Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

  1. peekol

    peekol

    Użytkownik


    • Punkty

      9

    • Liczba zawartości

      539


  2. jacolan

    jacolan

    Użytkownik


    • Punkty

      6

    • Liczba zawartości

      1 172


  3. jaceen

    jaceen

    Redaktor


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      5 357


  4. Marienty

    Marienty

    Moderator Grand Prix haczyk.pl


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      1 556


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 02.11.2017 uwzględniając wszystkie działy

  1. W październiku chyba częściej łowiłem nocą niż za dnia. Na pewno częściej na Odrze niż Ślęzie No ale jak jest akcja zarybiania Odry to jak się nie przyłączyć? .......i trochę też pozarybiałem..... Gąsieniczka tak dla przypomnienia niech te klenie pamiętają o nich i wiosną......... potem już grubiej zarybiałem...... rapalka 9cm +keitech 3cale dwa razy 5+(miałbyć sandacz) ..... Potem były dwie fajne nocki-wieczory szt.4 a za dnia........ ...... i tak mi minął październik. Ryby nie za wielkie. Zawsze mogło być lepiej Czuję, że listopad może być również nocnym zarybianiem. O ile pogoda pozwoli. Aha na Bajkał chyba też pojadę Pozdro!
    6 punktów
  2. Wczoraj moje Dzieci urządziły halloween... dla własnego zdrowia psychicznego postanowiłem postraszyć klenie w Ślęzie Po deszczach woda w rzece wysoka, mętna, uciąg bardzo mocny (jak na Ślęzę). Lubię takie warunki, więc zabrałem się do roboty. Niestety klenie nie chciały współpracować. W mojej bankówce jedno puknięcie, w kolejnych dobrych ostatnio miejscówkach zupełnie nic. Przerzuciłem wszystkie woblery z pudełka, małe, średnie, większe - nic. Doszedłem do przekonania, że przy takim stanie rzeki ryby zmieniły miejsca stołówki. Założyłem ulubionego 4cm Sendala, który fajnie kusił klenie zeszłej jesieni i zacząłem obławiać spokojniejsze miejsca. Najpierw głęboki wylot z kolektora burzowego - fajna ostoja drobnicy Pierwsze przeprowadzenie - puknięcie! Drugie przeprowadzenie, znów puknięcie, po chwili powtórka ale nie udało mi się skutecznie zaciąć. Trzecie przeprowadzenie, znów puknięcie, tym razem już skutecznie zacięte Krótka walka z wyskokiem z wody i mnóstwem chlapaniny i brzeg odwiedził taki klenio Zdjęcie, miarka i klenio wraca do wody. Po chlapaniu w trakcie holu nie miałem już czego szukać w tym miejscu. Przeszedłem kawałeczek dalej i skupiłem się na spokojniejszym odcinku wody za kępą zgniłego już zielska. Na skraju nurtu i spokojniejszej wody potężne łupnięcie, ryba bardzo godnie walczy! Pomyślałem sobie że na pewno większa od poprzedniej Wyciągam ją na brzeg ślizgiem z zalanych traw. Wielkość nieadekwatna do siły włożonej w walkę - ciut mniejszy od poprzedniego, ale gęba i tak mi się cieszyła Przesunąłem się w dół rzeki, doszedłem do miejsca oświetlonego lampami, obławiałem spokojniejszą stronę rzeki. Usłyszałem za mną jakiś szelest, rozejrzałem się czujnie i zauważyłem jakieś niskie zwierze schodzące z wału - bóbr? wydra? Zwierze nie zwracało na mnie w ogóle uwagi - doszło do brzegu rzeki i stanęło. Zauważyłem wydłużony pysk w podłużne czarno białe pasy!!! Borsuk! Pierwszy raz w życiu widziałem to zwierzę. Nie przypuszczałem że można spotkam go kiedyś i to w dodatku w granicach Wrocławia! Borsuk skoczył, przepłynął na drugi brzeg, wyszedł wydeptaną ścieżką i zniknął mi z oczu buszując wzdłuż wału. Miałem dość wrażeń Zwinąłem wędkę i ruszyłem z powrotem. Wracając zaglądałem jeszcze na miejscówki, w poszukiwaniu zgubionego woblerka. Własnej roboty żółto-pomarańczowy krąpik, na ostatnim wypadzie skusił klenia - szkoda mi go było. Do teraz nie wierzę że udało się odnaleźć go w trawie!
