Prawdę mówiąc takie spotkania, jakie robimy do tej pory wzbogacić o jakieś dodatkowe akcenty i można by w te granty uderzyć. Połączyć dwa portale, zaprosić przewodnika wędkarskiego, teoria + praktyka+ mini piknik? Jak się ktoś podejmie, to będziemy walczyć o frekwencję:)
Jesienne spotkanie okoń-sandacz 2017.
Dziękuję. Fajnie było Was znowu zobaczyć w większej grupie. Termin, jak to często bywa, nie wszystkim odpowiadał. A i tak chociaż na chwilę przyjechaliście. Całe szczęście, że Jacolana nie było i można było pogadać do bólu. Ten, to by dreptał nogami i by nas nad wodę poganiał:) Sporo śmiechu i opowieści o naszych przygodach nad wodą. Fajnie, że Budek opowiedział nam trochę o tym odcinku rzeki. Teraz zaczynam trochę ogarniać te rewiry (w teorii:) Zaglądnęliśmy w pudełka z przynętami, pomachaliśmy wędkami, a najwięcej było luźnej rozmowy o wszystkim, co dotyczy wędkarstwa.
Byłem chyba najwcześniej z Was nad wodą. Przez ponad godzinę nie mogłem sobie poradzić z wiatrem. Gdy robiło się spokojniej zaczęły powoli meldować się okonie. Wielkość nie przekraczała 20cm. Naliczyłem złowionych jedenaście sztuk, kilka spadów i kilka puknięć. Łowiłem na główce 2g z różnymi przynętami, maksymalnie 2,5". Starałem się zakładać haki z najkrótszym trzonkiem, bo:
zakładam taką gumkę
raz łyknie tak,
a następnym razem tak. I jak myślicie, gdzie jest gumka?
Pod koniec założyłem więcej "mięska silikonowego" i ostatnie ryby zapinały się prawie za same usta:)
Mam nadzieję, że jeszcze w tym sezonie uda się spotkać nam w jakiś wolny dzień, aby złowić kilka naprawdę grubych okoni, takich przedzimowych. Jeszcze raz, dziękuję. Ciekawe, czy Andrzej coś jeszcze dołowił?
PS
A tu pokażę o jakiego woblera chodziło w tych opowieściach o bieganiu na golasa po Rynku. Nasz kolega usilnie się o to prosi. Specjalnie starałem się, by powoli o tej historii zapomniał, ale sam ją wyciąga na światło dzienne. Bywaj Michale czujny i trenuj biegi:)))