Skocz do zawartości
tokarex pontony

andrutone

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    868
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    67

Ostatnia wygrana andrutone w dniu 1 Sierpnia

Użytkownicy przyznają andrutone punkty reputacji!

Informacje o profilu

  • Lokalizacja
    Wrocław

Ostatnie wizyty

8 118 wyświetleń profilu

andrutone's Achievements

863

Reputacja

  1. Pewnie macie rację. Nie mam doświadczenia, to jest dopiero mój szósty sum metr plus. Jednak łowi mi się tym sprzętem całkiem wygodnie, a i byłem bardzo zadowolony, zapierając się w ciemności, na śliskim brzegu, próbując zatrzymać tego suma w miejscu, że przynajmniej nie muszę się martwić o wytrzymałość sprzętu 😉
  2. Współczesny sprzęt oferuje coraz bardziej abstrakcyjny zapas mocy, ale jednocześnie przestaje być toporny. Składałem go tak, aby przy budżetowej cenie, nie był zbyt ciężki i dało się swobodnie nim spinningować. Jest to jakiś tam kompromis pomiędzy ceną, a parametrami, ale wędka waży 379 gr, a kołowrotek 374 gr. Zestaw dość dobrze się wyważa. No i składałem go z nadzieją, że idę złowić, kto wie czy nie w trudnych warunkach przybierającej rzeki, i to raczej sam nad wodą, suma który będzie miał być może 190 cm lub więcej. Kiedyś sprzęt był rzeczywiście bardziej toporny, a mniej wytrzymały. Uwierzcie, że czytałem w Wędkarzu Polskim, że jeszcze w połowie lat dziewięćdziesiątych hole sumów o wielkości 160 cm czasem trwały ponad sześć godzin! Prawdziwe historie. Tymczasem ja uwinąłem się z takim w 15 minut.
  3. Też tak robię. Te kółka, które tu miałem to zdaje się były Kamatsu, 50 kg wytrzymałości. Pozostałe dały radę, więc przy tym akurat musiała być jakaś wyjątkowo niekorzystna dźwignia. Dzięki za dobre słowa. Byleby tylko woda w rzece była, to i ryby będą 😁
  4. Niestety. Sytuacja wróciła do zgniłej normy. Woda, tak jak szybko przybrała, tak szybko opadła. Z moich obserwacji wynika, że należy obserwować wodowskaz na Odrze, ale ten w mieście Oława. To ostatni przed miastem, który pokazuje rzeczywisty stan rzeki. Ten w Trestnie jest już "wypłaszczony" spuszczaniem nadmiaru wody kanałem powodziowym. https://hydro.imgw.pl/#/map?zo=11.36441354834436&lo=17.304&la=50.9525&omt=4&sm=false&sd=150170040 Zgniła norma, która panuje we Wrocławiu już co najmniej od połowy czerwca, to okolice 200 cm i mniej. I teraz do takiego właśnie poziomu wróciliśmy. Kiedy łowiłem przedwczoraj wieczorem, to na wodowskazie w Oławie było jeszcze 286 cm i woda wtedy na kilka godzin przestała opadać. Teraz znowu musimy poczekać na jakieś opady. Myślę, że byłoby idealnie przy poziomie ok. 250 cm.
  5. Do Wrocławia nadeszła fala powodziowa. Nie była ona groźna dla miasta, ale w końcu przyniosła dawno nie widziane stany wodowskazów. Przedwczoraj mieliśmy szybki przybór i szczyt fali, co wyraźnie ożywiło duże ryby. Z relacji kolegów słyszałem, że na wodzie "dzieje się". Na taką chwilę od dawna czekałem. Czułem, że to będzie to, że wysoka szybka woda ściągnie wszystkie sumy z miasta do kanału, na wyżerkę w zalanych trawach. Uznałem, że trzeba to wykorzystać i wczoraj wieczorem, przed 22:00, wybrałem się na kanał. Zastałem wodę, która już sporo opadła, pozostawiając szlam i błoto na brzegach, ale nadal była wysoka i bardzo szybka. Słychać było, że w wodzie trwa walka o przetrwanie. Drobnica nerwowo szukała schronienia w trawach, a co jakiś czas, przy brzegu, słychać było mocne chlupoty. Szedłem na upatrzony wcześniej odcinek, co jakiś czas oddając kontrolne rzuty woblerem pływającym. Mocno pracował w nurcie, który szybko spychał go do brzegu, ale właśnie na to liczyłem, czując że wzdłuż brzegu kręcą się sumy. W końcu o 22:30 dotarłem do odcinka, który chciałem obłowić dokładnie. Woda wyglądała na wystarczająco głęboką, aby spróbować woblera głębiej schodzącego. Zapaliłem sobie czołówkę, wybrałem woblera Dorado Invadera, założyłem na agrafkę i w świetle latarki chciałem zobaczyć, jak pracuje w tym bardzo szybkim nurcie. Pierwsze przeciągnięcie pod nogami - widzę, że dobrze wygryza się w nurt i się go trzyma. Jeszcze drugie przeciągnięcie pod nogami, mocniejsze, aby sprawdzić czy szybko schodzi w dół, patrzę jak znika szybko kolebiąc się na boki i nagle mam strzał spod szczytówki! Ryba od razu robi zwrot i z wizgiem hamulca jedzie z nurtem. Po pierwszym zaskoczeniu szybko się zebrałem i spróbowałem zatrzymać suma. Udało się to na chwilę zrobić, więc sprawdziłem czas i poprawiłem chwyt wędki. O sprzęt się nie bałem, Wędka Black Cat Black