-
Liczba zawartości
356 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez maniek72
-
Mam taki kręciął z tylnym hamulcem, i hamulcem walki..... nie wiem co mogę o nim napisać, chyba tylko tyle że jest naprawdę bardzo przyjemny i warty swoich pieniędzy. Przede wszystkim bardzo równa i płynna praca, cichy, ładnie nawija żyłeczkę, no i ten hamulec walki (jedyny mój spiningowy kołowrotek z tym dodatkiem)- fajna sprawa W razie co to mam jeszcze na cięższym spinie Exage 4000 z przednim hamulcem, i tez jest OK.
-
Od lat nie łowie już na żywca, ale potwierdzam słowa Placka; okoń jest wyśmienity na żywca ( na jazgarza nigdy nie łowiłem), prawdopodobnie spowodowane to jest ruchliwością takiego okonia na haku, jest o wiele żywszy i agresywny (choć żyje o wiele krócej) niż karaś. A Ty Łukaszss, widziałeś kiedyś pysk szczupaka od środka??
-
Hehe, a niektórzy nie mają poczucia humoru
-
Chłopaki, dajcie znać gdzie i kiedy to choć na chwile do Was podskoczę, bo mam niedaleko, albo jakiś kom. na pw. to się zdzwonimy już nad rzeką.
-
Tondrom, Tak jak napisałem wcześniej; każda zarobiona w Polsce złotówka ma być opodatkowana, ale z tymi paragonami to jest jakoś tak (nie jestem księgowym więc mogę się mylić), że do pewnej kwoty (coś chyba około 40 tys rocznie) nie jest wymagana kasa fiskalna- płaci się tzw. "ryczałt" i wtedy (oczywiście o ile masz zarejestrowana działalność gospodarczą) bierzesz kasę, i nie wydajesz paragonów, ani żadnych potwierdzeń, i jest to w zgodzie z literą prawa.
-
Na wodach skarbu państwa musi być, ale na wodach dzierżawionych od skarbu państwa już nie koniecznie. Teoretycznie za każde zarobione pieniądze w Polsce trzeba zapłacić podatek, facet działa troszke na pograniczu z prawem, ale.. jeżeli faktycznie te pieniądze przeznacza na zarybianie to już troszkę inna bajka. Moje koło PZW ma swój zbiornik, i tez pobiera opłaty od wędkarzy spoza naszego koła, i też nie wydaje paragonów, ani żadnych innych kwitów, ale te pieniądze faktycznie idą na zarybianie, tak że nikt nie kwestionuje tych działań, i wszyscy przymykają (również urzędy) w takich sytuacjach na brak paragonu.
-
jeżeli o mnie chodzi, to ja bym chetnie wprowadził górny wymiar dla każdej ryby- no oprócz może kolucha, karpia, amura, tolpygi, jesiotra...i jeszcze kilku obcych rybom w naszych wodach Nie wypisuje głupot, pisze to co wiem, i dziele się też swoimi przemyśleniami, a moje przemyślenia są tez takie że pomimo iż znam mnóstwo akwenów wodnych, to jakoś nie mogę sobie teraz skojarzyć , czy jest gdzieś- przynajmniej w moich stronach łowisko gdzie jednocześnie występuje dużo dużego karpia, a przy tym i lina, leszcza, czy szczupaka, mi po prostu wciąż karpie- duże karpie kojarzą się z łowiskami "zamkniętymi" typowo karpiowymi, i chciałbym żeby tak zostało.
-
Tak, ale przez pierwsze 770lat karp był hodowany tylko i wyłącznie w stawach hodowlanych. Skoro jesteś tak zorientowany to powinieneś tez wiedzieć, kiedy?, kto? i dlaczego zaczął zarybiać karpiem wody otwarte.
-
Ooo, to moje strony, jeżeli pozwolicie - chętnie wpadnę, a i mam domek nad samym Bugiem jakieś 8 km od Sobiboru- na wysokości Zbereża- może by się przydał
-
diaflex, widzę że nie do końca mnie rozumiesz; karp, nigdy naturalnie w naszych wodach nie występował, i faktem jest że kilka jezior w Polsce zostało przez karpia zniszczonych- zwłaszcza prywatnych- typowo karpiowych łowisk (np Wygonin, gdzie kiedyś były piękne ryby, a teraz tylko karp, i do tego ogromny- nie wiadomo dlaczego inne gatunki ryb gdzieś znikły). Ja bym zrobił karpim takie "getta" tzn wyodrębnił kilka akwenów (skazał na straty) - zrobił tam "no kill" , i niechaj Ci karpiarze tam się bawią.
