Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

  1. Elast93

    Elast93

    Użytkownik


    • Punkty

      6

    • Liczba zawartości

      2 857


  2. RSM

    RSM

    Użytkownik


    • Punkty

      5

    • Liczba zawartości

      1 094


  3. jaceen

    jaceen

    Redaktor


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      5 357


  4. tomek1

    tomek1

    Administrator


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      10 657


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 26.07.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. U mniepo słabym czerwcu i bardzo słabym spiningowo lipcu wreszcie dzisiaj jakieś przełamanie.. Wybrałem się sam spiningowo na żwirownię no kill, wędkowałem tam od około 15:15 do 19:20. Zabrałem dwa kije jeden lekki który używam na klenie / okonie i tęczaki a drugi mocniejszy szczupakowo/sandaczowy. Zaliczyłem aż dwa brania z czego jedno wciąłem i na larvę od libra lures wyjąłem okonia ok 18 cm. Na przynęty szczupakowe ani dotknięcia.. Miałem już kończyć wędkowanie ale coś mnie tknęło żeby zajrzeć na sąsiedni znacznie większy zbiornik.. Pierwsza miejscówka może 6 albo 7 rzut na cannibala crafta 12,5 cm i jest mocne łupnięcie, rybę szczęśliwie wcinam ale jak się pokazała widzę że wisi ledwo ledwo.. Po może 3 minutach spokojnego holu podprowadzam rybę na płytszą wodę po kostki schylam się do podebrania lewą ręką a tu guma wystrzeliwuje w powietrze.. Jednak zachowałem zimną krew i udało się gagatka złapać zanim spierdzielił Wrzucam dwa pamiątkowe zdjęcia zrobione z samowyzwalacza :
    6 punktów
  2. Mój wyjazd i rekonesans wody w okolicach Międzyrzecza opiszę dokładniej, jednak materiału jest sporo i nie miałem czasu jeszcze tego posegregować. Także chwilę jeszcze potrzebuję na przygotowanie relacji z wakacji. Natomiast ten weekend wybrałem się z synem i jego kolegą na dwie noce, na zasiadkę na łowisku "Ostoja" pod Żmigrodem. Warunki z jakimi przyszło nam się zmierzyć były ekstremalne. Ogromne ilości komarów, skwar, cała sobota w pełnym słońcu, hordy mrówek i innych istot, których jedynym celem było nas ugryźć - czyli generalnie to czego się spodziewaliśmy i co nam dodatkowo dawało poczucie, że musimy się z czymś zmierzyć a nie tylko rekreacyjnie piknikować. Zestawy zbudowaliśmy w oparciu o trzy strategie: - rzutowe, z woreczkami PVA wypełnionymi drobnofrakcyjną spożywką w nucie orzechowej, z przynętami drobnymi 6-8mm. Przypony budowaliśmy tak, żeby hak w rozmiarze 4 leżał bokiem na dnie, a mikro kuleczka na miękkim włosie unosiła się nad nim. Dało się tak zrobić na hakach xc1 od Prologic. Ofsetowe ostrze tego haka, przy odpowiednim zawiązaniu włosa, leżąc na boku na dnie, skierowane jest ku górze i nie haczy o podłoże przy zassaniu przez rybę. Taki zestaw pozwalał mi używać dowolnej wielkości waftersów lub małych pop-up, a zdarzały się już dni, kiedy to właśnie rozmiar przynęty otwierał wodę. - rzutowe, z woreczkami PVA wypełnionymi grubszymi frakcjami, z przynętami większymi ale odbiegającymi od klasycznego kształtu, czyli np. bałwanek z pionowo ustawionego dumbellsa podbitego połówką kulki pop up. Wychodziliśmy z założenia, że klasyczne kulki i klasyczne bałwanki, na przekarmionym i przełowionym łowisku mogą budzić już niepokój ryby. - wywózka, ziarna kukurydzy i orzecha tygrysiego, z przynętami naturalnymi - orzech podbity kukurydzą, łańcuszki kukurydzy, ewentualnie z sztucznym ziarnem pop-up do spozycjonowania kompozycji. Wszystkie trzy strategie zadziałały, ale ciekawym jest że wyraźnie było widać jak ryba w różnych fragmentach swojego cyklu dobowego zmienia swoje upodobania. Późnym popołudniem ryba zaczynała aktywność po dłuższej przerwie w trakcie największych upałów. Widać było fale wzbudzane przez intensywne ruch przy powierzchni, eksplozje po spłoszeniu amurów przez przelatujące mewy lub hałasy wędkarzy oraz pojedyncze bąble od wzruszenia dna. Inaczej mówiąc, nie było wielkiego odkurzania dna przez karpie i amury, ryba w toni i przy powierzchni, ale chwilami już schodziła żeby coś skubnąć. W takich okolicznościach brania pojawiały się na zestawach z malutką przynętą, gdzie w punkt podaliśmy niewielką