A jednak! Dopiąłem swego, w ostatni dzień urlopu;-) Ale od początku...
Dzisiaj zaspałem, nad wodą znalazłem się dopiero przed 9:00 obrzucałem trochę gumami, poperem, ale nic się nie działo nawet liść na drzewie się nie ruszył. Po ponad godzinie zebrałem się i wróciłem do domu. Wynik na zero. Po południu coś się zaczęło dziać, zrobił się wiaterek momentami mocniej zawiewał było po godzinie 15:00 decyzja ponownie wypad na moje ostatnio ulubione miejsce. Przygotowałem sobie te przynęty, na które będę łowić żeby nie wyciągać z pudełka bo szkoda czasu. Słońce świeci, wiatr wieje, chmury przelatują, zaczynamy...poperek. Po paru minutach znajomy atak i znowu w tempo, raz, dwa, trzy, zwalniam pociągam no wal! Siedzi, i od razu czuje grubszy kaliber znajome pulsowanie okoniowe, tym razem nie jest łatwo ryba jest ponad 25 metrów ode mnie idzie bokiem w dół w stronę brzegu, hamulec pięknie gra, no no myślę, chyba będzie 4 z przodu. Ryba jest coraz bliżej nie chce podejść pod powierzchnię, znowu kapelony, kij do góry pompa, pompa, ryba podchodzi ale jednak nie daje za wygraną, dokręcam hamulec ryba daje nura pod kapelon, na szczeście powoli już się kończą są słabe o tej porze roku, a ja jestem przygotowany jak nigdy z przyponem 0,22 z fluorocarbonu. Podciągam go żeby się nie okręcił, okoń rusza w drugą stronę, jeszcze raz daje nura, spokojnie kolego tam jest moczarka, podciągam go, podkładam podbierak, okoń łyka powietrza i wykłada się bokiem i witamy się z garbusem. Już trzymając w ręku czuję ciężar ryby. Pomiar wskazuje dokładnie 40 cm! A właściwie czterdzieści i pół. Fantastyczna sprawa. Szybkie fotki...okoń pięknie pozuje na miarce jeszcze pręży muskuły jakby nie czuł, że przegrał tą partię. Kolejne foto i okoń odpływa majestatycznie bez pośpiechu, jakby chciał podkreślić, że to on w wodzie jest panem.
Nakręcony całą sytuacją dalej rzucam poperkiem, z wiarą w dalszy sukces i chęć dołowienia kompletu. Woda pięknie się marszczy, wiatr wieje mi w plecy i wszystkie liście spycha pod drugi brzeg, kolejne rzuty, w to samo miejsce, i potężne uderzenie! Jak nie okoń, i zgadza się hamulec ustawiony pod okonie gra aż miło ryba jeździ i robi fajne odjazdy w końcu daje za wygraną piękny jak z mosiądzu boleń, miarka pokazuje 62 cm rozmiar sportowy. Piękny przyłów tego dnia i plan wykonany okoniowo (nowe PB) i boleniowo. Woda pod kontem bolenia też odczarowana:) A założyłem sobie w tym roku okonia z czwórką z przodu i zadanie wykonałem