Skocz do zawartości
Dragon

Muszkarstwo - Wrocław i okolice.


mza

Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, bacyk napisał:

W sobote pomysl, a dzis juz rezerwacja bazy nad najpiekniejszą lipieniową rzeką w Polsce. I to ja lubie, bez marudzenia, szybkie decyzje i za dwa tyg. Lipieniowy raj 😆

 

czy są jeszcze wolne miejsca, proszę Pana, bo chciałbym się zapisać?

  • Super 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przynęty na klenia   Dragon
  • 2 weeks later...

Niezbędny nie jest. Spisuje się całkiem ok ale po kilku rzutach też się "zmywa". Jak mucha się zmoczy możesz ją suszyć przez dłuższe ładowanie "machanie sznurem" a taki środek nie jest drogi więc możesz sobie kupić dla samego sprawdzenia:)

 

Wysłane z mojego SM-G903F przy użyciu Tapatalka

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakiś smalczyk z kaczej d... jest pomocny. Fajnie poprawia pływalność, gdy delikatnie muśniemy takim specyfikiem muchę. Jak przesadzisz, to odwrotny skutek. Prawdę mówiąc, to nie załatwia sprawy i w praktyce po obślinieniu muchy przez rybę, to właściwie do wymiany. Po dłuższym moczeniu również. Tylko ilu z nas to robi?:) Ja mam ze sobą zawsze chusteczki higieniczne. Gdy już dwudziestokrotne :))) wymachy nie pomagają, to suchar ląduje w chusteczce i stosuję masaż Shiatsu:))) Na jakiś czas to pomaga. Trzeba pamiętać o przeciwwskazaniach do stosowania tej metody;) Można sobie kupić, lub zrobić "portfelik" do suszenia much. Koledzy z doświadczeniem wędkarskim, być może mieli styczność z czymś takim i podzielą się opinią? Lekarstwem na to wszystko, jest pianka:)

Takie tam spostrzeżenia początkującego.

PS

Wczoraj uczyłem się "strzelać" muchą. Jedyny sposób w jaki mogę dobrać się do kleni ze Ślęzy. Takich upatrzonych. Nie ma innej możliwości podania. Bójcie się kabany!:))) Całe 6m suche latają;)

 

 

 

  • Super 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj udalo mi sie Odysa wyciągnąć na Bobra. To byl dobry ruch. 😎 Dawno nie mielismy takiej frajdy w łowieniu na suchara. Początki do łatwych nie należały, bo widzieliśmy masę zbiórek i lipa. Wszystkie Lipasy miały nas w tylnej swej części. Dopiero super duper tajna broń Odysa okazała się doskonała. Żarły tylko na jęteczki, które wyszly z jego warsztatu. Cale szczęście dobry On czlowiek i poczęstował kolege, ktory za chiny ludowe nie mogl sie wstrzelić z przynęta. "Padlo: kilka naprawde ładnych Lipieni i mase ryb w mniejszym rozmiarze przerzucilismy. 

Oto Mistrz przy pracy. 

(nie ukrywam, że pozy dość oryginalne 😆)20170625_080900.thumb.jpg.03fbc95d49fab6f7a462912985bf762d.jpg20170625_080845.thumb.jpg.b4c98c25c21559126276afc5ba3c4ec2.jpg

  • Super 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe gdy chłopaki wyławiali ostatnie ryby z Boberka, ja od soboty rano rozkładem namiot w Trzcińsku😀 raj dla takiego świra jak ja 😜 w lewo na spacer z rodziną a w prawo 3 minutki spacerkiem do wody z kijem. 

Szybki kurs dla Franka jak to się sznurem obchodzić 

large.IMG_20170625_173317.jpg.fbc6615e30b1817381464eb60098216f.jpg

Spacer tu i tam

large.IMG_20170626_120536.jpg.d9a618e134672e0ded8603e163b054b1.jpg

I do wody😀 

Mlody brodził w czym się dało i to chyba była najlepsza frajda 

large.IMG_20170624_182538.jpg.1793461beea5fe141498dbc52762d69d.jpg

Nietety nie ma czym się pochwalić wszystkie rybki były  małe sporo przed wymiarem😯 

