
-
Liczba zawartości
872 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
67
Zawartość dodana przez andrutone
-
Cześć! Widząc te piękne klenie jakie tu dodajecie raz po raz, postanowiłem też podjąć rękawicę i wybrać się nad Ślęzę. Ostatni raz byłem w maju na chwilę, ale widok zarośli wystających z wody skutecznie mnie zniechęcił. Byłem w niedzielę rano, w godzinach 7:00 do 10:30, w Żórawinie przy moście, na odcinku Szukalice-Komorowice i w Ślęży przy moście. Najciekawiej było w Żórawnie: Tam widziałem najwięcej ryb i miałem dość liczne podskubywania smużaka, jednak wszystkie takie niemrawe i bez efektu. Woda jednak tylko w nielicznych miejscach nadaje się do łowienia na moje umiejętności i praktycznie wszędzie jest dramatycznie płytka. Brzegi są też strasznie zakrzaczone, a atak złych os (uratowała mnie gruba bluza) przekonał mnie ostatecznie, że takie łowienie jest tylko dla orłów (ślęzomaniaków). Szacunek dla Was koledzy:)
-
Z albumu: andrutone
Slęza 25.09.2016 -
Czołem, Przybyłem na spotkanie prosto z pracy już około godz. 16. Byłem pierwszy raz na tym łowisku, więc bardzo byłem ciekaw jak będzie się tu łowiło, zwłaszcza że kanał stał się ostatnio popularny wśród haczykowców:) Kanał okazał się fajnym łowiskiem, pełnym życia, ale drażniła mnie ogromna ilość zielska, która bardzo uprzykrzała mi łowienie. Znalazłem jednak miejsce, gdzie była ogromna ilość okonków i tylko moje marne umiejętności nie pozwoliły mi wykręcić dużego ilościowego wyniku. Złowiłem 12 sztuk w tym jednego co miał 27 cm. Najlepsze było jednak samo spotkanie. Przybyło nas dziewięciu i bardzo miło było was Koledzy spotkać i pogadać. Była to, jak zauważyliście, ekipa stanowiąca również trzon Ligi Ślęzy. I tak sobie pomyślałem, w związku z tym, że Ślęza ostatnio jakby się wyczerpała (wody prawie nie ma), a i łowienie tam trochę już zaczyna się nudzić, że można by w przyszłym roku otworzyć "Ligę Ślęzy - edycja Kanał Powodziowy". Argumentami są: a) woda w centrum miasta - blisko dla wszystkich b ) woda wybitnie sportowa - łatwy dostęp na całym odcinku, możliwość brodzenia c) duża ilość ryb, różnorodność gatunków, możliwość złowienia naprawdę konkretnych ryb No i Ślęza trochę by odpoczęła od tego nalotu dywanowego spragnionych sukcesu zawodników...
-
Cześć Koledzy, Zamierzam przyjechać po pracy na spotkanie. Będę trochę po 16:00. Do zobaczenia:)
-
Byłem wczoraj na krótkiej, nocnej wyprawie (piąty wypad nad Ślęzę, godziny 22:00-23:00) w miejscowości Ślęza. Niestety nawet jednego szarpnięcia nie miałem. Ale nietoperzy też nie było...
-
Mnie zdarzyło się dwukrotnie w zeszłym sezonie maszerować od masztu w Żórawinie w górę. Ale zbyt daleko nie zaszedłem. I również miałem pozytywne odczucia z tego kawałka rzeki. A w sobotę wybrałem się na odcinek Szukalice-Komorowice (czwarty wypad nad Ślęzę, godziny 6:30 - 9:30). Niestety znów nic nie złowiłem... Miałem na haku smużaka biedrony jedynie przez moment jakiegoś maluszka. Wracając i obiecując sobie przerzucenie się na stawy komercyjne, skręciłem jeszcze na troszkę do miejscowości Ślęza. Tam udało mi się złowić szczupaka pod wymiar, który na szczęście sam się spiął oszczędzając przynętę i wyjąć drugiego mniejszego (ok. 30 cm). Oba na gumę. To trochę podniosło moje morale i może spróbuję jeszcze w tygodniu z raz zawalczyć. Zwłaszcza, że kusi mnie nocny kleń - tylko żeby jakiś cieplejszy wieczór był... Na spotkanie niestety nie dotrę, bo szykuje mi się wyjazd rodzinny. Chociaż może...
