Skocz do zawartości
przynęty na klenia     Dragon

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 11.10.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. Nad odrzański kanał zajechałem po 22:00. Chciałem się pożegnać z tymi miejscami w tym sezonie. Jedno jedyne branie i klenik ok 40cm ląduje do ręki. Po północy zmieniam odcinek i z woblerów przechodzę na gumy. Teraz będzie kuszenie sandaczy. Tym razem sprzęt bardziej kleniowy. Wędka travel do 15g i plecionka 0,10 a przynętą była guma Lunker City Shaker 3,25" na główce 3g. W zasadzie była już niedziela:) Pierwsze rzuty dały mi niewielkiego sandacza na rozgrzewkę. Noc była zimna i gdybym nie zabrał rękawiczek, byłbym dawno w domu. Po kilkunastu minutach doławiam drugiego. Do wymiaru brakuje około 5 cm. Cienka plecionka pozwoliła mi tym razem na oddanie dłuższych rzutów. Poprzednio brakowało mi kilka metrów do miejsca, gdzie pokazał się sandacz. Grubsza linka nie pozwoliła mi tam dotrzeć. Teraz guma przelatuje za miejscówkę i umiarkowanym tempem sprowadzam ją na to stanowisko. Kilkanaście rzutów i wyraźne trzepnięcie kwituję zacięciem. Muszę energiczniej odpowiadać, bo kijek jest bardziej spolegliwy i na dłuższym dystansie można branie zepsuć. Okazało się, że moje obawy były bezpodstawne. Sandacz połknął całą gumę i bez peana się nie obyło. Pomiar wskazał dokładnie 54,5 cm. Branie było około godz. 0:45. Komplet już mam. Teraz pozostaje ze spokojem szukać tych +60. Jak u Was? 1. jaceen 53 + 54,5 = 107,5 pkt 2. ... 3. ... 👊
    1 punkt
  2. Dwa dni wcześniej złowiłem dziewięć okoni. W piątek piętnaście. Na gumki mi nie idzie, to wymyśliłem, że będę łowił na obrotówki. Większość pasiaków złowiłem na złotego Meppsa Aglię Long.
    1 punkt
  3. Tak jak wczoraj pisałem, zacząłem dzisiaj znowu "nawiedzać" Wisełkę.. Około 7 rano zaraz po świcie ruszam z bratem nad rzekę, cel sandacz lub szczupak czy co tam będzie grasować.. Zaraz na początku rozdzielamy się i łowimy oddaleni od siebie o kilkaset metrów, brat na spokojniejszej wodzie ja wyżej bardziej w nurcie - rynnie. Pierwsze branie mam po prawie 2 godzinach łowienia, na sandaczowego kenarta łupnięcie 10 m od brzegu. Przez pierwszą chwilę nie wiem co mam na kiju, udaje się rybę podciągnąć do powierzchni i widzę że mam bardzo duuużego bolenia.. 3 minuty przeciągania liny i udaję się rybę podebrać, szybkie kilka fotek samowyzwalaczem + z miarką i wypuszczam skubańca.. Jest nowa życiówka równo 80 cm Piszę do brata co złowiłem i dostaję wiadomość że brat idzie do mnie na miejscówkę. Ja z wrażenia siadam i nie łowię dobre 15 minut aż przyszedł do mnie braciak Po całej akcji schodzę kawałek niżej w miejsce gdzie jest spowolnienie nurtu i cofka, zakładam gumę i zaczynam przeczesywać wodę. Łowię tak dobre pół godziny gadam z bratem, a tu nagle mega strzał w fishuntera z opadu.. W pierwszej chwili myślę będzie sandacz dobre 80+, lecz po chwili ryba zapierdziela pod nurt w górę rzeki dobre 20-30 m i już wiem że to nie będzie sandacz.. Po kilku minutach udaję się podholować rybę bliżej brzegu i widzę drugiego jeszcze większego bolenia.. Brat podbiera mi rybę, kilka zdjęć i okazuje się że poprawiam życiówkę o ponad 3 cm.. Ryba ma 83 cm. Tak odpasionych boleni nie widziałem na żywo już dobre 2 lata, myślę że obie ryby miały w granicach 4/5 kg.. Między czasie bratu spadła jakaś ryba na gumę, obstawia sandacza.. Następnie nadal kontynuuję obławianie gumą tej samej miejscówki, po jakoś 40 minutach mam kolejne mega branie z opadu. Po zacięciu mega ciężar i odjazd.. Wąsaty i to nie mały, ryba nieustannie odjeżdża mi przez około minutę i się spina.. Hak ostry, nawet się nie rozgiął - pech. Zakończyłem łowienie około 11:00, brat został nad wodą do wieczora bo zamierzam później jeszcze zajrzeć o zmroku w to samo miejsce.. Około 12:10 dostaję info od brata że też miał suma na gumę, po 5 minutach walki ryba przetarła plecionkę i poszła z gumą.. PS. Jednak warto konsekwentnie jeździć nad wodę nawet tak jak ja mając ponad 25 km w jedną stronę, bo prędzej czy później trafi się taki dzień jak mi dzisiaj
    1 punkt
  4. Są tacy, co w tym sezonie swoje największe sandacze już złowili😀. Tym sposobem można skromnymi pięćdziesiątkami podkręcać atmosferę;) W niedzielę koło "Krokodyl" organizuje zawody, to wybrałem się w nocy, aby w spokoju coś wydłubać. Łowiłem, można by powiedzieć dość dziwnie. Guma Lunker City Shaker 3,25" z główką 3 g na plecionce 0,26 i to wszystko wsparte wędką do 80 g. Nie nie, tu nie chodzi o podbijanie i obserwowanie opadu:) Jest takie miejsce, gdzie Odra ma mocny uciąg, a głębokość często nie przekracza 1 m. Łowię tam, można powiedzieć, że na "przepływankę". Podrzucam gumę powyżej swojego stanowiska i kontroluję jej spływ w toni. Czasami delikatnie podkręcę kołowrotkiem, a innym razem nie robię nic, prócz delikatnych ruchów wędką. Gdy guma ląduje poniżej mojego stanowiska, to praktycznie nic nie trzeba robić, tylko czekać na moment wyraźnego trzepnięcia w wędkę. Ta wyraźna różnica "cw" wędki nad gramaturą gumy z jigiem jest po to, żeby wyraźnie poczuć branie w ręce, a nie obserwować szczytówkę i odczytywać na niej brania. Dodatkowo potrzebuję tam solidniejszej wędki, by miała zapas mocy na szybkie holowanie ryby z bystrza. Przy podwyższonym stanie nurt jest silny i w zasadzie każda ryba solidnie testuje sprzęt. Zaczynam od sandacza 53 cm. Był jeszcze jeden mniejszy. Obydwa na Lunkera. Miałem jeszcze dwa brania na woblera z opaski, ale nie wcięte. Ryba złowiona około 22:35. Kto da więcej? 1. jaceen ---- 53 2. .... 👊
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.