Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

  1. jaceen

    jaceen

    Redaktor


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      5 357


  2. jaroslav

    jaroslav

    Użytkownik


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      177


  3. Marienty

    Marienty

    Moderator Grand Prix haczyk.pl


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      1 556


  4. salto

    salto

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      210


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 06.08.2018 uwzględniając wszystkie działy

  1. Marienty, jaroslav, gratuluję pasiaków. Z ciekawością zaglądam na wasze wyniki, bo poruszamy się po podobnych miejscówkach. Ciekawe, co się dzieje z tymi poniedziałkami? Tydzień temu, też w poniedziałek, miałem bardzo dobre brania. Obrotówka, gumka, popper, na wszystko brały. Jarku, na co łowiłeś, streamer, nimfa, coś innego? Porzuciłem klenie i sandacze na rzecz okoni. Chyba nastąpi znaczna zmiana w mojej wędkarskiej hierarchii gatunków. Ostatnio gasło u z dnia na dzień. Wczoraj byłaby klęska, ale uratowałem jednym (27) honor. W dalszym ciągu testuję poppery. Nie mam rozpracowanych miejsc, gdzie można by z zadowalającymi efektami nimi łowić, ale do końca wakacji postanowiłem jeszcze coś namierzyć. Pomoc nadjeżdża. Będziemy działać:)
    3 punkty
  2. No i się doczekałem Pierwszy pasiak z 3 na muszkę wyjechał! Dzisiaj z rana odwiedziłem 3 miejscówki. Na 1 cisza , na 2 też. Dopiero na 3 zaczęło się dziać. Brały co rzut, ale jak tylko słońce "weszło" na wodę to zaczęły uciekać i się przesuwać niżej w cień. Nie wiem czy to kwestia słońca czy tego, że po prostu zmieniały miejsce żerowania. Chyba, że uciekały przed łowcą jaroslavem ;P. Tak czy inaczej super poranek! 25 27 31(ale dopisuję 30, bo z#$#$#$m zdjęcie)
    3 punkty
  3. Ciężko w to uwierzyć ale dosłownie dzień później z tego samego miejsca, na tę samą przynętę, o tej samej porze mam tak samo długiego okonia. Przyładował w imitację kajtka 3" na 2g główce. 26cm. Na szczęście paski ma inne więc są to dwa różne okonie i nie muszę mieć świadka - choć jakiś by się znalazł
    3 punkty
  4. Na Zalewie Mietkowskim udało im się złowić prawdopodobnie największego suma na Dolnym Śląsku. Dwóch wędkarzy złowiło ostatnio ponad 100-kilogramowego suma! '' Nie mamy niestety możliwości jego dokładnego zważenia, ale na pewno ma około stu kilogramów. Zmierzyliśmy suma i dokładnie ma 2,21 metrów długości ''. Można więcej tutaj przeczytać (http://sroda.express-miejski.pl/wiadomosc/33892,wedkarz-z-wilczkowa-zlowil-suma-giganta-mial-ponad-dwa-metry)
    2 punkty
  5. Witam pourlopowo. Na przełomie lipca i sierpnia kilka dni spędziłem na Mazurach. Ponieważ z drapieżnikiem w tym sezonie było krucho przestawiłem się na białoryb, głównym celem był lin. Po dwóch dniach nęcenia w łowisko weszły liny, przeważnie w przedziale 35-45cm. choć trafiłem też jednego 50cm. i dwa po i 51cm. Trafiły się też fajne wzdręgi. Ogólnie wyjazd udany, tak pod względem wędkarskim jak również rodzinnym bo pogoda dopisała. Niestety zdjęcia są tylko rybek bo na łódce byłem sam a wszystkie wróciły po pamiątkowej fotce do wody.
    2 punkty
