Skocz do zawartości
tokarex pontony

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 24.05.2021 w Odpowiedzi

  1. Maj nas nie rozpieszcza. Pogoda jak w kalejdoskopie. Odra i jej dopływy w stanie nie pozwalającym na łowienie. Dla mnie, bo wiem, że są specjaliści, którzy na taką wodę właśnie czekają. Wszystko to sprawiło, że ostatnie dwa tygodnie były spod znaku komercji. No może pół na pół - jeden dzień komercja a drugi PZW. O przynętach i metodach wolę nie pisać bo czuję się kompletnym laikiem w tych sprawach. PS Po jesiotra musiałem wchodzić do wody (ale na szczęście na pół łydki) bo był zaplątany w pozostawioną w wodzie plecionkę
    13 punktów
  2. Witam. I mi wreszcie udało się rozpocząć sezon, po trzech godzinach zasiadki nastąpił odjazd i udało się wyciągnąć karpika 84cm. waga pokazała 11.8kg. Amurki na razie nie współpracują, ale mam nadzieję że się to zmieni po kilku nęceniach miejscówki.
    11 punktów
  3. Za mną dwie doby na zbiorniku komercyjnym niedaleko Tarnowa.. Łowiłem z kolegą, ja na dwie wędki a kumpel na trzy. Przez te dwa dni razem wyholowaliśmy 21 ryb, jednego amura i 20 karpi.. Na swoim koncie mogę zapisać sześć karpi od 4-10,2 kg oraz amura ok 7 kg Wymęczyła nas ta zasiadka porządnie, nie spodziewaliśmy się aż tak dużej aktywności ryb.. łowiliśmy z wywózki na odległościach od 40 do 106 m więc było co robić Wrzucam zdjęcia amura oraz największego karpia, innym rybkom robiłem tylko zdjęcia w kołysce lub wypuszczałem od razu z podbieraka co by ich nie męczyć
    7 punktów
  4. Przypadki dwa. Zdarzenie pierwsze. To się nie powinno zdarzyć. Jedno jedyne branie w najgorszym momencie. Chodziłem z nastawieniem złowienia szczupaka. Po dwóch godzinach bezrybia zaglądnąłem na boleniową „bankówkę”. Odra jeszcze z mocnym nurtem, to pomyślałem, że spróbuję sprowokować jakiegoś stawiając w nurcie woblera Jaxona HS UV 9 cm. Przykucnąłem, zapiąłem do agrafki woblera a pudełko położyłem na udach. Rzuciłem przynętę kilkanaście metrów od siebie i pozwoliłem wpłynąć w warkocz zalanej rafy. Czuję jak mocno wibruje w nurcie. Niewielkie korekty kołowrotkiem były potrzebne, by nie tracić tego elektrycznego trzepotania wędką. Drgania przenosiły się do ręki sprawiając przyjemność pracy woblera. Kilka rzutów i ŁUP! Bardzo silne uderzenie wyrwało mnie z rozmyślania. Pech! Ryba mocno walczy od początku. Wędka poważnie się wygięła i nie mogę zbyt wiele zrobić. W tym samym momencie, podczas zacięcia, do wody wpada pudełko z przynętami, które miałem odłożone na kolanach. Gdy dotarło do mnie, co się stało, to później sam się dziwiłem, że jeszcze tak błyskawicznie, tak sporej ryby nie przydarzyło się wyholować. Na nic to się zdało. Nurt był zbyt silny i przynęty odpłynęły dość daleko zanim uwolniłem gagatka. W poprzednim sezonie straciłem kilkadziesiąt woblerów kleniowych. W tym przypadku straciłem kilkanaście wyselekcjonowanych popperów, crawlerów, klasyków i własnego rękodzieła. To nie powinno się zdarzyć. ___________________ Przedziwna sytuacja. Przypadek drugi. Sytuacja miała miejsce kilka dni wcześniej. Łowię na lekki spinning z synem. Przynęta kopytko Relaxa 5 cm/5g. Wędka do 15 g o parabolicznej akcji. Po