I tak 4 dniowy wyjazd super

Połaziłem po górach z rodziną i co dziennie rano i wieczorem łowiłem 

large.IMG_20170625_054236.jpg.aae05197670fd94008bbf6dda965fb79.jpg

Przy okazji zwiedzania 

Zamczyska w Bolkowie chyba najciekawszą atrakcją były SOWY 

Pozowały do zdjęć obserwując zwiedzających mając wszystko gdzieś ☺

large.IMG_20170627_151304.jpg.23ea2535d4782bcdf48f28f2cfb68cea.jpg

Teraz 2 dni pracy i Bieszczadowo

Z resztą nie do końca normalnej ekipy😀

  • Super 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czwartek 21;00 Bacyk, Szymek07, Odys, Tomaha, I ja pakujemu się do auto i jedziemy, kiurunek Bieszczady rzeka San

large.IMG_20170629_212156.jpg.73a85d61d0bc34c7fe7a5e4aec285c51.jpglarge.IMG_20170629_230031.jpg.9151ff3c352be3c1883828fd75aaab99.jpg

Droga tragedia korki objazdy i mega kolejki na bramkach😯 

Dziś 06;13 pakujemy się do wody

large.IMG_20170630_061349.jpg.b0d5bb967a7ff8093646a7913abd87a4.jpg

Brak snu powala ale staramy się coś wydłubać

Woda wysoka😯 brudna i ryby nie współpracują 😯 i wiatr pierdyliard km/h na godzinę😯

Dzień konczymy z mizernymi efektami. 

Jutro może będzie lepiej☺

  • Super 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny wyjazd nie do końca udany, w sensie warunków pogodowych i poziomu wody😯 

Dziś jeszcze walczymy banda kretynów na całym Sanie w wodzie po za nami nikogo odważnego nie ma, mimo to kilka rybek dziś złowiliśmy 😜

large.IMG_20170701_201450.jpg.4f85ec2e773629305babef9d028bf414.jpglarge.IMG_20170702_080239.jpg.a46c54523bc5547f0a5777be25cce5ae.jpglarge.IMG_20170702_085901.jpg.3e81c514fb0a1468f397baa79585c7ba.jpg

  • Super 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podsumowując wypad ekipy muchowej w Beszczadowo nad San☺

 

Ktoś wiesza czarne chmury nad nami. Stan wody tak naprawdę dał nam w miarę komfort połowić jakieś półtora dnia, gdy juz troszkę poznaliśmy wodę jak łowić i na co łowić woda

  • Super 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Nie zmieściłem się w czasie z edycją posta. Sory)

Podsumowując wypad ekipy muchowej w Bieszczadowo nad San☺

large.IMG_20170701_201251.jpg.7727126ceae4c8d945654c97a286f779.jpg

 

Ktoś wiesza czarne chmury nad nami. Stan wody tak naprawdę dał nam w miarę komfort połowić jakieś półtora dnia, gdy już troszkę poznaliśmy wodę jak łowić i na co łowić, nie było gdzie :(

Piątek dość komfortowy ale sama drobnica nic większego.

large.IMG_20170630_163607.jpg.0bcba0e49dcbc483a8736b039e3f5c80.jpglarge.IMG_20170630_183518.jpg.95aa0b0db0719a26e5da829c05b26e7a.jpglarge.IMG_20170630_192505.jpg.80b13cf5fd5f6b0a1e6c70dc11990bb0.jpg

Cztery godziny snu,Sobota 5 rano zaczynamy. Deszcz pada szaro buro i ponuro, tak jak nasze nastroje, ale nie poddajemy się.

Łowiliśmy do 11 Zmarznięci przemoczeni trzeba było odpocząć :Plarge.IMG_20170701_054452.jpg.e337a9771e076d59a16fd7be367b5947.jpg

Około 16 się przejaśnia wychodzi słońce zacieramy ręce że połowimy. A tu dupa. Stan wody podnosi się w przerażającym tempie, San nabiera koloru parzonej kawy z małą ilością mleka, zaczynają spływać śmieci : kanistry po spirytusie i oleju gałęzie wielkie konary, zdechłe myszy, koty, brakowało tylko kiosku z pamiątkami :(

Gdzie jechać co robić ? o wszystkich rzekach mogliśmy zapomnieć, jedyna alternatywa to zbiornik zaporowy Myczkowce.