  6. Po wędkarskim weekendzie nadszedł czas na wędkarski poniedziałek ze zwędkowani.pl Wróciłem wczoraj z Wersminii - zmęczony, ale zadowolony. Spędziłem dużo czasu z rodziną, trochę mniej z rybami. Dla ryby-symbolu tego łowiska - szczupaka - poświęcić mogłem jedynie trzy poranne godziny jednego dnia. Jak się okazało, trzy godziny, w trakcie których uczepiło się jedynie kilka okoni. Nic to! - jak mawiał Michaś Wołodyjowski. Inni też spłynęli wtedy o kiju. Połapali dopiero w południe, kiedy to ja pluskałem się z synem na plaży, a żona zażywała słonecznych kąpieli. Udało mi się za to wyrwać na noc. Zastawiliśmy z kolegą cztery gruntówki. Rybska brały na nocce... do nocy, to jest w godzinach od 18 do 21. Później ani "be", ani "me". Do zmierzchu połowiliśmy trochę leszczaków i płoci, zerwaliśmy dwie największe ryby - zwłaszcza kolega miał konkretny hol. Jak parowóz poszedł w głębinę - porwawszy najpierw zestaw - tak skończyły się brania. Większość ludzi też na nockach nie połapało. Efekty mieli tylko, tak jak my, w dzień. No oprócz jednego fajnego karpia, który gdzieś tam komuś się uczepił. Naprawdę ładna sztuka Wróciłem więc bez okazów na koncie, za to z planem na wrześniowy powrót na Wersminię. Tym razem bez rodziny. Poświęcę czas tylko na ryby i mam nadzieję, że wstrzelę się w okres ich żerowania. Potencjał woda na pewno ma. Tak wyglądał mój tegoroczny, rodzinny wypad nad wodę, a że do końca wakacji jeszcze trochę czasu, więc wrzucam coś w letnim klimacie: pomost, płocie i piw... zimne napoje gazowane 😉 PŁOĆ - KRÓLOWA LETNIEGO POMOSTU Lubię łowić na spławik z pomostu. Zwłaszcza latem. Jest to dla mnie czas relaksu i odskoczni od codziennych problemów. Nie muszę sobie nic udowadniać – szczególnie wędkarsko – i to jest w tym rodzaju wędkowania najfajniejsze. Po prostu jestem nad wodą. Łowię wtedy różne gatunki ryb, ale zdecydowanie najczęściej moją zdobyczą jest ona – płoć – królowa letniego pomostu. Siedzę na kładce. Ptaszki sobie ćwierkają, a słoneczko dopinguje mi z nieba. Ciszę zakłóca – pssst – dźwięk otwieranego pi… (znaczy zimnego napoju orzeźwiającego). Słyszę „plumknięcie” i kolista falka rozchodzi się po tafli wody. – Spławik wylądował w jeziorze. Cyk. – Jest branko. Kołowrotek radośnie terkocze, a rybka ląduje w siatce. Robię łyk napoju. Spławik wraca do wody. Do tak finezyjnego wędkowania, dokonującego się w iście relaksacyjnym stylu, potrzebny jest równie subtelne podejście. Główna zasada brzmi: łowimy na lekko. Elementy zestawu dobieramy tak aby dawały nam maksimum wygody nad wodą i jak najwięcej frajdy z łowienia. Zasada druga: jeżeli chcemy łowić duże płocie, musimy przygotować sobie łowisko. Bez tego złowimy tylko płotki. Zasada ostatnia: musimy wiedzieć gdzie szukać ryb. Gdzie szukać dużych płoci? Duże i głębokie jeziora to duże płocie. Ryby mają w nich idealne warunki do życia. Nie znajdziesz ich jednak w głębinach, ale w strefie przybrzeżnej zwanej litoralem, ponieważ tam warunki do osiągania dużych przyrostów są najlepsze. Nie mogą to być jednak miejsca zbyt płytkie. Dlatego okolice trzcinowisko to raczej kiepski pomysł. Głębokość łowiska powinna oscylować w granicach 3-7 m. Najlepsze będą płaskie blaty lub lekkie stoki sąsiadujące z miejscami porośniętymi roślinnością zanurzoną. Łowić należy na styku obu tych stref i o ile głębokość wody jest odpowiednia, próbować szukać ryb aż do wysokości pomostu. Często miejsca takie znajdują się w sporej odległości od brzegu, dlatego drewniana kładka jest tak dobrym wyborem przy połowie grubych płoci. Zdecydowanym moim faworytem, jeżeli chodzi o sposób połowu, jest metoda spławikowa. Spławik. Płoć potrafi od razu wciągnąć go pod wodę. Lubi też podenerwować wędkarzy skubiąc sobie przynętę. Abyś zauważył delikatnie brania, spławik powinien mieć wyporność maksymalnie