Wczoraj w przeciągu trzech godzin od 15 do 18 zrobiłem sobie mały rekonesans-trening z głównym nastawieniem się na płoć, lecz oczywiście nie zabrakło przyłowów takich jak jelce, kleniki, certy czy krąpie. Wynik końcowy był, zaledwie 3,5kg. z zaznaczeniem samej płoci i podajże 2 jelców.
Kilka pamiątkowych fotek i ryby wróciły do wody.
Oraz najgorszy moment w wędkarstwie, czyli zebranie wszystkiego majdanu w kupę.
Ostatni rzut okiem na miejscówkę, wszystkie graty na plecy i niczym turecki tragarz marszem przez miasto do domu