kilku skubnięciach i godzinnym łowieniu mam branie. W pierwszym momencie pomyślałem, że leszczowy przyłów. Jednak po kilkunastu sekundach stwierdziłem, że to nie ta ryba. Dużego leszcza bym już powstrzymał, nawet takiego mocno wkurzonego. To coś było bardziej wkurzone i nie robiło sobie nic z mojego hamowania szpuli ręką. Starałem się wybrnąć z tej sytuacji, jednak nie miałem nic do powiedzenia. Zostało jeszcze kilkanaście zwojów plecionki 0,10 i byłem zmuszony ostatecznie przystopować szpulę. Nie mogło się to inaczej skończyć, jak jej zerwaniem. Kolejny pech, to linka pęka przy kołowrotku. Oj! Nie tak powinno być. Radek przyglądał się akcji. We dwójkę stwierdziliśmy, że nic więcej nie można było w tej sytuacji wymyślić. Odjazd był zdecydowany i praktycznie bez zatrzymania. Byłem bezradny. W zasadzie nie opisuję takich przygód, bo to w pewnym sensie ujma na honorze i gdzieś tam w podświadomości krąży myśl, że ryba została z przynętą. Radek zdecydował, że wystarczy tych emocji i wracamy. Zgodziłem się. Powiedziałem, że po drodze przystaniemy w kilku miejscach i jeszcze spróbuję na najmniejsze gumki 2”/2g na tych kilku metrach linki powalczyć o skromnego okonia. Minęło jakieś 30 minut. Przystanęliśmy trzy razy. Przeszliśmy około 100 metrów. Kolejny rzut i przy ściąganiu zauważyłem, że ściągam jakąś żyłkę. Jednak to nie żyłka. Udało się złapać. No nie! To moja zerwana plecionka. Mam kilka metrów i czuję, że zaczyna mi uciekać z palców. Wołam Radka by obciął mi agrafkę przy wędce. Zostało mi jeszcze około metra linki w palcach i dalej czuję, jak sum ją wyciąga. Gdyby udało się zawiązać dwa końce i nawinąć kilka zwojów na kołowrotek, to byłaby szansa na kolejną próbę holu i uwolnienie z przynęty. Trudno w to uwierzyć, ale wiązałem linki na ostatnich centymetrach. Linka ułożyła się między zielskiem w zygzaki i to pozwoliło mi na nawinięcie na kołowrotek kilkanaście zwojów. Wtedy poczułem znowu wąsatego na wędce. Cała akcja holu trwała około 9 minut. Nie powiem, ale „Patriot” dostał mocno w kość. Szczęście, że rybsko nie miało ochoty na dalsze odjazdy. Parę razy mocno się wkurzył. Wtedy tylko pozostało patrzeć, czy nie pojawi się węzeł łączący plecionkę. Suma podholowałem pod nogi. Oceniliśmy go na jakieś 140 cm. Tym razem sprzęt nie zawiódł a przynęta wypięła się sama. Takie były tego dnia moje okoniowe podchody z przygodami.
    2 punkty
  5. Przed deszczem udało się jeszcze upolować łuskacza😎
    2 punkty
  6. Dziś w końcu naszedł czas przetestować nowy zestaw nad wodą. Długo wyczekiwany Lureleader wkońcu dotarł. Hmmmm rano myślę sobie gdzie by tu się wybrać bo wszędzie woda wysoka i płynie ,,żur". No nic jadę na znany mi z poprzednich lat kanał. Nad wodą melduję się jakoś koło 5 rano. Zestaw składam pośpiesznie w pełnej ekscytacji. Po ciężkim początku udało się namierzyć ryby oraz trafić w przynętę. Kijek kupiony z myślą o pstrągach. Świetnie spisuje się pod okoniami i nie tylko, a z kołowrotkiem Shimano Vanford 2500 i plecionką Varivasa jest mega. Kilkanaście okoni w tym 2 powyżej 30 cm dają nadzieję, że się ruszyły. Brania pewne i agresywne. Na koniec miły akcencik w postaci wzdręgi, która zażarła kajtka .