    6 punktów
  3. Jak już wystrzelają kormorany, nurogęsi, pelikany, nutrie, wydry i żuki gównopchaczyki, będą wysnuwać wnioski. Jak zwykle od.... ogona strony.
    1 punkt
  4. W końcu nadszedł ten dzień - 20.10 - jedziemy pociągiem na Bagna u Mańka! Weekendowy pobyt w gospodarstwie kol. maniek72 był jedną z nagród w GP Haczyka w zeszłym roku. Już prawie jestem na przystanku, w czasie, jedzie tramwaj, myślę: "nie biegnę z tym majdanem, za 3 minuty mam kolejny". 4 minuty... 6... nie przyjechał. Ostatni mam na styk. Spóźnił się dwie minuty. W głowie podczas jazdy literackie epitety na komunikacje miejską. Wybiegam jak szalony z tramwaju (mam 2 minuty). Jakimś cudem nie taranuje żadnej z babć tłoczących się z przeciwka, wbiegam na peron - jeszcze stoi. I wtedy Marcin mówi: "Gdzie masz wędki?" K#$%@. Już wiem, że z tego wszystkiego zostawiłem je na przystanku. Wybiegam z dworca i wsiadam w pierwszy byle jaki powrotny tramwaj... ufff dalej stoją. Na Bagna docieramy o północy, 4 h później niż planowaliśmy. Z rana idziemy zapoznać się z dołkami. Pierwsza rybka pada dosyć szybko. Niestety biorą tylko gluty. Koło 10 podjeżdża do nas Maniek i podpowiada nam, co w wodzie piszczy. Ciepła jesień, pełno zielska, duże ryby pochowane, ogólnie lipa. Łowimy do południa, trafiamy po 60tce, ale stwierdzamy, że popołudniu atakujemy Bug. Rzeka piękna. Każdy zakręt - skarpa, od drugiej strony plaża. Powalone drzewa, zwaliska drzew na połowę szerokości rzeki. Woda bardzo niska. Mimo, że Maniek bardzo tonował nasze zapędy co do Bugu (multum zaczepów, bardzo słaby sezon), jesteśmy podjarani jak dzieciaki. Marcinowi odbija się stykowiec od Morsa, ja tylko co jakiś czas zrywam. Na wieczór ustawiamy się na fajnej skarpie. Wymycie, twardo. Marcin zakłada sandaczowego 12,5 cm Reno Killera. Pstryk! Siedzi potwór w pasy. Mimo słabych wyników decydujemy jednogłośnie, że kolejny dzień poświęcamy głównie rzece. Z rana zahaczamy dołek, na którym Maniek trafił zeszłego dnia mamuche i garba. Biorą okonie, głównie niewielkie i pistolety. Idziemy na skarpę, na której skończyliśmy wczoraj. 100m bez kontaktu. Kolejne miejsce - zatoczka z dołkiem. Drobno pracująca guma - echo. "Założyłbym coś bardzo lejącego, może twister?" W ręce wpada mi zielony ripperotwister Storma(chyba), w pudełku z przynętami do urwania. Zbroję. "To prawie nie pracuje, a miało zamiatać... Aaaa, co mi szkodzi!" Schodzi w dołek, zbliża się do wyjścia z przegłębienia, opad... Jak nie prz(...)ał! Kopie mocno, z dużą częstotliwością. "Boleń? A może nieduży sumek?" Szczupak. Gruby. Wyjeżdża. 74 cm. Chwilę potem na tą samą gumę mam stykowca, niestety spada. Około 14 Marcin ma dość, ja walczę do końca. Pod wieczór wracam na ten sam zakręt, gdzie trafiłem szczupaka, lecz na wejście. Predator w wolnym opadzie schodzi do zagłębienia na napływie zwalonego drzewa... Pstryk! Znowu. Tego dnia ciśnienie skacze mi jeszcze raz, gdy za spadem z wypłycenia na wbijającą się w nasz brzeg rynnę mojego Keitecha w kolorach zgniłej zieleni z czerwienią atakuje krótki szczupaczek. Złośliwiec oczywiście również puknął tak elektrycznie, że nie powstydziłby się tego ataku żaden przyzwoity sandacz. Przedpołudnie ostatniego dnia poświęcamy na bagna. Z rana festiwal szczupaków w przedziale 40-54 cm. Najładniejszy niestety spada Marcinowi. Koło południa udaje mi się uzbierać komplecik łowiąc 61 cm na 13 cm wahadło z Corony. Nasz czas na Bagnach dobiegł końca i mimo, że jakoś niesamowicie nie połowiliśmy i mamy tu ponad 500km... dla klimatu Kresów chyba jeszcze kiedyś tu wrócimy.
