Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

  1. moczykij

    moczykij

    Użytkownik


    • Punkty

      5

    • Liczba zawartości

      575


  2. tomek1

    tomek1

    Administrator


    • Punkty

      5

    • Liczba zawartości

      10 657


  3. jaceen

    jaceen

    Redaktor


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      5 357


  4. Konrado

    Konrado

    Użytkownik


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      63


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 01.01.2023 uwzględniając wszystkie działy

  1. Wczoraj zakończenie sezonu- bez efektu. Dziś po południu piękna pogoda skłoniła mnie żeby się przewietrzyć z wędką. Nad wodą spotykam jedynego wędkarza- starszego gościa, który okazuje się bardzo ciekawym rozmówcą. Pogadaliśmy dobrą godzinę o naszym jeziorze, łowieniu w Bałtyku i Norwegii. Obejrzałem sporo zdjęć halibutów i ładnych dorszy. No ale wypadałoby chociaż rozłożyć kij. Nęcę kilka kul i łowię od razu rybki. Małe okonie, płotki, wzdręgi biorą raz za razem. Nawet przyjemnie zarzucić spławiczek po tygodniach ciężkiego łowienia drapieżników. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
    5 punktów
  2. U mnie otwarcie sezonu pod kątem okoni. Wybrałem stojącą wodę i zabrałem ze sobą spinning Favorite Balance 213/2-7g z kołowrotkiem Ryobi Ecusima 1000 i nawiniętą plecionką Sunline Siglon 10 lb. Przynętami w 90% były Tanty 1,5" z główką 1,5 g i przycięte rippery Keitech 2" z główką 2 g. Łowiłem od 8:00 do 11:30. Na brzegu wylądowało około 30 okoni. Rozmiar daleko od oczekiwań. Kilka sztuk z tego towarzystwa przekroczyło ledwo 20 cm. W dobie tegorocznych przepisów w moim okręgu była to dobra wprawka. Ręka powoli zaczęła się przyzwyczajać do nowego i już, tak mi się wydaje, zaczynam chwytać, o co chodzi z tymi przynętami.
    4 punkty
  3. Podsumowanie sezonu sandaczowego. Walczyłem do końca. Ostatnie 3 dni roku co dzień po 2-3h. W sumie dwa kontakty. Oba na woblera po zmroku. Jedna duża ryba po dwóch szarpnięciach łbem spadła - nie wcięta bo myślałem, że w roślinę wjechałem , drugie odprowadzenie do samej powierzchni i piękne koło na wodzie. Końcówka roku słaba w moim wykonaniu. Najlepszy okres niestety byłem zawalony robotą. W grudniu w moich miejscówkach ryb nie było lub nie brały Może pora na jakieś zmiany Po przeglądzie zdjęć w telefonie: Podsumowanie roku to w sumie złowionych 12 wymiarowych sandaczy (57, 71, 66, 70, 69, 66, 76.5, 57, 62, 72, 51, 52) i spora ilość 30-45 cm . Rok wydaje się być całkiem udany biorąc po uwagę, że sporą część sezonu sandaczowego poświęciłem ganianiem za sumem. Głównie nauka bo to mój pierwszy sezon z celowym spinningiem za sumem... oj dostałem kilka razy zasłużony łomot Uznaje sezon sumowy za bardzo fartowny, bo w sumie 9 sumów miarowych udało się wyciągnąć na brzeg: 87, 92, 100, 112, 134, 170, 175, 181, 190.
    4 punkty
  4. Po ostatnich niepowodzeniach w próbach podejścia sandacza, które kończyły się bez kontaktu z rybą, dzisiaj w końcu udało się coś wyciągnąć na brzeg. Odwiedziłem Kwisę, najwyżej jak się da w okręgu Zielona Góra. Wodę obławiałem w sumie ok. 2.5-3h przed zachodem słońca. Łącznie 6 brań. Trzy pstrążki na brzegu. Największy niestety wymiaru nie osiągnął -28cm. Jeden większy raczej wymiarowy spadł po chwili holu. Próbowałem głównie woblerkiem ok. 4-5cm. Co ciekawe ryby mi brały nie pod burtami i dołkach, a na skraju nurtu i spowolnień przy wypłyceniach wewnętrznej części zakrętu i szerokich dość płytkich prostkach. Pomimo braku wymiarowej rybki wyjazd uznaję za udany. Poprzednie 2 lata, pierwszy stycznia był na zero. Tylko aura zdecydowanie inna niż rok i dwa lata temu. No i chyba pierwszy raz w życiu na Kwisie nic nie urwałem 😂 Szkoda tylko że na Kwisę dość daleko plus roboty na drodze i prawie, że więcej czasu spędzone w aucie niż na wodzie 🤔