Jak tam łowić jak nie płynie hahaha

Jedziemy przedzieramy się przez chaszcze

large.IMG_20170701_195344.jpg.fbf183eab97c97d6adc3b473e6012d32.jpg

Włazimy do wody i Odys postanawia nadepnąć Bobra, pewnie chciał mu kark skręcić, potężny plusk wody zawirowanie i odpływa.

Ubaw był pośmialiśmy się sami z siebie. Że jak to w stojącej wodzie i kto to wymyślił i co my tu robimy.

large.IMG_20170701_193251.jpg.f16651f6d9418d0e04ce3fa9faa1f415.jpg

Trzy godziny snu. Patryk odpuszcza, podwozi nas i wraca ładować baterie.

Nie wyspani zmęczeni i na lekkim kacu usilnie staramy się wydłubać coś większego. Woda wysoka brudna i trudna.

large.IMG_20170702_054955.jpg.3e53f152b809716a55c0fe00018ec01a.jpg

Akt desperacji spory, sięgamy po znienawidzoną metodę krótkiej nimfy, wesoło było że jak to i że tylko spławika brakuje, ale...

Tomacha najbardziej wtajemniczony po 3 minutach od wejścia do wody wyciąga pierwszego Lipasa ponad 30 cm

i zaraz następnego. D... nie urwało każdemu z nas coś się tam uwiesiło. Jedynie Odys pobił swoje PB Lipieniowe :)

large.IMG_20170702_085943.jpg.0b9381a69f412e53624048a2d65cc6dd.jpg

Nie całe 4 godziny łowienia i znowu zaczynają spływać śmieci nurt przyśpiesza a my pod drugim brzegiem, ledwo udało nam się przedrzeć do miejsca gdzie Patryk miał na odebrać.

i po łowienie w 10 minut woda poszła o 15 cm w górę. Czekamy na Patryka wymiana zdań na temat sprzętu porównania jak nasze bambusy latają z innymi linkami

large.IMG_20170702_101358.jpg.9ab251031d4eda4a595664d32b49293b.jpg

1340 km przejechane i dupa znowu porażka, mimo to wyjazd udany 3 dni z szaleńcami na wesoło był niezły fan tylko ryb zbrakło :):):)

 

  • Super 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa słowa ode mnie.

Chciałem napisać wypracowanie na temat tego wyjazdu na rubieże, ale @Booryss mnie uprzedził swoimi wpisami i zdjęciami, więc ograniczę się tylko do zgryźliwego komentarza.

Niespełna trzy dni łowienia raczej nie uprawniają do głębszych wniosków, zwłaszcza, że warunki były niesprzyjające (kolejny raz w tym roku) i łowienie w rzece błota raczej nie jest standardem a tym bardziej przyjemnością.

Koledzy, jak zwykle się  nie popisali i okazali swoją prawdziwą, jakże nieprzychylną bliźniemu twarz. Tym razem moja osoba stała się przedmiotem drwin, uszczypliwości i niewybrednych komentarzy. Brakowało tylko, żeby mi zrobili w nocy, tzw. kocówę, nasikali do kawy i wysmarowali pastą do zębów – jak na koloniach. Postaram im się odwdzięczyć z nawiązką na następnej wspólnej wyprawie, na którą w odwecie oczywiście nie pojadę ;)

Co do ryb, których nie było.

Zadziwiająca była znikoma aktywność tych średnich i większych sztuk, co powodowało, że trzeba było się przeprosić z nielubianą nimfą spod kija. Z powierzchni i środka grubej wody można było co najwyżej skusić do brania przedszkolaki, więc zostało ciężkie oranie dna. W wodzie barwy popłuczyn z kolektora ściekowego przypominało to loterię. Nie widząc gdzie się brodzi i prowadzi przynętę, pozostawało systematyczne, krok po kroku, właściwie na ślepo przeczesywanie rzeki. Jak się coś trafiło na końcu wędki, było to raczej dziełem przypadku.

Do nielicznych pozytywnych drobiazgów mogę zaliczyć fakt, że koledzy wreszcie zaczęli próbować dolnej nimfy. Nie, żebym lubił tak łowić. O to, to nie, niekiedy się to po prostu przydaje.  

@Odys przekonał się, że ma do fantastycznego kija źle dobraną, by nie rzec, do dupy linkę i założenie czegoś innego odmienia zestaw.

