Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 23.05.2018 uwzględniając wszystkie działy
-
Od ostatniej randki z nocną muchą przyszedł dobry moment na ponowną próbę. Ciągle coś nie pasowało. A to wiatr, innym razem stan wody albo totalna rezygnacja z tej metody. Zastanawiałem się, czy nie odstawić patyków w kąt. Wczoraj bym to zrobił. Plątanina w trawach, czepialstwo o wodne zielsko i brak zbiórek suchych much, które najbardziej w tej metodzie lubię, doprowadzały do takich myśli. W odwodzie był spinning. Walczyłem ze sobą, aby po niego sięgnąć. Zaczęło coś odprowadzać streamery. Jeszcze się wstrzymałem ze spinningiem. Łowię klenika. Po chwili ciszy doławiam sporego krąpia. Przed samym zmierzchem do kolekcji trafia skromny jaź. Coś drgnęło. Motywacja jest. Dołącza Jacolan i wędkujemy razem. On na spinning ja walczę z muchówką. Jeszcze przed zmianą miejsca łowię jazia i trzy ryby się spinają. Jedna była konkretniejsza. Bułki zjedzone, napój wypity, to pozostaje tylko skoncentrować się na rybach. Pierwsze rzuty i dwa delikatne brania. Następne przynosi klenia ok. 40 cm. Pocieszenia wielkiego nie dał, bo u Jacka ciągle się coś chlapie. Znowu wkradają się myśli o zmianie wędki. Bum! Fajne mocne puk! Wędka mocno wygięta a ryba majestatycznie płynie pod prąd. W końcu jest poważny przeciwnik. Pod nogami zaczyna tańcować duży kleń. Tego potrzebowałem tej nocy. Po nim łowię kolejnego jazia i nastała dłuższa przerwa w braniach. U mnie, bo u Jacka ciągle coś się dzieje. Z daleka widzę, że holuje rybę za rybą. U mnie dziura z braniami. Może nie do końca, bo kilka ryb mi odpada, ale kto w to uwierzy? Dochodzę do kolegi i chwilę łowimy koło siebie. Przy okazji robię zdjęcie złowionej ryby. Pocieszające, że złowił ją na szerszenia zrobionego przeze mnie. Została ostatnia godzina i postanawiam wrócić na początek łowiska. Zapamiętałem każde drzewo, aby mieć odnośnik, gdzie było lepiej, lub gorzej. Sytuacja się powtarza. Dwa brania a linka dalej luźno zwisa. Jacek znowu mnie denerwuje, holując rybę. Jednak końcówka należała do mnie. Łowię jazia a po dziesięciu minutach... tym razem straciłem kontrolę nad zestawem i prowadziłem po omacku. W końcowej fazie czuję napierający opór na wędkę i pulsowanie. Jest! To będzie większy klamot niż poprzedni. Takie mam odczucie podczas holu. Mam go już pod nogami. Wygląda w wodzie imponująco. Jest chwila na kilka fotek i mierzenie. Okazuje się, że ma tyle samo, co poprzedni (52 cm). Tak się kończy:) Jednak Jacolan ilościowo nie dał żadnych szans. Gdyby wszystkie brania były wykorzystane, to byłby jeden z lepszych nocnych wypadów.10 punktów
-