ilość drobnego pokarmu. W miejscach intensywnie zasypanych (wędkarze wywozili wiadra ziaren lub sypali grubo łychą) aktywności karpi nie obserwowałem i brań też nie było. Suto zastawiony stół zdominowała drobnica, na powierzchni setki oczek wyglądających jakby w tych miejscach padał deszcz, z dna mnóstwo małych bąbelków, co tłumaczę aktywnością karasi, większych płoci itp, które ignorowały największe karpiowe przynęty. W nocy zagrały wędki z wywózki i grubsze przynęty. Przy czym zdecydowanie najwięcej brań było na bałwanki z okrojonych do nietypowego kształtu kulek. Ważny był też kolor, gdyż obserwowaliśmy przewagę zestawów z żółtymi elementami. Hitem okazał się zestaw o smaku ananasa, ostro dipowany. Ten pomysł wynikał z dużego zmętnienia wody. Próbując ostrych kolorów i silniejszych linii zapachowych, udało się skusić kilka osobników. Nad ranem natomiast ryba ponowni szukała punktów niezbyt grubo obsypanych ziarnem i celowała w przynęty jasne, wyraziste w zapachu, ale w słodkich waniliowych i orzechowych smakach. Ogólnie wyciągnęliśmy ponad 150kg ryb, gdzie największym osobnikiem był karp 13,5kg. Przy tak przełowionym i przekarmionym zbiorniku wydaje nam się to zadowalającym rezultatem. Było sporo akcji w stylu podwójnych holów. Były spinki, błędy, awarie. Cały czas coś się działo. Trochę fotek:
    5 punktów
  3. Gratuluję wszystkim wyników w lipcu.👍 Ja wczoraj wróciłem z Chorwacji. Tym razem zmieniłem podejście do łowienia w Adriatyku i łowiłem głównie w nocy. 7 nocy do godziny 2-4 na ranem przyniosło lepsze wyniki niż zazwyczaj. Jak zwykle sporo się nauczyłem i podpatrzyłem u miejscowych. Regularnie łowiłem węgorze (lub kongery- nie mam pewności). Nie były to wielkie okazy, do 70 cm, ale pierwsze w Chorwacji i łowione praktycznie codziennie. Dopiero wieczorem ruch na wodzie zamiera. Oświetlone nabrzeże portowe to dobre miejsce na różne gatunki makreli, również na spinning. Ta ryba to też częsty gość na wędce. W takich miejscach można złowić rybę również w dzień. Tu zawsze kręcą się m.in. wszędobylskie "okonie". Nieco zmieniłem podejście do przynęt co zaowocowało dość regularnym i nietypowym jak mi się do tej pory wydawało łowieniem dorad. Reasumując wędkarsko był to mój najlepszy wyjazd do Chorwacji. Powoli mogę się również pokusić aby zebrać swoje doświadczenia w artykuł, bo nie ma w sieci zbyt wielu skondensowanych wiadomości o wędkowaniu w Adriatyku.
    3 punkty
  4. Myślałem, że w przynętach powierzchniowych będzie mały zastój. Do różnego rodzaju chlapaków , ślizgaczy i plumkaczy nie wiele można dodać? A jednak. Gdy tylko pojawił się na sklepowej półce Headbanger Spitfire, to natychmiast zasilił moje wędkarskie pudełko. Bardzo podoba się mi rozwiązanie osobnego, luźnego „skrzydła” wprawiającego woblera w charakterystyczne plumkanie. Korpus nie jest zespolony na sztywno, jak w innych crawlerach. To rozwiązanie skutkuje inną charakterystyką pracy. Sposobów prowadzenia jest kilka. Warto zaglądnąć na YT i filmy z prezentacją. Do dyspozycji są dwie wersje: - 11 cm/ 17 g - 16 cm/ 55 g Bardzo bym sobie życzył, gdyby w ofercie znalazły się główki rockerhead headbanger, ale w wersji do przynęt powierzchniowych. Przeglądałem i znalazłem tylko do cięższego łowienia w opadzie i w toni 11, 13 i 21 g.
    2 punkty
  5. Cześć. Pogoda niepewna, to pojechałem na okonie. W drodze stwierdziłem, że zapomniałem miarki. Jak złowię coś na podmianę, to nie będę miał czym zmierzyć. Znając życie, w takiej sytuacji walnie jakiś kaban i pozostanie tylko pamiątkowe zdjęcie. Woda nie wyglądała ciekawie. Wyglądała "kwitnąco". Z drugiej strony wietrzyłem w takiej zupie szanse na konkretnego garbusa. Wziąłem ze sobą kilka większych popperów i powierzchniowe wtd. Od początku do wody poleciał 7 cm popper. Co do nich, to mam swoje wymagania. Musi pracować według moich upodobań. Ma plumkać, a w gdy mam taką potrzebę, albo raczej okonie, to prowadzę sposobem wtd. Część z nich tak robię, by bez zmiany przynęty można było próbować kusić okonie różnymi sposobami prowadzenia. Spora część sklepowych masowych przynęt niestety nie radzi sobie z tym. Po dwudziestu minutach zacząłem wątpić w jakikolwiek wynik. Zastanawiałem