kilku gram i kształt wrzecionowaty. Dobrze sprawdzają się wagglery. Warto jednak mieć przy sobie także coś większego na wypadek, gdyby jezioro pokryło się dużymi falami – wtedy brania na „pióro" bywają niewidoczne. Spławik mocujemy na stałe, za pomocą dwóch stoperów, umieszczonych na żyłce po obu jego stronach. Dzięki temu możemy (jeżeli np. zajdzie potrzeba zarzucić dalej) zwiększyć lotność zestawu (przesuwam dolny stoper maksymalnie do dołu). Jest on wtedy zamocowany przelotowo. Gdy łowię z gruntu, drugą śrucinę zaciskam na przyponie. Żyłka, hak, śruciny. Żyłka główna grubości 0,16 i przypon 0,14 o długość mniej więcej 40 cm, to rozwiązanie bezpieczne dla ryby (żyłki takiej raczej nawet największa płoć nie urwie, więc nie zostawimy w jej pysku haczyka) i komfortowe dla wędkarza (wytrzymałość jest wystarczająca). Obciążenie mocujemy w dwóch punktach. Pierwszą śrucinę stanowiącą 70% obciążenia montujemy tuż pod spławikiem, drugą w okolicach krętlika (dzięki temu zestaw jest mniej narażony na splątanie gdyż pierwszy do wody wpada spławik, a dopiero potem cała reszta). Wielkość haczyków uzależniamy od przynęty, na którą łowimy. Jeżeli na kukurydzę, to stosujemy haki z szerokim kolankiem, rozmiar dobieramy do wielkości ziarna. Osobiście używam zazwyczaj 10 lub 12. Gdy łowimy na białe lub czerwone robaki, zejść możemy nawet do 16. Wędka. Wielu wędkarzy z powodzeniem używa bata, ale ten nie sprawdzi się w przypadku, gdy łowić będziemy w sporej odległości od pomostu (strefa litoralu sięga bowiem nieraz dość daleko w głąb jeziora). Dlatego proponuję postawić na tradycyjne wędzisko. Jego długość uzależniamy od odległości na jakiej będziemy wędkować, a także od masy zestawu jaki zastosujemy. Uniwersalnym wyborem będzie wędka o długości 4-5 m i ciężarze wyrzutowy 20-30 g. Co do akcji to wybierz taką, która da Ci frajdę z łowienia nawet małych płotek. Szczytowa, paraboliczna? - to już kwestia Twoich upodobań. Odradzam jedynie inwestować w kije toporne, „pałowate”, gdyż wtedy zniknie cała frajda z łowienia. Kołowrotek. Nic tak nie irytuje nad wodą jak plącząca się żyłka. No może oprócz hałaśliwych wczasowiczów. Zakładam jednak, że na swoją przygodę ze spławikiem i pomostem wybierzesz (tak jak robię to ja) miejsce od nich stroniące. Ciche łowisko to dobrze wybrane łowisko. Zaś kołowrotek jest dobry, gdy nie plącze żyłki. Ważne jest, dla naszej wygody, aby młynek dobrze ją nawijał. Cienkie linki potrafią zaplatać się na wszelkie możliwe, a nieraz niemożliwe sposoby. Nie bez znaczenia jest też fakt, że łowimy na dużych jeziorach. Hulające po nich wiatry tylko potęgują problem supłów na żyłce. Łowimy bardzo lekko i raczej nie zdarzy się nam zarzucać zestawem dalej niż 20 m, dlatego kołowrotek ze szpulą wielkości 3000 będzie w sam raz. Rodzaj hamulca nie gra wielkiej roli, gdyż – nie oszukujmy się – płoć to nie lin czy leszcz, które potrafią zrobić dalekie odjazdy. Mimo to musi być odpowiednio ustawiony, tak na wszelki wypadek. Wędka Mikado Hirameki Match i kołowrotek Mikado Golden Bay. Dodatkowy sprzęt. Krzesełko dla wygody, podpórki na wędki, podbierak (czasem pomosty są na tyle wysokie, że nie damy rady podebrać ryby ręką, a uniesienie większej płoci na wędce grozi jej złamaniem). Płoć? Nęcić? Przecież tego całe jezioro pełne! - słyszę to często. A ja Wam mówię: róbcie to! Nęcenie płoci to nie przymus – to przyjemność. Płoci bowiem nie płoszą wrzucane do wody zestawy czy kule zanętowe – nęćmy je więc, na kilka dni przed planowaną "główną" zasiadką, łącząc to z wędkowaniem. Po 3-4 takich sesjach będziemy mieli grube sztuki w łowisku. Jeżeli jednak nie posiadamy tego luksusu i nie możemy poświęcić aż tyle czasu, uczyńmy to w sposób tradycyjny. Wsiądźmy w samochód, uklepmy kilka kulek, wrzućmy je do wody i wróćmy do domu. Płocie nęcą nieliczni i dlatego ryby 30 + dość rzadko są w siatkach widywane. Płoć jest jedynym gatunkiem, który wabię sklepową zanętą. Dodatkiem jest kukurydza. Czasem ją gotuję, czasem używam tej z puszki. Czemu? Bo i tak nigdy nie udaje mi się wyselekcjonować dużych sztuk. Zawsze biorą i małe i duże. Konia z rzędem temu, kto to uczyni. Co do zapachów, to mi sprawdza się piernik. Dobra też jest truskawka czy uniwersalna zanęta firmy Traper. Czas by płoć - królowa letniego pomostu - zawitała na haczyku. Na dwie czy jedną wędkę? Oto jest pytanie. I o ile łatwa jest na nie odpowiedź gdy zaczynamy zasiadkę – rozkładamy dwie wędki – o tyle w trakcie wędkowania liczba używanych wędzisk może ulec zmianie. Gdy ryby nie biorą, albo biorą na tyle spokojnie, że nadążam z ich wyciąganiem, stosuję dwa zestawy. Gdy jednak zaczyna się szał żerowania i „brakuje mi rąk”, jedną składam. Często na jeden zestaw łowiłem więcej ryb niż kolega, który używał dwóch. Dwie wędki to jednak większa szansa na branie – zawsze. Jedna to większa skuteczność zacięć – podczas intensywnego żerowania. Szybkie ręce wskazane. Przynęta. Łowienie zaczynamy od wyboru przynęty. Płocie żywią się zarówno pokarmem zwierzęcym jak i roślinnym. Dla mnie jednak przynętą numer jeden na lato jest kukurydza z puszki. Złapałem na nią zdecydowanie najwięcej dużych ryb. Miejsce drugie zajmują, wijąc się i skręcając ze złości, czerwone robaki. Miejsca trzeciego brak. Kukurydzę czasem podrasowuję obtaczając ją w zanęcie. Zawsze jednak warto na początku wędkowania spróbować kilku przynęt. Robaka założyć na jeden zestaw, a kukurydzę na drugi. Czy nęcić w trakcie łowienia? Nęcić – nie. Donęcać – tak. Nigdy nie nęcę na początku zasiadki. Płoć, jeżeli weszła wcześniej w łowisko, będzie się go przez kilka dni trzymała. Donęcam dopiero, gdy pół godziny wędkowania nie przynosi efektów. Wrzucam wówczas dwie skromne kule zanętowe z dodatkiem kukurydzy do wody. Brak efektów? Dorzucam po tym samym czasie dwie kolejne. I tak dalej. Gdy ryby żerują donęcam w jeszcze mniejszym stopniu. Jaki grunt i odległość od brzegu - tfu! - pomostu. Z moich obserwacji wynika, że duże płocie bytują w miejscach głębokich na przynajmniej 3m. Dodatkowo lubią one mieć nad sobą trochę wody – dwa metry to minimum. Najefektywniej jest więc wędkować na gruncie ustawionym nie mniej niż dwa metry, a dochodzącym aż do głębokości dna. Analogicznie: gdy łowisko ma 7 m, łowimy na gruncie od 2m do 7m – z położeniem przynęty na dnie włącznie. Zatem do obłowienia mamy nieraz pokaźnej wielkości obszar. Głębokość 3 m to niekiedy okolice pomostu, a 7 m to niejednokrotnie 20 metrów od brzegu. Dwie wędki przyspieszą etap poszukiwania odpowiedniego miejsca i głębokości, ale i tak musimy posłużyć się metodą prób i błędów. Na szczęście, dla nas - miłośników pomostowych zasiadek - płocie nie są przywiązane ani do dna, ani do toni. Potrafią jednocześnie zagryzać położonego na gruncie robaka jak i kolebiącą się w wodzie kukurydzę. Metr w jedną czy drugą stronę nie robi wielkiej różnicy. Warto jednak sprawdzić "co w jakiej warstwie wody piszczy". Kiedy najlepiej bierze płoć? Ano bierze często - bywa, że przez cały dzień, ale z przerwami. Gdy odpowiednio