Passion do 200 gram oraz linka i osprzęt złożony na 40 kg wytrzymałości, wydawał mi się nieraz zbyt mocny, ale składałem go z myślą o właśnie takich, trudniejszych warunkach. Po chwili sum ruszył ponownie z nurtem, a ja jedynie co mogłem zrobić, to trzymałem najmocniej jak się dało wygiętą w pałąk wędkę i stopniowo dokręcałem hamulec. Sum robiąc sobie co jakiś czas przerwy, zjeżdżał konsekwentnie w dół. Mimo dokręconego prawie do oporu hamulca została mi już tylko połowa plecionki na szpuli. W końcu jakoś go zatrzymałem, ale przypominało to trzymanie twardego zaczepu. Postanowiłem wyjść w górę wału i pójść w jego kierunku odzyskując plecionkę. I tak sobie dreptałem, zapierając się przy każdym kroku, odzyskując po parę, paręnaście metrów i co jakiś czas, przy kolejnych zrywach, które były już jednak coraz krótsze, tracąc po kilka metrów. Zrobiłem w ten sposób co najmniej 70 metrów drogi, może więcej. W końcu gdy zobaczyłem że plecionka schodzi do wody już zdecydowanie bardziej prostopadle, i dotarłem w miejsce, które wyglądało w świetle latarki na dogodne do podjęcia próby zakończenia holu i wyjęcia suma z wody, zszedłem w dół i pompując, po trochu podciągnąłem go do siebie. Dopiero teraz go zobaczyłem. Tylny hak woblera był wbity w jego dolną szczękę, ale wyglądało, że siedzi mocno, mimo że prawie na samym brzegu paszczy. Miejscówka, mimo że śliska i ubłocona, dała możliwość zbliżenia się i uchwycenia ryby za paszczę. Mam na taką okazję przygotowaną gumowaną rękawicę na klipsie. Na szczęście sum już sobie odpuścił harce i mimo, że był bardzo gruby i ciężki, to jakoś go wywlokłem na brzeg. UFF. Ręka bolała od stałego napięcia. Spojrzałem na zegarek. Minęło trochę ponad 15 minut. Miarka pokazała 155 cm. Walka nie była może trudna technicznie, ale masa suma i bardzo szybki nurt na tym odcinku sprawiły, że dał mi popalić. Nie spodziewałem się, że hol może to być aż tak trudny przy tym nurcie. Gdybym nie miał możliwości za nim pójść, to zapewne straciłbym suma i całą plecionkę, która była zbyt mocna, żeby pod nim pęknąć. Wobler ucierpiał. Przedni hak znikł. Zapewne nie wytrzymało kółko łącznikowe, natomiast tylne oczko wyłamało się i wygięło. Hak za to spisał się doskonale. Morski Savage Gear, dodam, że z przygiętym zadziorem, bo tak zawsze łowię. Trochę się rozpisałem, ale to była mocna przygoda, mój nowy PB w sumie i w ogóle największa ryba, jaką kiedykolwiek złowiłem 😁 P.S. Pozdrowienia dla kolegi @MARCIN82, z którym ostatnio korespondowałem w sprawie łowienia sumów, i który życzył mi powodzenia i super wyników. Przydało się 👍
  6. Wczoraj pojechałem z psem na spacero-wyprawę nad Oławę. Znaleźliśmy fajną miejscówkę i zanim pies wszystko wypłoszył, zdążyłem złowić trzy okonie. Muszę tam jeszcze wrócić, ale sam 😉
  7. Dzisiaj, dla odmiany (odmiany od szwendania się po krzaczorach), pojechałem na bulwary politechniki, na trochę street fishingu. Wiało nieprzyjemnie i ryba wydawała się zupełnie nieaktywna, ale na koniec udało się dwa okonki wydłubać.
  8. No i wybrałem się nad ślumpę dziś, w ramach wyprawy z psem. Czasem jedziemy gdzieś nad którąś rzeczkę lub nad Odrę. Biorę wtedy wędkę, chociaż bardziej dla formalności, bo pies zwykle jest w wodzie pierwszy przed przynętą. Woda już całkowicie opadła po nagłym przyborze, ale nadal jest mętna, a brzegi błotniste. Pojechałem w okolice gdzie nad brzegiem jest trochę drzew, bo liczyłem, że znajdę tam trochę otwartej i nie zarośniętej wody. I rzeczywiście było tam parę takich miejsc. W jednym z nich zdążyłem nawet zarzucić przed psem 😁
  9. Nakręcony wspomnieniowym filmem, chciałem dziś odwiedzić Ślęzę i zobaczyć czy jeszcze pływają tam jakieś klenie. Niestety, wodowskazy pokazywały szybki i znaczny przybór wody, więc sobie na razie odpuściłem ślumpę. Pojechałem za to nad Odrę zobaczyć czy nie kręcą się jakieś sandaczyki przy brzegu. Dotarłem nad wodę koło 19:00. Rzeka żyła - co chwilę widziałem spławy, dużo drobnicy kręciło się przy brzegu. Szybko udało mi się trafić dwa okonki. No i miałem fajną akcję. Długi rzut wzdłuż brzegu, pod prąd. Wobler wpada do wody i od razu w tym miejscu widać chlupot. Odruchowo zacinam. Siedzi. Czuję, że fajna rybka. Na pewno boleń, myślę. Podciągam ją bliżej i widzę ładnego, złotego klenia, grube 40+. Niestety, widzę też, że zapięty "za skórkę". Był już trzy metry ode mnie, kiedy wplątał się w jedyną w okolicy kępkę zielska. To wystarczyło żeby się uwolnił. Później już nic nie mogłem dołowić, a i pogoda się zepsuła.
  10. andrutone

