Idea takiego konkursu to nie tylko rywalizacja, ale także dzielenie się informacjami. Zazwyczaj nie mamy problemów opisać swoje spostrzeżenia, techniki już trochę trudniej, gdyż wiele rzeczy wychodzi na "na wyczucie" czasem fartem. Najtrudniej podzielić się informacją o miejscu połowu i wielu uznaje że zdradzenie miejsca skutkuje jego zniszczenie i co najwyżej dopuszcza opis charakteru łowiska. Ja też nie zdradzę odkrytych odludnych lokacji lub łowisk o których otrzymałem informację od znajomych. Jednak ogólnodostępne, znane - czemu nie? Szczególnie, że jak ktoś zechce odwiedzić miejsce wskazane poniżej i powielić podane rozwiązania, może się zdziwić jakie to bywa trudne. Może mieć też taki dzień jak ja i wtedy mam nadzieję, że po udanej zabawie kleniom zwróci wolność. Miłe okazały się dzisiaj reakcje przechodniów na widok holu, procedury podjęcia ryby z odpowiednim "szacunkiem" a następnie wypuszczenia. Życzę wszystkim tego uczucia, bo to co innego jak we własnym gronie klepiemy się po ramieniu, a co innego jak robimy wrażenie na obcych, na laikach.
Ale zaczynajmy:
1. Zestawy.
Cenię prostotę i mobilność. Podchodząc klenia z gruntówkami, często zmieniam miejsca, a nawet w obszarze jednego łowiska mam upatrzonych kilka punktów do położenia zestawu. Dlatego odrzucam opcje nęcenia a tym samym koszyków i podajników. Ciężarek, krętlik, przypon i haczyk to wszystko czego potrzebuję. Jednak po kilku latach takiego łowienia, zaczynam doceniać pewne detale, o których wspomnę po zaprezentowani dzisiejszego zestawu nr 1:
Ciężko o ładną fotografię, gdy robię na betonie. Ale tu jest ten pierwszy ważny szczegół - słabo widać żyłki. Dbam o kamuflaż i czuję, że jest to ważniejsze niż pocienianie zestawu (oczywiście tylko o kleniach mówię). Żyła główna 0,33 Prologic Mimicry, przypon 0,30 Fox Illusion. Zabrzmiało karpiowo? Zgadza sie, tym zestawem i nawet tymi wędkami chodzę też za karpiem. Czy to przesada? Nie w mojej opinii. Duże ciężarki, duże dystanse, walka często w nurcie, turlanie po kamieniach, wchodzenie w zaczepy i podstawowy - walka z kleniem 50+. Wędki Korum barbel 13ft, 2, 5 lbs. Niby pod brzany, dobre pod karpie i wyśmienite na klenie z dalekich dystansów.
Co ciekawego na zdjęciu można jeszcze zauważyć? Krętlik osłonięty jest silikonową nasadką, co jest niezwykle istotne, gdyż węzły są bardzo narażone na otarcia o kamienie i nadwątlone mogą stać się przyczyną nieudanego holu. Tu używam Korum running rig, który daje mi opcję decydowania czy chcę układ przelotowy, czy stopowany. A dodatkowo ciężarek podwieszony jest na łączniku prowadzącym o dużym, gładkim oczku. Dodatkowa agrafka jest tylko dla wygody przy wymianie obciążenia.
Na końcu kotwica - zazwyczaj 6 lub 8. Takie rozwiązanie ułatwia osadzenie miękkich przynęt - ser, ciast, chleb, wątróbka, salceson. Wystawiamy jedno ostrze, pozostałe kotwią przynętę. Co więcej, nie zwiększam rozmiaru kotwicy gdy decyduję, się na uformowanie większej kulki. Zawsze skutkowało to trudnościami przy zacinaniu. Należy wyraźnie zaznaczyć jedno - kotwica w okresie zimowym nie przysparza problemów i wydaje się poprawnym rozwiązaniem, gdyż ryba zacina się w okolicach wargi. Jednak na przedwiośniu, wraz ze wzrostem temperatur, ataki zaczynają stawać się coraz bardziej agresywne i łapczywe. Kotwica, która trafi do gardła to rzeź. Osobiście stosuję jeszcze do serka, natomiast już w marcu stwierdzam, że zmienię, tak jak w zestawie nr 2:
Haczyk 8, włos z wkrętem, wiązanie "węzeł bez węzła". Tym razem na włos wkręciłem kawałek suchego, twardego, mocno przyprawionego, dojrzewającego schabu wieprzowego. I rzeczywiście serek był tylko cmoknięty, a ten smakołyk lądował głęboko.
2. Miejsce (kanały miejskie)
Centrum miasta, betonowy bulwar i sporej szerokości woda. Na zdjęciu zaznaczyłem miejsca gdzie kładę zestawy i każde wymaga wzmianki.