-
No właśnie, bo nie docierają do Ciebie, albo nie chcesz przyjąć żadnych argumentów- czy tez faktów. więc chrońmy okazy szczupaka, lina, sandacza czy okonia- a nie "tucznika karpia" który zreszta nawet naturalnie nigdy w Polsce nie zył. Jasne, tak samo mówiono kiedyś u Nas o sumiku karłowatym, czy amurze; może też zaraz napiszesz że te ryby nie zniszczyły bezpowrotnie kilku pięknych polskich akwenów??
-
pagori, - może to trochę nie na temat, ale jesteś już moim kolegą (jeśli oczywiście chcesz ) - podpisuje się oboma recoma i nogoma pod tym co napisałeś.
-
kilkanaście ton - kolego Kolego diaflex, tak się składa że mam kilka karpiowych stawów, i moi znajomi też mają, i uwierz mi; mam takie nory poryte w brzegach- właśnie przez duże karpie że głowa boli, i często siatki - skarpówki, i faszyna niewiele daje, m innymi dlatego zrezygnowałem z karpia że cholernie mi niszczył brzegi i zasrywał całe dno.
-
Ja wszystkim życzę takich karpi- i niech one sobie będą, ale nie na wodach otwartych, tylko na zamkniętych komercyjnych łowiskach- typowo karpiowych. Faktycznie karp to taka Swinia która przerabia żyzne dno zbiornika na gówno- dosłownie- dlaczego wszystkie stawy hodowlane- karpiowe są co jakiś czas rekultywowane?? - bo karpie wszystko niszczą, i potem inne ryby nie mają pokarmu, pomijając już poryte brzegi, obsuwanie się tez przez to skarp- na wodach otwartych z reguły nie da się spuścić wody i z powrotem użyźnić dno zbiornika. Karpie na komercje !!
-
A nie wiem dlaczego- przecież to forum jest, i chyba każdy może się wypowiedzieć; Karp jest w Polsce gatunkiem obcym, do tego jest gatunkiem ryby która- zwłaszcza duża bardzo mocno niszczy dno zbiornika, i sam zbiornik, od lat trwają rozmowy na temat zakazu zarybiania karpiem wód otwartych- niestety lobby PZW jest w Polsce dość silne. A z drugiej strony patrząc, kto weźmie do domu karpia ponad 60 cm, przecież to już absolutnie niesmaczne starocie, więc pewnie już szybciej Go wypuści z powrotem do wody, i wtedy to dopiero może się narobić- jak takie maciory będą pływały w naszych wodach, tyle szczęścia w tym jeszcze że w Polsce bardzo rzadko maja naturalne tarło.
-
Rany, niesamowite- wymiar ochronny dla karpia- masakra; dużo szybciej podpisałbym zakaz zarybiania karpiem, i nakaz zabijania każdego złowionego karpia- tak jak z koluchem, nie wiem kto pisze takie kretyńskie petycje!!- i tym bardziej nie wiem kto je bezmyślnie podpisuje- jedni walczą o zakaz zarybiania wód otwartych karpiem- drudzy o podniesienie wymiaru ochronnego- słów brakuje.
-
Dołożyłbym jeszcze wydry, kormorany, czaple, i inne ptactwo, które więcej łapie ryb niż wędkarze. Tutaj star, to się trochę wygłupiłeś- oczywiście takie sytuacje sie zdarzają, ale właściwie tylko podczas tarła. Ryba jak nie żeruje, to i w siatę Ci nie wejdzie, nie raz byłem świadkiem ściągania np kilometra siatki na żyznym zbiorniku, gdzie było np 20-30kg ryb, albo i to nie, często na wędką łowi się więcej niż siatką- uwierz mi.