Nadal nie mogę wyjść z podziwu jak można sprzedawać za ciężkie pieniądze przyjezdnym wędkarzom coś, co przypomina nie muchę, tylko paranoidalnie nieproporcjonalną szpilkę z kawałkiem niteczki i zarzekać się przy tym, że to jest cud-przynęta. Będzie pan zadowolony…

I na koniec - nadal nie lubię wędkowania w stojącej wodzie. A przynajmniej raczej nieprędko polubię :wacko:

  • Super 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Jeszcze coś sobie przypomniałem. Alkohol pity z umiarem, nawet w znacznych ilościach, faktycznie nie szkodzi, czego dowodem jest obserwacja natury behawioralno-fizjologicznej, iż można w tym stanie brodzić w rwącej rzece, zachowując pion i stan suchości wnętrza woderów. Ba, nawet da się strzelić wtedy życiówkę 😉

 

 

Wysłane z mojego SM-G925F przy użyciu Tapatalka

 

 

 

 

  • Super 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W związku z tym iż był to spontaniczny wyjazd, jechałem kompletnie nieprzygotowany  ( muchy, techniki  łowienia w danych warunkach jakie tam panują). Dopiero po powrocie poczytałem trochę po forach i zdałem sobie sprawę, że gdybym przed wyjazdem zapoznał się z tym, łowienie na Sanie w warunkach, które zastaliśmy było by łatwiejsze i efektywniejsze.

Ale od początku. Wyjechaliśmy z czwartku na piątek w godzinach nocnych. Załadowaliśmy auto po brzegi i w znakomitych nastrojach ruszyliśmy w drogę. Już na samym początku rzucono nam kłody pod nogi… wypadek na A4, co oznaczało objazd, do tego korek na bramkach. Trochę ponad 100km przejechaliśmy w 3h. 

DSC_1098.thumb.JPG.ae1603f58222922fcbaeebc64400bc02.JPG

Dotarliśmy w końcu do Sanoka, gdzie na stacji benzynowej wykupiliśmy stosowne pozwolenia. Do celu zostało kilka kilometrów, można było wyczuć w powietrzu podekscytowanie, że już za chwilę nasze sznury poprzecinają najpiękniejszą lipieniową rzekę w Europie.

 

Widzimy most i tabliczkę z napisem San. Nawet nie chcecie wiedzieć jakie mieliśmy miny gdy zobaczyliśmy rzekę. San płyną szybko a jego kolor przypominał kawę z mlekiem, którą właśnie spożywam. Padło kilka rozczarowujących słów …

Zakwaterowaliśmy się w domku, przygotowaliśmy sprzęt i wystartowaliśmy na łowisko.

Jechaliśmy wzdłuż Sanu w ciszy… każdy obserwował koryto rzeki. Przez głowę przelatywały mi różne myśli – „boje się tam wchodzić”, „dlaczego nie sprawdziliśmy warunków panujących i nie przełożyliśmy wyjazdu na inny termin”.

   Byliśmy jednak na miejscu i trzeba było szybko dostosować się do panującego otoczenia. Uzbroiliśmy wędki i spokojnym krokiem weszliśmy do Sanu. Szerokość tej rzeki onieśmielała mnie. Przesuwałem się do przodu bardzo powoli. Czułem się jak dziecko pozostawione samo w lesie.

Rozeszliśmy się na pewne odległości. Co jakiś czas spoglądałem na chłopaków. Każdy sznurował wodę w poszukiwaniu lipieni. Widziałem jak Baca wyciąga pierwszą rybę, wtedy poczułem się znacznie lepiej i nabrałem optymizmu. Przeszedłem rzekę na druga stronę, ku mojemu zdziwieniu po tej stronie woda była w miarę klarowna.

1a.thumb.jpg.5e863cef458e35871238d46e9df86886.jpg

Okazuje się, że dopływy, a w tym przypadku Choczewka, bardzo brudziła lewy brzeg mniej więcej do 70% całej szerokości.

Szkoda , że dopiero później dowiedziałem się, że dobrze łowi się tam lipienie na granicy brudnej i czystej wody, nie stosowałem też metody krótkiej nimfy, która zastosowaliśmy dopiero ostatniego dnia.

Pojechaliśmy w górę rzeki, poniżej ujścia Choczewki do Sanu. Tam stan wody okazał się o wiele lepszy. Wielkością ryby nie powalały na kolana. Schodziliśmy w dół rzeki. Skuteczne okazały się pupy chruścika.