Pozycja 1 to początek kamienistej opaski usypanej wzdłuż, nieznacznie wciętego w wodę muru nabrzeża. Powstaje próg, spowolnienie i "śmieciowy" kącik. Zestaw kładę tam na samym początku zabawy, jeszcze przed świtem, kiedy jest cisza i brak spacerowiczów. Najczęściej tam odpoczywają klenie i niemrawo budzą się do żerowania. Miejsce jest niewielkie, więc nie jest to przystanek stada. Ale dla szukającego ustronnego zaułka dużego klenia idealne. Często odczepiam ciężarek i posyłam tam samą przynętę, żeby zminimalizować prawdopodobieństwo spłoszenia. Gdy zepsujemy branie, lub narobimy hałasu, to ponowne wstawienie zestawu to już tylko wiara i niepoprawny optymizm.
Dzisiaj, na serek, właśnie z tej lokalizacji, wystartował przepiękny, okrągły, podtuczony kleń:
Stanowisko nr 2 to opaska, z przegłębieniami w okolicach słupów ale też z licznymi zaczepami w pobliżu. Jest to miejsce kolejnego wyboru, jeszcze wczesnym rankiem, gdy na bulwarze nie ma ludzi. Im więcej szumu miasta, tym mocniej należy skoncentrować się na miejscach 3 i 4. Dzisiaj na dwójce miałem jedno, bardzo wyraziste branie na mięsko. Niestety, układałem w tym czasie sprzęt i całkowicie spóźniłem zacięcie. Klenie trzeba łowić z ręką nad wędką i wykazać się mieszanką refleksu i opanowania, żeby uderzyć w odpowiedniej sekundzie. Na szczęście klenie bardzo często powtarzają atak, więc po przegapieniu, warto zwiększyć koncentrację i odczekać chwilę, wierząc w założenie, że przynęta nie spadła.
Na stanowisku 2 jeżeli trafimy przy zacięciu, ale nie ukłuliśmy ryby, jest znacznie większa szansa, że dalej stado żeruje. Jeżeli ryba się spięła, to kolejne branie zostaje odłożone w czasie do powrotu spłoszonego stada. Gdy słabo żerują to może już nie nastąpić tego dnia. Przy dobrym żerowaniu, opanowują się po około 15 minutach.
Szeroki kanał rozgałęzia się na 2 węższe opływające wyspę. Przed wyspą tworzy się trójkątne podwodne wypłycenie. Stanowisko 3 to nic innego jak podwodna opaska na krawędzi wspomnianego wypłycenia, czyli przeciwny brzeg kanału w którym wytypowałem miejsce nr 2. Gdy szum miasta wzrasta, bardzo często stado przenosi się tam, nie przestając żerować. Wielu z was widziało ten efekt w małych rzekach, gdy stojące przy burcie stado kleni lub jazi zaniepokojone waszą obecnością nie ucieka w panice, a jedynie zmienia brzeg. Zestaw sprawdzający ten fragment wody, w dniu dzisiejszym nawet nie drgnął.
Wszystkie warunki sprzyjały. Ciśnienie spadło, uciąg niewielki, brak nadmiaru płynących materii, ciepło. Pierwsza ryba i kolejne skubnięcia i branie, potwierdzały aktywność kleni. Co powodowało, że miejsca 2 i 3 zamilkły? Wtedy zwróciłem uwagę na lokalizację nr 4. :
Bardzo daleko od mojego brzegu, praktycznie koryto drugiego kanału, mijającego wyspę od północy. Zaobserwowałem spławy ryb a także buszującego na tym dystansie kormorana.
Środek kanału to miejsce gdzie na przedwiośniu często o wiele łatwiej spostrzec aktywność ryb niż gdzieś przy brzegach. Zaczynają grupować się tam liczne gatunki i najzwyczajniej rośnie częstotliwość aktywności powierzchniowej. Obiecujące miejsce może rozczarować, gdyż stołówka, w wielu moich obserwacjach, raczej zlokalizowana była w toni i gruntowy zestaw pozostawał ignorowany. Jednak nie tym razem. Odnotowałem liczne skubnięcia i podszarpywania zaraz po wstawieniu zestawu. Prawdopodobnie krąpie a przy odpowiednim nęceniu nie zdziwiłyby mnie płocie i leszcze. Czekałem cierpliwie na głębsze przygięcie szczytówki, wymieniając co kilka minut rozszarpane przez krąpie mięsko. I rzeczywiście, stado przemieszczało się korytem i znalazło kilkanaście minut dla mnie, wytypowało takich dwóch przedstawicieli na sesję fotograficzną
Post-artykuł ode mnie gotowy, to czas:
3. Tabela:
Dodaję klenie 50, 45 i 41cm zastępując osobnika 40cm.
1.jaceen
2.kamil.ruszala
3. Jamnick
4. RSM. 50+45+41=136
5. ESSOX
6. Larry_blanka
7. wernicjusz
8. Marex
9. Marienty
10. McGregor
11. oldBolo
12.Płatek88
13. Carloss83