    2 punkty
  7. 17.05. Poniedziałek Po pracy wybrałem się "na szczupaka w stylu retro". Oznaczało to nie mniej nie więcej tylko tyle, że do kieszeni włożyłem pudełko z kilkunastoma wahadłówkami i nic więcej. Chciałem się przekonać, czy potrafię jeszcze nimi łowić i czy ryby już o nich zapomniały i reagują jak trzeba. Nad wodą zobaczyłem dopiero jak wysoka jest woda na Odrze. Szczupak jeden był. Walnął na krótkiej lince w Gnoma 2, ale go nie zaciąłem. No cóż zdarza się. Wracając do samochodu przypomniałem sobie o warkoczu, który na wysokiej wodzie potrafił obdarować boleniem. Znowu nieprzygotowany, ale i znowu nie bez szans zajrzałem tam. Z pudełka wygrzebałem Morsa 1 i w kilkunastu rzutach zaliczyłem dwa potężne strzały i znowu oba niezacięte. Coś było nie tak. Zastanawiałem się nad tym cały wieczór. Kotwice nowe, wymienione wszystkie przed sezonem. Nie przyszło mi do głowy nic innego jak tylko źle dobrany zestaw. Mocny kij i plecionka to nienajlepsze połączenie na takie łowienie. 19.05. Środa Znowu po pracy i od razu nad tym warkoczem. Zmieniłem kij na dłuższy i z c.w. do 20g. Zmieniłem też plecionkę na cieńszą. W drugim rzucie mojego woblerka zbiera niemal z powierzchni sumek i robi demolkę w promieniu 20-30metrów, by na koniec, niemal pod nogami się wypiąć. Po tym całym zamieszaniu warkocz pustoszeje. 20.05. Czwartek Woda jeszcze bardziej podskoczyła. Zakładam wodery, by dojść tam gdzie chcę. Łowię praktycznie na styku zalanych traw, gdy zaczyna padać mam pierwsze puknięcie. Znowu pusto. Szybka decyzja, by nieco uelastycznić zestaw, więc wiążę fluo. Odcinek około 2m o średnicy 0,255 robi robotę. Niemal o zmierzchu jeszcze jeden strzał i w końcu wszystko działa jak trzeba, a na brzegu ląduje niewielki, ale jednak boleń Chyba znalazłem złoty środek na tę dziwną, brudną i bardzo wysoką wodę. 21.05. Piątek Wyszedłem z pracy szybciej niż zwykle. Sytuacja nad wodą diametralnie różna od wczorajszej. Wiatru prawie nie ma, słońce świeci i woda jakby nieco prześwietlona. Obrzucam warkocz prowadząc wobler mniej więcej w połowie wody i prędko mam pierwszy strzał. Po krótkim holu podbieram ręką wymiarowego... sandacza. To kolejny gatunek odfajkowany Hermesikiem (niewiele do odfajkowania już zostało 😁). Kolejne dwie godziny to sprawdzanie kolejnych miejsc, na których nic się nie dzieje. Może nie sprawdziłem wszystkich, które bym chciał, ale zwyczajnie nie wszędzie doszedłem. Znalazłem natomiast kawałeczek spokojnej wody, na której coś oczkowało. Na szczęście tym razem nie było żadnych planów retro, a w plecaku po kilka przynęt na każdą okazję. Zdjąłem Hermesika i zacząłem się bawić dużymi i ciężkimi owadami. Wybór przynęt nie był przypadkowy - tylko takimi byłem w stanie w miarę rzucić kijem do 20g i stosowną plecionką. Rzuty nie musiały być długie, ale musiały być precyzyjne, a przynęta musiała trafić w wąski pasek wody bezpośrednio przy zalanym brzegu. Czwarty w kolejności na agrafce wylądował żuk od Wob-Art i to on jako pierwszy wzbudził zainteresowanie tego czegoś co tam oczkowało. Niestety, to były takie typowe trącenia nie do zacięcia. Kolejny zameldował się Lil Bug 3F - tu już strzał był konkretny, niestety pudło. Kotwiczka jakaś taka mała w porównaniu do korpusu - tak pomyślałem obserwując wobka. Wygrzebałem mniejszego. O dziwo uzbrojony w taką samą kotwiczkę. Powtarzam rzut w to samo miejsce znowu strzał i tym razem jest ryba. Za chwilę mam w ręku fajnego klenika. Niestety hol płoszy ryby. Przez kolejne pół godziny nie dzieje się nic. Siadam po cichu i daję odpocząć wodzie. Po jakimś czasie znowu coś zaczyna nieśmiało oczkować. Oddaję rzut i gdy tylko przynęta dotyka wody zamykam kabłąk i niemal od razu czuję strzał. Ryba znowu jakoś inaczej walczy. Po chwili podbieram ręką "pryszczatego" leszczyka. Przedpowodziowa wręcz Odra kolejny raz mnie zaskoczyła, a prawdę mówiąc zaskakiwała cały tydzień, weryfikując jednocześnie moje podejście do łowienia w niej ryb.
    2 punkty
  8. Jako że na Wiśle w moim rejonie stan wody już powyżej ostrzegawczego i niema mowy o łowieniu przez dobre kilka dni to wybrałem się dziś na kilka godzin na jedną z podkrakowskich żwirowni.. W sumie zaliczyłem trzy brania i wyholowałem dwa pstrągi ok 33/34 oraz 45 cm Miałem też wyjście przyzwoitego okonia ale tylko musnął przynętę.. Dodaję pamiątkowe zdjęcie największej rybki z dziś, pozostałe zostały wypuszczone bez zdjęć
    2 punkty
  9. A ja dzisiaj pzw, staw w mieście. Potencjał ogromny. Wypatrzyłem kilka przepięknych amurów. Popadał deszcz, więc na wodzie zobaczyłem różnorodność dna i wypatrzyłem kilka ścieżek ryb, mogących dać wyniki. Zbiornik trudny, latami zarośnięty, ale w tym roku pogoda stłumiła wykwit. Brzeg w konarach, korzeniach, gałęziach. Ryby to wiedzą i po zacięciu obierają zaczepy jako miejsce ucieczki. Rekonesans udany. 4 małe karpie w godzinach popołudniowych. Przynęta na włosie 2 orzechy tygrysie i sztuczna kukurydza pop up. To daje sporo wiedzy przy rozpoznaniu. Sztuczną kukurydzę szarpnie wszystko - leszcze, płocie, wzdręgi, karasie. Nie zassają jednak aż do haka. To daje obraz aktywności białorybu. Siła szarpnięć daje informacje o jego potencjalnych gabarytach. Karpie ściągnąłem w upatrzone punkty strzelając pelletem i kulkami z procy. Duże są na 100 %, ale wymagają pracy. Zobaczymy Środek miasta, a świat jakby odciął się od tego zgiełku :
    2 punkty
  10. Trzy godziny machania klasycznymi woblerami, jerkami, wahadłówkami i jeden skrócik. Zmiana taktyki. Pozostawienie trzcinowisk, zatoczek... na rzecz otwartej wody, przeproszenie się z gumami, ale też testy nowego dla mnie egzemplarza i po kilku rzutach delikatny pstryk. Poprawiam w to samo miejsce, znowu delikatny pstryk, a zaraz po nim przytrzymanie - zacięcie i kij wygina się w pałąk. Szczupak robi kilka długich odjazdów, potem szaleje wokół pontonu, a na koniec zaplątuje się w linę kotwiczną. Jednak ostatecznie z pomocą brata, który był ze mną na pokładzie udaje się uwolnić rybę z liny i zakończyć jej hol w podbieraku. Otwarcie sezonu nową życiówką -lepszego scenariusza nie mógłbym sobie wymarzyć 😀
    1 punkt
  11. Dzisiaj od rana dobre brania ale cały czas tylko przedszkole. Nagle piekny strzał i melduje się coś godnego😎. Robienie zdjęć samowyzwalaczem to masakra😅
    1 punkt
  12. Dzisiaj kolejny dzień na Wisłoku ze spinem i kolejny bez brania. Woda wydaje się świetna , lekko trącona podniesiona jakieś 30 cm w stosunku do "normalnego stanu". Może trochę nurt za silny przez to ale są spowolnienia i wsteczne prądy .......tylko ryb nie ma. Całkowicie brak wizualnej ,jakiejkolwiek aktywności ryb, nawet ukleja nie zaoczkuje. Takiego roku jak ten to ja sobie nie przypominam Wczoraj kilka godzin na żwirowni w Zwięczycy, łowienie castem na ciężko, yerki i spore gumy. 2 szczupaki w ręce, 2 dodatkowe kontakty z rybą która się nie wcięła i ładny zębacz odprowadzający yerka pod same nogi, woda czysta i widoczność dobra więc fajnie było widać jak płynie za przynęta i się tylko przygląda Strzeliłem fotkę większemu z wyciągniętych bo myślałem że do GP zapunktuje ale miał tylko 52 cm .
