
-
Liczba zawartości
591 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
122
Zawartość dodana przez moczykij
-
Grand Prix haczyk.pl 2025- zgłoszenia I Tura
moczykij odpowiedział tomek1 → na temat → Grand Prix 2025
Gatunek ryby: leszcz - Długość w cm: 55 - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 01.04.2025 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 18:30 - Łowisko: Odra - Przynęta: wobler 3,5cm - Opis połowu: 2,75/3-14/0,06/0,205 -
Grand Prix haczyk.pl 2025- zgłoszenia I Tura
moczykij odpowiedział tomek1 → na temat → Grand Prix 2025
Gatunek ryby: leszcz - Długość w cm: 50 - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 01.04.2025 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 15:22 - Łowisko: Odra - Przynęta: wobler 4cm - Opis połowu: 2,75/3-14/0,06/0,205 -
Grand Prix haczyk.pl 2025- zgłoszenia I Tura
moczykij odpowiedział tomek1 → na temat → Grand Prix 2025
Gatunek ryby: jaź - Długość w cm: 39,5 - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 01.04.2025 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 15:04 - Łowisko: Odra - Przynęta: wobler 4cm - Opis połowu: 2,75/3-14/0,06/0,205 -
Prima Aprilis - poniekąd dzień dla mnie szczególny. Wiele lat temu właśnie pierwszego kwietnia przyjechałem do Wrocławia mówiąc dziewczynie, którą odwiedzałem, że się tu przeprowadzam. Oczywiście data nie była przypadkowa. Żart na tyle mi się spodobał, że się nie udał - Wciąż tu jestem . Ten dzień i ta rocznica to kolejny pretekst, by coś celebrować - najlepiej nad wodą. Pojechałem prosto z roboty, a biorąc do serca radę @Fido Angellus - zacząłem od końca. Pierszy rzut, przytrzymanie woblerka i ciach. W podbieraku ląduje jazik. No zna facet miejscówkę jak mało kto, trzeba mu to przyznać - myślałem uwalniając rybkę. Chwilę potem drugie ciach i jest leszczyk. Kolejny raz wyobraźnia kreśliła scenariusz wg którego rozbijam wędkarski bank i kolejny raz mnie zwiodła. Przez kolejne trzy godziny nie działo się kompletnie nic. Wyjąłem nawet obrotówki, z którymi zwykle czekam kilka tygodni dłużej, ale to nic. Podejrzałem wędkarza, który mnie minął i łowił na silikonowe robaki (tak mi się przynajmniej wydawało). Też ich ostatnio nakupiłem z myślą co prawda o majowych wzdręgach na płytkiej wodzie stojącej, bo tam to jakoś ogarniam i nie muszę się zastanawiać, czy poprowadzić przynętę 30, czy 60 cm pod wodą, która ma maksymalnie metr. Wzdręga jak będzie chciała to i tak ją zobaczy i zassie. Natomiast na rzece i to sporej póki co kompletnie tego nie czuję. Dzisiaj też nie poczułem, choć miałem wrażenie, że jedno dosyć wyraźne pstryknięcie było. Gdy obrotówki i robaki nic nie dały, wyciągnąłem pudełko z mniejszymi woblerkami, których praktycznie nie używam poza latem. Te ani nie chciały latać, ani głębiej schodzić... no dramat, ale kombinować trzeba do skutku. Na dnie plecaka miałem jeszcze jedno pudełeczko, które jest tam zawsze, a w nim woblerki, których nie czuję i te, które wciąż czekają na swój chrzest. W sumie to jedno nie wyklucza tu drugiego Miedzy nimi był malutki "krąpik". Tak się przynajmniej nazywa. Mam ich kilka i są skuteczne, ale ten z uwagi na malowanie, które kompletnie niczego nie przypomina jakoś mi nigdy nie pasował. W akcie desperacji doczekał się swojej szansy. Woblerek jest wolnotonący więc wypuściłem go daleko licząc, że w końcu dosięgnie dna, a gdy uznałem, że już to zrobił, przytrzymałem go na jak się okazało bardzo długim "dyszlu" i wtedy nastąpił taki strzał, jakie już tu wielokrotnie opisywałem. Gdy chwilę później ryba chlapnęła na powierzchni byłem pewien, że to jaź, a gdy później zamiast grzecznie iść w moją stronę poszła w swoją pokazując że nie toleruje sprzeciwu - pomyślałem, że ten jaź to będzie moje nowe PB. Hol trwał pewnie z pięć minut i przez ten czas ryba nie pokazała mi sie choćby na chwilę. Gdy w końcu oboje porządnie poczuliśmy ten hol wyszła na powierzchnię dopiero pod moimi nogami. To był leszcz i choć nawet w tym roku złowiłem już dłuższego to ten był nieporównywalnie silniejszy, a gdy go oglądałem w podbieraku sprawiał wrażenie także o wiele masywniejszego. Tym sposobem uświetniłem rocznicę przyjazdu do Wrocławia, a niechciany "krąpik" awansował do pudełka "pierwszego wyboru"
