Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

  1. andrutone

    andrutone

    Użytkownik


    • Punkty

      7

    • Liczba zawartości

      729


  2. tomek1

    tomek1

    Administrator


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      10 657


  3. jaceen

    jaceen

    Redaktor


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      5 359


  4. Booryss

    Booryss

    Użytkownik


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      1 403


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 02.09.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. Cześć. Żeby nie było, że mnie nie ma, to jestem Przeglądam prawie codziennie forum, jednak najczęściej jako niezalogowany użytkownik. Na rybach staram się bywać, jednak najczęściej jestem krótko i "z doskoku" np. jadąc do pracy lub wracając. Bywałem nad Odrą powyżej Wrocławia: i poniżej Wrocławia: Wybrałem się na wycieczkę nad Izerę: Parę razy byłem na Bobrze i na Jeziorze Pilchowickim. Jednak najczęściej łowiłem na Odrze w okolicach Trestna. Z rybami było średnio, chociaż w lipcu miałem trzy fajne bolenie, z których dwa udało się wyciągnąć: Pozdrawiam Andrzej
    6 punktów
  2. W ostatnich dniach na forum i portalu dokonane zostało sporo prac związanych z rozwiązaniem kilku mniejszych i większych problemów technicznych. Z rzeczy widocznych dla użytkowników- został rozwiązany problem z datowaniem postów oraz wdrożony został certyfikat SSL, dzięki czemu strony haczyk.pl wyświetlają się jako bezpieczne. Bardzo proszę o info w przypadku jakichś problemów z korzystaniem z forum lub portalu.
    3 punkty
  3. Wczoraj udało się wyskoczyć po południu na kilka godzin nad Wisłę.. Wędkowaliśmy od ok 15:00 do 20:30, brat zaliczył wypad bez ryby, kumpel z jedną rybą na brzegu - sandaczem 63, drugi kumpel 4 klenie 30-40 cm i kilka okoni palczaków. Ja zaliczyłem dwa brania na wobka 7 cm, klenia 42 i drugiego 35 cm.. Przegonił nas deszcz a szkoda bo przy zmierzchu fajnie wychodziły sandacze na płytszą wodę.. Wrzucam dwie fotki kleni z wczoraj :
    1 punkt
  4. Jestem pod wrażeniem. Opis super, świetnie się czyta, zdjęcia fajne. No i temat - sandacze na muchówkę i to w nocy. Nieprzypadkowo i nie pierwszy przecież raz. Mistrzostwo.
    1 punkt
  5. Była dogrywka. Nad wodą jestem o podobnej porze, gdzieś około godz. 22:00. Stan rzeki trochę wyższy niż poprzednio. Będzie jeszcze trudniej. Jeżeli już jestem, to co mi pozostało? Motam sprzęt, wiążę streamera od Jarka. Łowił poprzednio, to nie będę zastanawiał się nad wyborem. Nurt jest dość silny, to potencjalny hol będzie emocjonujący. Skoncentrowałem się na niewielkim obszarze, by go dokładnie obłowić. 20 minut. Mija około 20 minut i mam pierwsze lekkie trącenie. Nie jestem pewien, czy to była ryba, czy spływające zielsko. Kilka rzutów w to samo miejsce i już wiem, że to mógł być on... Już jestem szczęśliwy. Branie tym razem było zdecydowane. Takie fajne puknięcie w kija. Hol odbył się bez niespodzianek. Streamer siedział pewnie. Bezzadziorowy hak ułatwia szybko odzyskać przynętę. Ryba wraca do wody. Suszę streamera i nie zmieniając stanowiska, wydłużam linkę. Rzucam do miejsca, gdzie wcześniej zebrał coś z wierzchu prawdopodobnie kolejny sandacz. 20 minut Mija kolejne dwadzieścia minut. Pstryk! Odruchowo lewą ręką błyskawicznie ściągam linkę. Czuję już pulsujący ciężar. Mam więcej linki do zwinięcia i hol będzie dłuższy. Na brzegu ląduje sandacz podobny rocznikiem. Mało z muchówką teraz chodzę i taki wypad jest bezcenny. Noc i nocne drapieżniki potrafią w pamięci zostawić ślad na bardzo długo. 