    1 punkt
  5. Byłem w sobotę można było spokojnie dojechać. Pomimo trudnych warunków 15 sztuk okonia. Brania na obrotówki w rozmiarze 2, z kolorami trzeba było kombinować, ale stara dobra miedź spisywała się najlepiej. Dzisiaj dwie godzinny na jednym z podwrocławskich stawów zaowocowały kilkoma puknięciami i jednym sandaczem. Przynęta Cannibal 8 cm w kolorze "okoń"
    1 punkt
  6. Fajna wycieczka @andrutone rzeka tam całkiem inna niż na miejskich odcinkach Weekend idzie, może kogoś 'pociągnie' nad Ślęzę? Mnie pociągnęło wczoraj późnym wieczorem - podniesiona i trącona woda zwiększa szanse na sukces Klenie nawet chętnie gryzły. Co prawda poniżej oczekiwanych rozmiarów, ale i tak było fajnie Dwa najbardziej fotogeniczne (37 i 35) Drugi przywalił w żółto-pomarańczowego swojaka jak prawdziwy kaban Brania na woblery postawione w nurcie. Moje łowy zakończyła spora grupa policjantów ze szperaczami, szukająca jakiegoś chłopca. Zapytali nawet o kartę! Mam nadzieję że chłopiec się odnalazł.
    1 punkt
  7. Tak myślę, że to dobry pomysł na spotkanie haczykowców w szerszym gronie. Sprawy organizacyjne mamy załatwione. Kilkadziesiąt "grantów" wysupłać i oprowiantowanie załatwione na miejscu. Ktoś, kto będzie potrzebował rywalizacji, to się tam zrealizuje. Inni, dla samego powietrza będą poznawać tereny Bajkału. Jak nie będzie dramatycznej pogody i innej ważnej przeszkody, to z okoniówką się pojawię. Będzie ktoś z Was jeszcze? ____________________ Weekend się zbliża. Dla niezdecydowanych, co robić, podsyłam delikatny bodziec;) Przynęta Gloog Nike 8cm. Nieustannie zarybiamy.
    1 punkt
  8. Wczorajszy. Do 5 z przodu niewiele mu zabrakło. Woda niby martwa bo żadnych ataków nie widziałem ale w miarę klarowna. Kleń zaatakował rapalkę 7cm. Poza tym był jeszcze mały sandacz i dwa spady. Gdybym kiedyś pojawił się na takich zawodach to wędkę bym wziął dla picu bo większy pożytek miałbym z łażenia za takim zawodnikiem i podpatrywania (ciekawe co na to regulamin haha)
    1 punkt
  9. Sypnęło na forum ładnymi okoniami i kleniami. Zazdroszczę. U mnie cienizna. Zaliczyłem dwa nocne wypady. W piątek zaledwie dwa krótkie sandaczyki. Wczoraj również dwa krótkie sandaczyki ale też 5 kleni. Niestety nic co wymagałoby moczenia podbieraka. Rok i dwa lata temu o tej porze było znacznie lepiej. Cieszy jednak obecność sandaczyków. Wy też piszecie, że jest ich więcej co daje nadzieję na przyszłość. Połamania!
    1 punkt
  10. Poniżej Wałów jak podczas letnich niżówek. Nie mówię tu tylko o poziomie wody, ale i o rybach. Kleniki kręcą się przy główkach, bolki wciąż aktywne na napływach, a nawet biorące okonie w letniej rozmiarówce. Jedyna różnica to gołym okiem widoczne ich zaangażowanie w przyszłoroczne tarło.
    1 punkt
  11. Nocny odrzański kleń(57). Taki lubi konkretnie zagryźć (Blejk 7,5cm-Hegemon). Zarybiamy;) PS Te kropeczki, to mgła. Nie mam wiedzy, jak pozbyć się takiego efektu w gęstej mgle.
    1 punkt