- 9 odpowiedzi
-
- 11
-
-
-
Grand Prix haczyk.pl 2025- zgłoszenia I Tura
moczykij odpowiedział tomek1 → na temat → Grand Prix 2025
Gatunek ryby: leszcz - Długość w cm: 46,5 - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 25.03.2025 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 13:51 - Łowisko: Odra - Przynęta: wobler 4cm - Opis połowu: 2,75/3-14/0,06/0,205 -
Grand Prix haczyk.pl 2025- zgłoszenia I Tura
moczykij odpowiedział tomek1 → na temat → Grand Prix 2025
- Gatunek ryby: jazie - Długość w cm: 49, 42 - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 23.03.2025 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 13:22; 15:06 - Łowisko: Odra - Przynęta: woblery 4cm i 3cm - Opis połowu: 2,75/3-14/0,06/0,205 -
Grand Prix haczyk.pl 2025- zgłoszenia I Tura
moczykij odpowiedział tomek1 → na temat → Grand Prix 2025
- Gatunek ryby: leszcze - Długość w cm: 56, 48, 48 - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 23.03.2025 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 12:57; 16:05; 16:18 - Łowisko: Odra - Przynęta: wobler Kenart 4cm - Opis połowu: 2,75/3-14/0,06/0,205 -
Nieśmiało postanowiłem otworzyć sezon spinningowy. Miałem to zrobić wczoraj, ale żonka miała inny pomysł na wspólną sobotę, więc przełożyłem na dziś. Pogoda jednak bardzo się zmieniła. Wczoraj ciepło i słonecznie, dziś pochmurno, wietrznie i o wiele zimniej. Nie oszukujmy się jednak, czy dla chłopaka z Podlasia zła pogoda może stanowić jakikolwiek problem? Pojechałem na odkrytą rok temu odrzańską prostkę. Wtedy dała mi kilka wiosennych jazi, więc po cichu liczyłem, że i teraz się do mnie uśmiechnie. Czwarty, może piąty rzut i jest przytrzymanie. Po dłuższym holu zdziwienie - w podbierak wjeżdża ładny leszcz. Zassał woblerka tak, że tylko ster było widać. Łowiłem już na Odrze z premedytacją leszcze na spinning, ale to było conajmniej 2-3 tygodnie później. Przesuwam się kilkadziesiąt metrów w górę rzeki i tu po którymś wypuszczeniu woblerka wreszcie mam takie walnięcie, jakie zapamiętałem z poprzedniej wiosny. Agresja i złość - tak bym je podsumował, a w podbieraku ląduje piękny, odrzański Jaź. Kilka zmian miejsc nic nie daje, więc zaczynam kombinować z woblerami. Na agrafce musiał zawisnąć "żółtobrzeżek", bym znowu poczuł to fajne kopnięcie. Tym razem jazik mniejszy, ale równie piękny. Wracam w stronę samochodu i zatrzymuję sie jeszcze w miejscu od którego zacząłem. Tu w ciągu kwadransa doławiam dwa podobne leszcze. Zrobiło się chłodno, zaczęło mżyć, śpiąca obok psinka zaczęła dygotać czym dała mi dobrą wymówkę, by się zawinąć, bo przecież Podlasiak przed chłodem nie ucieka, ale psa szkoda Siedem brań, pięć ryb w podbieraku - tak to ja mogę zaczynać każdy sezon
- 37 odpowiedzi
-
- 12
-
-
-
- przynęty na wzdręgi
- wzdręgi w marcu
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Grand Prix haczyk.pl 2025- zgłoszenia I Tura
moczykij odpowiedział tomek1 → na temat → Grand Prix 2025
- Gatunek ryby: kleń - Długość w cm: 46 - Data połowu:(dzień, miesiąc, rok): 10.03.2025 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): 13:46 - Łowisko: Odra - Przynęta: skórka chleba - Opis połowu: 3,30/up 40/0,18/0,16 -
Wygospodarowałem sobie wolne popołudnie i postanowiłem jeszcze raz poszukać kleni z feederkiem. Plan był taki, by poszukać innych miejsc, bo nieligowe karpiki i krąpiki mnie nie kręcą, a nie przebije się przez nie do kleni. Założyłem więc, że obłowię kilka miejsc poniżej i powyżej. Zacząłem niżej. Pierwsze podanie skórki chleba - nawet się dobrze nie zadomowiłem w miejscówce, gdy kij podskoczył na widełkach. Właśnie dla takich brań ciągam nad rzekę feedera i całą resztę klamotów. Nooo, pomyślałem sobie - dzisiaj rozbiję bank . Nie było nawet czternastej. Jak to często bywa - to było pierwsze i ostatnie branie. Nie pomogły zmiany miejsc, łowienie w klatkach, napływach, warkoczach... Co ciekawe zauważyłem, że w międzyczasie woda niemal całkowicie stanęła i to chyba podziałało tak na ryby.
