Z lodem nie ma żartów, piszę to jako nie wędkarz a strażak PSP, który zimą ma do czynienia z akcjami ratunkowymi wędkarzy pod którymi załamał się lód. Zanim wejdziesz na zamarzniętą taflę jeziora nabierz pokory do tego żywiołu. Statystyki mówią jasno, najwięcej przypadków braku wyobraźni przypada w okresie wiosennych roztopów. Wiosną ciepło działa na lód z dwóch stron, od powietrza i od wody. Proces topnienia i osłabiania pokrywy działa błyskawicznie. Kategorycznie omijać należy biały lód, czyli miejsca wydzielania się pęcherzyków gazu z osadów dennych, jest on niejednorodny i bardzo kruchy. Samobójców nie brakuje także w czasie formowania się pierwszego lodu. Temperatura wody w wielu partiach jeziora nie jest unormowana. Tafla lodu pokrywa jezioro nierównomiernie, więc nie trudno o tragedię. Wchodzenie na taki lód uważam za szczyt głupoty.
Nie ma się co łudzić, nawet kilka tygodni siarczystego mrozu nie daje 100% pewności, że lód pod nami będzie na tyle mocny aby utrzymać nasz ciężar. Śmiertelnym zagrożeniem są oparzeliska, miejsca które powstają na wskutek wydzielania się ciepła związanego z procesami rozkładu organicznego. Powstają również w okolicach podwodnych źródeł, ujść rzek i strumieni. Nie zawsze można je rozpoznać, cechy charakterystyczne to brak śniegu na pokrywie lodu, jego ciemne zabarwienie lub po prostu jego brak. Jakieś 15 lat temu grupa dzieci chciała sobie skrócić drogę wchodząc na zamarznięte jezioro. Do brzegu brakowało kilkunastu metrów kiedy załamał się pod nimi lód, w tym miejscu było niewidoczne oparzelisko. Skutki były tragiczne, śmierć poniosło kilkoro dzieci. Mam nadzieję, że udało mi się w tych kilku zdaniach zobrazować, że nie istnieje pojęcie „bezpieczny lód”. Niestety przewagę nad zdrowym rozsądkiem bierze pokusa łatwej ryby. Pierwszy i ostatni lód to czas intensywnego żeru, gdzie laik może pochwalić się niezłymi wynikami. Pewnie dlatego mam słabe wyniki zimą, wolę poczekać i mieć szansę na powrót cały do domu, ryby to tylko dodatek, nieprawdaż?
Daj sobie szansę.
Nie mam takiej mocy, żeby zatrzymać tych, którzy ryzykują. Receptą na to, żeby w 100% nie wpaść pod lód jest nie wchodzenie na niego. Zgon wędkarza może nastąpić z dwóch przyczyn. Pierwszą z nich jest utopienie w lodowatej wodzie. Powodem problemów z wydostaniem się z przerębla jest nieodpowiedni ubiór. Ubrany na cebulkę wędkarz w kurtce z grubym kożuchem i filcach momentalnie nasiąka wodą i idzie na dno jak kamień. Nawet jeśli udaje mu się utrzymać na powierzchni szybko traci siły. Jeżeli chcemy mieć s szansę zaopatrzmy się zimowy kombinezon wypornościowy. Ten niestety nie uchroni nas przed drugim zagrożeniem, czyli hipotermią które jest częstą przyczyną zgonów w zimę. Wszystkie wędkarskie kombinezony są „mokre”. Fakt ,ograniczy kontakt lodowatej wody z naszym ciałem ale jeżeli nie uda nam się na czas wydostać na brzeg umrzemy z wychłodzenia. Osobiście używam dwu częściowego kombinezonu sundridge SAS MK7. Po pierwszym ubraniu stwierdziłem dwie istotne wady. Brak manszetów w nogawkach spodni, które by skutecznie uniemożliwiły dostanie się wody pod kombinezon. Natomiast w rękawach kurtki, manszety są ale zbyt luźne, wcale nie spełniają swojej roli.
Diabeł tkwi w szczegółach.
