Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

  1. Budek

    Budek

    Zwycięzca Street Fishing Poland Grand Prix 2018


    • Punkty

      7

    • Liczba zawartości

      1 100


  2. Larry_blanka

    Larry_blanka

    Użytkownik


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      669


  3. ESSOX

    ESSOX

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      1 762


  4. Elast93

    Elast93

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      2 857


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 17.07.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. Witam szanowne grono 😁 chciałem się z wami podzielić moim szczęściem😎 W dniu wczorajszym udałem się na mały rekonesans przed zawodami Garmina, w planach nie miałem łowienia tylko objazd po miejscówkach. Awaryjnie wędka na bocznym siedzeniu jest 😁 Pierwsza miejscówka spoko, druga miejscówka też zapowiadała sie fajnie ze względu na ilość drobnicy Tylko straszna sieczka 🤯 nie lubię dobierać się do drapieżników kiedy żerują na narybku, ale w oddali zauważyłem atak bolka na większe ukleje, mam jeszcze chwilę wiec postanowiłem pomachać😁 nastawiałem się mocno na bolki ale nie chciały współpracować 🤷‍♂️ pomyślałem, jeszcze chwilę machnę gumką, woda idealna pod 14g główkę, więc lece z 12g 🤣 ale bez efektu, zostało 15 min przed pracą to jeszcze machnę na ciężko shadteez na 28g drugi rzut I potężny strzał 🥰🤯 pierwsze sekundy holu obstawiałem jakąś najechaną rybę, ale po tym strzale to nie realne, później obstawiałem suma i miłe zaskoczenie gdy koń, cielsko, kobyła wyłoniła się z głębiny 🙉🐎🐴 piękny, wielki gruby sandacz 💪 miarka pokazuje po pierwszym pomiarze ponad metr 😳🤣 ale chwilę ochłonęłem kolejny pomiar na spokojnie i jest nowe PB 95cm !!!!!! Moje i tylko moje prosie 🤣😍 plecionka 0.14 z dowiązanym fluorocarbon, przynęta Shadteez 9cm w kolorze Pearl. Sprzętowo W3 Zander 210cm 5-21g młynek shimano TwinPower 4000 Ryba złowiona około 11.30💪
    7 punktów
  2. Dziś wybraliśmy się z synem na łowisko do Skoroszowa, głównie z zamiarem zabawy i nauki podstaw dla niego. Na łowisku zameldowaliśmy się o 8.30. O godzinie 9tej do wody powędrowały 3 wędki ma method feeder (zanęta morwa/orzech tygrysi/czekolada z pomarańczą). Przynęty słodkie jak w zanęcie. Młody łapał na spławik na kukurydzę, gdzie co chwilę odławiał sumiki oraz płoteczki 20 +/-. Ja niestety bez brania przez 2h. Jako, że byliśmy na cyplu oddzielającym dwie wody to zmieniłem "łowisko" i dosyć szybko odławiam pierwszą rybkę ok 52 cm. Ryba nie żerowała regularnie , miałem okresy posuchy po 30-40 minut jak również 4-5 karpii w przeciągu 10 minut. Zaliczyłem z synem 2 dublety karpii :). Na macie około 15 karpii w rozmiarach 50-65 cm, sporo drobnej płoci i całe wiadro sumików (które oczywiście nie wróciły do wody). Syn miał radochę - to najważniejsze.
    3 punkty
  3. Ja wczoraj zaliczyłem 2,5 godziny ze spinem na Wiśle, łowiłem na podniesionej brudnej wodzie o przejrzystości może 5 cm. Sumy lubią takie warunki w " moich miejscówkach " nawet kilka ataków widziałem, ale skończyło się bez brania. Dzisiaj za to zrobiłem powtórkę z wtorkowego łowienia czyli spławik + picker. Wędkowałem od około 07:00 do 13:15. Zaliczyłem w sumie trzy karpie do 40 cm, 5 karasi do 26 cm, kilka płoci do 27 cm i niezliczoną ilość wzdręg od długości kciuka do +- 20 cm ( była też jedna większa koło 30 cm ale była na tyle cwana że spierniczyła przed fotką ). Miałem też "coś" lepszego na spławik.. na haczyku 4 ziarna kukurydzy z puszki zarzut blisko brzegu może 4-5 m pod trzcinkę branie zacinam mocny odjazd i pyk coś poszło z hakiem i kawałkiem przyponu 0,18 mm Dorzucam dwie pamiątkowe fotki z dzisiaj :
    1 punkt
  4. Witam wszystkich.Mój ostatni wyjazd na rybki miał miejsce dn.6.lipca.Minął prawie miesiąc od poprzedniego wyjazdu.Samochód miałem w warsztacie trzy tygodnie,trzeba było czekać na części.Wyjazd niezbyt udany,gorąco 31st.,do tego woda brudna-jakieś zielsko pływało niesione wiatrem i falą.Poza tym brały małe rybki,do siatki kwalifikowało się tylko 6szt.tj.5 leszczy i jedna płoć.Łowiłem na kukurydzę.Może jutro pojadę na rybki,ale nie wiem czy będę ryzykował przy tej pogodzie.Samochód stojący w lesie może być narażony na uszkodzenie.
    1 punkt
