
Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 26.09.2018 w Odpowiedzi
-
Dzisiaj postanowiłem połazić za okoniem. Kijek do 8g, żyłka 0,12, kajtki 2''. Początek trochę rozczarował. Po czwartym mikroskopijnym okonku zmieniłem miejscówkę ale i założyłem większą gumę - kiełbia 7cm od realistic shad. Szybko uwiesił się ładny okoń, zaszalał przy brzegu i się spiął. Ale to zatrzymało mnie na dłużej z wybraną przynętą. Dwa kolejne brania spadły szybko. Zacząłem rozważać zmianę na 5cm, ale jeszcz jeden rzut. Branie, zacięcie i nagle czuję że siedzi klocek. Siłuje się ze mną, ale nie wariuje jak okoń. Kijek w znaczym ugięciu, ale zapas mocy spory i hol szybki. I oto mój pierwszy sandacz (nie licząc dziesięcio centymetrowego z Bystrzycy ). Ten miał 60cm. Centrum miasta, po wypuszczeniu brawa od obserwujących spacerowiczów Normalnie jarmark.6 punktów
-
Odpuściłem już liny na dobre. Ostatnie 2 wypady skończyły się kilkoma braniami i dwoma trzydziestakami. Wczoraj rozkręciłem, naoliwiłem i złożyłem do kupy multiplikator. Dziś wyskoczyłem na rekonesans szczupakowy na starorzecza. 2 godzinki, które były mi dane były intensywne. Na brzegu zameldował się szczupak 65, szczupaczek 40 parę. Do tego piędziesiątak spadł przy brzegu. Miałem kilka niewciętych brań, w tym jedno po którym do teraz czuję nadgarstek. Jeszcze po niego wrócę 😎 Oczywiście wszystkie brania na swoje jerki. Dziś firetiger robił robotę dostał niemiłosierne baty. Ten ze zdjęcia ma na koncie w tym roku z 15 ryb, już nie jest zbyt ładny ale daje radę. A multik chodzi jak nowy Pozdro3 punkty
-
25 październik Odra. Cześć. Wieczorem ze dwadzieścia razy studiowałem stronę www.meteo.pl Z mojego punktu widzenia wszystko na nie. Wiatr upierdliwy, temperatury w lutym były znośniejsze, a ciśnienie? Jeszcze jakieś deszcze mogą się do tego przyplątać. Brr, jednym słowem-dom. Oo nie. Nie odpuszczę takiej okazji. U mnie działa to trochę inaczej. Gdy są jakieś przewałki w pogodzie, to i we mnie zachodzą jakieś zmiany. Od środka jestem rozdygotany. Bym zapomniał, ponoć w pełni grzyby nie rosną. Kolejny element, który u wielu wędkarzy brany jest, jako przyczyna powrotu o kiju. Wieczorem, przy rozmowie telefonicznej z kolegą wymienialiśmy wszystko, co mogłoby nas zniechęcić. Ubaw był, bo on wieczorem a ja z planami na rano. Jeszcze nie minęło kilka minut, gdy pojawił się nad wodą i dostaję SMS-a ze zdjęciem ryby. I tak co chwilę. Dobrze, że rano ma do pracy, bo całą noc by mnie katował;) Z myślą złowienia upragnionego wielkiego okonia melduję się rano nad wodą. Zimowa czapka, kaptur, rękawiczki, dodatkowy polar. Przy przenikliwym i zimnym wietrze ubrałem się jak na lutową wyprawę. Zaczynam od popperów. Nie mogę, panują prawie zimowe warunki, a ja plumkam popperami. Okoni nie widać. Zamiana na obrotówkę i gumkę. Zaczęły się pierwsze brania. Okoń, później szczupak i okoń. Cisza. Pokazały się dyskretnie bolenie. Zmieniam plany i zapinam przynętę "ślizgacza". I to była dobra decyzja. Prawie w każdym miejscu coś chciało go zjeść. Widziałem kilkanaście ryb, które podganiały woblera, a nawet próbowały go skubnąć. Rzuty powyżej stanowiska i naprowadzanie na pysk dały najlepsze efekty. Tego dnia złowiłem dwa szczupaki, kilka okoni, dwa klenie (większy 48 cm), pięć boleni (największy 70 cm). Trzy ryby spadły i miałem wspomniane kilkanaście wyjść do woblera. Żeby nie było tak różowo, to musi być jakaś spora porażka, abym zapamiętał ten dzień jeszcze bardziej. Rzut kilka podbić i czuję…właściwie nic nie czuję. W pierwszym momencie myślałem, że podstępny szczupak zjadł woblera. Zwijam linkę a na końcu dynda odpięta agrafka. Wpatruję się w wodę i widzę dryfujący wobler. Jeszcze obok niego zakręcił się kleń i powoli zaczął znikać mi z oczu, płynąc na wzburzonej rzece. Próbowałem łowić jeszcze przez godzinę. Nawet trącenia, nawet podejrzenia, że coś się zainteresowało.2 punkty
-
1 punkt
-
@Budek Te okonie to też w nocy? Łowiłeś na wobki czy gumy z opadu? Na miejscówce było jakieś sztuczne światło np od miasta? Pytam bo przy takiej ilości okoni to nie może być przypadek. Bardzo to ciekawe. Tam gdzie zwykle się pojawiam to okonie w nocy śpią (dosłownie). Czasami jak przyświecę czołówką to widzę je przy samym brzegu w kamieniach. Wczoraj 5h biczowania wody w dwie osoby. Bardzo dużo brań, szczególnie po przepłynięciu barki. Tej nocy miałem więcej spadów niż w całym sezonie. Kolega miał kilka sumków i bolenia. Miał też w pierwszym rzucie lokomotywę która po wysnuciu paru metrów pletki poszła razem z wobkiem (stawiam na dużego bolenia bo przy braniu prawie mu wędkę z rąk wyrwało). U mnie kilka kleni (największy na focie), sporo spinningowych płoci (chyba ze sześć) max 30cm, jakiś bolek, sumek i sandaczyk.1 punkt