1b.thumb.jpg.f493582c271cb49f2a58fefdddab553a.jpg

Poruszałem się w towarzystwie Bacy, który w jednym miejscu miał dwa potężne brania, zakończone zerwaniem muchy z przyponem. Miejsce do którego doszliśmy napawało optymizmem, jednak chłopaki wyszli już z wody i musieliśmy wracać do domku żeby coś zjeść i odpocząć po nieprzespanej nocy.

1c.thumb.jpg.0edad6fd4880313074f5614e4904c4b3.jpg

 

Zanim wróciliśmy do domku, podjechaliśmy do lokalesa kupić jakieś muchy, które pomogą nam wstrzelić się w wymiary. Muchy były śliczne, cieszyły oko. Do każdego zakupu, pan sprzedawca raczył nas kieliszkiem samogonu :D taki zwyczaj. Nie trzeba było Nas długo zachęcać.

   Po południu pojechaliśmy w miejsce porannych łowów, woda była zdecydowanie czystsza. Niestety kilka ryb, które udało się wydłubać, nie przekroczyło 15-20cm.

 Booryss zanotował atak potwora, który zdemolował mu przypon podczas brania. Bez spektakularnych wyników, zmieniliśmy miejscówkę.

1e.thumb.jpg.4eeaece5b33eabdae329f80735640bae.jpg

Bawiliśmy się sucharkami,

1d.thumb.jpg.55a46efe8428a3e8f729148a15f5d1a1.jpg

królowały goddardy, bardzo dużo brań i „rybeczek wyholowanych”, jednak cały czas były to tylko maluchy. Słyszałem, że Tom@ha miał fajne branie i zerwanie zestawu.

1g.thumb.JPG.6517e9571dadedee87ec08fd11a80779.JPG

Do końca dnia nic się nie zmieniło, sucharki i brania króciaków.

1h.thumb.JPG.50eb529ae237d4f9bf54690b4020051d.JPG

Wieczorem ukręciliśmy kilka much, zrobiliśmy grilla i przeanalizowaliśmy dzień.

1i.thumb.JPG.7edf0359a1d89c9b8c3cf49ce97c0108.JPG

1j.thumb.JPG.5e98f2ea713715355cfd63624164437d.JPG

Poranek nie spowodował uśmiechów na naszej twarzy. Pobudka 4.00 a za oknem szaro buro i deszcz… przed 5.00 meldujemy się nad brzegiem. Mimo opadów, woda wyczyściła się przez noc. Przygotowaliśmy muchówki i z nowo ukręconymi muchami zaczęliśmy sznurować.

2a.thumb.jpeg.4da5efbd4894bf94c8a6fa47cb3347f4.jpeg

2b.thumb.JPG.421e50757028863cee71c9748a6a90dc.JPG

2c.thumb.JPG.67d82858a304ec51c9397c2873a67ab4.JPG

Po 3h zaliczam mocniejsze branie i czuję większą rybę na kiju, jednak po 3 sekundach spada… Deszcz zacina, w kieszeniach gdzie trzymam pudełka z muchami jest już sporo wody. Ręce pomarszczone, mam trudności z zawiązaniem przyponu.

2d.thumb.jpeg.ebf843f10c9dc326682d70567f640ca3.jpeg

2e.thumb.JPG.d69dc17a5341ba789d96eaccb93ceff0.JPG

Kończymy o 9.00 i wracamy do domku zjeść śniadanie i wysuszyć ciuchy.

2f.thumb.JPG.1ebdb236907480414f193a22d7e509c1.JPG

Trzech wariatów decyduje się jeszcze połowić na odcinku przydomowym.

Sprawdzam pogodę i odczytuje, że o 15.00 ma być pełne słońce. Tom@ha i ja zapadamy w błogi sen.

Po 12.00 jedziemy do Sanoka do sklepu wędkarskiego . Pomieszczenie wielkości 1.5 na 4m, jest lepiej zaopatrzone w artykuły dla muszkarzy, niż wszystkie sklepy we Wrocławiu razem wzięte. Kupujemy to co nas interesuje i jedziemy na obiad.

