"3.2. Zabrania się łowić ryby w ustalonych dla nich okresach i oznakowanych miejscach ochronnych, takich jak tarliska, krześliska, zimowiska, mateczniki. Zabrania się połowu ryb w obrębach ochronnych i hodowlanych."
"3.6. Złowione ryby niewymiarowe lub będące pod ochroną muszą być bezwzględnie, z ostrożnością wypuszczone do wody."
Tyle z prawa. A interpretacja racjonalna wygląda tak:
- nie tylko nie zabieramy ryby w okresie ochronnym ale też staramy się jej nie łowić. Czyli unikamy miejsc gdzie obserwujemy znaczną aktywność tego gatunku. Unikamy przynęt dedykowanych pod ten gatunek. Nie idziemy sobie "porzucać" tylko idziemy świadomie łowić ryby gatunków nie objętych ochroną a nasz przygotowany zestaw jak i wybrane łowisko powinny to odzwierciedlać. Opuszczamy łowisko gdy stwierdzimy, że chroniona ryba żeruje.
- w przypadku przyłowu nie tylko wypuszczamy rybę ale staramy się też udowodnić, że rozumiemy użytą sentencję: "z ostrożnością". Czyli nie rzucamy rybą, dbamy o jej natlenienie, uwalniamy od przynęty możliwie szybko i najlepiej w wodzie, nie tracimy czasu na mierzenie i fotografowanie, nie turlamy rybą po piasku i trawie itp.
Z moją interpretacją można się nie zgodzić i naginać nieco lakonicznie sformułowane przepisy. Ale wtedy świadczy to o kulturze łowiącego.