Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

  1. ESSOX

    ESSOX

    Użytkownik


    • Punkty

      6

    • Liczba zawartości

      1 761


  2. jaceen

    jaceen

    Redaktor


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      5 357


  3. Kri$$

    Kri$$

    Użytkownik


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      26


  4. RSM

    RSM

    Użytkownik


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      1 094


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 17.10.2018 uwzględniając wszystkie działy

  1. Piękna słoneczna pogoda , bezwietrznie więc cały dzień na komercji przesiedziałem Szału z braniami nie było, nie tylko u mnie, wszyscy głównie się opalali zamiast holować Złowiłem 4 jesiotry, 2 na żółty ser i po jednym na kulkę "krab" i pelet "ochotka" Do tego kilkanaście brań nie zaciętych i spad jakiejś ryby po 10 minutowym holu, nawet nie widziałem co to ale na pewno spora sztuka. Wszystkie brania "jesiotrowe", delikatna zabawa i niezdecydowane podciągnięcia, tak jak bawi się lin zero wjazdu karpiowego przez cały dzień co mnie mocno zastanawia. Tak jak by przestały żerować . Jesiotrów nie mierzyłem , wszystkie podobnej wielkości, "90 parę" centymetrów
    4 punkty
  2. Ten sezon nie przestaje mnie zaskakiwać. Dwa dni byłem zmuszony, a właściwie przykuty do łóżka i zbijałem gorączkę. W poniedziałek jeszcze z zawrotami w głowie od rana planowałem, jak się dobiorę ponownie do jazi. Pogoda w dalszym ciągu wspaniała. Dzień szybko mijał. Zbliżała się 16:00, czas wychodzić. Po siedemnastej jestem nad wodą. Pierwsze kilka rzutów oddaję popperem. Pech. Linka owija się o szczytówkę i najłowniejszy popperek w sezonie zostaje bezpowrotnie odstrzelony. Zakładam rippera 2" na 3 g główce. Kilkanaście rzutów i następuje soczyste branie. Dwa błyskawiczne odjazdy pokazały siłę ryby. Trwało to krótko i tylko narobiło apetyt na emocjonującą walkę. Ryba się wypina. Później łowię szczupaka i do zmierzchu nic ciekawego się nie dzieje. Daje się jednak zauważyć ruch pod wodą. Jestem pewien, że ciągną w górę nurtu jazie. Po to właśnie tu przyjechałem. Zrobiło się ciemno. Pierwsze rzuty "Instynctem" i mam coś na kiju. Po walce obstawiam na sporą rybę. Kilka milimetrów zabrakło do nowego PB. Kolejne rzuty i powtórka z poprzednich dni, z czwartku i piątku. Kilka brań psuję, zanim łowię kolejnego jazia. Ryby te lubią sporo hałasować podczas holu. Robię krótką przerwę i zmieniam woblera na Rapalę. Kolejne brania znowu są nie do zacięcia. Taki urok jaziowania. Jest kolejny! Równe 45 cm. Było już tyle chlapaniny, że zszedłem kilkanaście metrów dalej. Kolejne kilka rzutów i czuję puknięcie. Hol spokojny to podejrzewam, że mam coś innego. Zgadłem, pod brzegiem stanął kleń. Duży, taki +/- 50 cm. Niestety nie dał się podebrać. Był delikatnie zapięty i uwolnił się, podczas gdy sięgałem po niego ręką. Zmieniam woblera na własnego łamańca. Zaliczam kolejne dwa puste brania. Wszystko jest w normie;) Mam jeszcze godzinę łowienia i postanawiam sprawdzić kolejny odcinek Odry. Wracam do Rapali. Chyba trzy brania psuję. Już się z tym gubię. Kolejny rzut powyżej siebie i szerokim wachlarzem na lekko napiętej lince sprowadzam woblera pod burtę. Czuję szarpnięcie. Zaczyna się walka. Hamulec kilka razy daje znać. To nie jest jaź. Prawdopodobnie spory kleń. Po chwili mam potwierdzenie. Zapalam lampkę i szybka decyzja, że zrobię pierw zdjęcie, bo mam małe szanse na podebranie tak dużego klenia. Kark gruby a wobler praktycznie już jest wypięty. Tylko go dotknę, to się szarpnie i będzie