Panowie rozmawialem z kilkoma kolegami i wspolnie wpadlismy na pomysl stworzenia nad woda czegos na wzor legandarnej"wiaty nad Sanem"... Miejsce mialoby sluzyc na dla nas wedkarzy na przycupniecie pozrozmawianie o rybach jakies ognisko,miejsce/baze na orgaznizcje zawodow towarzyskich,zlotow,pokazy sprzetu,moze w przyszlosci organizacje spotkan instruktazowo-szkoleniowych z kolegami takimi jak A.Lipinski,T.Wieczorek,Michal Olejnik i wieloma innymi ktorzy chcieliby podzielic sie wiedza i doswiadczeniem. Wstepnie przedstawilismy nawet pomysl w jednym z wroclawskich sklepow wedkarskich:)ktory chetnie wzialby patronat nad projektem,zyskalismy pelna aprobate i wsparcie w pomysle...Jest o co powalczyc bo takiego miejsca do tej pory niebylo. Miejsce wstepnie wytypowalismy miedzy ujsciem rzeki Sleza a ujsciem Bystrzycy. Jest do wykorzystania budzet obywatelski,wsparcie sponsorow moze symboliczna skladka,jest wiele mozliwosci aby razem zrealizowac taki projekt tylko wystarcza wspolne checi i troche organizacji.Wszystko zalezy od nas wedkarzy... Co o tym myslicie?Moze ktos ma jakis pomysl,sygestie z chcecia wysluchamy i moze razem uda nam sie cos stworzyc. Pozdrawiam Barti4 punkty
-
Wczoraj miały być wieczorne jazie i klenie, niestety jak to bywa w życiu było całkiem na odwrót, czyli boleń i okonki Okonki małe więc bez fotki a bolek miał 57 cm. Całkowity przypadek bo nawet nie myślałem o tej rybie. Połakomił się na 2 cm wolno prowadzony, płytko chodzący woblerek. Nie przywalił po boleniowemu, tylko przytrzymał jak jaź, dlatego duże zdziwienie wywołał jak się pokazał pod nogami bo spodziewałem się ładnego jazia3 punkty
-
Dzisiaj szybki wypad nad wodę przed wieczorem.....kilka dni mnie nie było nad Bystrzycą a ostatnio płynęła zupa, ciekawe czy coś się poprawiło? Woda dosyć klarowna, lekko podniesiona, miejscówkę wybieram szybko nie szukając nic po rzece. Po pierwszym rzucie czuję że ryby są aktywne bo sporo skubnięć. Rzucam pod drugi brzeg i powoli ściągam wachlarzem....mocne szarpnięcie ...i siedzi kleń taki około 40 cm Tak się zaczęło, brały te większe sztuki 40+....co zarzucenie wyciągam rybę i to z jednej miejscówki. Brania konkretne i bardzo mocne Po kilkunastu rybach przestałem liczyć, myślę sobie skoro tak dobrze ryby żerują może uda się złowić coś większego,ale i tak z tego co udało się wyholować byłem bardzo zadowolony. Po kilku rzutach czuję mocne przytrzymanie....zacinam w punkt i siedzi...ale co to? strasznie muruje, jako przyłów zapięła się spora brzana, lecz po krótkim holu wypina się pod moimi nogami. Zmieniam miejscówkę i obławiam w dół rzeki, jako wabik zapięty bonito 2 cm, który dzisiaj był bardzo skuteczny, lecz tuż przed zmrokiem brania ucichły. Szybka zmiana przynęty na oliwkowe bonito ale 5 cm....może skusi się coś większego skoro maluchy poszły spać? Kilka rzutów wzdłuż rzeki z nurtem, czuję kilka puknięć, wobler głęboko schodzący opukuje żwirowe dno, nagle zaczepia się, niedaleko ode mnie więc wyczepiacz do woblerów dał radę go wypiąć....szkoda byłoby tak łownego wabika....myślę sobie. Ostatni rzut posyłam daleko pod krzaki na przeciwległym brzegu, ściągam powoli przynętę i nagle czuję opór, odruchowo zacinam.....w coś się wpięła kotwiczka....czyżby znowu zaczep.....przebiega myśl w głowie, za daleko żeby wyczepić woblera, szkoda go myślę, trwa to ułamki sekund. Nagle czuje jak ryba pompuje wędką.....jest! coś jest! mega duże bo wędka aż trzeszczy, kołowrotek gra słodką melodię, ryba majestatycznie bez szaleństwa płynie pod prąd...i dobrze bo płynie w moim kierunku. Pewnie duża brzana?, lecz po niedługim holu melduje się w podbieraku mój życiowy kleń, w sumie kleniozaur! 63 cm dumy i szczęścia....czego życzę wszystkim pasjonatom tego pięknego sportu.2 punkty
