Przeplatanka wędkarska trwa w najlepsze. Trafi się dzień lub noc, że na brania nie można narzekać. Kolejne zaś wyjście kończy się mizernie. Jak ktoś bywa często nad wodą, to te różnice jeszcze bardziej są zauważalne.
Jeżeli chodzi o sumy, to nie mam co narzekać. Dość często mam brania i tylko brakuje szczęścia lub umiejętności, by zakończyć skutecznym zacięciem. Powierzchniowe brania są inne od tych w toni. Trzeba intuicji, w którym momencie to robić. Widocznie jeszcze jej nie nabyłem. Mocno pracowałem z nowym nabytkiem Adusta Zacrawl Yajirobee 6,5 cm/19 g.
Bardzo fajna przynęta. Odpowiada mi wagowo. Praca przynęty jest perfekcyjna. Na równi oceniam ją z nietoperzem SG 3D Bat. Z tym że nietoperze ładniej „kładą” się na wodzie. Gdy się przytrzyma linkę pod koniec rzutu, to robią w kontakcie z wodą piękne PAC! Adusta ma korpus bardziej zwarty i wpada trochę jak kamień. Zdążyłem zaliczyć kilka brań i dwie przyzwoite ryby.
Niestety w międzyczasie zdążyłem przynętę odstrzelić. Dzisiaj płynie pewnie gdzieś w okolicach Rędzina. Nawinąłem jeden ze zwojów linki pod szpulę. Przy dość energicznym wyrzucie musiało się tak skończyć.
Jeżeli chodzi o okonie, to było kilka ciekawych sytuacji. Gdyby w zeszły piątek te duże garbusy, które wychodziły do poppera dały się złowić, to byłby ładny odskok w okoniowej lidze.
Koncentrowałem się na popperach i powierzchniowych woblerach „wtd”. Piękny pasiak wyszedł do poppera i wydawało się, że już połknie woblera. Jednak ostatnim pociągnięciem zaciągnąłem poppera nad podwodne zielsko i okoń odpuścił. Szeroko rozwarty pysk nie dawał złudzeń, że zaraz coś zostanie zjedzone. Fajnie było zobaczyć, że okonie kobyłki dalej się kręcą i jest szansa jeszcze złowić. Po jakimś czasie miałem znowu delikatne zebranie na skraju podwodnej trawy. Nic w pierwszym momencie nie zapowiadało tego, co się działo dalej. Trwało to kilka sekund, ale wystarczająco długo, by mieć pewność, że będzie długa walka. Jeżeli to był okoń, to rekordowy. Hamulec nie przestawał brzęczeć i odjazd ryby był zaskakujący. Nie pasowało to delikatne branie do takiego energicznego odjazdu. Mikado wygiął się jak rzadko kiedy prawie po sam kołowrotek. Po kilku susach nastąpił luz. Okazało się, że rozchylił się nieznacznie grot kotwiczki i to wystarczyło, by przegrać walkę. Między tym wszystkim trafiały się drobne okonki. Trochę na gumki, trochę na małe popperki. Lepiej w tym dniu pasiaki reagowały na delikatnie prowadzone i niewielkie woblery „wtd”. Przynajmniej u mnie tak było. Nie miałem obrotówek ani wirujących ogonków, by z nimi porównać. Pod koniec dnia na swojego ulubionego koszmarnego popperka zapinam po pięknym braniu bolenia 55 cm.
Kolejny dzień nie był już taki ciekawy. Dużo kombinowałem. Często zmieniałem przynęty i zmiana na odcinek, na którym wcześniej nie łowiłem, skończyła się słabym wynikiem.