Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 18.07.2016 uwzględniając wszystkie działy
-
Po dłuższej wędkarskiej abstynencji miałem wreszcie wedkarski weekend Wczoraj odwiedziłem Bystrzycę, ale miałem niedosyt (nie znam miejscówek na tyle żeby łowić po zmroku) i wracając, już po ciemku wstąpiłem nad Ślęzę. Warto było Przynęta pływający 4cm wobler. Na mniejsze nie było zainteresowania. Oprócz tego klenia był jeszcze jeden mniejszy. Najadłem się też trochę strachu bo o mało nie wlazłem na bobra... Wyczuł mnie i chyba ostrzegał sapaniem. Jak sobie przypomnę to jeszcze mi nieprzyjemnie... A potem chyba na złość zepsuł mi dwie kolejne miejscówki Do tabeli dopisuje 37pkt.5 punktów
-
W ostatnich dniach pogoda nie rozpieszcza podczas naszych wypraw na Wisłę. Zmienna aura, duże wiatry, deszcze i burze… Jednak cierpliwość, doświadczenie i znajomość łowiska, przynosi kolejne efekty w postaci złowienia dużych sumów. Czwartek był dobrym dniem, pomimo wielu przeciwności pogodowych. Złowiliśmy kilka sumów. Największa ryba na mojej jednostce 202 cm, a u Mateusza kolejny sum 220 cm! Piękne i wspaniale walczące ryby! Sum 202 cm został złowiony przez mojego Gościa Darka i wziął na wobler Salmo Boxer SDR. Sum został wyholowany wędziskiem Robinson Power Stick Hi-Flex 2,4 m do 250 gramów. Na kołowrotek nawinięta najnowsza plecionka sumowa Robinson Siluro PSTx4 (włókna Honeywell). Sum 220 cm został złowiony przez Mateusza. Sum oczywiście został wyholowany wędziskiem Robinson Power Stick Hi-Flex 2,1 m do 350 gramów. Na kołowrotek nawinięta świetna plecionka (sprawdzona na wielu morskich rybach) Savage Gear Finezze HD8 Counter (plecionka ze zmiennym kolorem, dzięki której możemy wypuścić przynętę idealnie w tej samej odległości od łodzi). Pozdrowienia znad Wisły!3 punkty
-
Zaczęło się dzisiaj przed południem... . Odwiedziny jednego ze sklepów sportowych: Synek upatrzył sobie wędkę. W ofercie wędka kolor niebieski wraz z kołowrotkiem marki kołowrotek i o dziwo ma nawet napis łożysko . Nieważne. Uśmiech dziecka bezcenny a za wszystko inne zapłacisz kartą MasterCard - tak to chyba leciało. Wieczorkiem koło 19:00 szybki wypad nad rzeczkę. W końcu mam jakieś 250m w linii prostej . I się zaczęło: Pierwsze branie na Swoją nową Niebieską wędkę... . I ryba - kiełbik. Za chwilę na tego samego robaczka - płotka. .. i jeszcze mały klenik. Oczywiście wszystko z zachowaniem C&R... . Słabe ujęcie ale możecie wierzyć mi na słowo . Po tym szybkim wypadzie na ryby pozostało jeszcze złożyć wędkę - jak widać dość szczęśliwą - i do domciu na kolacje. I jeszcze moje rybki z niedzielnego wypadu. Przynęta - kiełbik. Przynęta - wiśnia.3 punkty
-
3 punkty
-
Dzisiaj nas było więcej do łapania punktów:) Człowiek bez wędki w ręce prawie trzy tygodnie:( Nawet choroba mnie w domu nie zatrzymała. Nie było łatwo. Wyjść całkiem sporo, ale same maluchy za dnia. I za dnia wypatrzyłem kilka fajnych miejsc z rybami. Z grzybami też:) Fotki już po ciemku robiłem:) Wahałem się czy zostać czy jechać na inną wodę? Zostałem i...... Wypatrzone za dnia ma się rozumieć. Ten pierwszy jak moje dwie dłonie! No i gąsieniczka...... Dopisuję-zamieniam 33 cm:) Ładnie strzelił prowadziłem w poprzek wody wydawał się na większego ,bo pięknie walczył.2 punkty
