Znaczy, że sięgam po największe muchy, które mam i mogę swoją 4/5# w miarę sprawnie podać przynęty w wąskie rynny i oczka. Generalnie hak nr10, to najmniej. Od nr 8, 6, 4... i sruuu do wody. Na zdjęciu dla porównania jest muszka (hak nr 16? prezent:) pod lipienie. Rzut - zbiórka, rzut - zbiórka, i tak do znudzenia. Zaciąć panie nie zatniesz:) A jak się uda, to rybka leci za plecy. Ja za nerwowy jetem w te klocki:) Nasze klenie ze Ślęzy potrzebują dużą, treściwą muchę, konika, czy żuka. Nie jest, to reguła, ale żeby chociaż wyciągnąć z kryjówki te naprawde duże klenie, żeby je chociaż zobaczyć, że są, to takie trzeba i podrzucać.
A dzisiaj łowiłem na szerszenia od Szymanka i na swojego trzmiela. Było więcej ataków, ale mniejsze rybki. Trzmiel miał delikatnie większe zainteresowanie. Przypon minimum 0,16 i jak dotąd zero strat. Łowię z brzegu.
Dzisiaj latał nad parkiem "kukuruźnik". Powinno ulżyć od komarów. Dawały popalić w niektórych miejscach.