-
Hajabusa, ja zawsze ustawiam się na duże liny, "dwójka" nie jest jakąś specjalną rewelacją, a łowie w miejscach gdzie woda nigdy nie widziała spławika- oprócz mojego, i nigdy, ale to nigdy nie spotkałem tam innego wędkarza- takich teoretycznie "niczyich" starorzeczy w moich stronach są setki; Uploaded with ImageShack.us Uploaded with ImageShack.us Uploaded with ImageShack.us Uploaded with ImageShack.us
-
To jest racja- ja uzywam jeszcze peczaku i grubej kukurydzy. Z tym się nie zgodzę, wtedy w zanętę wchodzi Ci wzdręga i płoć i z linami masz "pozamiatane" Nie mam pojęcia jakie to może mieć znaczenie- ja używam spławików 3gramowych, a wagglerów jeszcze cięższych. To jest .....bzdura?? Jeżeli chcecie systematycznie łowić liny to najlepsze efekty daje systematyczne i "syte" nęcenie- żadne pinki, żadne kupne "osypki" grubo panowie- grubo!!
-
Pewnie więcej odcinków "no kill" , jak tak dalej pójdzie to zaczniecie nadawać rybom imiona (tak jak karpiom w Anglii), nie wiem co to za przyjemność łowić wciąż tą samą rybę. A przyrost faktycznie ma niezły.
-
No chyba muszę tutaj zgodzić się z Dawidem, w odległych czasach, kiedy jeszcze łowiłem na żywca, co prawda nigdy nie nastawiałem się na bolenia- zbyt kościsty , ale często na Bugu na żywcowym zestawie miałem ukleję, i miałem tez na taki zestaw kilka boleni, ale jak teraz usiłuję to sobie przypomnieć, to wszystkie bolenie wzięły w momencie ściągania zestawu, więc nasuwa mi się wniosek że boleń nie atakuje nieruchomej przynęty. Co prawda przy tym chlebie może być inaczej, bo pewnie wali w całe stado uklei, i wtedy faktycznie może uderzyć w tą "na haku", ale nie wiem czy nie bedzie to raczej kwestią przypadku.
-
No cóż, widzę że żyjemy w dwóch innych światach, u mnie z całą pewnością policja nie zareagowała by na coś takiego, nie reagują nawet na łapanie ryb prądem, czy stawianie kilometrów sieci podczas tarła szczupaka, czy leszcza na Bugu. Ale tak jak napisałem u mnie jest inny świat, i jeden posterunek policji- zresztą 30km od miejsca gdzie zwykle wędkuję (posterunek-nie mylić z komisariatem) na 5 gmin- i max dwóch policjantów, których jak trzeba to nie idzie nigdy znaleźć bo z reguły gdzieś w terenie , może w miastach jest inaczej, ale u mnie to "zabili by mnie śmiechem" za taki telefon
-
jasne, bo policja nie ma co robić tylko jeździć po jakichś bagnach, bo ktoś komuś kazał wynosić się znad wody- toż to nawet nie jest wykroczenie , a co do uprawnień, to jakie to ma znaczenie, ja podejrzewam ze skoro miał tam miejscówkę, i jeszcze wygonił z niej innego wędkarza to najprawdopodobniej był tam legalnie, i wcale nie czuł się zobowiązany jakiemuś (w jego mniemaniu) "gówniarzowi" się tłumaczyć. Widzę że niektórym z Was wydaje się że te "dzwonienie gdzie trzeba" z każda pierdołą ma jakichś głębszy sens, czy tylko wkurzanie różnych służb??
-
Może i tak, ale u mnie jest podobny zbiornik (naszego koła) i jest tak kilku starszych panów- którzy dbają o tą wodę, zajmują się zarybianiem, organizują różne akcje sprzątania, itd. chociaż nawet nie wiem czy to istotne, ale mają oni tam swoje miejscówki, wygrabione miejsce, wycięte trzciny, często postawiona jakaś ławeczka, innymi słowy sporo się chłopaki narobili, żeby żeby takie stanowiska sobie przygotować- i oczywiście każdemu wolno tam łowić- ale niepisaną zasadą jest, że jak przychodzi "właściciel" miejscówki, to należy mu to miejsce ustąpić, i nawet nikomu nie przychodzi do głowy żeby mogło być inaczej.