Z pięciu wypadów na kanał, ten miałem najciekawszy. Ryby nie były największe, ale najwięcej się działo. Po meczu, przed zmierzchem, złowiłem trzy klenie. O zmroku miałem kilka ryb na kiju. Nie wszystkie udało się doholować. Między jaziami trafiły się płocie (+/- 35cm). W sumie osiem ryb doholowałem. Jak bym wszystko wykorzystał, mogłoby być ze dwadzieścia. Zacząłem łowić na wszelkie odmiany Red Taga a zakończyłem na najłowniejszej na tej wyprawie muszce cudaku. Hak nr 10, czarny dubbing ze złotą lametą i nawinięte piórko z kapki koguta? Nie wiem, jak to można nazwać, ale prowadzona tuż pod powierzchnią robiła robotę.
Największe rybki.