-
Też tak czuję, tylko nie ma ku temu okazji, bo czasu mi bardzo brak. Wczoraj wybrałem się trzeci raz nad Ślęzę. Ze względu na ten brak czasu pojechałem znów do Ślęzy, na nocne łowienie (21 - 22:30) przy moście, gdyż jest tam trochę światła od latarni, a i bardzo wierzę w tą miejscówkę. Miałem kilka szarpnięć na dużego wobka, których nie potrafiłem zaciąć. Pod koniec trochę zwątpiłem, bo zorientowałem się, że przynajmniej niektóre z tych "brań" to nietoperze, które czasem zawadzały o żyłkę.
-
Byłem wczoraj po południu z moimi dzieciakami nad Oławką i wziąłem ze sobą spinning. Na tą biedronę z odłamanym sterem miałem kilka ataków i udało mi się wyjąć klenika 24 cm. Piszę o tym, bo po odłamaniu steru (nieszczęśliwy rzut i trafienie wobkiem w most) biedrona leżała przez kilka lat w pudełku w ogóle nie ruszana. Dopiero teraz mnie coś natchnęło i zaczynam żałować że nie wcześniej. Biedrona bez steru i tak spływa z prądem dosyć naturalnie, a wleczona wolno pod prąd, albo zatrzymana i ściągana ku brzegowi przez wybrzuszoną lekko przez prąd żyłkę, idzie po powierzchni zostawiając odkosy w kształcie litery V. Wtedy również następują ataki.
-
Witam, Byłem dziś drugi raz na Ślęzie w tym roku, w godz. 14:00 - 16:30. Łowiłem w miejscowości Ślęza, trochę powyżej i trochę poniżej mostu. Na dużego woblera zatrzymanego w nurcie miałem jedno uderzenie. Ale gdy zobaczyłem oczkujące uklejki postanowiłem trochę posmużyć. Specjalnie nie było ataków, ale na jaceenowego żuczka złowiłem sporą ukleję (19 cm), a na smużaka z odłamanym sterem - dużą biedronę z nóżkami, wleczoną pod prąd po powierzchni, udało mi się wyciągnąć jazia 23 cm. Przyjemne to smużakowanie Jeszcze się pochwalę, że w zeszłą niedzielę udało mi się podciągnąć mój rekord klenia - teraz równe 40 cm, złowiony na groch na Jeziorze Pilchowickim. Taki mały sukces, a cieszy
-
Witam, dziś pierwszy raz w tym roku wybrałem się nad Ślęzę, w godz. 16:30-18:00. Aby nie kombinować wybrałem się do Szukalic i obłowiłem tylko bezpośrednie okolice mostu. Na małego, tonącego woblerka miałem przez moment rybę na haku i dwa odprowadzenia (wyglądało, że przez szczupaka). Coś mnie w tym roku jednak nie ciągnie nad Ślęzę...
-
Też byłem w ten weekend w moich rodzinnych stronach, tylko na ryby wybrałem się dzień wcześniej. Pogodę miałem trochę lepszą Krótka fotorelacja tutaj:
-
Witam, Od dawna chciałem się wybrać na prawdziwie górski potok, taki z bystrym nurtem, wielkimi kamieniami i lasem dookoła. W końcu zdecydowałem się wybrać na jeden z dopływów Bobru, który na zdjęciach wyglądał właśnie tak jak chciałem. Zaplanowałem sobie dłuższą wycieczkę podchodząc do rzeki mniej uczęszczanym szlakiem i momentami trochę na przełaj. Szedłem doliną: później górą: Minąłem wspaniały punkt widokowy z którego można było podziwiać tą piękną okolicę: Pogoda była idealna na taką wyprawę. Około 5 stopni w plusie i słoneczne, przeważnie bezchmurne niebo, sprawiały że miło się wędrowało. Wreszcie, po przeszło godzinie marszu, zobaczyłem cel mojej wyprawy: Rzeka była dokładnie taka jak chciałem. Miejscami bardzo rwąca i przelewająca się pomiędzy głazami z głośnym szumem Miejscami znów płynąca bardzo spokojnie i cicho: Woda bardzo przejrzysta. Niestety musi być też łyżka dziegciu. Zresztą beczka nie łyżka. Choć na zdjęciach tego nie widać, to nad brzegami leży dość dużo śmieci, zalegających zwłaszcza na powalonych w nurt gałęziach i drzewach. Wszystkie spływają z wiosek jakie ta rzeczka mija po drodze. No ale może, gdy latem chaszcze pozarastają trochę brzegi i gdy przejdzie jakaś większa woda, to będzie to wyglądało trochę lepiej. Tak pozostaje jednak pewien niesmak. Pozdrawiam a.