Tego się nie spodziewałem. Liczyłem na okonie pod ławicą, a w ostatnich minutach pasiak zgarnął Tantę tuż pod powierzchnią.
Pierwsze dwie godziny szukałem sposobu. Zmieniałem kolory, długość, rodzaj przynęt i ciężar. I to ostatnie w końcu rozsznurowało worek brań. Okazało się, że rozwiązaniem była przynęta na samym haku offsetowym.
Widocznie każdy dodatkowy obciążnik powodował problemy w zassaniu gumek. Z tak mega wolno opadającą przynętą radziły sobie nawet maleńkie wzdręgi. A złowiłem ich z tymi wcześniejszymi chyba z 50 sztuk.
Na koniec ładne zgarnięcie i myślałem, że przebiłem się do dużej wzdręgi. Kijek ładnie się przygiął i na matę wylądował fajny okoń. Oczywiście leci i otwiera moją tabelę.