Skocz do zawartości
tokarex pontony

Ranking

  1. RSM

    RSM

    Użytkownik


    • Punkty

      20

    • Liczba zawartości

      1 094


  2. Joseph

    Joseph

    Użytkownik


    • Punkty

      9

    • Liczba zawartości

      18


  3. Marienty

    Marienty

    Moderator Grand Prix haczyk.pl


    • Punkty

      8

    • Liczba zawartości

      1 556


  4. jaceen

    jaceen

    Redaktor


    • Punkty

      6

    • Liczba zawartości

      5 357


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 05.01.2018 uwzględniając wszystkie działy

  1. Wybrałem odcinki od mostów w górę. miałem już dość szmerów otaczających mnie wcześniej wysokich traw i wolałem otwartą przestrzeń. Założyłem kajtka i powoli zacząłem obławiać kolejne fragmenty rzeki. Przykucnąłem przy moście tramwajowym i podszarpywałem przynętą pod filarem i z drugiej strony pod drzewem. Pierwsze skubniecie i siedzi ale nie stawia oporu. Klenik malutki odczepiony jeszcze w wodzie. Rzucam pod mały kanał przy przeciwnym brzegu i dostrzegam ruch w jego pobliżu. Pił sobie tam wodę piękny zdrowo wyglądający lis. Dopiero w tym momencie mnie zobaczył, chwilę znieruchomiał i rzucił się do ucieczki, na szczęście w lewo w stronę zalesioną a nie w stronę drogi. Gdzie ja jestem? To jest środek dużego miasta? Zanim zdążyłem się skoncentrować ponownie na łowieniu i już niechlujnie ściągając przynętę, czuję kolejne branie i kolejny raz bez większej walki. Troszeczkę większy kleń, ale dalej nie zachęcający do pomiaru i szybko uwolniony. Wracam pod kładkę rowerową. Wcześniej odpuściłem tą miejscówkę bo idąc spłoszyłem kaczki. Teraz płynęło tam coś zupełnie innego: Ciemne zdjęcie, więc słabo widać. Ten czarny, podłużny cień na środku rzeki to bóbr płynący ze spora gałęzią wierzby. Płynął cicho i powoli, więc łudzę się, że nie spłoszył specjalnie ryb. Czekam chwilę i rzucam. Prowadzę kajtka pod prąd, powoli bez opadu ale z pauzami co jakiś czas. szarpnięcie, zacinam i jest taniec po całej szerokości rzeki. Nieco większy opór, ale nie przesadny. Po chwili mam na brzegu klenia większego od poprzednich. Postanowiłem zmierzyć bardziej dla orientacji, żebym lepiej w przyszłości mógł szacować wymiar "na oko" niż licząc na punkty. 25cm. Wyciągam komórkę, robię zdjęcie, wszystko mokre i śliskie a miarka wylądowała gdzieś w trawie. Stwierdziłem więc, że zapunktuje inną ryba i nie będę już kombinować tylko szybko uwolnię malca. Na zdjęciu przynajmniej widać kolor kajtka. Dodam że na czeburaszce 2g prowadziłem. Potem stwierdziłem, że nie można się dalej forsować, szczególnie, że nasilił mi się kaszel i przestało być przyjemnie. Pozdrawiam.
    9 punktów
  2. Dzisiaj zmiana miejscówki - tajne przez poufne. Gryzły dobrze. Kilka takich 25+ oraz ten ze zdjęcia już z 3 z przodu. Chyba wypracowałem już swój "jedyny słuszny kolor"
    8 punktów
  3. 04.01.2018 Wyjście nad wodę nr 2. O godzinie 21:00 robię szybki rachunek za i przeciw wieczornemu wędkowaniu. Cały dzień w pracy, przeziębienie w apogeum, po pracy ogarnięcie dzieci wraz z ich lekcjami (w tym praca plastyczna), ogarnięcie zwierzaków domowych, itd. To argumenty przeciw skłaniające raczej do wieczornej lampki wina. Za natomiast jest piękna pogoda. Czyli "za" zdecydowanie przeważyło i piętnaście minut później jestem nad Ślęzą. Ostatnio po wielu próbach skuteczne okazały się woblery. Postanawiam w takim razie zacząć od małego dalekosiężnego bulleta od Huntera, szczególnie że miejscówki koło stadionu dają sporo przestrzeni na dobry rzut. Skradam się do miejsca gdzie jeszcze w grudniu na przepływankę wyciągałem białoryb. Woda tu jest głębsza a nurt bardzo zwalnia o ile elektrownia poniżej pozwala. Pierwsze dwa rzuty trochę po omacku - wysokie trawy w tym miejscu odcinają miejskie światła a wzrok jeszcze do ciemności nie zdążył się dostosować. Trzeci rzut już widzę, wiatr lekko znosi przynętę w locie i na długim dystansie skutkuje to lądowaniem pod moją stroną brzegu. Prowadzę bardzo powoli z zatrzymaniami. Bullet w takich warunkach tylko delikatnie lusterkuje. Wędka 2,7m 0,5-7g, kij bardzo elektryczny - gunki street fishing przez producenta dedykowany do DS, żyłka mono 0,16. W pewnym momencie czuję delikatne pyknięcie - zaczep, liść? Nie zacinam od razu, żeby nie wbić w jakąś twardszą trzcinę. Lekko luzuję a następnie podszarpuję. W tym momencie zaczep ucieka na środek rzeki i zacinam. Czuję, że coś dużego i zaczynam się cieszyć, że może jakieś punkty dopiszę. Po kilku sekundach już wiem, że to jednak szczupak. Kij w pełnym ugięciu ale w dolniku czuję moc i kontrolę nad rybą. Luzuję trochę hamulec, i pozwalam na odejście utrzymując napięty zestaw. Szanse są małe bez przyponu. Ryba przepływa około 15m środkiem rzeki z mojej lewej strony, wzdłuż mojego stanowiska na prawo, także nie zyskała dystansu. Z prądem podciągam ją i chyba zaskoczona ląduje blisko brzegu. Staram się powtórzyć zachowania obserwowane na filmach, których przez ostatnie pół roku moich początków wędkarskich obejrzałem setki i o dziwo wychodzi mi. Odciągam trochę żyłki, unoszę za siebie wędkę, wysuwam rękę z podbierakiem i popełniam błąd. Tuż pod powierzchnią wody były zalane trawy, które nie pozwoliły mi zanurzyć podbieraka pod rybę. W efekcie, ślizgając się po nich, szturchnąłem szczupaka końcem podbieraka w bok. To sprowokowało szarpnięcie, kolejny zryw i strzał. Odpłynięcie z kolczykiem. Hunter daje ostre kotwiczki, ale ja doginam zadziory a w małych szlifuję. Więc jest spora szansa, że kilka trzepnięć pyskiem i go zrzuci. Szczupak był duży, dał się obejrzeć, nie powiem wam czy 60 czy 70 czy więcej bo po pół roku łowienia nie mam wyczucia i nie chcę fantazjować. Wiem tylko, że z Oławy w grudniu wyciągałem 40cm - 50cm a ten był zdecydowanie większy i zdecydowanie masywniejszy. Jeszcze drżę, wstaję i nie wiem jak się zachować dalej. Zapalam światło i wiążę pixela od Huntera. Nie, żebym chciał tu kogoś reklamować, po prostu to mi w pudełkach zostało a chcę się dzielić w miarę precyzyjnie tym co testuję. Czy rzucać w tym miejscu dalej? Rzucam, wzrok od światła przy wiązaniu ponownie przytępiony, trafiam w trzcinę na przeciwnym brzegu. Szarpię lekko, nie puszcza. Luzuję kabłąk, próbuję odstrzelić naciągając ręką żyłkę. Puszcza, trzciny się podnoszą i w tym momencie coś dużego płoszy się robiąc plusk na powierzchni. Zanim skończyłem zwijać, plusk po drugiej stronie i kotłowanina. Widzę coś z sierścią buszującego i nurkującego w wodzie - wydra? To za dużo jak dla mnie, zwijam się i idę w górę rzeki. Ale wrażenie po tej kotłującej się wodzie, po tym straconym szczupaku pozostało niesamowite. Dalej też było ciekawie, ale już bez dużych emocji, za to z rybą. Opiszę w kolejnym poście, gdyż ten już jest przydługi i spróbuję dodać zdjęcia.
    8 punktów
  4. Dzisiaj od 10.00 na slezy - nie udało się zapunktowac - ale było ciekawie, pierwsze dwie godziny bez brania w zasadzie uczyłem się rzeki, w okolicach południa siadły dwa niewymiarowe szczupaki, ile dalej i spotykam Jacka - zaczyna wędkować - po krótkiej rozmowie znika w chaszczach, Ok 14.00 stwierdzam ze czas kierować się w okolice zaparkowanego samochodu -w drodze powrotnej postanawiam zatrzymać się na dwa/ trzy rzuty przy wybranych miejscowkach, staje przy pierwszej - rzut - opad - bach - siedzi - po walce melduje się na brzegu szczupak Ok 55 cm, kolejna miejscówka - drugi rzut - bach - szczupak niecałe 60 cm, idę dalej widzę zachęcający dołek - rzut- bach - szczupak Ok 55 cm, w sumie 5 szczupaków na brzegu na kajtka 2 i 2 gr żyłka 0,16 , bez obcinki , przy samym samochodzie w założeniu ostatni rzut - prowadzenie w wolnym opadzie i delikatne skubnięcie - zacinam i czuje ładnie pulsujący opór -w końcu zapunktuje pomyślałem - i w tym momencie wędka się wyprostowała , zero punktów ale sporo emocji
    5 punktów
  5. Pogoda sprzyja, to sama przyjemność wędrować wzdłuż brzegów Ślęzy. U mnie mniej emocji;) Okonie chyba wystraszone przez szczupaki i pochowały się na dobre. Coś tam się działo, ale nie o to mi chodziło. Największy okonek nie miał chyba wymaganego przez nas limitu.
    4 punkty
  6. Jutro ruszam - mój debiut na slezy - zobaczymy - cel jeden - pokonać starych wyjadaczy 😎
    4 punkty
  7. Nie ukrywam, że własnie Ty zainspirowałeś mnie do nocnych wizyt na tej rzece. W ogóle czuję się jak wasz uczeń, po przeczytaniu 86 stron tego tematu
    3 punkty
  8. Chwilowa przerwa od łowienia więc ruszyła produkcja. Jako pierwsze poczwaropodobne brzydale.
    3 punkty
  9. Niby proste, ale trudne. Wiem gdzie, wiem że są i nic nie można zdziałać. Trzeba wyczekać na odpowiednią porę i wtedy zaczyna się powolutku coś dziać. Kilka puknięć i w tym tylko jedno zdecydowane. Bubblegum 2" ratuje sytuację. Na ten sezon taktyka taka, żeby nie zostać ostatnim w tabeli. Kto ostatni ten fujarka
    2 punkty
  10. @Joseph-trafisz dzień to i będą okonie i klenie! Powodzenia! U mnie podobnie. Teraz już nie jest tak łatwo. Trzy ryby mam z podmienianiem nie zawsze kolorowo. Dzisiaj na tyle mnie było stać..... Troszkę brakło do tabelki. Pauza czy szybkie 2h??? I cóż tu robić?
    1 punkt
  11. No widzę że Twój Favorit ma co robić!! GRATULACJE !!! 👏🖒mój też już w tym roku troszkę popracował a jutro lecimy z kolegą na okonie te "grube" 😆😂dam znać co się udało chwycić. Jeśli pogoda w miarę się nie zmieni to pokaże wam kilka zimowych jazi moze w poniedziałek 😎bo są 💪
    1 punkt
  12. @Budek- pięknie sobie radzisz! Gratuluję! Wiedziałem, że lada chwila odpalisz!!! Gdybym nie uczestniczył w LŚ obstawiał bym prawdopodobnie na Ciebie do miana Króla Ślęzy A tak serio to mam powody do niepokoju w tej edycji. Patrząc na listę startową to każdego prawie z Was choć trochę znam. Albo osobiście lub przez fora bądź to przez kolegów. Wygląda, że lipy nie będzie w tym sezonie. Fajnie bo może ktoś coś drapnie na miano hitu sezonu z tej rzeczki. @jaroslav i @RSM moje początki były gorsze. Bo nawet ryb nie wdziałem. Cieszę się , że walczycie z nami już na początku. @jaroslav kilka jazi padło 3km-5km wyżej niż byłeś dzisiaj, może Ci się uda, kiedyś słyszałem, że właśnie w okolicach Topacza można też je trafić. @peekol- Ty pędź do teściowej, bo te Twoje nocne już pewnie czekają na Ciebie Ja dzisiaj nie miałem za wiele czasu. Tylko planowałem wobki poustawiać na sezon. Tak myślałem. Okazało się na miejscu. Że, aż roiło się od kleni. Zdołałem tylko cztery wobki ustawić. Ba! Na cztery ładowałem kleń za kleniem. Naliczyłem 13szt. na kiju w tym jeden spadł. I to ten najcenniejszy Klenie nie za wielkie 25-30cm. Czułem, że przy dnie siedzą grube. A, że podszedłem je w miarę po cichu i łowiłem z pozycji siedzącej to miałem nadzieję coś grubszego dorwać. Założyłem największego wobka z ostatniej kolekcji. Daleki rzut otwarty kabłąk i czekałem, aż opadnie na dno. Po chwili ściągam i zaczep. Zachowawczo zaciąłem. Nie chciał się podnieść. Udało się go chociaż zobaczyć. Jeden chlap nad wodą zrobił i się wypiął. Gratulacje dla niego. Dla mnie gwizdy!!! Na pociechę jeden trzydziestak. Długo nie musiałem czekać na wobka z nowej gromadki w paszczy klenia A to cieszy. A to dopiero drugi dzień LŚ
    1 punkt
  13. No to wystartował. Łatwo skóry nie zdejmie. Myślę, że ma obawy czy aby wygra ten sezon:) No i niestety ma słuszne obawy:)
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.