Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 02.04.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
W piątek po południu próbowałem złowić tęczaki- kompletnie bez efektu. W sobotę pierwsza w tym roku wyprawa na muchę. Woda dość wysoka, ale czysta zwiastuje szansę na sukces. Zaczynam około 13 i od razu mam dużo brań na nimfę. W pół godziny łowię 3 ryby. W tym tego grubaska. Ryby są aktywne i przez jakieś pół godziny- gdy deszcz przestał na krótko padać- nawet zbierają z powierzchni. Niestety zbyt długo zwlekam z pójściem po kij do suchej. Kiedy wreszcie zaczynam łowić na suchą muchę trafiam tylko niewielkiego lipienia. Później przez większość popołudnia ryby tracą zainteresowanie żerowaniem i żadna metoda nie działa. Dopiero tuż przed wieczorem udaje się wydłubać kolejnego niezłego pstrąga. Ogółem 7 ryb w zmiennej deszczowej pogodzie uważam za dobry wynik.9 punktów
-
Gratulacje wszystkim skutecznie łowiącym.. Dawno nic nie pisałem, bo i nie było o czym.. pierwsze trzy miesiące sezonu dla mnie tragicznie słabe.. Totalnie nie szło mi ani spiningowo ani spławikowo/feederowo. Dopiero dzisiaj przez złamaną samemu sobie daną obietnice nie łowienia nad Wisłą spiningowo do maja udało się przełamać klątwę Szybkie 2 godziny łowienia zakończone dwoma braniami na kleniowo-jaziowego bączka z czego jedno udało się wciąć i doholować gagatka Kilka szybkich fotek z ręki, mierzenie i kluska wraca do wody Dodaję jedno pamiątkowe zdjęcie z dzisiaj : PS. Jak widziałem kleniowe wyniki naszych około wrocławskich kolegów z forum to strasznie zazdroszczę im tak rybnej odry.. U nas z kleniem jest po prostu katastrofa, przez pierwsze 3 miesiące ze wszystkich moich znajomych słyszałem aż o trzech złowionych kleniach spiningowo.. No nic wygląda na to że sezon się rozkręca więc trzeba będzie dalej próbować coś złowić8 punktów
-
3 punkty
-
Gratuluję. Nie każdy zna to uczucie. To naprawdę działa. Złowione ryby na własne przynęty mają podwójną wartość i zadowolenie. W piątek chciałem zakończyć miesiąc jakimś fajnym akcentem i uważam, że się udało, mimo trefnej pogody. Wybrałem z pudełka tym razem woblerka wystruganego przez naszego forumowego kolegę Peekola. Ktoś z wrocławiaków pamięta "Ligę Ślęzy"? Kto wie, gdyby ślumpa nie zarastała, to może do tej pory liga by istniała? W każdym razie zostały mi jeszcze woblery od Piotra i wczoraj polatał jeden z nich po odrzańskich miejscówkach. Wykonanie, to majstersztyk. Praca woblera (pozostałych również) wzorowa. Miałem kilka brań i dwa udało się wykorzystać. Ryby do okazów nie należały, ale brania na misternie wykonane przynęty dają tyle satysfakcji, co złowienie ponadprzeciętnej ryby:) 👊1 punkt
-
Kroisz kilka kromek chleba. W moim przypadku nie więcej niż trzy. Wystarczy na dwa do trzech czterogodzinnych zasiadek. Wykrawasz skórkę i kroisz w kostkę wielkości pasującej do haczyka. Trzymasz w foliowym woreczku, żeby pieczywo nie wyschło na suchary. Przyjechałeś nad wodę. Przebijasz hak od strony skórki i przewlekasz, żeby grot obrócić i wbić ponownie w miąższ. Lekko zaciągasz i przynęta praktycznie gotowa. Gdy łowisz z większym ciężarkiem, gdy nurt jest dość silny, gdy pieczywo jest świeże i miękkie, to można zastosować jakikolwiek stoper pod kolankiem. Najprostszym sposobem będzie użycie listka trawy. Do prezentacji użyłem kawałka słomki. Ciężarek zapinasz do agrafki. Masz możliwość szybkiej reakcji i zmianę na inny w zależności od miejsca i gdzie chcesz ulokować zestaw. Łowisz aktywnie. Zmieniasz miejsca co kilkanaście minut, bo przecież nie nęcisz. Szukasz ryby ty, a nie ona ciebie. Gdy masz sprawdzone miejsca, to możesz dłużej tam posiedzieć (przecież masz wędkarskie krzesełko) i czekać na branie, lub brania. Przecież miejscówkę znasz i masz przekonanie, że klenie tam siedzą. Po kilku przerzuceniach łowisz klenia. Później jest przerwa w braniach. Kilka razy się przesiadasz. Łowisz krąpia. I znowu łowisz krąpia. Kilka brań psujesz. Zmieniasz przypon na krótszy, bo ten wydaje się na dzisiejszy dzień zbyt długi. Brania są teraz wyraźniejsze. Szczytówka energiczniej sygnalizuje. Niestety refleks masz marny. Masz kolejne branie i w końcu jest. Jest kolejny kleń. Trochę większy. Masz jeszcze kilkanaście minut łowienia i robi się ciemno. Składasz wędkę i wracasz do domu. Wracając, odgrażasz się kleniom, że następnym razem, to im pokażesz, jak się łowi. pzdr., jaceen1 punkt
-
1 punkt
-
Jak się wziąłem za spinning, to trudno przestać. Klenie zaczynają odważniej podchodzić do powierzchni i ja odważniej sięgam po powierzchniowe przynęty. Woblery ze ściągniętymi tylnymi kotwiczkami, by się zmieścić z założeniami regulaminu też działają. Jeżeli konstrukcja woblera jest dobrze wykonana, stabilna, to taki zabieg w niczym nie przeszkadza. Wczorajszy wieczorny spinning przyniósł mi dwa fajne brania i dwa klenie podobnej wielkości. Drugi po nieumiejętnym podebraniu po prostu sobie uciekł:) Pierwsze branie piekielnie mocne. Przynętą był stary wobler 3 cm. To jeden z pierwszych wystruganych przeze mnie o agresywnej i mocno wyczuwalnej pracy. Brzydki jak nie wiem co:), ale czasami sprawdza się w miejscach, gdzie chcę dłużej przytrzymać woblera a jest mniejszy uciąg. Miary nie miałem. Zapomniałem. Z przyłożenia do wędki wyszło w domu 46 cm. Sprzęt: spinning do 7 g, plecionka 0,6, kołowrotek w rozmiarze 1000. 👍1 punkt