-
Witam. Poproszę o kilka rad od Jegomościów łowiących okonie z użyciem przyponu z FC. Ja do tej pory używałem głownie cieniutkiej żyłeczki ale i próbowałem plecionki. Zdecydowanie wolę czucie na plecionce ale plecionkę okonie widzą... Pamiętam jak zdziwiony patrzyłem jak okonie przy pomoście atakowały moją plecionkę 0,08 nim dopłynęła do nich przynęta. Oczywiście tak robiły tylko mikrusy, większe sztuki odpuszczały sobie tak plecionkę jak i przynętę. Po tych doświadczeniach przerzuciłem się całkiem na żyłkę 0,14 i pomimo, iż łowię je z powodzeniem to jednak tęsknie do czucia jakie dawała plećka, zwłaszcza przy większych odległościach. Chciałbym spróbować dowiązać Fc do okoniowej plecki tak ze 1,2-1,5 metra tylko i wyłącznie ze względu na jego niewielką widoczność i rozciagliwość. Nie interesuja mnie informacje o obcinkach Fc przez szczupaki i wytrzymałości FC na ich zęby. Tylko i wyłącznie zmniejszenie widoczności i rozciągliwości. Jakie macie doświadczenia w tym temacie i czy warto takie coś stosować czy lepiej sama plecka o grubości poniżej ludzkiego włosa? Jeżeli Fc to jakiej grubości i może jakaś konkretna firma. Nie ukrywam, że celowałbym w coś miękkiego żeby nie zakłócało pracy paprochów. A może wystarczy ten kawałek ze zwykłej żyłki? Kto próbował różnych rozwiązań i jakie ma doświadczenia.1 punkt
-
1 punkt
-
Brzegi już chyba do sierpnia wyłączone z łowienia jak by ktoś chciał wiedzieć. W sobotę chcieliśmy wjechać ale obstawione przez wojsko i policję z każdej strony i nawet na piechotę nie wpuszczali..1 punkt
-
Dzisiaj Odra od 16 do 20. Na koszyk kilka krapi i dwie ładne płotki. A na wątróbke chyba z 15 sumow, niestety żaden nie miał wymiaru. Największy ok 60 cm, ale ilość brań powala. Jutro powtórka. Może dam radę przebić się do tych większych.1 punkt
-
Po kilku latach "umiarkowanego" wędkowania, spowodowanego przede wszystkim nawałem obowiązków, coraz częściej udaje mi się wyrwać nad wodę... Tym bardziej, iż mój 6-letni syn został opanowany przez "ryby" i potrafi siedzieć ze mną w plenerze całe dnie. Wczoraj naszym celem były karasie srebrzyste... O 5.30 trafił się jednak "przyłów" - i to w pierwszym rzucie... Żyłka główna 0,18, przypon 0,12, hak 12... Hol trwał może z 10 minut... Waga pokazała 12 kg... Później przez kolejne 6 godzin trafiliśmy tylko 2 karasie...1 punkt
-
Wypad z piątku na sobotę w godzinach 22 - 5 z feederami na Wisłe. Leszcze nienajgorzej współpracowały. Złapałem 6 sztuk w przedziale 40-46 cm plus rodzynek 64 cm. Niewątpliwym plusem łapania w nocy jest całkowity brak brań drobnicy. Noc była ciepła i bezwietrzna. Teraz tydzień urlopu i atakuje Wisłok w Rzeszowie.1 punkt
-
Rzadko ostatnio zaglądam nad Ślęzę, a ostatnich wypadów nad Ślęzę nie mogę zaliczyć do udanych :/ Drobnica jedynie, albo całkowite nic. A jak już miałem fajne branie to ryba odpłynęła z woblerem Wczoraj pod wieczór wybrałem się na inny odcinek, z nastawieniem na okonia, szczupaka może. Gum nic nie chciało gryźć, ale woblerki owszem Miałem sporo brań kiedy robiło się szaro, w tym dwa faaaajne uderzenia niestety nie wcięte. W ostatnich chwilach wieczornej szarówki skusiłem klenika średniaczka na 4cm wobler prowadzony powoli wzdłuż burty. Dopisuje do tabeli 34pkt. Po zmroku brania zanikły, ze dwa puknięcia tylko miałem. I podobnie jak w zeszłym roku w nabrzeżnej trawie napotkałem sympatycznego świecącego robaczka Pozdrawiam wszystkich odwiedzających Ślęzę!1 punkt