się nad zmianą miejsca. Zacząłem obserwować dokładniej wodę. Zauważyłem delikatne oczkowania. Niewielkie poruszenie w wodzie. Skoncentrowałem się na tych sygnałach i podrzucałem poppera w te okolice. To prawdopodobnie była dobra decyzja. Mogłem oczywiście szukać ryb, maszerując wzdłuż kanału, ale wolałem tego dnia być w pobliżu mostów. Pogoda na pograniczu burz a pod mostem mogłem znaleźć schronienie. Dwa brania zepsułem. Więc pomysł wypatrywania delikatnego podwodnego ruchu w wodzie przykrytej zakwitem był celny. Za trzecim razem mam odprowadzenie. Kolejny rzut. Kilka szarpnięć woblerem w okolicach kępy zielska przynosi atak. To będzie fajna ryba. Od razu pomyślałem o miarce. Kilkanaście sekund walki i pięknego okonia przykładam do wędki, by w domu sprawdzić jego wymiar. Okazało się, że było 32 cm. Wiedziałem, jak postępować, więc z nadzieją na kolejne zacząłem iść w kierunku następnego mostu. W ciągu trzech godzin miałem kilkanaście brań. Złowiłem jeszcze sześć okoni w przedziale 15-20 cm. Wiatr przesunął zakwit bliżej brzegu. Równocześnie uaktywniły się drapieżniki. Połowę czasu łowiłem na woblera wtd. Większość brań miałem właśnie na niego. Miejscami woda wyglądała jak na zdjęciu poniżej. Żeby przy takiej pogodzie jakaś przyducha się nie przydarzyła. pzdr., 👊
    1 punkt
  6. Piątek wieczór melduje się nad wodą. Pięknie, ciepło i bezwietrznie. Idąc wzdłuż brzegu na wcześniej wytypowaną miejscówkę nie widzę żadnego ataku drapieżnika. No cóż myślę sobie - zanim dojdę może coś się pokaże. Po 20 minutach docieram do celu. Pierwsze rzuty nie przynoszą efektu. Po kilku chwilach za dość szybko prowadzonym popkiem otwiera się woda, ale ryba niestety pudłuje. Kolejny rzut w to samo miejsce i od razu atak ryby - nie skuteczny. Pod nosem kilka niecenzuralnych słów z przesłaniem co jest nie tak. Odczekałem chwilę i kolejny rzut i atak - a popek wyskakuje nad wodę - no nie. Czy weźmie jeszcze raz? Niestety rybka nie powtórzyła. Kolejne miejscówki przynoszą kilka okoni, ale wielkość nie powala. Idąc w stronę auta w myśli rodzi się pomysł zaglądnięcia jeszcze w jedno miejsce. I bum, pod nogami popera atakuje dorodny boleń. Szybka fotka w podbieraku i rybka wraca do wody. Jeszcze chwilę stoi pod nogami w kamieniach po czym odpływa i znika.
    1 punkt
  7. Sprawdzam miejsca, w których miewałem fajne efekty. Ostatnio były prawie martwe. Chyba zaczynają tętnić życiem. Sprzęt zabrałem mocniejszy, by ewentualnie poradzić sobie z sumkiem. Jeszcze za dnia próbowałem jigować gumami na 25 g główce. Bez efektów. W nocy do wody poleciał chiński nietoperz. To niesamowite, jak uniwersalna jest to przynęta. Może kiedyś poświęcę więcej czasu, by sprawdzić, jak sprawuje się za dnia. W nocy, w sprzyjających warunkach, potrafi dać niezły popis. A noc z czwartku na piątek była idealna. Uciąg, poziom wody, nawet komary nie były mocno upierdliwe mimo bezwietrznej pogody. Zaczęło się od pięknego klenia. W tym sezonie to największy gagatek, którego udało się złowić (55 cm). Dzięki Larry_Blanka za zdjęcia. Po nim, w odstępach 30-minutowych łowię równie pięknego i dużego jazia. To mój osobisty rekord. Od tej pory będzie wynosił 47 cm. Został mały krok do magicznych pięćdziesięciu centymetrów. Trochę zaskoczyła mnie kolejna ryba. W nocy nie jest to jakaś mega niespodzianka, bo szczupaki łowi się w nocy, ale na tego crawlera jest to pierwszy, o ile pamiętam, jakiego złowiłem. Szczupak +/- 60 cm. I na koniec, to na co liczyłem najbardziej. Trochę rozczarował mnie rozmiar, bo skromny wymiarowy sumek kończy moją nocną wyprawę. Bardzo przyjemny wieczór. Łowiłem w okolicach odrzańskiego blatu. Obserwowałem wodę i przemieszczałem się w niewielkich odległościach w zależności od sytuacji na wodzie. Bywały momenty, że był spokój, by po chwili coś wprawiało w zaniepokojenie ryby. To był sygnał, że mogło coś większego zakręcić się w pobliżu stanowiska. Sprzęt do prezentacji crawlerów stosuję mocniejszy i sztywniejszy, by nie gasić pracy przynęt. Travel SG MPP2 213/20-60 g. Linka 0,26 zakończona przyponem fluorocarbonowym 0,9 mm. Kołowrotek Ryobi Arctica 6000. pzdr., jaceen 👊
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.