16.00 sprawdzamy wodę na odcinku przydomowym …nie chce nam się wierzyć. Woda przypomina tor dla kajakarzy górskich, na dodatek w kolorze gliny. W nurcie płyną drzewa, kołki, pralki, lodówki….. Jedziemy sprawdzić mniejsze rzeczki , których nazw nie pamiętam. Sytuacja jest taka sama. Borys wykonuje telefon do miejscowego od którego kupiliśmy muchy, z zapytaniem czy można gdzieś dziś jeszcze połowić i czy jest szansa , że do jutra poziom wody unormuje się. Wiadomości są tragiczne. Nie ma szans na „normalne” łowienie przez kilka dni. Czujemy się jak by ktoś dał nam w twarz, wbijał szpilki w nasze laleczki voodoo….

Intensywnie myślimy co tu zrobić, jedziemy na miejsce porannych łowów. Na miejscu spotykamy miejscowych muszkarzy. Okazało się , że między 14-15h fala zaskoczyła kilku chłopaków i nie zdołali wrócić na stronę Sanu gdzie mieli zaparkowane auto. Zostali odcięci a zabranie ich z drugiego brzegu to jakieś 20-30 km objazdu.

Postanawiamy jechać na zbiornik Myczkowski. Przejrzystość wody mineralnej, ustawiamy się na linii brzegowej i machamy w nadziei na jakiekolwiek branie.

2g.thumb.jpg.ae9daa62c5052b11db6aca26df7026e5.jpg

Wyglądało to jak konkurs rzutów na odległość.  Był to moment na rozładowanie negatywnych emocji związanych z naszą frustracją na panujące warunki na Sanie.

2g1.thumb.jpeg.5b9829328948902c41bf920fb7994d95.jpeg

2h.thumb.JPG.e9308b59a43be26f1b17f89f79d41d9c.JPG2i.thumb.JPG.fc01602c37b3ca57a8b7c0b39f054bac.JPG

2j.thumb.JPG.a5661e176accb770dad1e20175c35889.JPG

 

 

Po powrocie zostało nam już tylko jedno, grill oraz spożywanie płynów regeneracyjno rozweselających.

2k.thumb.JPG.537d6d29656bca704cc4bec142222ecd.JPG

Blisko 1.00 w nocy kładziemy się spać.

3.45 dzwoni telefon. Ignorujemy to, ale sytuacja trwa bez przerwy. Jeden wariat siedzi na dole ubrany w śpiochy gotowy na poranne łowy i dzwoni raz po raz a to do mnie a to do Borysa i Patryka.

 4.00 poddajemy się. Wstajemy i już po 15-20 minutach jedziemy na San. Wskaźnik w Internecie pokazuje 194cm, czyli wyższy niż 2 dni temu o 12cm. Woda przez noc spadła tylko o 20cm.  

Podczas wieczornej biesiady ustaliliśmy, że łowimy tylko na krótką nimfę. Ostrożnie wchodzimy do wysokiej wody.

3a.thumb.JPG.f3ed23983730299aa3cd55ed71327a03.JPG3b.thumb.JPG.1dc92f098ef79a558325ac251859b244.JPG

Nie czuje się bezpiecznie, spałem zaledwie 3h. Zaczynamy zabawę. Już po 3 minutach u Tom@hy melduje się pierwsza ryba w granicach 31cm.

3c.thumb.JPG.28f55026624e805c188889d200276871.JPG

Szok!!! Taka woda i są efekty. Obławiamy rynny wymacane stopami . Tomek łowi pstrąga. Podchodzę do mistrza i proszę o rady w doborze nimf i długości przyponów. Jestem jednak za bardzo zmęczony, co jakiś czas wychodzę na brzeg i odpoczywam, grzejąc się w promieniach słońca.  Po 3h czuje się już troszkę pewniej.

Borys i Baca mieli brania, wyjechały ryby. Łowimy blisko siebie, obławiamy rynny metr po metrze.

3ca.thumb.jpg.9e63becd8ec58b49a97ed876548a0791.jpg

Postanawiam ostatni raz zmienić muchy. Zakładam rudawego kiełża i po kilku minutach strzał….

3d.thumb.jpg.35246a8daa04a64a8f5fbe73b8ceecce.jpg

linka muchowa napina się, ryba wybiera ponad 5m linki. Czuję, że ryba jest ciężka a na dodatek pomaga jej szybki nurt. Wychwood w 4 klasie pięknie pracuje. Baca pomaga mi podebrać rybę a Borys filmuje hol.  W podbieraku ląduje gruby lipień w granicach 42-43 cm.

