Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 11.11.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
U mnie w listopadzie na razie tylko 2 wyjścia na ryby. Raz ze spinem na grubo , cel to szczupak na żwirowni Zwięczyca. Nawet puknięcia nie miałem. Drugie wyjście to lekki pickerek i rzeszowski zalew na którym nie łowiłem inaczej niż spinem chyba z 20 lat Posiedziałem 3 godzinki, wymarzłem bo wiatr był za silny i dosyć przenikliwy, ale kilka brań miałem. Złowiłem 3 leszcze i 2 płotki. Największy Leszcz na fotce 51 cm . Koszyczek z mieszanką chleba tostowego i sypkiej zanęty, na haczyku 4 czerwone pinki. i raz do lasu pojechałem z ciekawości , listopadowe grzybki jeszcze są10 punktów
-
Piękny. Gratuluję wytrwałości w tropieniu okazów👍 --------------- U mnie czwartek był dość ciekawy. Postanowiłem odwiedzić kilka odrzańskich główek i dokładnie je obłowić z każdej strony. Miałem półtorej godziny, by przy dziennym świetle przejść ile się da i sprawdzić dostępność na nocny powrót. Uzbierało się około dziesięciu. Powrót w nocy trwał trochę dłużej. Naliczyłem siedem brań. Dwa były bardzo mocne. Przy jednym z nich kilka sekund trwała walka. Niestety nie wiem, z czym walczyłem. Podchodziłem do główek bardzo ostrożnie, nie wchodząc na ich szczyt (głowicę). Ogólnie główki bardzo niewygodne do takiego łowienia. Zarośnięte krzakami i przybrzeżnymi trawami nie dawały szans, by podrzucać woblery z dalszej odległości. Bliższe podejście powodowało odpłynięcie "strażnika" ostrogi i można było się pakować do następnej. Emocje narastały. Zaczęło się od średniego klenia. Na kolejnej główce mam dwa brania. W tym jedno z tych solidnych. Mocne kopnięcie w momencie sprowadzania woblera pod szczyt główki. W zasadzie wszystkie brania były bardzo blisko. Mimo że wobler pracował płytko, to i tak czasami dosięgał kamieni. Kolejne branie i znowu fajny kleń. Nastała noc i zacząłem wracać tą samą trasą. Znowu spłoszyłem rybę, nieostrożnie podchodząc. Na następnej główce jest dobrze. Branie i kolejny kleń ląduje do zdjęcia. Na następnej główce mam najmocniejsze branie. Może to był sandacz. Po nie właśnie się w czwartek wybrałem. Wcześniej brały chociaż małe. W czwartek same klenie:) Na koniec mam znowu porządne branie i cichą nadzieję na sandacza. Po chwili wszystko się wyjaśniło. Walka nie była długa. Sprzęt solidniejszy nie pozwolił na przedłużanie holu. Miałem go nie mierzyć, ale coś mnie tknęło, no i się nie pomyliłem. Na miarce wyszło idealnie 50 cm. W piątek postanowiłem przejść jeszcze kilka główek, na które nie zdążyłem dzień wcześniej. Było jeszcze trudniej. Mam cztery brania. Dwa krótkie klenie wyjęte. Miałem niedosyt. Postanowiłem jeszcze podejść na jedną z główek, która w tym sezonie obdarowała wieloma emocjami. Dwadzieścia minut spaceru i jestem na miejscu. Zakładam znowu wobler Gębskiego zaczynam obławianie ostrogi. Tradycyjnie zaczynam od napływu. Po kilku minutach czuję, że tam nic nie zdziałam. Przesunąłem się kilka kroków prawie na szczyt. Wrzuciłem woblera powyżej siebie i sprowadzałem go z nurtem, naprowadzając na skraj przelewu. I to był pewnie on:) Piekielnie silne uderzenie i szarpnięcie prawie wyrywające wędkę z nadgarstka. Kilka sekund walki i jestem przekonany, że jestem wygrany. Chciałbym:) Kolejna szarża i luz. Szkoda. Kilkadziesiąt minut drogi specjalnie w to miejsce i tak skończyć? To tylko u mnie się tak zdarza:) Oglądając woblera, wyszło, że dwa groty się rozgięły. Dodatkowo wypadł ster. Emocje były:)👊10 punktów
-
4 punkty
-