- 37 odpowiedzi
-
- 8
-
-
-
- przynęty na wzdręgi
- wzdręgi w marcu
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pierwszy w tym roku wyjazd nad Odrę (z wędką). Klasyczny, przedwiosenny plan - dwie godziny z feederkiem i dwie ze splawiczkiem. Miały być klenie, kilka delikatnych skubnięć pachnących co najwyżej krąpikiem - nie do zacięcia. Pod koniec rundy feederowej jeszcze jedno takie podskubywanie, które zacinał w tempo i o dziwo siedzi i to nie krąp. Pierwszą rybką 2025 został karpik Z uwagi na ten fakt przedłużyłem nieco feederowanie i w końcu dołowilem krąpika. Na spławik bardzo słabiutko. Miałem cztery delikatne przytrzymania - dwie uklejki i dwie płoteczki wielkości tychże uklejek. Na koniec podpłynął do mnie ciekawy gagatek. W pierwszej chwili myślałem że to przerośnięty perkoz, ale gdy był bliżej rozpoznałem nura, którego do tej pory widziałem tylko na zdjęciach.
- 37 odpowiedzi
-
- 8
-
-
-
- przynęty na wzdręgi
- wzdręgi w marcu
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Temat leżał już głęboko, a raczej się nie wyczerpał, więc obawiam się że może nie ma tu akwarystów Gdyby jednak...to mam nieplanowaną (pierwszy wylęg) nadwyżkę. Aktualnie zbrojniki mają około miesiąca i +/- 3cm. Gdyby ktoś był zainteresowany to chętnie go uszcześliwię. Myślę, że w grę wchodzi Wrocław i okolice, bo nie wyobrażam sobie wysyłki żywych stworzeń (pomijam ochotę)
-
1. jaceen 2. moczykij 3.
-
Nie potrafię znaleźć jakiegoś motywu przewodniego dla swojego sezonu '24, bo i jakichś ambitnych planów do zrealizowania nad wodą nie miałem. Żadnych notatek, plików ze zdjęciami... wszystko co się wydarzyło, co złowiłem i fotki, które pstryknąłem są już na tym Forum. Starałem się brać czynny udział w każdej z zaproponowanych tu rywalizacji, więc najłatwiej będzie mi podsumować sezon na tej podstawie. U mnie 43 i wpisywałem wszystko, bo chyba za stary już jestem, by chcieć odpocząć nad wodą i jednocześnie mieć w głowie, że nie zrobiłem wpisu Do tego 14 dni urlopów wędkarskich, czyli łącznie 57 dni nad wodą w czasie których udało mi się przechytrzyć 65 ryb spełniających normy GP. Z tymi dniami to też duże słowa, bo o ile te dwa tygodnie na urlopach były rzeczywiście wędkarskim maratonem, o tyle tu na miejscu przeważnie były to 2-3 godzinne przebieżki. Zacząłem jak co roku od płoci, ale tym razem było słabo. Chyba się przeniosły, a nie miałem zbytnio czasu, by szukać ich gdzie indziej, tym bardziej, że od dwóch lat tę moją przedwiosenną przepływankę zaczyna wypierać feederek ze skórką chleba, choć i on w tym roku nie był jakiś spektakularny. Wiosna zaczęła się lepiej. Do tej pory, żeby złowić jakiegoś wiosennego jazia i otworzyć tym samym sezon spinningowy jeździłem regularnie na Opolszczyznę. Tym razem trochę przypadkiem znalazłem jazie i nawet kilka złowiłem na lokalnej Odrze. Mam nadzieję, że to nie był przypadek, ale już niedługo będę mógł to sprawdzić. Majówka od lat mnie nie zawodzi i nie mówię tu o rybach, bo one nie są najważniejsze. Mogę wskoczyć na ponton, a nawet wyłączyć telefon (od kilku lat praktykuję taki rytuał, że przed wyjazdem komunikuję wszystkim mogącym chcieć zadzwonić do mnie w czasie urlopu, że będę w polu zasięgu białoruskiego, a tam każde połączenie jest koszmarnie drogie i o dziwo okazuje się, że taka informacja