Skocz do zawartości
tokarex pontony

Ranking

  1. oldBolo

    oldBolo

    Użytkownik


    • Punkty

      6

    • Liczba zawartości

      489


  2. Joseph

    Joseph

    Użytkownik


    • Punkty

      6

    • Liczba zawartości

      18


  3. wojtt

    wojtt

    Użytkownik


    • Punkty

      5

    • Liczba zawartości

      536


  4. moczykij

    moczykij

    Użytkownik


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      575


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 28.03.2018 uwzględniając wszystkie działy

  1. Może kiedyś sie nauczę łowić więcej i większe - Póki co nie jest łatwo - wczoraj na suchą nic, na mokrą dwa klenie (jeden 26cm) - dziś na spina (spacerek jednośladem po wielu nowych i starych miejscówkach) - dwa klenie w tym jeden 34 cm.
    6 punktów
  2. Wpadłem na 1,5 godz przed zmrokiem - od pierwszego rzutu czuć aktywność ryb - brania trudne do zacięcia ale się dzieje, melduje się jeden lepszy 40 +
    6 punktów
  3. Panowie te Wasze cudeńka można by za szybą trzymać😉 Tak dla wizualnej odmiany coś brzydszego. Jest jeden paskud kiler, który zachęcił kilka fajnych ryb w zeszłym roku. Wygląd nie zawsze ma znaczenie😆
    5 punktów
  4. Byłem tam w zeszłym roku - też przypadkowo. Najpierw zajrzałem tam wiosną, mniej więcej o tej porze roku. Zaintrygowały mnie ilości samochodów parkujących tam, które było widać z drogi. Tak jak mówił wyżej @Darek 1 - przejechałem rzeczkę i skręciłem w lewo. Fajna, kameralna woda o głebokości 2-2,5m. Niestety brały tylko wzdręgi i to niewielkie. Zrobiłem później rekonesans po sąsiadach i oni mieli podobne wyniki. Drugi raz pojechałem tam w czerwcu. Tym razem bez wędki. Chciałem obejrzeć ten większy zbiornik po prawej stronie. Woda wygladała obiecująco, tym bardziej zdziwiło mnie, że poza jednym namiotem, nie było tam nikogo. Ostatni raz zajrzałem tam jesienią. Na dużym zbiorniku widziałem dwóch wędkarzy z żywcami, a na tych małych żwirowniach na końcu drogi po prawej stronie kolejne dwie osoby siedziały w trzcinach z matchówkami. Podsumowując woda fajna (jeśli ktoś lubi tego typu wody stojące). Zastanawiajaca jest tylko tak mała presja jak na w sumie podwrocławskie klimaty. Albo jest trudna, albo ryb w niej niewiele.
    3 punkty
  5. To prawda, wygląd ma często drugorzędne znaczenie dla ryb. Ja właśnie prawie skończyłem pracę nad nową matką. Będzie to swimmbait wzorowany na zdjęciu płoci z googla Oczywiście korpus i płetwy lekko zaadaptowane, by wymusić pracę przynęty. Ma 19,5 cm, przewiduję wagę na około 100g. Jutro szlif łuski i do silikonu
    2 punkty
  6. Taka rybka dzisiaj wpadła Jechałem na miejscówkę na dziki Wisłok i zobaczyłem że wycięli krzaki na małej Ślęzopodobnej rzeczce więc zostałem porzucać na niej. Nigdy tam się nie dało połowić taka była zakrzaczona a jest całkiem fajna. Teraz trzeba będzie zaległości nadrobić , zwłaszcza jak się zrobi ciepła wiosna . Dwa brania tylko i jeden jazik na brzegu. Niestety 2 fajne woblerki zostały w wodzie.
    2 punkty
  7. Rozumiem, że pytanie brzmi- czy na kanale jest jeszcze lód?
    1 punkt
  8. Miałem (ma teraz brat) Mikado GoldenBay do 140g sztywny kij o akcji wybitnie szczytowej ,polecam.
    1 punkt
