Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 20.07.2020 uwzględniając wszystkie działy
-
2 punkty
-
Pierwsze koty za płoty jak to mówią.Woda wysoka i mętna ale jakieś kleniki i koraliki uwiesiły się na mokrą i nimfę. Teraz czas wypuścić się w poszukiwaniu ryb szlachetnych 😜1 punkt
-
Whopper Plopper. Zdecydowanie na tak. Nie wyobrażam sobie pudełka bez tych przynęt. Systematycznie będzie ich przybywać. Brania są tak widowiskowe, że nawet gdy nie uda się skutecznie odpowiedzieć, to zapadają na długo w pamięć. To jest podobnie, gdy trafiałem piłką w poprzeczkę, lub słupek grając w klubach piłkarskich. Bardziej te sytuacje zapadły mi w pamięć niż strzelone bramki:) Ech te niewykorzystane sytuacje;) Przedstawione na zdjęciu przynęty są plastikowe. Posiadają grzechotki. Tylna część pracuje jak śmigło. Jest wykonana z twardej gumy. Pod naciskiem poddaje się i w trudnych warunkach nie ulega szybkiemu uszkodzeniu. Gdy w łowisku jest bardzo dużo takiej ciągnącej się zieleniny, to może się wkręcać w turbinę, co utrudni swobodny obrót. W zasadzie to jedyny mankament, jaki mogę przypisać woblerom. Ja łowię nimi, podszarpując jak tradycyjnymi popperami. Robią głośne BLUUM! Jednocześnie ogon ciągle obraca się, nawet przy minimalnym prowadzeniu robiąc dodatkowy szum.1 punkt
-
1 punkt
-
Witam, Maćku, tak się składa, że mieszkam bardzo blisko tej rzeczki, 15 min spacerem, a czy ją polecam ..., jest trudna w wędkowaniu, płynie przez las, jest dzika,mnóstwo w niej zatopionych pni drzew, korzeni - jednym słowem dużo strat w sprzęcie wędkarskim. Od kilku tygodni jest podwyższony stan wody, dla mnie martwy okres do wędkowania - nic nie widać. Prawdziwa frajda jest wtedy gdy stany wody są niskie, w czasie ciepłych letnich dni po prostu brodząc idę w dół rzeki i penetruję spinningiem głębsze miejsca. Przynęty różne (jak brały to na wszystko),raczej lekkie - najczęściej obrotówki nr 2 lub 3, gumki - kopyta, małe woblerki - imitacje chrząszczy. To tak w skrócie, gdybyś potrzebował jeszcze informacji - pytaj. Pozdrawiam Marek1 punkt
-
1 punkt
-
Początek lipca u mnie bardzo trudny. Wszystko dzieje się na jakimś pograniczu. Jak mam więcej brań, takich z przytupem, to schodzę na zero. Aż serce krwawi, gdy psuję to wszystko. Innym razem nic się nie dzieje przez długi czas, by skończyć na jednym braniu i jednej rybie. Tak było i tym razem. Wysoka woda na Odrze wymusiła uczenia się łowienia na innych łowiskach. Przerzucam sprzęt, przynęty, robię minimalne przesunięcia w miejscówkach, by optymalnie wykorzystać ich potencjał. Wczoraj znowu miałem branie na streamera. I znowu linka zapętliła się na ręce, co skończyło się uwolnieniem ryby. Z muchówką w nocy walczę, gdy sprzyjają warunki. Musi być prawie bezwietrznie. Dorzucenie do miejsca, w którym spodziewam się ryb, jest na pograniczu mojego maksymalnego rzutu. Jest to +/- 12 m. Drugą część pobytu spędziłem ze spinningiem. Zestaw lżejszy z nastawieniem na klenie i jazie. Rzutem na taśmę, na swojego łamanego woblera, następuje piękna zbiórka i serducho podeszło na chwilę pod gardło. Wobler ma typowo smużącą pracę. Jest to jedna z bardziej ulubionych moich samoróbek. Zakres pracy od 0 - 20 cm. Do pięćdziesiątki kleniowi zabrakło kilka milimetrów. pzdr1 punkt
-