-
hmm...raczej sie z tym nie zgodzę no tu masz 100% racji,liny łowię od kiedy tylko odrosłem od ziemi i zawsze po doneceniu jest chwilowy zanik brań w ubiegłym roku na takiej głębokości złowiłem sztuki nawet do 2kg,jeśli nie stanowi dla Ciebie problemu łowienie w nocy to szczegulnie polecam Lin wtedy dużo mniej się boji.O co do tego czy lepiej kłaść przynęte na dnie czy lekko ponad nim to chyba nauczy Cię kilku letnia praktyka i obserwacja tych pięknych ryb Niejednokrotnie moje zanęcone łowisko wyglądało na powierzchni jak by ktoś wlał szamponu ale brań 0.Wtedy trzeba pokombinować,najlepiej co kilka chwil zmieniać głębokość(od położenia na dnie,a poźniej o 5cm do góry itd)i przestawiać zestaw na boki choćby o 5cm.1 punkt
-
rafcio, to zależy od fazy nęcenia. kiedy zaczynam nęcić nową miejscówkę, lub starą, ale po zimowej przerwie to nie uważam, żeby pora nęcenia miała znaczenie. kiedy po kilku-kilkunastu dniach nęcenia przymierzam się do pierwszych zasiadek, staram się nęcić w teoretycznie martwych porach... np. w ciągu dnia - kiedy jest ciepło (bo najczęściej łowię rano lub wieczorem), lub wieczorami (kiedy wiosenną porą łowię w dzień). co do nęcenia przed łowieniem to jeżeli nęciłem dzień przed łowieniem raczej nie donęcam na początku zasiadki. jeżeli jednak ostatnie nęcenie miało miejsce 2-3 dni przed zasiadką zaczynam od donęcenia a dopiero później rozkładam sprzęt. problemem jest nęcenie na większych odległościach, bo kiedy łowisz blisko brzegu zanętę można podawać prawie jako sypką, a co za tym idzie prawie bezgłośnie. przy większych odległościach niestety plusku się nie uniknie, a to oznacza (w przypadku łowisk płytkich, a takie są prawie wszystki moje linowe miejscówki) chwilowe spłoszenie linów. co do donęcania w czasie połowów, to jeżeli lin żeruje nie donęcam, jeżeli nie ma brań, a nawet nie widać oznak żerowania staram się jak najciszej podsypać troszeczkę. podobnie sprawa przedstawia się w przypadku spięcia lub wypuszczenia ryby. szczególnie po nieudanym holu nie przejmuję się pluskiem zanęty bo liny i tak uciekły więc donęcenie zwiększa szansę, że ryby wrócą i że nastąpi to szybciej. co do wypuszczania ryb, to jak pisałem już wcześniej wypuszczam je kilkanaście-kilkadziesiąd metrów od swojego łowiska, więc po udanym holu delikatnie donęcam i idę wypuścić rybę + czas na zmianę przynęty.... więc na branie nie czeka się tak długo.1 punkt
-
no to ciąg dalszy moich przemyśleń i obserwacji o linach.... wracając jeszcze do sprzętu: spławiki - czy spławik musi być czarny czy wystarczy w ciemnym kolorze czytałem różna opinie, z własnej praktyki stwiedzam, że wystarczą ciemne barwy ("wojskowa" zieleń czy granatowy - nic nie tracą w porównaniu do czarnych spławików). czy konieczne jest stosowanie spławików łamanych, które lepiej pokazują brania podnoszone. moim zdaniem nie, chociaż przez 2 czy 3 sezony na takie spławiki łowiłem i niezaprzeczalnie mają one swoje zalety. ale odkąd w handlu powszechnie