    3 punkty
  5. Noworoczny spacerek. Zawsze chciałem to zrobić, ale zawsze brakowało... czegoś. Zawsze też myślałem, że to będzie dłuższy dystans i potrzeba na to więcej czasu
    3 punkty
  6. No i dziś przy tak pięknej pogodzie wreszcie wszystko ładnie zagrało Pomyślności w Nowym Roku.
    3 punkty
  7. Fakt, że w tym zacnym gronie znalazł się i mój okonek z 2019r. skłonił mnie do małego podsumowania zabawy, w której udział brałem po raz czwarty. Tak wyglądały moje osiągnięcia: 2019 - miejsce 3; punktów 323 2020 - miejsce 13; punktów 242 2021 - miejsce 8; punktów 258,5 2022 - miejsce 7; punktów 282 Rok 2019 był chyba ostatnim, w którym potrafiłem jeszcze odnaleźć różne gatunki ryb (w tym okonie) na "dzikiej" Odrze, poniżej Brzegu Dolnego, gdzie przeważnie łowiłem i łowić je stosunkowo regularnie. Nie pamiętam, czy w tym roku zaczęła działać zapora w Rzeczycy, czy wcześniej/później, niemniej potem rzeka diametralnie się zmieniła, ryby poprzestawiały, bo nie wierzę, że nagle wyparowały i w moim wędkowaniu wszystko się zmieniło. Niemniej w 2019 ostatni raz trafiłem na Odrze czterdziestaczka, a nawet dwa. Oba z jednego miejsca w odstępie bodaj dwóch tygodni. Oprócz tego miejscówka obdarowała mnie jeszcze kilkoma fajnymi rybami 30+. Miałem więc trochę szczęścia. Rok 2020 - miałem wypadek, który wyłączył mnie z zabawy na pół roku, nawet nie zamknąłem tabelki. Lata 2021 i 2022 pokazują w jakim aktualnie jestem miejscu w kwestii okoni. Nad mijającym rokiem pochyliłem sie nieco bardziej, by uświadomić sobie jakim czasem na ryby dysponuję i jak się odnajduję nad "nową, dziką" Odrą. Do zabawy zgłosiłem 19 okoni - 10 złowiłem na miejscu, 9 będąc na urlopach. W mijającym roku byłem na urlopie 3 razy po 7 dni, a to teoretycznie oznacza, że wystarczyły 3 tygodnie wolnego, by złowić niemal tyle samo okoni, co przez pozostałe 49 tygodni, podczas których godziłem wędkarstwo z pracą i domem. 12 okoni (63%) złowiłem w rzekach, 7 (37%) w wodach stojących. 13 okoni (67,5%) na gumy, 2 (10,5%) na wahadłówki, 2 (10,5%) na woblery i 2 (10,5%) na obrotówki. Wkręciłem się. Nie tak jakbym to zrobił 20-30 lat temu, czyli nie na huuura. Czytam, oglądam,myślę, analizuję. Nie ukrywam, że duża w tym Wasza zasługa, zwłaszcza @jaceen , z którym trochę pogadałem, powymieniałem się doświadczeniami... i przynętami. W wyobraźni już nieraz widziałem ataki wielkich okoni na powierzchniowe woblery, w rzeczywistości widziałem je kilka razy, ale to jeszcze zanim poznałem Jacka i były to szczupakowe przyłowy i niekoniecznie wielkie. Ostatnio wrzucił tu jakąś zajawkę drop shotem/Caroliną/Texasem... Zrobił to w sposób na tyle intrygujący, że zajrzałem, zacząłem czytać, oglądać filmiki na yt i chyba się zaszczepiłem. Dotarło do mnie, że choć sam zwrot "Drop Shot" wydawał mi sie już mocno wyświechtany to tak naprawdę nie rozumiałem go, choć tak myślałem. Podejrzewam, że to przez fakt, że nie wiedzieć czemu kojarzył mi się z bocznym trokiem - metodą, której nigdy nie lubiłem. Coś wspólnego mają, jednak dociera do mnie, że Drop Shot w określonych okolicznościch może być fajnym i skutecznym sposobem, a przede wszystkim może to być coś nowego, czego można się uczyć, czyli coś czego ostatnio coraz częściej mi w wędkarstwie brakuje, a może coś do czego ostatnio brakowało mi cierpliwości. Tak czy inaczej jest się czego uczyć, próbować, doświadczać, a okoń będzie chyba najwdzięczniejszym nauczycielem. Korzystając więc z okazji od razu zgłaszam swój akces do przyszłorocznej edycji, dziękując jednocześnie, że uczestniczycie w tej czy podobnych zabawach, nakręcając mnie i nadając mojemu moczykijstwu dodatkowy sens Życzę Wam wszystkim udanego przyszłego sezonu (nie tylko okoniowego) i udanego 2023 (nie tylko wędkarskiego).
    2 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.