    Co tu pływa?

    Witam na forum. Mnie również wydaje się, że to amur. Walcowaty kształt, szeroka płetwa ogonowa, wyraźna i spora płetwa grzbietowa. Na pewno nie sum. A woda jak najbardziej amurowa. Pozdrawiam 🎣
  11. Super👍 Udani wędkarze w Twojej rodzinie, zwłaszcza że i z Twoim synem pięknie potraficie połowić. Tymczasem na forum cisza taka, że nie wiem czy już nikt nie łowi, czy nic już w wodzie nie pływa 🤨 A YouTube podrzucił mi dzisiaj ciekawy filmik. To były czasy, ech...
  12. Korzystając z wolnej niedzieli (wolnej od rodzinnych planów) wybrałem się z samego rana poza Wrocław na szczupaki. Liczyłem, że zanim zrobi się gorąco, to może zdołam jakiegoś trafić. Nad wodą byłem jednak dopiero o 6:20 i słońce operowało już o tej porze całkiem mocno. Po pierwszych 20 minutach zaliczyłem branie, jak się okazało, jedyne dzisiaj. Ładny szczupak, gdzieś pod 70 cm. Niestety nie dał się zmierzyć, tylko szczupakiem wyśliznął się z podbieraka i dał drapaka 😉 Byłem jeszcze później dwie godziny, ale tylko wymęczyło mnie słońce i wzrastająca temperatura.
  13. Byłem dziś na pierwszym w tym sezonie nocnym wyjściu na suma. Nie licząc dwóch krótkich wyjść z wędką sumową, ale to było na krótko i tylko w jedno miejsce - takie zwiady. Tym razem byłem od 22 do 1 w nocy. Przedreptałem kawał brzegu i nic. Nie miałem żadnej akcji. Na wodzie też nic się nie działo. Nie widziałem ani jednego sumowego spławu. Nie spotkałem też żadnego wędkarza. Nie chodziłem wcześniej za sumem, bo sądziłem, że dopiero w lipcu zaczną ostro żerować. Tymczasem wygląda na to, że są zupełnie nieaktywne. Albo ich w kanale teraz nie ma.
  14. Kibicuję Wam i trzymam kciuki. Gratuluję wyników. Jednocześnie z zainteresowaniem śledzę statystyki. Wnioski niewesołe. Sandacza brak, sum i szczupak w ilości homeopatycznej, bolenia mało. Rządzą leszcz i kleń...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.