Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

  1. ESSOX

    ESSOX

    Użytkownik


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      1 761


  2. Elast93

    Elast93

    Użytkownik


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      2 857


  3. jaceen

    jaceen

    Redaktor


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      5 357


  4. zajac222

    zajac222

    Użytkownik


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      886


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 25.08.2022 uwzględniając wszystkie działy

  1. Na początek mały dodatek do ostatniego posta. Na drugi dzień powtórzyłem łowienie na tym miejscu, godziny te same przynęty te same. Na pewniaka rzuty w ten nurt i nic nawet jednego brania w miejscu gdzie 24 godziny wcześniej było uderzenie za uderzeniem . Ale rybki też brały, tyle że tym razem trzeba było rzucić za główną rynnę, pod drugi brzeg, tam siedziały w spokojniejszej wodzie. Kilkanaście podejść do ploppera i niestety nic skutecznie nie wcięte. Przed zapadnięciem zmroku kilkanaście metrów wcześniej na wodzie o trochę innej charakterystyce, nie tak rwącej wyjąłem 2 sumki, 2 okonie i malutkiego sandaczyka. W czwartek wieczorem mecze Rakowa i Lecha więc czas mam tylko do 18. Postanowiłem świadomie podejść do brzany. Wytypowałem miejscówkę , wiem że brzany tam są bo już kilka razy widziałem jak się spławiały. Taka typowa rynna z szybką wodą , ale łowiłem na jej samym końcu, tam już nurt jest słabszy i rozmywa się na boki, liczne zawirowania na wodzie i większa głębokość niż na początku rynny. Łowiłem stojąc w wodzie w jednym miejscu, bez przemieszczania się. Nie zmieniałem nawet przynęty, uznałem że 5 cm wobler krakusek najbardziej będzie imitował małego kiełbika i penetrował przydenne obszary łowiska. Rzuty jak najdalej w dół rzeki i powolne ściąganie pod prąd . I taka monotonia przez 4 godziny od 13.30-17.30 . Brań miałem kilkanaście , w ręce wylądowały 2 klenie, 2 małe sumy , okoń i brzana .Wszystkie ryby wyjęte na krakuska. Brzana to prawdziwa Królowa Rynny piękna kłoda na 71 cm Po braniu byłem pewien że mam albo dużego suma albo podczepioną brzanę , żadnego nerwowego szaleństwa i odjazdów, powiedział bym że bardziej spokój , majestat i pewność swojej siły. To jest ciągłe trzymanie się dna w szybkim nurcie , przesunięcia się ryby to ledwie 2-3 metry w górę lub w dół. Tak duża brzana ma niesamowitą siłę to było kilkanaście minut dosłownego siłowania się na rękę. Taki hol który pamięta się do końca życia. Moja największa miała do tej pory 69 cm więc te 71 to jest nowy PB Nie chciałem dodatkowo ryby męczyć więc nie wychodziłem nawet na brzeg, wolałem się poświęcić i położyć wędkę w wodzie do zdjęcia Ryba po chwilowym odpoczynku na spokojnej wodzie majestatycznie odpłynęła w nurt. Nie miałem świadków połowu więc miejscówka nie została "spalona" i mam nadzieję że jeszcze kiedyś się spotkamy. Miałem jeszcze jedno "brzanowe" uderzenie w woblerka ale bez skutecznego wcięcia.
    2 punkty
  2. 1 punkt
  3. Gratulacje dla wszystkich U mnie ostatnie dwa wypady były nocne z nastawieniem na węgorze.. Przedwczoraj byłem w godzinach 20-2:30, zaliczyłem na tym wypadzie lina 31, węgorza 75 cm i drugiego mniejszego może 40 cm max. Wczoraj powtórzyłem w tym samym miejscu, ale w godzinach 20-23:30. Również zaliczyłem lina 34 cm, później okonia 32 cm i małego węgorza. Ogólnie wypady nawet udane mimo że węgorze średnio dopisały. Wrzucam pamiątkowe fotki węgorza i okonia : Ps. Kolejny wypad będzie już spiningowy i też raczej w godzinach wieczorno-nocnych
