Jak to mówią - do trzech razy sztuka, ale po kolei.
Pierwsze podejście do nowego feederka, a jednocześnie pierwsze podejście do łowienia na skórkę chleba jakiś tydzień temu. Po pracy szybki zjazd do marketu, pokrojony bochenek chleba w garść i nad rzekę. Wybrałem klasyczną, niezbyt głęboką prostkę, na której kilka razy otwierałem swoje kleniowe sezony spinningiem. Chleb beznadziejny, mimo że świeży, to rozpadał się przy próbie założenia na haczyk, a co się z nim działo w nurcie rzeki mogę sie tylko domyślić. Miałem chyba jedno skubnięcie, ale głowy nie dam.
Drugie podejście wczoraj, tym razem napływ na główkę ze spokojną kręcącą wodą. Chleb z piekarni, dobrze wypieczona skórka, posypana róznymi nasionkami. Nad rzeką okazało się, że skórka jest tak twarda, że naprawdę trzeba się było nakombinować, by przebić ją haczykiem. Na szczęście jak już to zrobiłem to chleb nie spadał. Powiem więcej - gdy już trochę poleżał w rzece, miąższ na skórce zamianiał się w kluskę. Tym razem miałem problem, żeby zdjąć stary kawałek i założyć nowy. Miałem kilka skubnięć i dwa wyraźne brania. Pierwsze, gdy odbierałem telefon, drugie, gdy odszedłem kilka kroków... na siusiu. To taki klasyk, który pamiętam z młodych lat 😁
Trzecie podejście dzisiaj. Zrobiłem sobie home office. Pracując zajrzałem na to forum i zobaczyłem zdjęcie wrzucone przez Jacka, a na nim chleb pocięty w kostkę. Zaciekawiło mnie, więc przewertowałem YT, żeby zobaczyć jak fachowcy zakładają to na haczyk. Gdy już myślałem, że wiem wszystko dotarło do mnie, że znowu nie wiem gdzie i jaki chleb kupić. Szybko więc zamieszałem mąkę i drożdże i dwie godziny później miałem swój własny, jeszcze gorący chleb na klenia. Około 15ej wylądowałem kolejny raz nad dziką Odrą. Tym razem wybrałem klatkę, którą chyba nieźle znam. Spokojna, niezbyt głęboka, bez udziwnień w postaci prądów, które raz napinają, by za chwilę zluzować żyłkę. Klatka jakich wiele, na której już jakieś spinningowe sukcesiki odnotowywałem. Dzisiaj wszystko zagrało jak trzeba. W ciągu jakichś trzech godzin miałem pięć fajnych brań. Jedno przegapiłem, drugie chyba za szybko zaciąłem, ale trzy zaciąłem tak jak trzeba i na brzegu chronologicznie wylądowały rybki o długości 30,5 45 i 45,5 cm.
P.S. Gdy już wszystko zagrało to i samo łowienie spodobało mi się do tego stopnia, że zacząłem się zastanawiać kiedy i czy w ogóle wrócę do spinningu przed majówką 😁
Aaa, łowiłem feederkiem 330 up 50 z kołowrotkiem 3000 na którym nawinięta była żyłka 0,18, oliwka na krętliku 20g zamontowana na link feederze (kolejna nowość w moim arsenale),przypon 0,16 hak nr 6. Ryby złowione o 15:47; 16:36 i 18:13
1. jaceen ......47 + 49 + 46 = 142
2. RafalWR......50 + 57 + 46,5 =153,5
3. carloss83
4. cysiu
5. lechur1
6. moczykij..... 30,5 + 45 +45,5 = 121
7. Aalbatross
8. Marienty
9. kamil.ruszala
10. Budek................50 + 50 + 50 = 150
11. jamnick85
12. Larry_blanka
13. MarianoItalian85
14. suchi
15. Konrado..........52 +53 + 54,5 = 159,5
16. lukasz11
17. RSM...... 51 + 0 + 0 = 51
18. SebaZG...... 48 + 45 + 0 = 93