-
Piękne, strasznie spasione i mega waleczne ryby z Odrzańskich rewirów Tym razem ciutke brakło do 80.1 punkt
-
Wczoraj komercja, od 11.30 - 20. Ponad 30 kg ryb przewaliłem Na mielonkę tylko jedno branie pod sam wieczór , jesiotr 96 cm, w ciągu dnia nawet skubnięć nie było, co dziwi bo do tej pory na mielonkę brało wszystko co siedzi w wodzie. Druga wędka "na metodę" i mikro kulki. Pomimo tego że ciepło i woda jeszcze nie jest zimna, owocowe smaki wzbudzają małe zainteresowanie. Był okres gdzie nawet 2 godziny nic się nie działo. Rewelacyjnie sprawdził się dip "Mussel" Tandem Baits (gęsty, czerwony , śmierdziel ) nawet kulka o smaku śliwkowym zanurzona w dipie kilka minut po zarzuceniu została pobrana (wcześniej leżała 2 godziny bez brania) Poniżej 50 cm były dwa karpie + 54 , 55 , 58 , 63 , 761 punkt
-
Dzisiaj wreszcie pokazałem miejscówki synowi. Wieczór obfitował w wędkarzy, ale nikt na szczęście nie uznał upatrzonego wcześniej przeze mnie fragmentu nabrzeża za atrakcyjny. Nie pomyliłem się w wyborze. Klenie co chwila z przyłowami małych sumów. Rozmiar 45-47cm. Zestawy zrobiłem troszkę grubsze. Kleniom nie przeszkadzało a w końcu pojawił się przyłów, który przeczówałem. Sumik 77cm, na mięciutkiej gruntówce z cw do 70g - fajne uczucie.1 punkt
-
W tym sezonie kleń całkowicie rozwalił moje teorie. Przez co zyskał u mnie w dalszym ciągu status ryby nr jeden. Wdzierał się na jego miejsce okoń, ale tegoroczne zimowo-wiosenne niespodzianki potwierdziły, że dokonałem doskonałego dla siebie wyboru. Wyboru gatunku, na którym szlifuję umiejętności wędkarskie, a przy okazji zahaczam o inne gatunki. Baza, wiedza i doświadczenia z łowienia kleni procentuje. Czasami na nic się to nie zda, ale następnym razem wszystko wraca do normy, czyli łowię rybkę i wiem, że w tym momencie byłem sprytniejszy. Kleniom w bieżącym roku odpuściłem w nocnych podchodach. Jeszcze na wiosnę trochę połowiłem, ale dalsza część sezonu podporządkowana sandaczom. Trochę inne przynęty, inne podejście i miejsca. Początek jest dla mnie dobry. Jeszcze jeden wypad i chyba muchowe sandacze poczekają do następnego sezonu. Ochłodzenie na mnie źle wpływa, a nadchodzi. W takich warunkach łowienie nie sprawia mi przyjemności. W tygodniu spróbowałem jeszcze swoich sił i udało się kolejny raz przekroczyć wymiar. Na cztery sztuki jeden urósł do 52 cm. To jedenasty muchowy wymiar w tym sezonie. Ciekawostka dla mnie to więcej muchowych niż na spinning. Mam nadzieję, że do końca sezonu ta sytuacja się zmieni. Trochę czasu poświęciłem na szukanie miejsc okoniowych. Przynęta, a jakby inaczej, poppery. Złowiłem kilka okoni na przynętę od naszego kolegi Booryssa. Na swoje też się udało. Mam już jakiś obraz na przyszłość. Chodzi o to, żeby nie być przykutym do stałych miejsc. Chodzę, szukam, rozmawiam z wędkarzami i co ciekawe, nikt mi nie odmawia tej rozmowy. Może nie zaglądają do portali wędkarskich i nie wiedzą, jaka atmosfera w niektórych panuje. Moja racja jest mojsza..., moje ryby są...:) Mocnego przygięcia, jaceen;)1 punkt
-
Ostatnio miałem pierwszy prawdziwy dzień konia w tym roku... Po kilku dniach studenckich integracji miałem ochotę na trochę ciszy i samotności, więc wybrałem popołudniowo-nocny wypad nad Królową. Odcinek, na którym udało sie połowić trochę bolków w tym roku. Zacząłem z grubej rury - po kilkunastu rzutach ze spadu klatkowej rafki wyjechał fajny szczupak. Kolejne pare godzin przynosi mi tylko malusiego sandacza na woblerka, ale jakieś ryby się pokazują, tylko że nie chcą. Cóż, załamanie pogody, trzeba cierpliwości... I warto było czekać. Wchodzę na "ostatnią" główkę i słyszę dźwięk ataku na tej samej rafce spod której dostałem wcześniej pajka. Za chwilę kolejny. Drugi rzut woblerem i mam to na co czekałem. Skoro jest tak dobrze to czemu nie miałoby być lepiej? Może wrócę na parę rzutów na główkę gdzie coś sie dziś pokazywało? Boooooom! Obydwa sandacze złowione po północy. Warto czasem trochę przymęczyć.1 punkt
-
1 punkt