po rybie. Stało się tak, jak przewidziałem. Kleń w mojej ocenie na 55 cm. Może by się udało, ale Rapala przy potężnym szarpnięciu nie wytrzymała i wyłamało się tylne oczko. Zakładam jeszcze woblera Lovec Rapę. Praca będzie podobna. Dobrze, że go mam. Lubię nim łowić. Miejsca nie zmieniam. Liczę tu jeszcze na szczęście. Dwa pudła zaliczam i za trzecim razem znowu siada coś fajnego. Pod nogami kolejny ładny kleń. Trochę mniejszy, ale 47 cm nie jest, jak na klenia mało. Po tym mam jeszcze dwa spady i dzwoni przypominacz. Czas kończyć, bo muszę zdążyć na ostatni tramwaj.
    3 punkty
  3. Jeśli chcesz kupić tylko jeden kij do wszystkich metod to klasa kija #5, linka musi być dobrana do wędki aby mogła ją naładować. Linka DT 5 lub wf5 - wf6 . Ja mam np kij w klasie 5 i linkę wf6F(pływająca) z głowicą 8m . Jeśli nie będziesz moczył kołowrotka to służy jako magazyn. Z czasem zainwestujesz w dobry wodoodporny. Jedną wędką da się łowić ale ja lubię czuć rybę na kiju więc do nimfy używam kija w 4 klasie (ale kupię długą 11 stopową #3), do suchej muchy (na lipienie) w 3 klasie. W zależności od pogody stosuję odpowiednio mocniejsze wędki i linki co do siły wiatru. Klasą 3 nie rzucę daleko przy mocnym wietrze. Tak samo piankowcami na klenie, stawiają duży opór przy rzucie więc stosuję wędek w klasach 4-5 z przewagą 5. Są tacy co łowią klenie na 6-7 klasę. Jednak przy setkach rzutów takie kolosy czuć w łapie. Im wyższa klasa linki tym linka ma większy ciężar, to tak w skrócie. Tak jak pisał Borys, można kupić sprzęt praktycznie nowy z drugiej ręki za połowę ceny. Ubiór. Jestem zmarźluchem więc dla mnie komfort łowienia to podstawa. Dobra kurtka przeciwdeszczowa, oddychające śpiochy i buty z solidna podeszwą to podstawa. Mogę mieć tańszą wędkę, ważne jednak żeby się nie telepać nad wodą, pamiętaj, zdrowie mamy tylko jedno. W chłodne dni ciepłe skarpety (polecam z wełny merynosa) w wodzie poniżej 10 stopni szybko odczuwamy dyskomfort. Lecą do mnie śpiochy z alliexprez za 300zł, takie same sprzedaje polski producent ze swoim logiem za 800zł. Dam znać po testach jak z jakością.
    1 punkt
  4. Cześć kwota nie za bogata na tak spore zakupy. Spodnie kup sobie gumowe polecam z Demara mają wygodnego buta reszta raczej podeszwa jak deska twarda. Kijek do suchara raczej klasa 4 do streamera mokrej długiej nimfy klasa 5/6 Kręciołek raczej jakiś tani na początek Linki polecam SA Jeśli chcesz mieć troszkę lepszy sprzęt przekop rynek wtórny jest tego sporo za fajną kasę. Jeden z naszych kolegów ma Ego dryfly 8,6stopy w 4 klasie na początek fajny kijek i tylko 150 zł Linka kolejne tyle kręciołek 100 zł Guma na grzbiet kilka much i na browar Ci zostanie!
    1 punkt
  5. Dzisiaj trochę popływałem po jeziorku i z samego rana spinka chyba największego okazu dnia , później tylko same maluchy w przedziale 40 cm a ilościowo to osiem sztuk . Pod sam koniec fajne walnięcie i wyjechał okoń 41 cm , szybka fotka i do wody Po okoniu koniec łowienia
    1 punkt
  6. Dzisiaj miejski odcinek Wisłoka, więcej chodzenia niż łowienia z uwagi na zarośnięte brzegi trzciną i roślinnością w wodzie . Coraz bardziej rzeka zarasta (odcinek pomiędzy mostami Zamkowym i Tęczowym ) i niedługo będzie ciężko gdzieś porzucać. Od 12.30-15.30. Złowiłem 4 sandacze , 3 to takie potwory po 20 parę cm i jeden większy ponad 30 cm. Jednego okonia tylko (taki ze 20cm) a na tą rybę głównie się nastawiałem , klenia na 36 cm i na koniec szczupaczek 60 cm . Wziął na tego wobka którego ma kleń ze zdjęcia w pysku Najbardziej mnie ucieszył bo takiego byczka dawno nie złowiłem z uwagi na małe przynęty które preferuję i nienastawianie się na te ryby. Na wklejce do 10g trochę zamieszania narobił Dużym plusem jest też to że nie było świadków połowu ze strony innych wędkarzy, może jeszcze się uda z nim spotkać