sprawia, że tematy, które kiedyś były niecierpiącymi zwłoki, teraz przestają takimi być). Oczywiście tak nie jest. Owszem, wchodziłem w białoruski zasięg będąc nad granicznym Bugiem. Odkąd jednak trwa wojna i związane z nią obostrzenia w poruszaniu się przy granicy coraz rzadziej zaglądam na ten odcinek, ale pretekst do wyłączenia telefonu pozostał Pływam więc gdzie chcę, łowię co chcę (zawsze mam dwa spinningi i spławikówkę), a przede wszystkim jestem blisko natury. Staram się nie używać silnika, by jak najmniej ingerować w otoczenie. Poza tym lubię wiosłowanie. Dzięki temu mogę podglądać ryby pode mną, ptaki w trzcinowiskach, a nawet ważki i inne owady lądujące na burcie mojego pontonu. Kiedyś kompletnie nie zwracałem uwagi na takie rzeczy, a od pewnego czasu z każdym rokiem coraz bardziej. Majówka '24 oprócz tych wszystkich wymienionych wyżej atrakcji pozwoliła mi jeszcze otworzyć i zamknąć tabelę okoniową, a wisienką na torcie był szczupaczek bodajże 83cm złowiony na okoniówkę, który przez kilka minut robił u mnie za silnik do pontonu. Hol, którego prędko nie zapomnę. Kolejny etap, o którym warto wspomnieć to sierpień. Do tej pory ten miesiąc nie był w moim wydaniu jakimś godnym uwagi. Teraz, trochę za sprawą odkurzonego feedera stał się jednym z lepszych, jeśli nie najlepszym. Oprócz feedera był oczywiście spinning i jedyne chyba w tamtym roku wymiarowe bolenie. Wracając jednak do feedera i w ogóle do metod gruntowych - widzę, że coraz chętniej do nich wracam. W 2023 miałem epizod z przystawką, trochę ryb połowiłem, ale najbardziej cieszyły mnie karasie z Odry, które były pierwszymi złowionymi na Dolnym Śląsku. W 2024 znowu złowiłem karasia w Odrze, co ciekawe - wszystkie dotychczas złowione były rybami 40+ - czyżby mniejsze tu nie pływały? Żeby jednak je złowić musiałem wytypować i przygotować miejsce, co w moim przypadku oznacza kilkudniowe sypanie kukurydzą z puszki, "końskim zębem" i mieszanką kilku innych mniej lub bardziej oczywistych ziaren, a to oznacza, że robię dokładnie to samo co ćwierć wieku temu robiłem nad Bugiem i mimo tego, że wędkarstwo jak każda inna dziedzina przez ten czas poszła mocno do przodu, że ryby dostają teraz jakieś kulki, pellety i inne smakołyki, których nazw nawet nie powtórzę, to jednak stare sposoby również zdają egzamin i są skuteczne i własnie to najbardziej mnie w tym kręci! Gdy dodam do tego fakt, że na jeden i ten sam zestaw z tą samą zanętą w koszyku, wstawiany codziennie w tym samym miejscu łowiłem na zmianę karasie, leszcze, płocie, klenie, jazie i brzany to ja się pytam - czego chcieć więcej do pełni wędkarskiego szczęścia. Kilka dni temu czekając w kolejce do zrobienia opłat w moim Kole słuchałem standardowego narzekania na wysokość opłat, na brak ryb, na chęć przeniesienia się na komercję.... i pomyślałem wtedy o tym sierpniu i o tym łowieniu. Nie znam się na łowiskach komercyjnych, bo nigdy na nich nie łowiłem, nie będę więc powtarzał frazesów krążących po sieci, że gdzieś jest łatwiej, gdzieś trudniej, gdzieś ryb więcej, a gdzieś mniej... Policzyłem jednak tak na szybko, że skoro mam 43 wpisy w rejestrze i zapłaciłem za to 440zł to dzień łowienia kosztował mnie dychę. Nie wiem i nie sprawdzałem ile kosztuje dzień na komercji, ale nie wyobrażam sobie, by mogła być taka, na której będę mógł łowić brzany, jazie, klenie... i inne rodzime ryby z jednego miejsca i to wszystko w dodatku za dychę! W konsekwencji nawet mi powieka nie drgnęła, gdy nadeszła moja kolej do wykupienia znaczków Późnojesienny urlop znowu na pontonie. To już jednak zupełnie inna bajka. Nie ma ptaków, nie ma ważek, jest buro, ponuro, a przede wszystkim na tyle zimno, że nawet gdyby były, nie miałbym ochoty, by się na nich skupiać. Złowiłem kilka fajnych wzdręg i to chyba moje pierwsze złowione o tak późnej porze. Nie będę udawał, że sam na to wpadłem. To wpisy @jaceen mnie zmotywowały i za to mu dziękuję. Złowiłem też kilka fajnych okoni. W pierwszej chwili to byłem przekonany że te dwie niemal czterdziestki to moje najlepsze ryby z wód stojących (bo wszystkie 40+ pochodzą z rzek), a właśnie pisząc ten post przypomniałem sobie, że mam na koncie jednego okonia 40+ z jeziora złowionego spod lodu. Niemniej to najfajniejsze okonie z tej wody, wody na której łowię praktycznie od dziecka. Szczupaki o dziwo nie odpaliły. Złowiłem honorowo jednego wymiarka. Po powrocie wyskoczyłem na Odrę raz, czy dwa, zajrzałem też nad wrocławską zatokę, ale ryby mnie omijały, więc wyjątkowo skończyłem sezon 20 listopada. Poprawiłem jedną życiówkę - brzana chyba 68,5 cm (nie chcę mi się sprawdzać, żeby mi te wypociny nie zniknęły nagle). Złowiona na Bzyka. Nie dość że woblerek malutki, to jeszcze kotwiczki oryginalne, czyli wiadomo jakie są w Siekach. Grot przegięty do kąta prostego poddał się w podbieraku - fart w wędkarstwie też jest potrzebny Plany na 2025? Boże, chcę mieć czas na ryby, chcę móc wyłączyć telefon nad rzeką, chcę żeby ważki znowu lądowały na moim pontonie, chcę znów poczuć się częścią tego wszystkiego co nas nad wodą otacza. Niby niewiele, a jednak tak wiele.
-
Lubię takie podsumowania i lubię analizę, więc zanim zacząłem pisać, przeczytałem cały wątek jeszcze raz i powspominałem trochę. Nie będę zanudzał i porównywał ze wszystkimi edycjami tej zabawy, bo zrobiłem to rok temu. W porównaniu jednak z poprzednim sezonem uważam, że to dla wszystkich nas był słabszy okoniowo rok. W 2023 uzbierałem 307,5pkt i to wystarczyło na 5 miejsce, dziś 306pkt wystarczyło na pudło. W moim przypadku niewiele się zmieniło. Pierwszy ligowy trafił się podczas majówki. Cztery dni majówki wystarczyły, by zamknąć tabelę. W ciągu roku 12 razy trafiłem okonie nadające się do zgłoszenia, cztery takie dni zanotowałem nad Odrą i osiem podczas urlopów na Południowym Podlasiu. Łącznie zgłaszałem okonie 27 razy (rok temu 19). Pięć było z Odry, dwadzieścia dwa z urlopów. Miała być nauka powierzchniowego okoniowania, miał być drop shot, Carolina, Texas i najlżejsze robactwo - na nic nowego nie znalazłem czasu, czy ochoty. A może zwyczajnie nie chciałem już kupować kolejnego kija, bo nie mam gdzie ich upychać, a potem kończy się jak zawsze. Chyba ze trzy, czy cztery lata temu wpadłem na pomysł szukania okoni w głównym nurcie, kupiłem odpowiedni kij, odpowiednie przynęty... i spróbowałem dwa, może trzy razy. Nie pyknęło, wiec kij jak i cały pomysł poszedł w kąt, a gdy już tam trafił zorientowałem się, że mam w nim już kij o niemal identycznych parametrach. Skorzystam więc z okazji i zakomunikuję - gdyby ktoś miał podobny problem ze zdublowanymi lżejszymi okoniówkami to chętnie się zamienię Poznałem za to kilka nowych miejscówek na Odrze. Może nie do końca poznałem, raczej odkopałem, bo łowiłem na nich kilkanaście lat temu. Z drugiej strony, każde z nich zmieniło sie przez ten czas, więc można powiedzieć, że poznawałem je na nowo. Dwa największe okonie nie były wypracowane, to były przyłowy z nastawieniem na wzdręgi i jeśli o te ostatnie chodzi, to zaryzykowałbym stwierdzenie, że temat ruszyłem z miejsca, bo do tej pory potrafiłem je łowić w miarę regularnie w najgorętszych okresach, gdy nic innego nie chciało współpracować. Teraz się przełamałem i pochyliłem się nad nimi, w porach, które dotychczas dedykowałem tylko rasowym drapieżnikom. Na koniec gratuluję @RafalWR - piękny wynik. Z resztą gratuluję wszystkim i jednocześnie dziękuję Wam za to, że się Wam chce czasami coś napisać o swoim okoniowaniu. Na mnie to działa. Jak widać wyżej, czasami działa na chwilę, czasami się napalam, by później odpuścić, ale najważniejsza jest ta iskierka i choćby chwilowa ochota na coś nowego. Po ponad 40 latach z kijem w ręku to naprawdę ważne, by jeszcze się chciało wychodzić ze strefy wędkarskiego komfortu i przełamywać schematy. Oczywiście piszę się na następną edycję i Was do niej zapraszam (nie wiem czy w ogóle mogę to robić, ale co mi tam). 😆
-
Miałem dwie godzinki, więc zajrzałem nad jedną z wrocławskich zatok Odry. Mówiąc krótko - poczułem że to okoniowanie weszło już w tryb zimowej dłubaniny. Nie dość, że pogoda dała popalić, to i okonie zrobiły swoje. Znalazłem jakieś/jakiegoś pstrykacza, które/y kilkukrotnie szarpał za ogonek. Zmieniłem główkę na lżejszą - nic. Zmieniłem też gumkę na mniejszą - nic. Wróciłem do cięższej główki, ale z mniejszą gumką - nic. Wróciłem do pierwszej opcji - dalej pstryki nie do zacięcia. Po godzinie w końcu jakiś się nade mną zlitował. Gumka 3", główka 2,5g i długi opad. W ten sposób i z tego jednego miejsca wydłubałem cztery. Pomyslałem, że skoro jest ich tu więcej to pobawię się gumkami. Przetestowałem pewnie z 10 kolorów na 3 różnych gramaturach jigów - nic nie działało. Wróciłem więc do działającego zestawu i okazało się, że on też już nie działa. Ręce zgrabiałe, za chwilę zaczną się korki... przed szesnastą zawinąłem się. Pozdrawiam kolegę z Forum. Dobrze czasami spotkać kogoś nad wodą i chwilę pogadać. Zwłaszcza w takich warunkach gdy spotykasz drugiego wędkarza to z automatu czujesz się rozgrzeszony i cofasz wszystko co przed chwilą w duszy mówiłeś na swój temat. 😀
-
Tydzień na Podlasiu za mną. Niestety nie trafiłem z pogodą. Wiem od znajomych, że ostatni tydzień października był dobry i przed chwilą dowiedziałem się, że ryby właśnie się ocknęły. Oczywiście gdy ja tam byłem przeżywały chyba mocno ten "zgniły wyż". Zawsze lubiłem łowić na Bugu i zawsze chętnie nad niego wracałem, ale ostatnimi laty nie mam do niego szczęścia. Kilka lat temu przyducha, a od kilku lat sytuacja na granicy (tu nie będę się rozpisywał, żeby nie wdepnąć w politykę). To wszystko sprawia, że kontakt z Bugiem jest mocno ograniczony. Jeden dzień poświęciłem odcinkowi w którym Bug przestaje być rzeką graniczną. Dwa patrole wojska zrobiły wrażenie. To nie to samo co niegdysiejsze kontrole SG. Teraz jest na grubo i na ostro. Mam tu na myśli uzbrojenie tych ludzi, bo jeśli chodzi o sam kontakt, to naprawdę jest miło i fajnie się z nimi rozmawia. Ostatniego dnia, gdy miałem już wracać postanowiłem zajrzeć jeszcze na odcinek gdzie Bug jest granicą z Białorusią. Mam sentyment do odcinka w okolicach Kodnia i tam zajrzałem - bez wyciągania kija z auta. Ot, taki sentymentalny spacerek po starych miejscówkach. Pierwsze co rzuca się w oczy to bardzo niski stan wody. Momentami wydaje się, że można przejść rzekę nie tracąc gruntu pod nogami. Za chwilę człowiek zdaje sobie sprawę, że nasz brzeg jest jakiś czysty, pusty. Podchodzisz bliżej i okazuje się, że wszystkie drzewa zostały niedawno wycięte, co oczywiście nie miało wpływu na druty kolczaste, które już co prawda nie tworzą już tak efektownej bariery jak rok temu, ale wciąż są. Czasami zaplątane w brzegu, czasami w wodzie... Natura pomału się za nie wzięła, ale wciąż trzeba uważać, by się nie zaplątać. Na koniec zobaczyłem ciężki sprzęt budowlany i rząd słupów wzdłuż rzeki wraz z wykopem ciągłym. Czyżby jakiś monitoring? Podsumowując nie jest już tak dziko, jak wtedy, gdy się w tej rzece zakochiwałem.
-
Grand Prix haczyk.pl 2024- zgłoszenia II Tura
moczykij odpowiedział Marienty → na temat → Grand Prix 2024
Gatunek ryby: szczupak - Długość w cm: 68 - Data (dzień, miesiąc, rok): 06.11.2024 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): ok.13:30 - Łowisko: zb. Żelizna (PZW) - Przynęta: jerk 7cm/17gr - Opis połowu: w listopadowym wątku -
Grand Prix haczyk.pl 2024- zgłoszenia II Tura
moczykij odpowiedział Marienty → na temat → Grand Prix 2024
Gatunek ryby: wzdręgi - Długość w cm: 31, 33 - Data (dzień, miesiąc, rok): 08.11.2024 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): ok.13 - Łowisko: zb. Żelizna (PZW) - Przynęta: twister 3 cm - Opis połowu: w listopadowym wątku -
Dopisuję szczupaka, którego opis zamieściłem w listopadowych połowach. Dodam, że złowiony na PIKE CRUSHER 7cm/17gr 1. jaceen 75sz + 75s + 87sz = 237 2. SebaZG 74sz + 64sz = 138 3. moczykij 56sz + 68sz = 124 4. Zbynek1111 5. Marienty 64sz 6. andrutone 62sz. + 54sz. + 50sz. = 166 7. Fido 64s. + 63s + 62s = 189 8. RafalWR 57sz + 51 sz + 58 sz = 166 9. Elast93 10. Messi ... a nie, czekaj, Jamnick 11. Kierownik 82s + 79sz +79sz = 240 12. Larry_blanka 66sz + 0 + 0 = 66 13. Budek 86s + 80s + 84s = 250 14. Tymon 83s + 75sz + 71s = 229 15. Konrado 59s + 63s + 70sz = 192
- 139 odpowiedzi
-
- 5
-
-
W końcu bez słońca. Spoglądając przez okno masz wrażenie, że pogoda jest idealna. Jest pochmurno i mgliście, momentami delikatna mżawka i lekki wiaterek, temparatura 2 stopnie. No wymarzona pogoda, a za chwilę słyszysz w radiu o zgniłym wyżu, sprawdzasz ciśnienie w telefonie i przecierasz oczy ze zdumienia, resetujesz aplikację, sprawdzasz jeszcze raz i nic się nie zmienia - 1038 hPa. Jechałem z mieszanymi uczuciami, ale jak zawsze w duchu wierzyłem, że to właśnie dziś będzie fajnie. Po kilku godzinach snucia się wzdłuż trzcin dobiłem do międzywala. Na koncie miałem chyba sześć szczupaków - jednak wszystkie w przedziale 40-50cm. Nie miało znaczenia, czy na agrafce wisiała 7 czy 12 cm guma. Każdą atakował ten sam rocznik. Zdałem sobie sprawę, że tego zgniłego wyżu nie oszukam. Postanowiłem wracać środkiem zbiornika i poszukać ryb na "patelni". Na szczupakówkę założyłem jerka, na okoniówkę twisterka. Jerka