    1 punkt
  13. Witam wszystkich po półrocznej przerwie.We wtorek 11.maja otworzyłem mój tegoroczny sezon.Jako że byłem bardzo spragniony smażonej rybki to pojechałem na łowisko komercyjne.Złowiłem 6szt.karpia,2szt. amura i 1szt. karasia.Ryby nie żerowały zbyt aktywnie i były wybredne.Przynętą dnia była kukurydza.
    1 punkt
  14. Tym razem zasiadka dłuższa, od 14.05 do 16:05. Świetna pogoda, mnóstwo brań, mnóstwo ciekawych holi. Ryby ekstremalnie silne po ostatnich ciepłych dniach. Świetni ludzie wędkujący po sąsiedzku, super właściciele łowiska. Genialnie spędzony czas i nie ma się co rozpisywać tylko wrzucić fotki. Misja nie zakończona, bo tym razem największy karp miał 12kg. Ale za to mocno uaktywnił się dawno nie widziany przez nas amur.
    1 punkt
  15. Dzisiaj zaliczyłem kilka godzin popołudniu nad Wisełką.. Na wstępie łowienia w drugim rzucie mam na płytkiej spokojnej wodzie branie upatrzonego wcześniej klenia w przedziale 45-50 cm jednak ryba się spina... Kolejne kilka godzin spędziłem bez kontaktu z rybą a konkretnie na chodzeniu od miejscówki do miejscówki i obławianiu na zmianę mocniejszym zestawem z boleniowym topwaterem oraz delikatnym kijaszkiem z kleniowym 5 cm woblerkiem.. Ok 19 honor uratował przypadkowy szczupak który praktycznie z pod nóg wystartował do kleniowego wabika.. Jakimś cudem zapiął się na zewnątrz paszczy i udało się go wyholować bez obcinki Wrzucam pamiątkowe foto :
    1 punkt
  16. Dziś pierwsze rybki nadające się do zdjęcia , cieszą bardzo bo mocne i silne torpedy
    1 punkt
  17. Cały czas pada🙉 ale ważne że biorą a to wynagradza 😎
    1 punkt
  18. 1 punkt
  19. Wczoraj 8 godzin pływania na rzeszowskiej żwirowni. Głównie na ciężko, yerki i duże gumy. Bark boli mnie tak jak bym przepłynął kanał La Manche i to 2 razy Nawet kulawy szczupak niczego nie trącił. Coraz bardziej zaczynam się przychylać do opini innych wędkarzy że to martwa woda. Chociaż nie chce mi się w to wierzyć bo łowisko jest stare i nawet kilkadziesiąt lat temu było łowiskiem specjalnym. Na pewno jeszcze dostanie szansę . Na rozluźnienie ręki trochę porzucałem delikatnym kijkiem i wyjąłem jednego pasiaka 22 cm. Wydłubany na larwę ważki z pomiędzy kapelonów. Na 2 fotce łapnęło go w trakcie podskoków
    1 punkt
  20. Dziś brała tylko duża wściekła płoć (nawet na kulki 15mm), jeden leszcz, linów brak.
    1 punkt
  21. To i ja wrzucę wspomnienie z zimnej majówki. Flądry żerowały kapryśnie, ale kilkanaście sztuk udało się wyjąć. Na belonę niestety było za wcześnie, co już od kilku lat staje się tradycją.