W poniedziałek wieczorne łowienie i trzy sandacze na kiju. Tylko jeden krótki wyjęty. Brania w pobliżu szczytu główek. We wtorek inny odcinek Odry, ale podejście to samo. Łowię woblerami w okolicach ostróg z każdej możliwej strony (napływ, zapływ, płycizny przy samym szczycie główek). W tę noc byłem skuteczniejszy, bo z czterech brań na brzegu lądują cztery ryby (dwa klenie i dwa sandacze pod wymiar). Najbardziej reprezentatywną rybą był kleń pod 45 cm. Flagman BlackFire 244 cm / 7-28 g / Ryobi Xenos 4000 z linką 0,143 punkty
-
3 punkty
-
Miałem jechać na starorzecze, bo zachciało mi się spróbować sił z okoniami i szczupakami. A że czasu za dnia nie było, to po ciemku chyba nie było warto, pojechałem więc tam gdzie w czwartek szukać sandacza... Na wstęoie zonk, na łowisku 2 osoby, ale miejsca dużo, nie mieli nic przeciwko abym też porzucał. Łącznie spędziłem tam (i na jeszcze jednej główce) jakieś 3h. Urwałem 3 woblery. W tym jednego, co wykazał się skutecznością... 6cm Jaxon ferox. Branie jakieś 2-3 m od miejsca z czwartku. Miał być sandacz, a wyszło jak wyszło 😉. Nie umiem robić zdjęcia i naciągać miarki, więc trochę to przekłamane jest na zdjęciu. Było 66cm. Jak się zbierałem pojawiło się kolejnych dwóch "amatorów nocnych sandaczy". A starorzecze może jutro uda się odwiedzić.2 punkty
-
2 punkty
-
Brawo brawo brawo ! Najlepszy dowód na to, że aby złowić taki okaz to jednak trzeba się nachodzić, najeździć, być dużo nad wodą. U mnie ostatnio same krótkie, łowione na woblery. Szkoda, że nie zmierzyłem tego ostatniego bo mógł się otrzeć o wymiar.1 punkt
-
U nas Odra poszła w górę. Zrobiło się 2.4-2.45, gdzie większość sezonu rzadko kiedy 2.0m się robi. Wczoraj był chyba już szczyt "górki". Z uwagi na poziom wody i większość zalanych lub mocno podlanych główek jadę lokalną bankówkę, która jest dostępna przy wyższej wodzie. O 20ej melduje się na wodzie. Presji tym razem nie było. Ok. 21ej po paru rzutach na stronie główki omywanej przez nurt mocne szarpnięcie, chwilę przytrzymało, a potem wędka ożyła. W wodzie zabulgotało. Krótki hol , bo branie jakieś 5m ode mnie, i okazało się że ryba nie mieści się do podbieraka 😉. Ostatecznie udało jednak się wyciągnąć na brzeg 80 centymetrowego jak dla mnie klamota. Życiówka. Wziął na 9cm woblera Jaxona ale modelu za cholerę nie pamiętam. Płytko schodzi i ma delikatną pracę. Zdecydowanie bardziej wyczuwalna jak np. u gloog nike 8cm i mniej wyczuwalna jak u Jaxona ferrox 10cm. Obydwa wczoraj też były w wodzie. Branie na wodzie może jakieś 80 cm głębokiej, przy zalanych trawach. W sumie byłem jakieś 2.5h i "tylko" jeden kontakt z rybą. Wygwizdało mnie mocno i zebrałem się w sumie szybciej, niż bym chciał. Gdyby nie zeszło tygodniowe rady lechur1'a, oraz opisy jaceen'a tu na forum, to sukcesu by nie było. Także dziękuję chłopakom. 1. Elast93 70,5 + 70 + 62 = 202,5 2. Fido Angellus 64 3. Marienty 4. Zbynek1111 5. lechur1 5. jaceen 6. Seba ZG 50 + 80 + 0 = 130 7. RafalWR 53 + 0 + 0 = 53 8. MarianoItaliano85 9. tomek1 10. MARCIN82 11. Budek 12. jamnick85 50 + 0 + 0 = 50 13. Konrado 57,5 + 68 + 69 = 194,51 punkt
-
Początek listopada miałem mega jeśli chodzi o czas na ryby. 5 listopada miałem za sobą cztery listopadowe wyjścia. Dwa po 1h o świcie przed robotą na wodę stojąca. O pierwszym już pisałem, druga próba była w zeszły piątek. Zamiast okonia na którego polowałem na 2" gumkę kaitecha wziął szczupak 41cm. Sobota i niedziela to wieczorne próby sandaczowe, zamiast ryb złapałem przeziębienie . Nosiło mnie więc od poniedziałku bo na wodę ciągnęło, ale rozsądek brał górę. Wczoraj już nie wytrzymałem , pełni zdrowia nie ma, ale już wysiedzieć nie mogłem. I dobrze zrobiłem bo sandacza udało się dopaść, o czym szerzej w wątku sandaczowymi. Na weekend mam nadzieję że uda się na jakieś starorzecze z rana pojechać za okoniem lub szczupakiem.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt