Nie kolego Iłżanka.
A oto i zapowiadany repley:
Zameldowałem się nad wodą około 6 z minutami. Tym razem uzbroiłem się w dwie wędeczki. Jedna standardowy spławiczek druga DS. Po zmontowaniu zestawów i lekkim podnęceniu wędki w wodę.
Po kilku minutach mam kontakt z pierwszą rybką:
Pierwsza trafia sie 40'tka
Miejscówki podnęcone tylko dwukrotnie w przeciągu dwóch tygodni. Na rybkach jestem jak na razie dopiero trzeci raz w tym roku a tu całkiem ciekawie się zapowiada.
Drugi 45cm
Trzeci... 47cm
I tak na zmianę. To branie na spławik to na DS. Oczywiście po złowieniu okazałej sztuki trzeba zmienić miejscówkę na parę minut. Ryby jednak trochę na tak płytkiej wodzie na jakiej łowię (1-1,5m) płoszą się po wyholowaniu jednej z nich.
Mam zawsze w zanadrzu dwie trzy miejscówki podnęcone w pobliżu na wypadek gdyby ktoś mnie podsiadł lub właśnie gdyby trafił się tzw. dzień konia.
I tak po około godzinie wracam do mojej pierwszej miejscówki od której zacząłem wędkowanie. Pierwsza w wodę idzie DS. Mam zwyczaj przewiązywania co jakiś czas zestawu (to tak z doświadczenia). Tak też było i tym razem. DS już w wodzie a na wędce ze spławikiem właśnie zacząłem wiązać nowy przypon wraz z haczykiem.
Wiążąc haczyk kątem oka spoglądam na DS'a. Spoglądam.... a tu branieee.
Po kilku ładnych minutach na brzegu melduje się pierwszy w tym roku "wymiarowy" JAŹ!
Około 52cm.
Złowiłem jeszcze kolejną prawie 50'tkę
A na koniec około 11 tuż przed samym odjazdem kolejną 40'tkę
Rybki brały dość energicznie żeby nie powiedzieć zdecydowanie. Na sześć brań sześć ryb na brzegu. Brały na przemian raz pod nogami na przystawkę a raz na DS'a pod drugim brzegiem. Trochę nadrobiłem tak późne rozpoczęcie sezonu w tym roku. MOże uda mi się przed świętami jeszcze zameldowąć nad wodą.
Połamania.
.
.