-
Ja też dodam coś od siebie w temacie naszej Wielkiej rzeki. Trochę opóźniony wpis ale jednak jest. W sobotę między 17:30 a 20:30 na wobki chrabąszcze tonące 6 sztuk kleni największy 35 cm, oczywiście wszystkie pływają w wodzie. Miejsce gdzie się wybrałem to główki na dzikiej części Odry poniżej Brzegu Dolnego.. Brania tych większych kleni 30 plus były mocne i zdecydowane młodzież tylko skubała woblery. Kleniki wytarte, w dobrej kondycji bardzo waleczne. Pogoda słoneczna i woda stabilna. Warunki perfekcyjne... Natomiast w niedzielę, spinningowałem również o tej samej porze pod wieczór, jednak już wcześniej puścili w Wałach wodę. Od południa była podniesiona o prawie 40 cm, i już kicha a warunki wyglądały na kapitalne...:/ Zero wyjść ryb i brak kontaktu...a czasie łowienia woda spadła może 7 cm... Co do boleni zero aktywności, nie wiem co się dzieje ale naprawdę problem mają nawet koledzy, którzy regularnie startują w zawodach spiningowych. Kompletnie nie współpracuje jak na ten miesiąc. Pogoda w niedzielę była piękna z lekkimi podmuchami, zdjęcie zrobiłem po godzinie 13:00 jak podjechałem na rowerze sprawdzić stan wody. Obawiam się że po otwarciu tamy w Malczycach odcinek rzeki zmieni się na "miejski typ" woda będzie wolna i leniwa. I po rybki chyba pojadę jeszcze niżej. Niby w czerwcu mają tamę już otwierać ale nie muszą się z tym śpieszyć jak dla mnie. W kwietniu 2017 pisali że za dwa lata będzie otwarta na 2019. No cóż decydenci nie patrzą na rzekę z perspektywy ryb i wędkarzy...A szkoda bo kolejne tamy rujnują specyfikę kolejnych odcinków naszej pięknej Odry.2 punkty
-
2 punkty
-
Szczęście nie przestaje mnie opuszczać. Wczoraj dołowiłem jeszcze kilka kleni. Największy 51cm. Miałem znacznie większego potwora ale niestety wygiął kotwicę przy podbieraniu. Moja wina. Chyba za szybko chciałem go mieć w podbieraku. Woda lekko podniesiona i rybka się ruszyła. Kto żyw hen hen nad wodę bo się dzieje!2 punkty
-
Pije rano kawę i zastanawiam się co tu dziś robić? Wyciągnąłem sterte materiałów i z pół godziny zastanawiałem się co by tu ukrecić. Padło na strimerową rybkę sztuk 4. Po poludniu udało mi się potestować to co rano ukręciłem. Około 15; 30 zaglądam na stare śmieci "miejskie betony" . Kajaki, łódki, tabuny czlowieków. Dobra wytrzymam te pół godziny! Testuje pokraczne strimki z rana pracują całkiem fajnie. Kilka rzutów strimek wpada do wody i zostaje zassany przez klenia sredniaka😃 Zmieniam na pijawkę czarną z zieloną głównką kilka rzutów napięcie sznura i znów sredniak pod 35 może 40 cm szarpie wędką. Turbo czas łowienia dwa klenia na brzegu na dwa brania, 100% skuteczności 😃 Na tym musiałem zakończyć dzisiejszy dzień z wędką obowiązki wzywały. Oczywiście metoda połowu jedyna słuszna FLY FISHING 😜😎2 punkty
-