  9. Troć, trzy woblery i pierwszy dzień wiosny. Pierwszy dzień wiosny mimo to sceneria zimowa. Dobrze, że temperatura wskoczyła na plus. Ostatnie dni nie dawały szans na wyprawę. Przenikliwie zimny wiatr i -5°C skutecznie mnie zatrzymały. Siódmy tydzień mija, a ja uganiam się za trocią. Dwa lata temu było trochę przypadku, a później już świadomie za nimi chodziłem. Złowiłem dwie sztuki z czterech, jakie miałem na wędce. Początek obecnego sezonu mam bardzo udany. Było sporo kleni a przy okazji wypatrywałem ewentualnego stanowiska troci. Wtedy było łatwiej. Zdradzały swoje miejsca. Jedną podchodziłem trzy dni. Udało się połowicznie. Branie nastąpiło, ale miejsce bardzo trudne i skończyło się na wyprostowaniu grotów. W tym sezonie żadnych znaków. Chodzę po omacku. Jedynie dobrze rozpracowałem klenie. Nawet trafiłem jednego +50 cm. Wtorek 20 marca jest pierwszym dniem wiosny. Pomyślałem, że w taki dzień może się poszczęści? Zakładam nieduże woblery własnego wykonania. Na tej wodzie mam przekonanie do ciemnych, na których dodatkowo mogą być złote, żółte, czy czerwone akcenty. Nie powinny schodzić głębiej niż metr. Zaczepów tu sporo i o straty łatwo. W zasadzie łowię dość wysoko. Ostatnio stan wody jest dość niski i ryby podnoszą się do przynęt bez problemów. Łowię godzinę i nic się nie dzieje. Tym razem idę drugim brzegiem. Co ciekawsze miejsca obławiam na zmianę trzema woblerami. Tymi, które ostatnio dawały nawet w najgorsze dni rezultaty. Jak na nie, nie będzie brań, to już nic nie poradzę. Zatrzymuję się na kolejnym miejscu. Piję ciepłą herbatę i wpatruję się w wodę. Obserwuję układające się prądy nurtu i planuję, jak obłowić najdokładniej miejscówkę. Dzień wcześniej wymieniłem w woblerze ster na szerszy, aby podczas łowienia szerokim łukiem ograniczać kręcenie korbką kołowrotka. Staram się, aby woda sama nadawała przynęcie pracę walczącego stworzenia z nurtem. Wykonuję kilkanaście rzutów. Woblerek jest dobrze wyczuwalny na wędce. Lubię takie, bo nie spływają szybko, dając opór nurtowi. Jest kilka miejsc, gdzie uciąg gaśnie i tam trzeba kołowrotkiem skasować luz linki i nadać kierunek przynęcie. Minęło może piętnaście minut. Kolejny rzut pod przeciwległy brzeg, trzy ruchy korbką i linka napina się. Widzę miejsce jej styku z wodą. Kontroluję całą trasę. Gdy jest w okolicach środka rzeki, następuje delikatne „puk”. Zacinam, ale niezbyt energicznie. Pierwsza myśl, mam klenia. Jednak w ułamku sekundy ryba podeszła pod powierzchnię i zaczęła po trociowemu robić młynki. Już na sto procent byłem pewny, że właśnie mam do czynienia z trocią. Teraz dopiero zdałem sobie sprawę z sytuacji. Gdy zacząłem hol, to wprowadzałem ją w rynnę z mocnym nurtem. W początkowej fazie musiałem oddawać linkę, wyprowadzać na spokojniejszą wodę i ponownie holować. Trwało to może ze trzy minuty. Zrobiłem taki manewr dwa razy. Trzeci raz pewnie by się nie udało. Szczęśliwie przy samym brzegu podholowałem rybę i już nie popełniłem błędu, jaki zrobiłem dwa lata temu. Aparat ustawiony na szybką serię zdjęć i ryba wraca błyskawicznie do wody. Nawet nie dała się nacieszyć swoim widokiem, tak wyrwała w nurt. Na spokojnie obejrzałem woblera i kotwice. Dobrze przewidziałem, jeszcze jeden raz powtórzyłbym manewr, to prawdopodobnie przegrałbym. Kotwiczka z rozgiętymi grotami (zadziory zlikwidowane) nie dawała gwarancji, aby wydłużanie holu powiodło się sukcesem. Muszę się przyznać, że nie jest to największa ryba, jaką złowiłem, ale dała mi najwięcej radości. Może z powodu długiego oczekiwania na ponowne spotkanie z trocią? Dodatkowo przemierzone dziesiątki kilometrów, wypatrywanie i to, że w tle zawsze pojawiały się klenie i nie zniechęciłem się porażkami, jak w poprzednim sezonie. Tego dnia dołowiłem jeszcze sześć kleni. Brały energicznie i z przytupem. Wszystko to działo się na trzy czarne woblery wystrugane pewnej mroźnej zimowej nocy. Łowiłem Mikado Da Vinci Travel Spin 5-25 g; plecionka 0,10; woblery 4 - 5 cm. pzdr., jaceen
    1 punkt
  10. -1 punktów
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.