
-
Liczba zawartości
872 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
67
Zawartość dodana przez andrutone
-
Cześć, Będę jechał autem Armii Krajowej, a potem Hallera, mniej więcej tak, aby zdążyć na 15stą na spotkanie. Mogę też trochę zjechać z trasy, aby cię podebrać. Jeśliby ci to pasowało, to możemy się jakoś zgrać.
-
W informacji nic o krąpiu i jaziu, w protokole nic o jaziu, a limit dzienny jazia jest podany - niechlujstwo. Szkoda też, że zabrakło paru słów uzasadnienia... Białorybu mi nie szkoda, ale żal mi okonia, którego trochę na kanale jest, a tak go już brakuje na innych łowiskach. No i po co te zadziorowe haki na kanale - w końcu powinno być to bardziej chronione łowisko, a nie tylko przez cztery dni w tygodniu.
-
Jeszcze dorzucę foto z tej wyprawy, bo wydaje mi się ładne.
-
Witam, Trwa rewitalizacja terenu dawnego kąpieliska na Niskich Łąkach, finansowana w ramach Wrocławskiego Budżetu Obywatelskiego. Podoba mi się ta inicjatywa i są już pierwsze efekty, choć raczej założony, ambitny harmonogram ma już opóźnienia: Na razie zrobiony jest odcinek przy moście na Niskich Łąkach i wygląda to na dziś tak: Mam nadzieję, że przy okazji powstanie łowisko takie jakie lubię, bo na razie rzeczka w kierunku Kładki Siedleckiej, a zwłaszcza jej brzegi, są strasznie zaniedbane.
-
Rędzin 1. jaceen 2. jacolan 3.DAZ 4.Booryss 5.Budek 6.Marcin82 7. boseib Wyspa Opatowicka 1.DAZ 2. andrutone Jestem leniuch, a z Brochowa na Rędzin mam straaaasznie daleko
-
Ja bym przyjechał, ale chętniej na wyspę niż na Rędzin.
-
Ryb nie było, ale grzyby były
-
Marienty, gratuluję Ci serdecznie. Chciałbym zauważyć, że Marientego łowy sandaczowe pokazują, że na dużego klenia świetnie sprawdzają się duże przynęty. Ja też swojego największego tegorocznego klenia (46 cm) zlowiłem na Morsa 2 - w sumie dość sporą wahadłówkę.
-
Za zakrętem byłem ostatni raz wczesną wiosną lecz nie sądzę aby ubyło tam dziczy. Ja też lubię jakieś urozmaicenia na brzegu. Czasem jakieś pochylone drzewo, czasem jakiś krzaczki, czasem wypłycenie, a czasem głębinka. Niestety najczęściej wygląda to tak, że zza trzcinowiska wody nie widać, a krzaków i badyli jest tyle, że nawet do trzcinowiska nie dojdziesz. Nasze rzeczki są strasznie zapuszczone, a jak już się za nie biorą, to od razu robią rów melioracyjny. Dla mnie ideałem jest taka woda jak ten kawałek Oławki w Parku Wschodnim między mostkami, pomijając to że strasznie płytko się tam zrobiło.
-
Potwierdzam. Sam właśnie w tym miejscu uczyłem się machać muchówką. Ogromną zaletą są wyczyszczone brzegi i brak krzaków za plecami
-
Trochę mnie męczyło to stwierdzenie, więc sprawdziłem (dość pobieżnie, trzeba przyznać): The mortality rate for fish caught with barbed flies or lures is almost double the mortality rate of fish caught with barbless flies or lures (Taylor and White, 1992) Barbless hooks reduce physiological stresses to fish from shortened landing time, handling time and exposure to air during hook removal or when photographed. (Meka, Julie, 2004) Mortality “…losses from treble barbless hooks were 4.5 times that of losses from single barbless hooks.” (Reingold, Melvin. 1979) Angling with barbed hooks increases tissue damage, handling time, exposure to air, and causes a reduction in smolt numbers and adult returns.” (Pollard, Bjorn. 1973) Żródło: http://web.archive.org/web/20160320033633/http://nativefishsociety.org/index.php/conservation/keep-em-wet-campaign-photo-contest/crush-the-barb/
-
Galeria przynęt spinningowych własnoręcznie wykonanych
andrutone odpowiedział roman gawlas → na temat → Przynęty sztuczne
To się nazywa: "zalewanie robaka"... lub inaczej: "testowanie pływalności" -
Powiem Wam więcej, od dłuższego czasu zbroję woblery tylko w jedną kotwicę, przednią ściągając. Uważam, że jest tak bardziej sportowo, a i odpada czepianie się przedniej kotwiczki o żyłkę. Idę ostatnio nawet krok dalej, próbując robić woblerki (i ostatnio obrotówkę) zbrojone w pojedynczy hak umocowany na sztywno w osi przynęty. Niestety brak mi cierpliwości i zapału, więc na razie są to jedynie próby (pierwszy taki woblerek miał jeszcze haczyk pracujący luźno umocowany na oczku i ten mi wyszedł, miałem nawet na niego jakieś okonki, jednak drugi z hakiem umocowanym na sztywno nie udał mi się, bo nie chce pracować - chyba go przeciążyłem, albo źle ster wkleiłem). Gdyby u mnie w domu coś się takiego zdarzyło, to miałbym dożywotni zakaz wędkowania
-
Łowię od dwóch lat głównie, a w tym sezonie już właściwie tylko na haczyki i kotwice z przygiętym zadziorem lub bezzadziorowe. Dla mnie głównym argumentem było to, że mogę odczepić rybę sprawniej i bez dziurawienia jej ponad miarę. Dodatkowo komfort szybkiego uwalniania przynęty z podbieraka, ubrania czy rękawiczek jest dla mnie nie do przecenienia. Nie zauważyłem abym miał przez to więcej spadów, chociaż jak już spadnie mi fajna rybka to niestety pojawia się myśl, czy zadzior by jej jednak nie zatrzymał... jednak plusy dodatnie przeważają plusy ujemne:)
-
Cześć, W sobotę, 1 października, wybrałem się na krótki zwiad w okolice ul. Żernickiej. Nie byłem tam jeszcze nigdy wcześniej, ale że Jaceen pisał, że można tam w miarę komfortowo (czyt. bez krzaków w wodzie, przy wodzie, nad wodą i w dodatku złych os) połowić, więc się przejechałem. Byłem w godzinach od 10:00 do 11:30. Początkowo przy Żernickiej woda wcale nie wyglądała zbyt rewelacyjnie: ale im dalej tym robiło się przyjemniej: Było tam na tyle fajnie, że zachęcony piękną jesienną aurą (już spadają liście), otwartą wodą i ostrzeżeniami przed pływającymi tu zębatymi, pomyślałem sobie: październikowy szczupaczek z małej rzeczki - czemu nie? Założyłem stalkę, miedzianą obrotówkę i po niedługim czasie złowiłem szczupaczka (37 cm), który bardzo mnie ucieszył w tych okolicznościach przyrody:) Doszedłem jedynie do kładki, ale widziałem, że dalej w kierunku stadionu otwiera się jeszcze ciekawszy kawałek rzeki, a spotkany pod koniec kolega Budek (pozdrawiam:)), potwierdził, że dopiero tam należałoby się spodziewać szczupaków w większej ilości. Tak więc mam już plan na następny wypad, bo bardzo lubię łowić październikowe szczupaczki:)