Wspaniały to był piątek. Nie zapomnę go nigdy. Ostatnio jeżdżę na ryby z kolegą, który można powiedzieć dopiero stawia pierwsze kroki w wędkarstwie spinningowym. Po ostatnich braniach z powierzchni bardzo się wkręcił. Nie straszny mu deszcz czy tam burza. ...no i kazał mi wczoraj w tej burzy stać (już nie strzelało). On łowił w deszczu a ja stałem z jego różową parasolką więcej niż 40 minut czekając aż się przejaśni. Potem było już tylko lepiej. Kolega złowił pierwsze klenia i to na smużaka. U mnie działo się ciut więcej. Za dnia wydłubałem kilka okoni a już po zmroku zaliczyłem kilka atomowych brań. Dwa z nich zakończyły się spadami a dwa udało się w pełni wykorzystać. Dwa klenie, 47cm i równe 50cm. Klenie wytarte i z dużymi ubytkami na łuskach. Baaaaaardzo waleczne.2 punkty
-
Wczoraj do północy wyglądało wszystko dobrze. Woda klarowna i stan w normie. Z mapek wygląda, że trochę dolało z Bystrzycy, Ślęzy i Widawy. Jednak to poniżej wrocka. Chodziłem wczoraj za okoniami. Było ciężko. Jakiś dziwny dzień. W kilku miejscówkach zupełna pustka, w innych po kilku braniach również studnia. Więcej okoni miałem z opaski na woblery niż na gumki. Później przeczekałem deszcz i zaczęło się kleniowe łowienie. Takie wyprawy lubię. Emocji było sporo. Łowiłem tylko dwoma woblerami. Biała myszka, która złowiła największą rybę wyprawy ( 45 cm ). A najczęściej była atakowana osa "Nemo". Łowiłem do 23:30 ( 2 krąpie, 2 jazie, 6 kleni ). Emocji nie brakowało, bo brań było sporo.2 punkty
-
Wracam z pracy o ludzkiej porze 😀 Chwila konwersacji z rodziną i co tu dalej robić? Łapie za kija i w nogi na raby bo znajdą mi jeszcze jakieś zajęcie a tego ostatnio mi nie brakuje 😕 Koło 19 melduję się nad wodą. Drobnica chlapie nic wiekszego, demony są tak wielkie że małego suchara nie są w stanie zassać. Czekam do zmierzchu i słusznie to był ten moment. Aktywacja tych większych 40+, gdy nie daleko mnie widzę zbiórkę sporej ryby. Czekam chwilę i pac. Napinam sznur i siedzi 46cm kleniu. Szybkie fotki i do wody I znów cisza na wodzie. Pewnie cisza przed burzą? Ale rano znów do fabryki więc na tym kończę. Dzień zaliczam do udanych👍1 punkt
-
1 punkt
-
Witam, Tydzień temu ostatni raz byłem za białą rybą, a w szczególności za dużą płocią. Tym razem już tak kolorowo nie było, ale jakieś większe sztuki udało się przekonać do przynęty. Przyczyną przypuszczam była pogoda, a mianowicie brak pogody, ponieważ niebo w większości zachmurzone i temperatura już nie taka jak ostatnio. Tym czasem latam trochę za kąsaczami, ale z nimi również szału nie ma. Do tej pory udało się wyjąć jednego wymiarowca na kilka mniejszych. Jeszcze w między czasie pozwiedzałem trochę wody w swoich okolicach, aby zorientować się co ludzie łowią, lecz za dużo się nie dowiedziałem, bo mało kto miał efekty 😕1 punkt
-
Bardziej chodziło mi o sposób zbrojenia. Przynęty dobrałem przypadkowo. Haki offsetowe, czy inne, ale duże i ukryte w przynęcie. Duże, by nie było problemu z zacięciem, a schowane ostrza dają możliwość łowienia w ryżowisku. W główki jigowe też tak można zbroić. Tym sposobem zyskujemy wiele dodatkowych miejsc do obłowienia.1 punkt
-
1 punkt