Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

  1. jamnick85

    jamnick85

    Użytkownik


    • Punkty

      15

    • Liczba zawartości

      328


  2. tomek1

    tomek1

    Administrator


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      10 657


  3. jaceen

    jaceen

    Redaktor


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      5 357


  4. zajac222

    zajac222

    Użytkownik


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      886


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 22.06.2022 uwzględniając wszystkie działy

  1. Czerwiec zacząłem od wyjść na sandacza. Trzy popołudniowe wypady nad Odrę dały jedną rybę. Następnie przyszły długo wyczekiwane wakacje na mazurach a dokładniej w Mikołajkach. Niestety z mojego "Ryserczu" wyszło, że jezioro Mikołajskie nad, którym znajdował się mój hotel oraz większość okolicznych, zarządzane jest przez różne Gospodarstwa Rybackie. Moje doświadczenia z Gospodarstwami są bardzo złe a ceny podawane na stronach tychże odklejone od rzeczywistości więc byłem zmuszony poszukać alternatywy. Szukałem czegoś małego bo plan był łowić z Belly i najlepiej w środku lasu, żeby nie było tłumów. Trafiłem na stronę http://flosek.eu/ Opis stanowił: "Szczupakowo okoniowe łowisko wędkarskie położne w samym sercu Warmii i Mazur - Jezioro Flosek" Do tego w regulaminie, że No Kill i że Szczupaki tylko na bezzadziorowe haki dawały nadzieję na fajne wędkowanie. Co prawda ich profil na FB już taki różowy nie był bo ostatnie fotki z 2018 i większość ryb prezentwonych ryb nie miało szans pływać dalej ale podjarany No Killem i bezzadziorem wykupiłem pozwolenie. Już w dniu przyjazdu postanowiłem podjechać na chwilę i zobaczyć jak to wygląda. Pierwsze wrażenie było bardzo dobre - małe, w samym środku lasu, dzikie. no kurde takie jak sobie wyobrażałem. W ruch poszła okoniówka i małe obrotówki. W kilku pierwszych rzutach uderzył mi szczupak. Wziął pod samymi nogami ale podczas świecy przeciął fluo i tyle go widziałem. Samo branie upewniło mnie w przekonaniu, że to będzie moje miejsce... Nic bardziej mylnego. To była jedyna oznaka drapieżnika na tym łowisku a obłowiłem je bardzo dokładnie pływając belly. Więc jeżeli kiedyś będziecie w tych okolicach to nie dajcie się nabrać. Nie pozostało mi nic innego jak szukać dalej. Tym razem wybór padł na Jezioro Wersminia. Było ono oddalone o 30km od miejsca pobytu ale nie miałem za bardzo wyboru. Samą nazwę kojarzyłem, gdzieś jakieś informacje o nim musiały się przewijać. Tanio nie było bo 40 pln za dzień + obowiązkowo łódka, kolejne 40. Profil na FB był jednak aktualny i ostatnie zdjęcia dodane w maju dawały nadzieję. Samo jezioro okazało się bardzo urokliwe, woda kryształ - w słoneczny dzień widać było dno na 4-5 metrach. Opiekun łowiska Jurek okazał się bardzo w porządku gościem. Opowiedział mi o charakterystyce łowiska i podpowiedział gdzie szukać szczupaków na początku. Łodzie w bardzo dobrym stanie, smukłe, z dwoma kotwicami i systemem do ich opuszczania i wyciągania. Podczas pierwszej 2h sesji udało się złowić 4 szczupaki w przedziale 40-60cm.Złowione w jednym miejscu wskazanym przez Jurka. Kolejne sesje były równie owocne i praktycznie każda dawała kilka zębatych. W sumie udało mi się złowić 24 szczupaki w 5 dni a nie wszystkie sesje poświęciłem im. Niestety nie udało mi się dorwać do tłustych mamusiek i największy mierzył 65cm. Jestem przekonany, że są tam piękne sztuki. Rozmawiałem z wędkarzami, którzy jeżdżą tam regularnie i opowiadali o metrówkach. Piękne okonie też widziałem ale niestety nie udało mi się do nich dorwać. Garbusy spotykałem głównie w najpłytszej części łowiska, stały pochowane w bardzo zarośniętych miejscach głównie wśród mieszanki grążeli i innego zielska. Próbowałem tam rzucać offsetami ale ciągłe poprawianie gumy i sćiąganie zielska było frustrujące na dłuższą metę. Woda kryształ nie pomagała, przypon z fluo stanowił duże ryzyko a stalka odstraszała okonie, które tylko odprowadzały taki zestaw nie decydując się na atak. Ogólnie tych mniejszych złowiłem kilkadziesiąt a największe miały po 25cm. Na zdjęciach może nie być tego widać ale wszystkie były pięknie ubarwione takie bardziej zielone niż te, które łowiłem do tej pory. Pływając w tych płytszych miejsach widziałem wszystko jak w akwarium. Piękne liny, ogromnego karpia, suma, ławicę pięknych okoni.... Zasadniczo to się zakochałem w tym miejscu i na pewno tam wrócę. Polecam każdemu.
    7 punktów
  2. Jak to często bywa szybka akcja po kilku dniach nieobecności. Łowienie z marszu z szybkim nęceniem. Jedna ryba spada a druga pozuje do foto. Trzeba się cieszyć z tego co się ma😎nie ma źle