ze względu na zasięg, poza tym było widać, że szczupakom rodzaj przynęty nie robi dziś różnicy, a twisterka z równie uniwersalnego powodu - ostatnio podobał sie i okoniom i krasnopiórkom. Te ostatnie namierzyłem całkiem szybko. Oczkowały sobie na samym środku zbiornika. Zacząłem więc obławiać ten obszar. Miałem kilka delikatnych pstryków nie do zacięcia. Zauważyłem, że kolor nie ma większego znaczenia - podskubywały większość z podawanych. Przypomniałem sobie opis połowu tej ryby zamieszczony przez nadodrzańskiego wzdręgarza i zwolniłem tempo, zacząłem robić dłuższe pauzy i chyba zagrało. Złowiłem dwie fajne ryby. Gdy próbowałem oszukać kolejną nagle zauważyłem, że kilka ryb wyskoczyło jednocześnie z wody. Chwilę później kilka kolejnych wyskoczyło parę metrów dalej. Wyglądało to jakby uciekały przed przesuwającym się zagrożeniem. Nie zastanawiając się zbytnio chwyciłem za szczupakówkę i posłałem wobler tam gdzie prawdopodobnie za chwilę powinny salwować się ucieczką kolejne rybki. Dosłownie dwa razy zagrałem szczytówką i było łup! Ten w końcu był wymiarowy i całe szczęście, bo już zaczynałem się bać, że to będzie mój pierwszy jesienny urlop na Podlasiu, bez wymiarka. Wracając do slipu trafiłem chyba jeszcze dwa, czy trzy, ale wszystkie mieściły się w porannym przedziale długości.
-
Grand Prix haczyk.pl 2024- zgłoszenia II Tura
moczykij odpowiedział Marienty → na temat → Grand Prix 2024
Proszę o podmiankę Gatunek ryby: okonie - Długość w cm: 30,37,38 - Data (dzień, miesiąc, rok): 06.11.2024 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): ok.16 - Łowisko: zb. Podedwórze (PZW) - Przynęta: brudny twister 3 cm - Opis połowu: w okoniowym wątku -
Proszę o podmiankę 25,5; 27; 27,5 na 30, 37 i 38. Dziękuję
-
Powtórka dnia wczorajszego. Cały dzień mocne słońce z lekkim wiaterkiem i cały dzień nie działo się nic. Pomny wczorajszej wzdręgi kilkukrotnie w ciągu dnia zaglądałem w miejsce, gdzie je namierzyłem. Niestety to słońce było za mocne chyba nawet dla nich. Po zachodzie słońca spływając w stronę samochodu zajrzałem tam jeszcze raz. Mały twisterek prowadzony spokojnie w toni i w końcu delikatny pstryk i łuuup. W ciągu może 10 rzutów sytuacja powtarza się trzy razy. Pojawiły się i to nie były wzdręgi. Miałem wrażenie, że ten powtarzający się scenariusz tzn. pstryk i łup to ... pewnie też potraficie to sobie wyobrazić . To chyba najlepsze moje okonie z tej wody. Z uwagi na fakt, że woda słynie z populacji szczupaków wszelkiej wielkości, łowiłem profilaktycznie z cieniutkim okoniowym wolframem. Przynętą był "brudny" twisterek, czyli taka mieszanina brązu, fioletu i zieleni (w zależności od światła). Ręce mi trochę drżały, oczywiście z zimna bo było pewnie koło zera, stąd nieidealnie ułożone ryby.
-
Grand Prix haczyk.pl 2024- zgłoszenia II Tura
moczykij odpowiedział Marienty → na temat → Grand Prix 2024
Gatunek ryby: krasnopiórka - Długość w cm: 34 - Data (dzień, miesiąc, rok): 05.11.2024 - Godzina połowu: (wg. 24 godzin): ok.14 - Łowisko: zb. Podedwórze (PZW) - Przynęta: brudny twister 3 cm - Opis połowu: stadko lusterkujących ryb namierzone przypadkiem podczas przemieszczania się z miejsca na miejsce; jedno branie w drugim rzucie i po holu całe stado rozpłynęło się, ale już mam namiar jeśli trafi mi się jeszcze słoneczny dzień