  5. Ostatnio wędki trochę się zakurzyły. Trzeba strącić pajęczynę. Nad wodą poczułem się lepiej. Spokój. Nocny powiew sprawia ulgę. Za dwie minuty będzie północ. Nie spieszę się. Poprzednio ryby odpalały po godzinie drugiej. Poziom wody dla mnie, taki nijaki. W tym sezonie bardzo trudno zejść nie zerując. Plan jest taki, żeby łowić najdłużej, jak się da gumami. Uzbrajam kilka w rozmiarze 3”+ (Shad Teez, Lunker City, Keitech) główkami 3-5 g z hakiem 5/0. Reszta zestawu w porównaniu do przynęt jest dość toporna. Przypon z fluorocarbonu 0,9 mm dopięty do plecionki 0,26 mm i to wszystko ma pracować na wędce do 60 g? Jak chciałem, tak mam. Nie pierwszy raz to robię, a wiem, co robię. Obserwuję wodę. Pierwsza godzina łowienia i nic się nie dzieje. Nad głową zaczyna latać upierdliwy gacek. Miałem wrażenie, jakby łepek obracał w moją stronę i się na mnie gapił? W końcu wykorzystał chwilę i zawiesił się na wędce. Skubaniec wisi głową w dół i się do mnie uśmiecha! Dodatkowo coś po swojemu gada: - Cyk, cyk, cyk… Wyciągam szyję, nadstawiam ucho i słyszę: - Jacku. Chodź za mną. Pokażę ci dobre miejsce. Tam na pewno coś złowisz. Dobry z ciebie człowiek, to ci pomogę. O mało wędki nie wypuściłem z rąk. Po antybiotykach chyba mózg mi sparciał. Nietoperz zerwał się do lotu. Zakręcił kilka razy i gestem skrzydła zachęcał mnie, by za nim iść. No dobra. Nikt nie widzi, to nie będzie blamażu. Idę. Cóż, to nie wigilia, ale ostatnio tyle czasu spędzałem wśród nietoperzy, że mnie chyba uznały za swojaka. Po kilkunastu minutach powiedziałem sobie, nie, to szaleństwo. Przecież to niemożliwe. Nie dam się omamić. Natomiast gacek do mnie cyka i słyszę cichutkie: - To tu, to tu. Przeleciał kilka razy, muskając łapkami wodę. A niech tam. Nie zaszkodzi spróbować. Podrzucam gumę we wskazane miejsce. Kilka razy zakręciłem kołowrotkiem i ŁUP! Ja nie mogę! Branie! To nie mogło się wydarzyć! A jednak. Sandacz pod wymiar ląduje do ręki. Kłapnął kilka razy pyskiem, jakby chciał mnie ugryźć z niezadowolenia. Wrócił do wody i nawet nie ochlapał mnie ogonem w geście podziękowania. Gacek znowu się pojawił. Zawisł w powietrzu i ponownie macha skrzydełkiem. Posłusznie idę. I tak było pięć razy. Za każdym razem kończyło się braniem sandacza. Brania były zdecydowane i mocne. Szkoda tylko, że rozmiarami nie grzeszyły. Największy lekko ponad wymiar. Pomyślałem, że już wystarczy wrażeń. Zwinąłem wędkę. Podniosłem kciuk do góry, by podziękować. Nietoperz widocznie miał mnie ciągle pod obserwacją. Odlatując, pomachał skrzydłami niczym Boeing. Ot, taka historia. W nocy mogą się dziwne rzeczy przydarzyć. Rzeczy nie do ogarnięcia ludzkim umysłem;) PS Nie czytajcie książek A.Pchilipiuka, bo Jakub Wędrowycz was nigdy nie opuści i marnie skończycie:) Gadające nietoperze, to tylko przystawka, co was będzie czekało. Najważniejsze z tego wszystkiego, że moja echosonda nie zawiodła. Baterii do tego nie trzeba;) 👊
    1 punkt
  6. Gratulacje wszystkim łowiącym Dzisiaj i ja wreszcie coś połowiłem.. Po prawie półtora miesiąca samego spiningu postanowiłem pojechać na kilka godzin posiedzieć z matchówką i pickerem nad żwirownie pzw. Wędkowałem od około 07:00 do 12:45. W sumie udało się złowić 7 karpi do 39 cm, 6 wzdręg do 30 cm i pięknego karasia złocistego 36 cm który jest największym jakiego do tej pory złowiłem Miałem też większego karpia na pickerze lecz po 5 min zabawy pojechał mi w zaczep skutkiem czego ryba się spięła a ja urwałem podajnik razem z przyponem.. Jak pogoda pozwoli zrobię jeszcze z 2-3 podobne stacjonarne wypady bo trzeba sobie jednak urozmaicać łowienie Wrzucam kilka pamiątkowych fotek :
    1 punkt
  7. A my dzisiaj zrobiliśmy rekonesans na odcinku Obry i jej rozlewiskach. Woda robi wrażenie. Ryb zatrzęsienie. Mnóstwo terenów dzikich.
    1 punkt
  8. Wróciłem w swoje rejony nie widziałem Wisłoka przez 2 tygodnie i bardzo sie stęskniłem za łowieniem w tym bajorku Przez tydzień pobyt i łowienie w Wigierskim Parku Narodowym, jeden dzień z kajaka jezioro Wigry i 4 podejscia na rzece Czarnej Hańczy. Wigry bez brania, ale pogoda nie bardzo do łowienia, bardzo gorąco i słonecznie. Próbowałem na gumy duże i małe, powierzchniowce przy trzcinach i yerki w toni . Na rzece zaliczone 4 gatunki ryb (wzdręga, karaś, okoń, ukleja) , okoni przewaliłem z kilkaset sztuk, największe niestety nie przekroczyły 20 cm. Łowienie z kajaka i tylko na spinning, na mikro przynęty ( maluteńkie gumki, jigi, błystki) Wzdręgi tym razem też tylko niewielkie rozmiary. Ale sama woda i cudowne otoczenie rekompensowały wszystko.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.