3ee.thumb.jpg.2ea9366411b173c28ac39cb9c7a8ab6c.jpg

Po szybkiej sesji zdjęciowej każdy wraca do obławiania rynny. Niestety już po kilku minutach zaczynają płynąć gałęzie i różne syfy. Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy „Idzie fala, wracamy”

Do przejścia mieliśmy całą szerokość Sanu, poprzecinanego rynnami, kamieniami. Woda cały czas przybierała. Rzuciłem się do ucieczki. Chłopaki mieli niezłą radochę widząc jak biegnę, potykając się co chwile o kamienie. Całe szczęście moje nowe buty zdały egzamin i pozwoliły mi na bezpieczny powrót bez zanurzenia.

Na brzegu czekał już Tom@ha. Oznajmił, że San przybrał dobre 15cm w czasie około 10minut. Nurtem znowu płynęły ogromne kłody …..o łowieniu nie było już mowy.

 Czekając na Patryka, który smacznie spał, postanowiliśmy testować sznury muchowe na różnych wędkach. Był to znakomity pomysł. Mój wychwood z linką Tom@hy (vibra65) latał jak marzenie.

Podsumowując tak mizerne wyniki mojego sznurowania:

  •  małe doświadczenie
  • nieznana woda
  • nieodpowiedni dobór metody połowu
  • warunki hydro (woda kakao, deszcz, fala po zrzutach z elektrowni)

Wyjazd można zaliczyć do udanych. Mimo mizernych wyników, nauczyłem się bardzo dużo, a wyborowe towarzystwo nie pozwoliło mi się nudzić.

Do następnego

 

3da.jpg

  • Super 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drodzy bobrzanie. Jedźcie gdzieś na OS-a w Polskę, bo fatalna pogoda ciągnie się za Wami od Dunajca po San i do naszego byłego odrzańskiego odcinka kanałowo-specjalnego;)

Ale, jak będziecie mieli w planach BG, to może się przyłączę. Tylko przygotuję sobie zeszyt z ripostami. Z relacji wynika, że zwyczajowo starszyzna z grupy jest „kąsana”;) A facet z muchą i w gumowcach, to na bank loża szyderców da sobie upust:)

Odra, to nie tam jakieś sanki-bobrzanki i haczyki z trzema zwojami nitki. Polubiłem dużo piany i sierści. To ma być bomba kaloryczna. Wczoraj kilka zbiórek i dwa klenie do ręki.

Trzmiele zaczynają powoli się sprawdzać. Te kilka ataków daje nadzieję na dalsze sukcesy.

P1270344.thumb.JPG.07a3a6f2cb287679b4f2915b51653822.JPG

PS

Oby tylko gdzieś pojechali i pogoda będzie ok.;)

  • Super 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, jaceen napisał:

Drodzy bobrzanie. Jedźcie gdzieś na OS-a w Polskę, bo fatalna pogoda ciągnie się za Wami od Dunajca po San i do naszego byłego odrzańskiego odcinka kanałowo-specjalnego;)

 

Ale, jak będziecie mieli w planach BG, to może się przyłączę. Tylko przygotuję sobie zeszyt z ripostami. Z relacji wynika, że zwyczajowo starszyzna z grupy jest „kąsana”;) A facet z muchą i w gumowcach, to na bank loża szyderców da sobie upust:)

 

Odra, to nie tam jakieś sanki-bobrzanki i haczyki z trzema zwojami nitki. Polubiłem dużo piany i sierści. To ma być bomba kaloryczna. Wczoraj kilka zbiórek i dwa klenie do ręki.

 

Trzmiele zaczynają powoli się sprawdzać. Te kilka ataków daje nadzieję na dalsze sukcesy.

 

 

P1270344.thumb.JPG.07a3a6f2cb287679b4f2915b51653822.JPG

PS

Oby tylko gdzieś pojechali i pogoda będzie ok.;)

 

Jacek,w sobote bedzie ładna pogoda we Wro 😎

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minut temu, rush111 napisał:

Jaceen przeszliśmy z bratem spory kawałek Bobru między Janowicami a Trzcińskiem i tylko jeden mały pstrąg + kleń i jelec :(

 

Tam nie ma dużych ryb, 4 dni tam siedziałem i same maluszki lecz ilościowo lepiej miałem ☺

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.