    1 punkt
  4. Wczoraj wyjście pod wieczór na ostatnią miejscówkę . Do zmroku na delikatnie za kleniem to złowiłem sumka, po zmroku na ciężko za sumem to złowiłem klenia , tym rybom to nie dogodzi Sumek mały nie ma o czym nawet gadać. Kleń ładniutki grubas na 49 cm. Wziął na ploppera. Łowiłem stojąc na końcu takiej wąskiej kamiennej tamki wychodzącej z 6-8 metrów od brzegu w nurt. Na wprost mam rynnę z silnym nurtem , z boku spokojna płań z prawie stojącą wodą . Początkowo obławiam tą spokojną wodę bo tu spodziewam się grubej ryby na którą mam zestaw. Niestety nawet zerowej reakcji na plumkanie woblera. Po kilkunastu minutach bezproduktywnego łowienia postanowiłem przeciągnąć przynęta w tym nurcie .... i wtedy się zaczęło Praktycznie w każdym rzucie atak w przynętę , łowienie trudne bo ciemno jak w doopie, nie widać gdzie jest wobler , prowadzenie przynęty na wyczucie i domysły. O zainteresowaniu rybami przynęty świadczą cmoknięcia , mniejsze lub większe chlupnięcia na wodzie ,nawet prawdziwe fontanny i targnięcia na wędce. Silny nurt sprawia że przynęta spływa bardzo szybko i ryby nie mogą w nią dobrze trafić. Prowadzenie ploppera pod prąd sprawia znowu potężny opór na wędce. Brań miałem tyle że nawet nie pomyślałem o założeniu jakiegoś wtd , a prawdopodobnie byłby bardziej skuteczny. Miejscówka z uwagi na duże głazy na dnie praktycznie tylko pod przynęty powierzchniowe. Miałem ze 4 ryby na kiju i spięły się , jeden kleń taki z 45 cm wyskoczył mi z ręki już podczas podbierania i uwolnił się z kotwiczki. Brania ryb obstawiam na duże klenie , w łowisku na pewno były brzany bo kilka spławień było z tym typowym dla brzan "furkotem" ale wątpię żeby podnosiły się do płynącego po wierzchu woblera. Możliwe że też w ten nurt wpływały sumy bo już je tam łowiłem. Kleń z fotki wziął na granicy nurtu i spokojnej wody podczas prowadzenia woblera pod prąd. Godzina była 22.26 i bateria na telefonie już praktycznie na rezerwie więc postanowiłem zakończyć łowienie bo byłoby mi szkoda złowić ładną rybę i nie mieć możliwości zrobienia zdjęcia
    1 punkt
  5. Ja wczoraj zaliczyłem kolejny wieczorno-nocny spiningowy wypad. Wędkowałem z bratem od ok 18:00 do 23:45, brat miał kilka sandaczowych brań ale tylko zdejmowały gumy z haka.. Ja do zmroku rzucałem lekkim sprzętem złowiłem jednego klenia 30+, spiąłem Wiślanego okonia +- 25 cm i miałem kilka puknięć kleni. Po zmroku już tradycyjnie mocniejszy zestaw i większe przynęty.. Miałem jedno fajne sandaczowe branie na gumę ale oczywiście go nie wciąłem, później na 8,5 cm boleniowego sieka spiąłem fajnego klenia myślę 45+.. Przed 23 postanowiłem zmienić kij na lżejszy i założyć mniejszy 5 cm wobler. Kilka rzutów i mam puknięcie rybę wcinam lekko zabujała i ciągłem ją jak "leszcza za bety" pod nogami okazał się ok 60 cm boleniem zrobił jeden krótki zryw i wylądował w podbieraku Szybkie parę fotek i do wody. Wrzucam tylko jedno pamiątkowe zdjęcie wczorajszego bolenia :
    1 punkt