dostępne są spławiki typu waggler to one są moim podstawowym wskaźnikiem brań w linowych zestawach. ze względu na swoją kontrukcję są odporne na działanie fali i całkiem dobrze pokazują brania podnoszone. dostępne są zarówno w wersji dociążanej jak i bez wstępnego dociążenia w rożnych gramaturach i na każde łowisko można znaleść coś dla siebie. również z powodzeniem można łowić na inne spławiki - jedyne kryterium to czułość i stosunkowo mały opór stawiany rybie w czasie brania (czyli kolce jeżozwierza jak i zwykłe z antenką o smukłym korpusie). tutaj nie ma możliwości odpowiedzieć jednoznacznie bo nęcenie zależy od łowiska. a właściwą zanętę możesz dobrać albo na podstawie wsłasnych prób i błędów lub (metoda łatwiejsza acz trudna)pozyskać informacje od miejscowych łowców. stosowałem zarówno firmówki jak i samoróbki jedynym warunkiem jest selektywność zanęty. przez selektywność rozumiem taki dobór pracy zanęty aby nie przyciągała drobnicy więc nie powinna smużyć od powierzchni i pracować powinna dopiero na dnie. dodatkowo powinna być "grubsza", aby utrzymać lina w łowisku. niestety duża granulacja zanęty w połączeniu z mulistym dnem powoduje konieczność precyzyjnego określenia ilość zanęty, gdyż jej nadmiar, którego ryby nie zjedzą zapadnie się w mule i zakwasi łowisko powodując na długi czas kasację miejscówki. jak już wspomniałem w poście powyżej żadna inna ryba nie wymagała ode mnie takich wręcz indiańskich podchodów. nie tylko cisza na zasadzie braku rozmów ale i sposobu chodzenia, mieszania zanęty czy wypuszczania ryb są warunkami koniecznymi jeżeli myśli sięo regularnym łowieniu linów. chowanie się za krzakami czy trzcinami też nie jest wymysłem a koniecznością. miejscówki lina często są w miejscach gdzie brzeg jest podmokły więc samym podejściem do łowiska można zapewnić sobie bezrybie.... podłoże bagniste i grząskie silnie rezonuje drgania jakie powodujesz podchodząc do łowiska...więc stąd moje słowa o podchodach. co do pór dnia w jakich łowiłem najwięcej linów to zdecydowanie najwięcej brań było rano od 4 do 8 ,ale nie należy zakładać że tylko w tych godzinach można połowić, bo i w upalne sierpniowe południe miałem brania. nie do końca się zgadzam z taką opinią, niemniej coś jest na rzeczy... liny jak i inne karpiowate mają we krwi substancję alarmową więc skaleczony haczykiem lin, który się zerwie może troszkę namieszać. ale na dobrze zanęconej miejscówce o ile sam w czasie holu nie narobiłem za dużo hałasu na brzegu liny wracały po 30min. do 2godz. dla tego ważne jest aby uwalniane liny wypuszczać w pewnej odległości od własnego łowiska. jeszcze zdanie o przynętach. wszystko co selektywne ma szanse stać się skuteczne. drobne przynęty mogą być obsubywane przez drobnicę, zanim lin wejdzie w łowisko. dlatego wcześniej pisałem o dużych hakach. moją ulubioną przynętą jest kanapka z kukurydzy i białych robaków, ałe łowiłem liny i na czerwonego robaczka i na rosówkę na same białe, czy samą kukurydzę oraz na ziemniaka. to w sumie tyle co mi do głowy przychodzi. jeżeli jeszcze będąjakieś pytania postaram się coś napisać1 punkt
-