Dwu dobowa zasiadka już za mną.. Udało się wypracować trzy brania i wyholować wszystkie trzy rybki Łowienie zaczęliśmy w piątek koło południa i zakończyliśmy dziś ok 11:00. Przez pierwsze półtorej doby nie doczekałem się żadnego odjazdu. Rybki zaczęły współpracować dopiero w nocy z soboty na niedziele.. Ok 4 rano po krótkim holu na mate trafia nie duży ok 5 kg karp, następnie w przeciągu ok 30 min między 5:15 - 5:45 doławiam jeszcze dwa amury 10,3 kg oraz ok 7 kg Jak zwykle dorzucam kilka pamiątkowych fotek : Teraz czas pomachać trochę spinem bo póki co niema zbytnio się czym chwalić..1 punkt
-
Słyszałem, że te z "Ali" to loteria. Z pewnością mała i duża z Savage Gear pracują poprawnie. Bardzo fajny produkt, ale makabryczna nietrwałość skrzydełek. Ta wada, w mojej ocenie, bardzo obniża notę tym konkretnym cykadom. Za taką przypadłość cena tych przynęt nie powinna być tak wysoka. Po kilku braniach zarówno w mniejszej i w większej cykadzie odpadały skrzydełka. Poradziłem sobie z tym tak, że naciąłem korpusy i wkleiłem na stałe skrzydełka z poliwęglanu. Praca stała się bardziej wyrazista i stabilna. Mniejsza wersja cykady, co potwierdzają testerzy z "FISHINGTEST", potrafi nurkować, gasnąć. Dla niej potrzebny jest odpowiedni nurt, by wydobyć jej zalety. Generalnie crawlery o większej masie są mniej problemowe. Nie wspominają natomiast nic o ich awaryjności. W poprzednim sezonie miałem sygnały od kolegów, że po pierwszym braniu odpadały skrzydła. To nie tylko moja opinia i doświadczenie. Po rocznych testach i sprawdzaniu kilku wersji doszedłem do wniosku, że crawlery z metalowymi skrzydełkami są lepszym rozwiązaniem. Przy odkształceniu jest możliwość ich naprawienie na miejscu. Gdy zachodzi potrzeba korekty ze względu na nierówną pracę, też w każdym momencie można to poprawić. Ze skrzydłami z tworzywa czasami jest to niemożliwe i cykada właściwie nie nadaje się do łowienia. Chyba że są wmontowane z poliwęglanu i tu szczypcami na zimno taka korekta jest możliwa. Najlepsze rozwiązania jak do tej pory, to crawlery miękkie. Jedną z nich jest żuk Molix-a. Dla mnie rewelacyjny produkt. Można żuka mymłać do woli i nic z nim się nie dzieje. Przez kapelony przechodzi jak burza, przy tym pięknie kolebiąc się i robiąc fajne zamieszanie. Materiał jest bardzo miękki w porównaniu do gumowych żab. U mnie mocno sprawdzony w boju i kilka ryb złowił. Dla swoich łowisk dozbroiłem w dodatkową kotwiczkę. Gdy jest potrzeba, to ściągam. Nie złowiłem jeszcze na niego szczupaka. Nie wiem, jakie szkody może poczynić szczupacza paszcza. Myślę, że klej "kropelka" w razie potrzeby załatwi sprawę. Gumowe żaby to chyba najlepsze z możliwych rozwiązań. Piszę to na podstawie swoich doświadczeń. Bardzo szybko wpadł mi pomysł, bazując na rozwiązaniu żuka z Molix-a, że gumowe żabki mogłyby również sprawdzić się jako crawlery. To był strzał w dziesiątkę. Za cenę jednego reklamowanego crawlera można mieć kilka, a nawet kilkanaście ciekawych i łownych przynęt. Żaby Hokkaido doskonale się nadają na przeróbkę. Są w trzech rozmiarach 4, 5 i 6 cm. Najlepszą pracę można uzyskać w tych większych, ale ta najmniejsza ma więcej pobić. Aby przystosować żabę do pracy typowego crawlera, trzeba zorganizować sobie płytkę z poliwęglanu, taką do wycinania sterów w klasycznych woblerach. Wyciąć skrzydło, delikatnie wyprofilować szczypcami i przykleić na klej szybkoschnący. Przed ostatecznym przyklejeniem warto sprawdzić w wanience pracę. Ja kleję na minimalną ilość kleju, tak by skrzydło nie odpadło podczas testu i