  6. U mnie wczoraj kolejne Wiślane wieczorno-nocne podejście.. Wędkowałem z kolegą i bratem od około 18:00 do 23:15. Brat łowił w innym miejscu niż ja i mój znajomy, poszedł kilkaset metrów niżej ale zakończył wypad bez ryby na brzegu. Kumpel który łowił dosłownie 50m ode mnie też nie doczekał się ani jednej ryby na brzegu chociaż brań kilka zaliczył.. Ja do zmroku łowiłem na lekko obławiając płytki szybki przelew z nadzieją na klenie. Jednego 35 cm udało się wyjąć i miałem jeszcze dwa kleniowe brania. Następnie w przeciągu może 10 minut wyjąłem 3 nieduże może 30-40 cm sandacze na kleniowego woblera.. Od zmroku już łowiłem mocniejszym zestawem i większymi woblerami.. Ok 21 spiąłem pod brzegiem szczupaka około 55-60 cm.. Dosłownie 15 minut później na sandaczowego kenarta zacinam bolenia, doholowałem go pod brzeg ryba może 60 cm więc stwierdziłem że podbiorę go ręką.. Skubany tak mi się wyśliznął że zaczepił drugą kotwicą woblera o zielsko i mi się wypiął ok 22 mam kolejne branie na 8,5 cm sieka, rybę wcinam ale odjechała mi w dół rzeki w przelew i się spina.. Nie wiem sam co to nawet było, na pewno nie wąsaty.. Kilka rzutów później mam sandaczowe branie rybę zacinam i po paru sekundach spada.. Ok 22:30 mam kolejne branie na sieka, branie 100% sandaczowe lekkie puknięcie w woblera.. Rybę wcinam ale nie walczy jak sandacz, chwilę później podbieram grubego bolenia. Miarka pokazała 72 cm Przed 23 miałem jeszcze jednego sandacza na kiju i też mi się spiął.. To jakiego ja mam pecha w sierpniu, ile ryb mi się w dziwny sposób wypina to przechodzi ludzkie pojęcie.. Tylko wczoraj miałem w sumie 12 brań, 10 ryb na kiju a wyjąłem tylko 5.. Wrzucam jedno pamiątkowe szybkie foto bolenia z wczoraj :
    1 punkt
  7. Cześć Od dwóch tygodni nuda. Nic się nie dzieje. Nuda. Nic się nie dzieje. Nie jest to do końca prawda, bo sumy zdążyły zniszczyć dwa nietoperze, jeden przepadł, no i było jeszcze kilka akcji na inne przynęty. Na brzegu wylądował tylko sumek 70+ na whopper ploppera River2Sea 13 cm. Noc z wtorku na środę postanowiłem łowić największym crawlerem z mojej trzody chlapaków. Wykombinowałem, że wąsy dostały już mocno po zębach i część z nich może nie reagować na plumkacze. Przynajmniej na te, które najczęściej łowiłem. Warunki były idealne pod Adustę FORCE MIX 20,5 cm/43 g/kol. HOT TIGER. Uciąg wody minimalny, poziom też zwiastował łatwość podniesienia ryb z głębszych fragmentów kanału. Zacząłem łowienie z tzw. stopem. Kilka ruchów korbką-stop. Kilka ruchów korbką-stop. Do tej pory taka prezentacja przynęt sprawiała mi problem. Miałem nieodpartą chęć kręcenia, by przynęty były w ciągłym ruchu. Adusta Force Mix idealnie nadaje się na „stopa”. Być może dzisiejsza noc była przełomowa. Zacząłem po 22:00. Pierwsza godzina nuda. Nic się nie dzieje. Wskoczyłem na kolejne miejsce i jest pierwszy atak. Atak, to zbyt dużo powiedziane, ale jakiś niewielki wąsaty agresor zaatakował Adustę. Po kilku minutach powtórzył. To dało mi nadzieję, że jak crawler pojawi się w okolicy dużej paszczy, branie będzie nieuniknione. Nie minęło dziesięć minut i jest bomba. Niestety nie poczułem go na kiju i crawler wylatuje w powietrze po mojej reakcji. Serducho w dalszym ciągu mam przyklejone szarą taśmą, więc wszystko zostało na miejscu. W końcu maluch trafił w kotwicę. Glutek około 50 cm ląduje pod nogami. Ledwo dwa razy większy od Adusty (20,5 cm). Łowienie sumów robi się coraz trudniejsze. Stanąłem na dwunastu sztukach ponad wymiar, w tym najmniejszy 70+ i trzy największe 150, 160 i 180 cm. Pomyślałem, że czas najwyższy przełamać fatum i zaliczyć trzynastą sztukę. Czasami marzenia się spełniają. Jeszcze