    3 punkty
  3. Piękne szczupaki Tomku. Gratulacje!👍🔥💪 Możesz coś więcej o przynętach napisać? Nie mam pewności, ale chyba przed chwilą zamówiłem podobnego woblera. Może tej samej firmy?;) Taki przypadek:) __________________________________ U mnie ostatnio szczęście dopisuje. Spinningowe łowienie sumów z brzegu nie należy do łatwych. Trzeba bardzo starannie rozważać możliwości holu. Łowiąc w pojedynkę, całe wykończenie akcji staje się ekstremalnie trudne. Każde centymetry PB tej ryby dobitnie o tym przypominają. Z niedzieli na poniedziałek miałem dwa brania. To drugie było trafione i mogłem zrobić pamiątkowe zdjęcie z rybą mierzącą 160 cm. 👊
    3 punkty
  4. Zapis filmowy holu dwóch opisanych wcześniej szczupaków 96 i 97 cm.
    1 punkt
  5. Synowie wczoraj zaliczyli nockę za karpiem.Wypraciwali dwa brania,amur 9kg a druga ryba się spięła.
    1 punkt
  6. Ostatnio duże braki czasowe. Było kilka wypadów po 2-3h na wieczór. Celem klenie na smuzaki i małe wobki. Na wypadach pojedyncze brania/stuknięcia przynęt. Ryby się chyba pochowały 😉 . Jakaś taka cisza na wodzie mało ataków słychać. Okolice Zielonej Góry dużo ludzi narzeka na brak brań w Odrze. Wczoraj udał się jeden klenik 33cm, jakieś pół godziny po zachodzie słońca.
    1 punkt
  7. No i trzeba się przyznać do porażki. Dwa człowieki, cztery kije i kombinacje z przynętą nic nie dały. Może następnym razem , połamania życzę
    1 punkt
  8. No u mnie znowu nocka się kroi , przynęta to kawałki kalmarów , rosówka, krewetka i rybka . Zobaczymy co tam będzie
    1 punkt
  9. U mnie od ostatniego wpisu były dwa wypady, jeden spiningowy nad Wisłę z bratem gdzie ja zaliczyłem tylko sandaczowe branie i leszcza za bety, a brat wyjął bolenia 60+ i brzane 66 cm na 8 cm wobler.. Wczoraj zaliczyłem trzecią samotną nockę na żwirowni PZW z nastawieniem na węgorze.. No i wreszcie się udało złowić Pierwszy wziął na rosówki ok 23:45, miarka pokazała 60,5 cm, drugi jakieś 2 godziny później ale był wyraźnie mniejszy +- 40 cm. Miałem jeszcze jedno branie o świcie lecz ryba się nie wcięła ( obstawiam że to nie był węgorz ). Dodaję jedno pamiątkowe zdjęcie z wczoraj :
    1 punkt
  10. Wczoraj wieczorem odbiłem sobie poranne niepowodzenie. Córka łowi mi kilka płotek i wypływam na małe jeziorko pod domem. Przestawiam się co kilkanaście metrów i stawiam spławik w przestrzenie między grążelami na kilka minut. Przed zmierzchem po raz pierwszy podczas tego pobytu wiatr zupełnie ustaje. Przestawiam się na otwartą wodę bez liści. Po chwili branie zupełnie inne od tego porannego. Spławik zanurza się i prawie stoi pod powierzchnią. Czekam parę sekund i zacinam. Ryba dość mocno walczy i plącze się z drugim kijem zahaczonym w zaczepie, który miałem uwolnić przy zmianie miejsca. Ostatecznie zagarniam ją do podbieraka. Jest całkiem niezła 82 cm. Zakładam kolejną plotkę i rzucam kilka metrów dalej. Nie mija długo i kolejne branie. Tym razem spławik pływa po powierzchni jak przy braniu szczupaka, który nie potrafi sobie poradzić z przynętą. Zacinam i ryba zdecydowanie nie wygląda na branie, które zrobiła! Silny szczupak daje ostrą walkę. Dobrze, że stoję na wodzie bez liści, bo było by ciężko. Wreszcie podbieram i mierzę 85 cm. Dość na dziś, jest już po 23 a ciągle jest dość jasno. Nawet do północy utrzymuje się szarówka. Na zdjęciu zabudowania naszego gospodarza o 23.10. Nie spieszę się, silnik elektryczny wyzionął ducha, więc z łowienia na większym jeziorze jutro nici. Trudno, w ostatnim pełnym dniu przed wyjazdem pierwszy raz nie wstanę skoro świt.
    1 punkt
  11. Dzisiaj próbowałem na żywca. W nocy złowiłem tylko jedną płotkę, ale i tak wypływam licząc, że dołowię kolejne na łowisku. Stawiam kotwicę bo zaczęło wiać. Pierwszy rzut płotka wieje w grążele, przerzucam i jak tylko zestaw dotknął wody, wielki wir i szczupak odjeżdża. Niestety pod linkę kotwiczną i pod łódkę. Trochę tracę głowę, bo postanawiam zaciąć i wyjąć go spod linki zamiast np. przełożyć pod nią wędkę i dopiero ciąć. Efekt jak widać na filmie. Ryba była naprawdę gruba, widziałem jej bok jak uderzyła w płotkę... Oczywiście nie mogę złowić żadnej płotki, spływam, jadę na sąsiednie jezioro, szybko łowię kilkanaście płotek i wracam. Na pocieszenie łowię tylko jednego niewielkiego szczupaka, który nie łagodzi frajerskiej porażki.
    1 punkt
  12. A u mnie następna nocka za mną, większy prawie 70 cm fajny grubasek i drugi trochę mniejszy. Miałem jeszcze jedno branie na rybkę ale po dłuższym odjeździe odpuścił sobie mięsko
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.