80 minut. Zmieniam brzeg. Ustawiam się, by dobrze widzieć, co robię. Miejsce wielokrotnie dawało mi tam ryby. Może teraz też dopisze szczęście? Kilka razy spławiam streamera, aż w końcu dobieram najlepszy kąt, pod jakim linka nie robi dużego "balona". Zanim przeszedłem na drugą stronę rzeki i trochę pomachałem, minęło ponad godzinę bez brania. Tym razem dobrze kopnęło w kija. Na myśl przyszło mi, że może to być kleń. Intuicja mnie nie zawiodła. Zapalam lampkę i widzę fajnego klenia. Trzy brania i trzy ryby. Jest dobrze. Przesuwam się kilkanaście metrów i ponownie dokładnie obławiam miejsce. Z każdym rzutem staram się wydłużać linkę, by streamer płynął innym torem. Tym razem branie psuję. Nie dociąłem z ręki i ryba w moment się wypina. Robię znowu kilka kroków wzdłuż opaski. Systematycznie kładę linkę na wodzie. Suszę muchę co jakiś czas w chusteczce. Zostało niewiele czasu do powrotu. Zatrzymuję się w ostatnim miejscu. Tu dość często miałem brania. Brodziłem tam i prawdę mówiąc, nie wyczaiłem, o co chodzi, że tam ustawiają się sandacze. Żadnych górek, dołów, kamieni, nic szczególnego z mojego punktu widzenia. One jednak lubią się tam ustawiać. I nie pomyliłem się. 20 minut. Od złowienia klenia minęło kolejne dwadzieścia minut. Dobrze wyczuwalne kolejne pstryknięcie. Kij dobrze się wygina. Nurt pomaga rybie i dobrze odpiera hol. Nie na długo. Mam na brzegu czwartą rybę. W zasadzie tylko na przybrzeżnych trawach, by wypiąć przynętę i koleś wraca do wody. Może jeszcze w tym sezonie wybiorę się na nocne sandacze na muchę. Trzeba czekać na lepszą wodę. Przy tym stanie trzeba często przerzucać i łowienie staje się męczące. Zbyt męczące. Woblery lepiej się sprawdzają. O tym może innym razem?;) Wędka, kołowrotek i linka jaką używałem jest w klasie #5/6. Przypon z jednego kawałka fluorocarbonu o długości 1 m i średnicy 0,27 mm. 👊 👊 👊
    1 punkt
  6. Zastanawiałem się, co jeszcze trzyma mnie nizinnego muszkarza przy sprzęcie muchowym. Spojrzałem na swoje skromne pudełka z muchami i wniosek był dość klarowny:) Nad Odrą byłem około 22:00. Chciałem być chwilę przed zapowiadanymi opadami deszczu. Udało się krótko połowić na sucho. Po północy rozpadało się na dobre. Nie miałem komfortowej sytuacji. Pech chciał, że do tej chwili miałem fajne cztery brania i żadnego nie wykończyłem. Bez woderów a w krótkich kaloszach moje możliwości znacznie się skurczyły. Początkowo łowiłem na swoje kombinowane żółte streamery. Część z nich było z dodatkową główką z pianki, by poprawić pływalność, część bez tego dodatku. Kolejne skubnięcia miałem już na podarowanego białego streamera od Jaroslva👍 Później psuję jeszcze piąte branie, by pod koniec wyprawy dopiąć swego. Żeby nie było różowo, to hol odbył się też z przygodami. Linka jakimś cudem wcisnęła się między szpulę a prowadnicę i to spowodowało krótkie komplikacje. Przy większej rybie mógłbym tego nie opanować. Sandacz złowiony około 2:10 w przerwie między kolejnymi falami deszczu. 👊👊👊
    1 punkt
  7. Trochę urlopowo , choć już po urlopie to wstawiam filmik . Podczas tygodniowego wyjazdu w Pieniny i Tatry udało się połowić jeden dzień na OS Dunajec . Jeszcze nigdy tyle spadów nie zaliczyłem . Od rana nic tylko spinki i spady 😳 na koniec dnia udało się jedną rybkę do ręki wziąć.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.