! Ja niestety tylko na początku grudnia kilka razy nad wodą. Jak zwykle zawodowo kumulacja pracy na koniec roku. Ale broni (znaczy wędki) do szafy jeszcze nie chowam i może raz czy dwa w tym roku jeszcze wyskoczę porzucać. Dla mnie to raczej do maja ostatnie chwile ze spinningiem. Tymczasem życzę Wesołych Świąt i niech Mikołaj pod choinkę przytaszczy Wam trochę silikonu i długich paczek
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.