kolego szotornik, lin jak żadna inna ryba jaką zdażało mi się łowić uczy pokory i cierpliwości... łowiłem liny zarówno na spławik jak na grunt, blisko brzegu i na 40m, w małych mulistych bajorkach i dużych jeziorach. każde łowisko, a nawek każda miejscówka ma swoją spacyfikę, którą musisz poznać jeżeli chcesz regularnie liny, a nie tylko od przypadku do przypadku. niemniej jednak istnieją pewne cechy wspólne. co do sprzętu to tak naprawdę wydaje mi się sprawą drugorzędną, bo można łowić liny na lekkie węglówki i można stosować toporne teleskopy "made in china". można zakładać cieniutkie żyłki lub gorzowską previę 0.25. ważny moim zdaniem jest stosowanie przyponów z dobrej jakościowo i cienkiej linki - która zapewni z mirę naturalnę prezentację i zachowanie się przynęty. osobiście po kilku latach poszukiwań na przypony zacząłem stosować żyłki do połowów podlodowch z uwagi na ich dobrą jakość, duża wytrzymałość i co najważniejsze zwiększoną odporność na przecieranie a to w linowych zarośniętych żerowiskach ma znaczenie niebagatelne. grunt czy spławik - wybór metody zależy od twoich preferencji i położenia łowiska - ja z uwagi na komfort łowienia preferuję spłwikówkę. najważniejszym elementem linowego zestawu w mojej opinii jest haczyk i tutaj nie ma co oszczędzać czy szukać rozwiązań zastępczych. zdecydowanie haki kute i raczej te większe 4 do 8 (na lina polecam selektywnie duże przynęty). co do producentów to nie mam jakiegoś faworyta łowłem i na mustady i na gamaki i na vmc - i do żadnej z podanych marek większych zastrzeżeń nie mam. ważne jest by hak był z krótkim trzonkiem i okrągłym łukiem kolankowym (z uwagi na często stosowane przynęty roślinne jak kukrydza czy ziemniaki). kolor haka dobieram do przynęty i/lub dna w łowisku. lin jest rybą niezwykle silną więc konieczny jest kołowrotek z precyzyjnym hamulcem ( o czym też boleśnie na własnej skórze się przekonałem). zachowanie na łowisku jest moim zdaniem kluczowe w czsie linowych zasiadek - gdyż łowienie lina z marszu uważam za przypadek. powiem więcej nie tylko samo zachowanie jest istotne ale maskowanie się na łowisku - bywało że gdy tylko nieostrożnie wychyliłem się zza trzcin i brania znikały na kilkadziesiąt minut. co do spławików, łowisk zanęt i przynęt postaram się coś napisać jak znajdę chwilę wolnego czasu bo teraz muszę zmykać .1 punkt
-
A dlaczego? to taki polski nick Roland może uszu rybki nie mają ,ale gały też nie którym do filowania na wędkarzy nie potrzebne ,one mają lepszy narząd jest to linia boczna ,jest to coś na wzór radaru ,proponuje małe doświadczenie sobie zrobić ukryć się dobrze w nadbrzeżnych kszaczorach coby nie widziały cię i jak przepływają tupnąć nogą ,gwarantuje będą spieprzać gdzie raki zimują, ale to oczywiście taka humoreska z życia wzięta. Natomiast co do lina tak jest to bardzo ostrożne rybsko nawet cicha rozmowa je płoszy ,ale ja liny no większości złowiłem własinie pod Szczecinem zam takie kanałki że tylko linki pływały i na nic tylko ślimaki to ja ostrożnie ślimaczka na haczyk i na kapelon oczywiście ślimak w wodzie a ciężarek na kapelonie i tylko się modlić oby nie żaduży wzioł bo nie do wytargania ale i tak jazda była ostra z takimi 1-2kg acha przypomniało mi się jeszcze w Możycku tak samo łowiłem lina oczywiście dzięki uprzejmości tubulców no i wody rozmownej.1 punkt