Z doświadczenia wiem, że nawet ubrany w specjalistyczny suchy kombinezon wypornościowy ratownik może mieć problem z wydostaniem się z przerębla. A co tu mówić o zwykłym człowieku ubranym w najzwyklejszy wędkarki kombinezon. Niezbędnym elementem wyposażenia każdego wędkarza pod lodowego są kolce asekuracyjne. W niebezpiecznej sytuacji uratowały życie nie jednemu pechowcowi, pod którym załamał się lód i śmierć zaglądała w oczy. Solidne kolce w ofercie ma robinson, kosztują zaledwie 18 zł, dodatkowo w zestawie jest gwizdek, który pozwala wezwać pomoc. Nader często lekceważonym elementem zestawu asekurującego jest linka bezpieczeństwa. W swojej wędkarskiej karierze nie widziałem wędkarza podlodowego, który stosował by tego typu zabezpieczenie. Jakie są powody, dla których rezygnuje się z kilkudziesięciu metrów linki, która kosztuje niewiele a może w dramatycznej sytuacji uratować nam lub innej osobie życie? Może to wstyd przed innymi wędkarzami, bo będą się ze mnie nabijać? A może lenistwo? Nie wnikam, powinna być zawsze a szczególnie na pierwszym i ostatnim lodzie. Nikt nie ma prawa się śmiać z tego, że przywiązuję się do drzewa. To żaden wstyd , że chcę żyć. Nasze życie uratuje, również telefon komórkowy. Miejmy go zawsze przy sobie w szczelnym pokrowcu. Szybko wezwana pomoc specjalistyczna to spora szansa na wyjście cało z śmiertelnej pułapki.
Gdy śmierć zagląda w oczy.
Nie wpadaj w panikę! Łatwo napisać, trudno wykonać. Sytuacje zagrożenia życia są niezwykle stresowe. Jeżeli zarwie się pod tobą lód, natychmiast wołaj głośno o pomoc. Nie wykonuj gwałtownych ruchów w wodzie. Oszczędzaj siły na wydostanie się z wody, zimna woda osłabia i powoduje skurcze mięśni. Staraj się położyć płasko i wydostać na lód z pomocą kolców. Gdy Ci się uda kieruj się do brzegu tą samą drogą. Jeżeli nie możesz wydostać się na lód, pozostań w bezruchu i wzywaj pomocy.
Będąc świadkiem załamania się lodu pod kimś innym w pierwszej kolejności zadzwoń pod numer alarmowy 998 lub 112 wzywając straż pożarną lub pogotowie ratunkowe 999 lub 112. Podaj jak najdokładniej gdzie się znajdujesz, jak najszybciej do siebie dojechać. Tu liczy się czas! Udzielając pomocy nie biegnij w kierunku poszkodowanego. Rozłóż swój własny ciężar na jak największej powierzchni przyjmując powierzchnię leżącą. Wykorzystaj wszystko co masz pod ręką, szalik, gałąź, linkę i podaj ją poszkodowanemu. Nigdy nie ratuj bez zabezpieczenia gdyż sam możesz stać się osobą poszkodowaną.
Udziel pierwszej pomocy.
Udało się wyciągnąć poszkodowanego na brzeg. Jego szanse na przeżycie wzrosły. Ocena stanu poszkodowanego jest istotna, ponieważ tylko w pierwszym stadium hipotermii ściąga się z niego ubranie. W pierwszym stadium poszkodowany jest w pełni przytomny, charakterystyczne objawy to drżenie mięśni, zawroty głowy, zimne ręce i stopy, dezorientacja i niepokój, osłabienie ramion i nóg. Najważniejsze aby nie pogłębiać wychłodzenia organizmu. Jeżeli jest możliwość szukaj schronienia w ciepłym miejscu np. samochód. Unikaj gwałtownego ogrzewania i ograniczaj do minimum ruchy poszkodowanego. Zdejmij z niego zbędne ubranie i okryj kocem. Możesz podać ciepły słodki napój. Nie podawaj alkoholu.
Osoba znajdująca się w drugim stopniu hipotermii nie jest w stanie sobie pomóc. Wzmacnia się drżenie mięśni. Występują zaburzenia świadomości, brak wrażliwości na bodźce, ból z zimna, skurcze mięśni. Postępujemy podobnie jak w pierwszym stadium. Nie rozbieramy i unikamy transportu w pionie.
W trzecim i czwartym stadium postępuje utrata świadomości, zanika drżenie mięśni. Poszkodowany traci przytomność, puls i oddech jest ledwo wyczuwalne. Nie wlewamy do ust żadnych płynów. Kontrolujemy oddech, tętno badamy przez jedną minutę. W przypadku jego braku przez pierwsze trzy minuty prowadzimy wentylację (usta-usta) aby ogrzać ciało od wewnątrz. Następnie badamy tętno, w razie jego braku albo zatrzymania oddechu przeprowadzamy masaż serca.
Najważniejsze to nie poddawać się, często skrajnie wychłodzeni przypominają martwych. Ignorujmy stwierdzenia typu „nic mi nie jest”. Pozostań i obserwuj poszkodowanego do czasu przyjazdu służb ratunkowych.
Łukasz "Zielan" Zieliński