    1 punkt
  22. Wczoraj wybrałem się nad zalew w centrum Krakowa, wędkowałem od około 17:30 do 10:30 dnia dzisiejszego. Łowiłem matchówką oraz karpiówką na metodę, złowiłem w sumie kilkadziesiąt wzdręg 10-20 cm, dwa okonie palczaki i 6 karpii do 40 cm Leszcz zaczął w końcu tarło na wodach stojących więc na chwile odkładam łowienie białorybu i zamierzam zrobić kilka wypadów czysto spiningowych.. Wrzucam pamiątkowe fotki :
    1 punkt
  23. Pewnie piąte, albo i szóste podejscie do rozdziewiczenia nowego kija okoniowego. Niezrażony tym co czytam na temat aktywności okoni zajrzalem na zdawać by się mogło pewną okoniową miejscówkę. Przysiadłem na chwilę by poobserwować wodę i zauważyłem niemal pod nogami patrolującego bolka. Nie był duży, prawdopodobnie wymiarowy, wiec warto spróbować. Nie byłem co prawda przygotowany - kij leciutki, żyleczka cieniutka, w jednej kieszeni kilka okoniowych gumeczek, w drugiej tyleż samo malutkich woblerków wiec w sumie uznałem, że nie jestem bez szans. Próbowałem różnych opcji, policzyłem nawet co ile czasu i w których miejscach się pojawia i w końcu się udało i to na przynętę, której większych szans nie dawałem w tej konfrontacji. Nie pomyliłem się- byl wymiarowy. Kij w końcu ochrzczony 🙂
    1 punkt
  24. U mnie rzeka nadal nie bardzo nadaje sie do łowienia, a że pogoda w końcu przyjemna więc dzisiaj pierwsze wodowanie pływadła Łowisko to woda nie bedąca w ramach PZW, takie stare ale płytkie wyrobisko po glinie albo żwirze. Głębokość do 1,5 metra maks. Byłem ciekawy czy coś zębatego tam pływa i już kilka razy się szykowałem żeby tam pojechać. Z brzegu nie dostępnę w 90% dlatego tratwa przydała się w sam raz. Łowisko typowe pod pływające żaby i spodziewałem sie widowiskowych brań niestety na żabe nic . Brań miałem z 10, 4 szczupaczki w ręce takie 30-40 cm, jeden całkiem spory bo poszarpał fajnie ale się spiął. Do tego okoń na 23 cm na sporą gumę ( seledynowy Renno Killer Dragona 7,5 cm) która okazała się przynętą dnia bo tylko na to miałem brania a zmieniałem dosyć często. Z minusów to słońce zjarało mi tak ręcę że tylko w lodzie trzymać .