zanęcimy miejscówkę, ryba w niej będzie i od czasu do czasu coś sobie podje. Dlatego, jeżeli chodzi o ten konkretnie gatunek, tak wielkiego wpływu na intensywność jego żerowania nie ma pogoda. Mam jednak kilka wniosków wynikających z doświadczenia w połowie płoci. Zarywajmy ciepłe noce by być na łowisku z samego rana. W te chłodniejsze pośpijmy dłużej, żeby mieć siłę na wędkowanie trwające od godzin południowych aż do wieczornych. Mamy pewną informację, że zdrowo powieje? Przygotujmy się na całodzienną zasiadkę - pofalowana powierzchnia jeziora to prognostyk dobrych brań. A gwałtowne zmiany pogodowe? - jak w przypadku większości gatunków ryb, nie rokują zbyt dobrze. Ja jednak jeżdżę na płocie niezależnie od tego. Są wszędobylskie, liczne i, trywializując, pazerne na żarcie. Wiem, że te cholery mogą wziąć przy najmniej sprzyjających warunkach. A gdy już płoć weźmie... Nie, o tym nie będę pisał, bo to przecież proste: kołowrotek radośnie terkocze, a kolejna rybka ląduje w siatce. Teraz wszystko w Twoich rękach! A więc miłej zabawy! Baw się, bo łowienie płoci to prawdziwa frajda. Niech ptaszki ćwierkają wesoło, a słonko przyświeca Ci z nieba. Otwórz sobie pi... tfu!... napój gazowany i niech moc... tfu! tfu! ... niech rybki będą z Tobą!
    1 punkt
  7. Ostatnio jak sprawdzałem nowe jerki na starorzeczach zauważyłem, że po wlaniu Wisły bardzo ładnie w kilku dołkach pokazywały się spore ziekone rybki zachęcony niesamowitymi wynikami @Don Gucak wczoraj spróbowałem swoich sił z tymi pięknymi rybami. Udało się złowić 2 szt. Jeden mikrusek koło 20cm, ale ten drugi już troszkę ładniejszy, 38 cm. Jak na łowienie i nęcenie z marszu było nieźle. Do tego mnóstwo wzdręgi, niektóre przekraczały 30 cm. I jeden "hol", po którym jakaś lokomotywa nie dała się zatrzymać na żyłce 0,20. Nawet jej nie widziałem. Było spoko, odchamiłem się od pajków
    1 punkt
  8. Wczoraj rano plan był? Podjechać nieco dalej ale i sabotaż też był! Wstajemy wcześnie pakujemy się do auta i W drogę, na miejscu okazuje się że zapomniałem butów do brodzenia pewnie Odys je tak sprytnie schował żebym o nich zapomniał. Trudno robię kilka fotek i idę spać do auta a Odys walczy.
    1 punkt
  9. Tomek , uważaj, bo łatwo się uzależnić 😏
    1 punkt
  10. Muszę przeprosić, że tak nachalnie o tych okoniach tutaj piszę, ale to nie są przypadkowe okonie. Sporo wysiłku mnie kosztuje ich namierzenie. Nie wspomnę o godzinach, w jakich muszę się pojawić, by kilka całkiem fajnych garbusów złowić. To nie jest łowienie kilkudziesięciu piętnastocentymetrowych pasiaków. Trafia się kilka, ale walecznych i wprawiających w podziw. Jak bardzo aktywnie żerują inne duże drapieżniki, to okonie znikają i można pomarzyć o czymś poważnym. Te kilka informacji na gorąco może się przyda innym i będzie łatwiej. Dzisiaj było spokojniej i miałem nadzieję, że będą brały. Byłem wcześniej i szukałem nocnych kleni i sandaczy. Niestety, wielka katastrofa. Nawet trącenia o płetwę. Już miałem się zwijać, jednak trochę przed piątą mam pierwsze trącenie. Wytrzymałem jeszcze chwilę i zaczęły brać. Miałem kilkanaście brań i udało się złowić cztery okonie w przedziale 27-29 cm. Walczyły bardzo ambitnie. Nie spodziewałem się po nich takiej siły. Ten leci do tabeli. Miałem u siebie wklejać już tylko te +30, ale tym sposobem zrównam się punktami z Budkiem:) (29 cm) Między okoniami trafił się mały sandacz i boleń pod 50 cm. Łowiłem na streamera, łowisko Odra.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.