  12. Dzisiaj wpadłem do domu zjadłem obiadek i żona rzuciła pomysł spacer z psem? No ok ! Ale ja idę z wędką😁 I tak po 10min meldujemy się nad rzeką żona masz 30 min No to czas start z wału do rzeki to już prawie biegnę 😂 mam ze sobą tylko boleniówke i pudełko przysmaków a ze mało czasu do wody lecą wobki które najlepiej mi się spisują po 15 min brak kontaktu z rybą 🤔Wiec zmiana taktyki przez kolejne 15 min próbuje wypatrzeć odrzanską torpedę jakikolwiek ruch na wodzie i jest rzut przed pysk i ogień nawrócił i leci za wobkiem wiec jeszcze bardziej przyspieszyłem dosłownie przez 5 obrotów korbą i nagle gwałtownie zwolniłem tak aby wobler wpad mu sam do pyska i siedzi 🙈 Nad wodą byłem dosłownie 30 min i bliżej domu się już nie da 😎 Zobaczcie jaki grubas😱 był bardzo spasiony Dzisiejszy przysmak od Salmo 5 cm 6,5gr wyciaglem wnioski dla czego kiepsko połowiłem w niedziele i poniedziałek bolenie na brzegu dolnym za duże przynęty i za szybko ciągnięte trzeba zwolnić już.
    1 punkt
  13. Dzis wybralem sie na miejski odcinek odry. Nad woda bylem o 21, lowilem tylko na woblery. Mialem dwa brania, jedna rybka na brzegu. W tym roku widze, ze sandacze naprawde dopisuja, rozmiarowo mogloby byc lepiej, ale populacja sandacza znacznie sie poprawila. Trzeba byc dobrej mysli. Wypuszczajac te piekne ryby, z roku na rok bedzie rozmiarowo o wiele lepiej. Pozdrawiam
    1 punkt
  14. Budek, jak zwykle w przodzie tabeli. Gratulacje! W sobotę nocne klenie fajnie brały a niedziela, już trochę inna woda i skończyło się na jednym, mętnookim.W dalszym ciągu zarybiamy, aby w przyszłym sezonie więcej sześćdziesiątek się trafiało;) Branie na Jaxon Longus7.
    1 punkt
  15. Wracając że spotkania nad Odrą postanowiłem odwiedzić swoją miejscówkę na Ślęzie. Trafił się taki średniaczek - do 40 zabrakło mu 3cm Miał być większy, ale cóż, może następnym razem
    1 punkt
  16. U mnie z łowieniem w tym sezonie krucho, ale kilka dni temu udało mi się zajrzeć w końcu z wędką nad Ślęzę. Woda po deszczu podniesiona, mocno trącona, żwawo płynąca - dało się wreszcie łowić w miejscach, w których wcześniej nie było szansy. Doszedłem do mojej ulubionej w tym roku miejscówki. Rzeka w tym miejscu lekko się poszerza i wypłyca, a nurt przyspiesza. Rzut pod przeciwległy brzeg, sprowadzam przynętę wachlarzem, przytrzymuję na granicy nurtu i... branie! dość miękkie, ale zaczyna grać hamulec! To właśnie z powodu takich chwil, takich niespodzianek uwielbiam tą rzeczkę! Ryba wybiera kilka metrów żyłki i... spina się! Niestety popełniłem szkolny błąd - nie dociąłem po miękkim braniu. A już widziałem ją w podbieraku Taka piękna była Mam pewne podejrzenia jaka to była ryba - raczej nie był to ani kleń ani szczupak. Na pocieszenie trafiło się kilka rybek, np taki średniaczek Klenio wyciągnięty z zielska na niezawodnego Oławskiego krąpika - dzięki @Wędkarzyk1! Inny też na Krąpika, ale kaliber już mniejszy, Swojaki też miały powodzenie Generalnie wyższa i chłodna już woda zrobiła więcej miejsca do łowienia - rynny w ryżowisku są trochę szersze, a podwodne zielsko liche i łatwo się rwie.
    1 punkt
  17. Marienty, czołówka z tabeli sporo godzin na ślumpie wyrobiła. Daliśmy czas na dojście. Jakoś nikt się nie kwapi:) Przed tą zawieruchą pogodową byłem z muchą i kilka kleników na streamerki połowiłem. Nic poważnego na kiju nie było.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.