ustawiania. Gdy uznam, że jest dobrze, delikatnie odklejam i ponownie wklejam w to miejsce już z odpowiednią ilością kleju. Tak przygotowaną żabę ryby mogą żuć, jak gumę. Jak do tej pory nie przydarzyło się, żeby odpadło czy złamało się skrzydło. Korpus pozwala na wiele i o uszkodzenie jest naprawdę trudno. Ze względu na cenę, na łowność, na małą awaryjność i co najważniejsze, że chyba jestem pionierem w przystosowaniu żaby do akcji crawler, w mojej ocenie jest na najwyższym miejscu wśród tego rodzaju przynęt Crawlery raczej nie nadają się na silny nurt. Jak każda inna przynęta i te potrzebują dla siebie odpowiednich warunków. Skrzydełka elastyczne nie nadają się na korektę w razie problemów z pracą. A to wczorajszy nocny efekt na cykadę SG po wstawieniu jej endoprotez;)1 punkt
-
W czwartek kolejna seria nietrafionych brań i spadów. Trzy brania na crawlera i trzy na "nocnego" streamera. Wziąłem muchówkę z zamiarem ustrzelenia jakiegoś sandacza lub klenia. Ostatnie branie prawie z sukcesem. Ładny strzał i ze dwadzieścia sekund holu i tyle. Upatrzyłem sobie miejsce pod nocne muchowanie i czekałem na sprzyjające warunki. Bardzo często wiatr wieje tam w twarz i nie mogłem na odpowiednią odległość podać muchy. Wczoraj było prawie bezwietrznie. Była okazja sprawdzić miejsce, czy się nada na przyszłość. Myślę, że uda się stamtąd coś ciekawego złowić. Wcześniej zrobiłem obchód stanowisk i kontrolnie podrzucałem whopper ploppera W jednej ze sprawdzonych miejscówek pięknie łupnął w niego wypasiony pasiak. Zadowolony jestem, bo w żabę wierzyłem, że może ładne ryby prowokować i chyba się nie myliłem. Okoń leci do tabeli LO.1 punkt
-
1 punkt
-
Nie jest łatwo. We Wrocławiu Odra miesza poziomem podobnie jak w Krakowie. Ostatnio skoncentrowałem się na krótkim odcinku rzeki. Przy podniesionym poziomie było bardzo ciekawie. Gdybym wykorzystał wszystkie ataki na crawlery, to z pewnością byłby jeden z ciekawszych momentów wędkarskich w karierze. Nastawiłem się na sumy i wyjścia były wyłącznie nocne. Nad wodą byłem wcześniej, jeszcze za dnia, by ocenić sytuację. Łowiłem wyłącznie powierzchniowo. Wymagało to znalezienie odpowiedniego odcinka rzeki, by zwiększyć swoje szanse. Docierały do mnie informacje, że sumy w różnych miejscach są łowione, ale mnie interesowało łowienie powierzchniowe i na tym się koncentrowałem. Najczęściej sięgałem po crawlera. Miałem na niego sporo ataków. Musiałem w trakcie wymienić kotwice i naprawiać skrzydełka. Z największym sumem przegrałem walkę. Branie było kapitalne. Było z tak głośnym "mlaskiem", jakby ktoś szuflą o wodę walnął. Dwa razy podciągnąłem go blisko siebie. Mętna woda nie pozwoliła na ocenę, jaki był duży. W każdym razie po blisko 5 min dostał szalonego kopa i zebrało mu się na szaleńczy odjazd. Po jednym z kolejnych susów wypiął się z kotwic. Innym razem miałem rybę jeszcze krócej na kiju i sytuacja była podobna. Na przełomie czerwca i lipca był jakiś amok wśród drapieżników. Nie wykorzystałem tego. Jednej nocy miałem pięć sumowych ataków takich, o jakich marzyłem, przygotowując sprzęt od stycznia na spotkanie z tymi rybami. Niestety, pozostaną w pamięci tylko te ataki poprzedzone sunącą falą za poruszającą się przynętą. Na pocieszenie z tych wypraw pozostanie na liczniku jedna dziewięćdziesiątka i siedemdziesiątka. Dodatkowo trafił się ładny kleń i boleń. Między nimi były jeszcze krótkie sandacze.1 punkt