    1 punkt
  7. Krótka chwila nad obetonowaną częścią Odry z jedną gruntówką opartą o torbę . Widziałem swój cel, ale musiałem nieco pokombinować, żeby zachęcić klenie do brania. W pierwszej kolejności odchudziłem zestaw i wydłużyłem przypon, tak żeby prąd wody wachlarzem turlał przynętę w upatrzone miejsce. Dalej zmniejszyłem także haczyk i wielkość przynęty. Moje przynęty są krojone i urywane, także zmiana wielkości to parametr, którym jak najbardziej mogę operować. Duży kleń czasem potrzebuje kulki o średnicy do 4cm a czasem, tak jak dziś, kosteczki nie większej niż 1 cm. Kiedy wszystko skorygowałem, zaczęły się brania w odstępach kilku minutowych.
    1 punkt
  8. Po dłuższej przerwie, w czwartek, zostałem na wieczorne dwie godziny. W starej miejscówce jeszcze grasowały jazie. Złowiłem trzy i jednego klenia. Za dnia walczyłem o okonie, ale było słabo. Rozochocony jaziami postanowiłem w piątek powtórzyć. Za dnia, jak poprzednio, rozglądałem się za okoniami. Złowiłem jednego, potem drugiego;) i trzeciego;) Gdy się zrobiło ciemno, ustawiłem się na miejscówce z jaziami. I zaczęło się. W ciągu dziesięciu minut psuję pięć brań. Mija następne kilkanaście i szóste pudło. Już to kiedyś przerabiałem, ale kilometr niżej. W siódmym podejściu, ostatnim, trafiłem klenia. Scenariusz żywcem skopiowany z tamtego czasu. Branie i w końcu, po siódmym braniu mam ciężar na kiju. Wyjmuję klenia 30 cm. Po dziesięciu minutach kolejne branie i walka trwa odrobinę dłużej. Ilość brań, trąceń, otarć o woblery niepoliczalna. Nie wiem, co się działo. Między tym wszystkim, co jakiś czas wyciągam jazie w rozmiarach 30-40 cm. i największy 43 Były jeszcze klenie, ale małe. Łowiłem delikatnym sprzętem: spinning do 7g/ linka 0,08/kołowrotek 2000/ woblery-rapala6 cm, instynkt 4 cm, łamaniec 5 cm.
    1 punkt
  9. Jako ciekawostka wielkościowa a nie jako niewymiarowa ryba . Chyba się jednak czepiasz . Jak Cię bardzo w oczy kole to może to jednak ukleja jest Dwa dni na komercji przesiedziałem . W środę słabo a w czwartek masakrycznie słabo Środa od 14-20 , jeden karp na 62 cm (pelet ochotka 12 mm+ dummbells fluo dla lepszej ekspozycji ) "na metodę" i jeden jesiotr 96 cm na parówkę Do tego jakieś delikatne brania były. Czwartek to samo miejsce ale siedziałem od 10.30-19.30 przez 8 godzin nawet sygnalizator nie zapiszczał , dookoła widać holowania więc ryby żerują , u mnie cisza. Mieszanka do koszyczka taka jak zawsze, przynęty na haku różne ale sprawdzone, dlaczego u mnie nie bierze. Wstrzeliłem trochę kulek i peletu w łowisko z procy, więc teoretycznie ryba powinna się kręcić a tu nawet o żyłkę nic nie zaczepia bo sygnalizatory milczą . Sekret braku brań wyjaśnił się dopiero pod wieczór, okazało się że jeden z peletów które wstrzeliłem do wody był stary i śmierdział jak przepalony olej napędowy, totalny syf, nie sprawdziłem wcześniej tylko z przyzwyczajenia nabierałem z pojemnika bez wąchania i do wody. innego wytłumaczenia nie widzę dlaczego ryby uciekły z rejonu nęcenia. Już się robiło ciemno jak to stwierdziłem , więc przestawienie wędek o kilka metrów i rzuty całkiem w inne miejsce. W pół godziny wyciągnąłem 2 jesiotry już całkiem po zmroku. Więc fotek nie robiłem ale wielkościowo takie jak z dnia wcześniejszego , ten na zdjęciu 96 cm miał.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.