    1 punkt
  25. U mnie coś powoli zaczyna się dziać chociaż woda zimna jakby był 15 kwietna. Na razie jak na moją wodę to średniaki ale siedząc od 4 rano w temp 1/3 stopnia to cieszą nawet takie
    1 punkt
  26. U mnie początek maja na grubo. Do pełnego szczęścia zabrakło tylko tego jednego metra, który się wypiął... Broni nie składam. 😎 92 92 77
    1 punkt
  27. Gratulacje wszystkim łowiącym W moich okolicach początek maja strasznie cieniutki.. mamy 8 maja a ja nad wodą byłem już 4 razy po kilka-kilkanaście godzin i dopiero dziś "mam się czym pochwalić" Dwa ostatnie wypady na Wisłę w poszukiwaniu boleni oraz kleni zaliczyłem na zero. Następnie dla odmiany zaliczyłem wypad na wodę stojącą z nadzieją na jakiegoś zabłąkanego tęczaka wpuszczaka lub okonia, oczywiście tu też obyło się bez ryby na brzegu Dopiero dzisiaj postanowiłem zajrzeć na inną wodę stojącą gdzie jeszcze czasem uda się wydłubać jakiegoś zębatego no i zaliczyłem dwa brania.. Najpierw po około pół godziny obławiania wytypowanej miejscówki mam mega strzał w gumę zaraz po wpadnięciu do wody.. ryba się kotłuje i robi spory powolny odjazd w prawo, trwa to może pół minuty a potem spinka był to na 100% szczupak i to z tych lepszych myślę że spokojnie 90+ Po około 40 minutach od pierwszego brania zaliczam jeszcze jedno uderzenie, tym razem mniejszy zębaty zechciał się pofatygować z pod trzcin i capnąć 8 cm fishuntera Dodaję tradycyjnie pamiątkowe zdjęcie :
    1 punkt
  28. Niestety po wczorajszym niepowodzeniu w poszukiwaniu 1szego szczupaka w sezonie, postanowiłem, że dziś sobie odbiję Za cel obrałem złapanie jesiotra (debiut) - padło na Rogów Legnicki i method feeder (przynęta dominująca to skisłe masło). Liczyłem tylko na to, żeby karpie nie weszły (chciałem zdobyć komplet jesiotrów do GrandPrix :D).. Mimo wietrznej aury brania bardzo zdecydowane, kije bardzo wygięte. Pierwsza rybka zameldowała się już po 30 minutach - 86 cm. Myślę? - Debiut udany, cel osiągnięty. Nie mija kolejne 15 minut i wyławiam 100+ (żółta piękna odmiana) Tego dnia zaliczyłem 6 jesiotrów i 2 karpie i chyba drugie tyle brań/spinek. Mimo wietrznej aury wszystko grało !
    1 punkt
  29. U mnie weekendy są karpiowe. Nawet majowy. W tym roku cel to 20kg i będziemy próbować do skutku Dwa łowiska, sporo ryb, spokojnie wyholowaliśmy sumarycznie około 150-160 kg ryby. Największy 13,5kg, więc jeszcze sporo do celu. Na kolejnym łowisku więcej, mniejsze, ale też zabawa z jesiotrami.
    1 punkt
  30. 1 maj więc na spina za zębatymi Sprawdziłem prognozę pogody, deszcz dopiero koło 11 , mam od rana kilka godzin na łowienie. Nad wodą jestem o 6.30 kilka rzutów i ............ zaczyna padać . Wytrzymałem 40 minut i przemoczony i zmarznięty pojechałem do domu. 3 brania i dwie ryby w ręce. Nowy cast Greey Stream który zadebiutował nad wodą i przegubowy yerk z Ali, przywalenie solidne kilka metrów od brzegu, zobaczyłem tylko biały dosyć gruby brzuch , kilka szarpnięć i ryba się wypięła. To był fajny szczupak. Już miałem się zawijać do domu ale jeszcze chęć sprawdzenia jak daleko da się rzucić "lotną przynętą ", zakładam 9 gramowy wirujący ogonek z Ali i w pierwszym rzucie siada ryba. W granicach wymiaru, odczepiony bez wyjmowania z wody więc nie wiem ile miał , zapozował do fotki bo to pierwsza moja ryba od zejścia z lodu Po kilku rzutach doszedł kolejny taki pod 40 cm . Pogoda zepsuła po raz kolejny zabawę.
    1 punkt
  31. Pierwszy maja na Wiśle to była walka z pogodą, wiatr i deszcz. Mimo tego udało się złowić komplet w okienku pogodowym bez deszczu 💪 Zapraszam na wspólne wyprawy i szkolenia na Mazowiecką Wisłę 💪
    1 punkt
  32. 1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.