serce nie uspokoiło się na dobre, by kolejny raz dać znać o sobie. Wyrywne jest strasznie. Kolejny atak na Force Mix jest już trafiony. Od razu poczułem szarpnięcie i skwitowałem to zacięciem. Właściwie docięciem. Po dwóch minutach sum był pod powierzchnią. Ucieszyłem się, bo to była kolejna ryba powyżej 100 cm, a dokładniej 115 cm. Trzynasty sum zaliczony. Ile brań od początku sezonu było pustych? Ile walk przegrałem? Nie prowadzę szczegółowych statystyk, ale jestem sam dla siebie pod wrażeniem, że udało mi się rozpracować wodę pod bardzo ciekawe przynęty. Szkoda tylko, że są one drogie i jednocześnie mało odporne na uszkodzenia. Przeciążenie, impet brań, masa ryb nie oszczędza ich i każdy słaby element jest w mgnieniu oka weryfikowany. Krótko mówiąc, nie przechodzą próby. Sum był zapięty na dwie kotwice w jednym i drugim „zawiasie”. Po tym wszystkim nastąpiła znowu nuda. Woda bez życia. Kleni nie słychać i nie widać. Drobnica nie oczkuje. Dziwny sezon na tej wodzie. Sprawdzam plaster. Jest na miejscu. Nie odkleił się:) Serce na miejscu. Jestem daleko od drogi i w tej ciszy słychać wyraźnie plumkanie crawlera. Aż zamarzyło mi się kolejne branie. Chyba ze mnie jakiś prorok był tej nocy. Może to nadchodząca noc spadających Perseidów tak działała? W każdym razie, w pierwszym momencie myślałem, że zabłąkała się jakaś putinowska rakieta i pieprznęła w sam środek kanału. Właśnie tam, gdzie przed chwilą pławił się spokojnym kraulem Force Mix. Cholera. Zatopili mi Adustę! Mógłbym jeszcze opowiadać, jak walka z tą „rakietą” wyglądała przynajmniej pięć minut, lub przemilczeć ten fakt i zachować dla siebie porażkę. Błędów pewnie popełnię jeszcze sporo. Im szybciej je skoryguję, tym lepiej dla ryb i dla mnie samego. Przegrałem. Czekałem już tylko na chwilę, by zobaczyć, co jest po drugiej stronie. Rękawice założone, stanowisko do podebrania dobre i był spokój, którego już mi nie brakuje. Emocje są oczywiście ogromne, ale takie okiełznane, bez zbędnej paniki. Jednak moment, kiedy po którymś „kopnięciu” suma czujesz nagły luz, a w zasadzie nic nie czujesz, prawdę mówiąc, w tym momencie nic nie czujesz. Całe ciało jest drętwe. Siadasz na dupie i żal. Żal wszystkiego. Myślisz: - poradzi sobie z tym? Klniesz na wszystko i wszystkich. Najbardziej na siebie, że chcesz po swojemu zejść poniżej czegoś, co może się udawać, do czasu. Plecionka Pulline 30 LB to za mało, za słabo. Mam nadzieję, że plecionka Berkleya Whiplash 8/0,28 mm ustrzeże mnie i ryby od… przynajmniej w ogromnym stopniu zminimalizuje niespodzianki. Jutro powinna być już nawinięta na szpuli. Nie ukrywam tego, co się wydarzyło. To w zasadzie przestroga dla opornych, by zaufać doświadczonym w boju. Wystarczyło zmienić miejsca, w których kiedyś bez niespodzianek sumy do 140 cm holowałem na takich linkach. Teraz się zmieniło. Zmieniłem miejsca, pojawiły się większe ryby i trzeba to wzmocnić. Innej drogi nie ma.
    1 punkt
  8. Wczoraj trafiła się pani z wąsem pierwsza w tym roku. Całe 60 cm. Wklejka 1-5 grama przetestowana w 100% Miejscówka to typowo brzanowe miejsce, szybka rynna z spokojną wodą po bokach. Spokojna woda jednak z roślinnością która z racji niskiego stanu aż leży na powierzchni. Rzuty tylko w rynnę i tam łowienie. Jako ciekawostka kilka minut wcześniej z tej szybkiej wody wyjąłem małego suma Woblerek to jakiś plastik z Alli
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.