Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 12.03.2024 uwzględniając wszystkie działy
-
Nadarzyła się okazja i chyba ją w miarę dobrze wykorzystałem. Minął niecały rok od poprzednich akcji na wzdręgach. Trochę przyspieszyłem uganianie się za nimi i zdecydowałem wypatrywać je, już w marcu. Sprzęt u mnie się nie zmienił. Nadal jest to spinning Dragon Finesse do 7 g z dopiętym kołowrotkiem Ryobi w rozmiarze 1000. Przynęty również podobne do zeszłorocznych. Głównie sięgam po larwy firmy Libra Lures. Więcej się dzieje na te w rozmiarach 25-27 mm. Długie wormy dzielę na kawałki i czasami zakładam po dwa, by spowolnić opad. Gdy ktoś nie ma zacięcia do tworzenia mikro jigów, nie chce zbytnio się kosztować, bo nie ma pewności, że polubi, to wystarczy spróbować na mikro twisterach. Pozbywam się w nich ogonków i larwa gotowa (na zdjęciu dla przykładu żółta u dołu). Na miejscówkach, w których łowię, nie jest głęboko i po wrzuceniu takiej larwy podnoszę delikatnie szczytówkę, by opad nie był gwałtowny. Gdy przynęta zbliża się do dna, to zaczynam powolne jednostajne ściąganie z krótkimi pauzami. Szukam brzegów porośniętych trzcinami. Tam jest większe prawdopodobieństwo, że będą się kręciły krasnopiórki. Z poprzedniego sezonu i z tegorocznych kilku dni, jestem skłonny stwierdzić, że aktywność tych większych sztuk zaczyna się tuż przed zmierzchem. W ciągu dnia niezwykle trudno coś wydłubać. Wielu wędkarzy łowi je jednak w środku dnia. Być może ma to związek z łowiskiem, lub porą roku? O świcie jeszcze nie próbowałem się za nimi uganiać. Nie wiem, czy kiedyś spróbuję;) Jeszcze słowo o obciążeniu. Lepiej mieć problemy z panowaniem nad zestawem i zbroić w lżejsze główki, niż być zadowolonym z osiąganych odległości i łowić przeciążonymi przynętami. Trzeba trochę czasu poświęcić i łowić w różnych warunkach. Być może na głębokich łowiskach zda egzamin cięższa. Po dwóch/trzech metrach linka i tak spowolni opad. Wtedy może to mieć sens. pzdr:)11 punktów
-
Po otrzymaniu cynku, byłem 3 razy. Coś tam się generalnie działo, ale bez ryby na brzegu. Dzisiaj w końcu passa się odwróciła. Z informacji, które otrzymywałem, klenie trzymały się blisko brzegu, tam gdzie nurt był nieco słabszy. Taktyka była więc prosta, rzut kilka metrów od brzegu, wypuszczenie wobka z prądem i bardzo powolne sprowadzanie go wzdłuż brzegu z licznymi pauzami. Podczas jednego ze stopów dostaję mocny strzał w sieka oskę, trafiam z zacięciem i czuję spory opór. Po cichu liczyłem na 50+, mało brakło. Po tym miałem jeszcze sporo skubnięć, stuknięć, ale już nie tak potężnych. Dołowiłem jeszcze dwa maluszki. 1. jaceen......54,5 + 44,5 + 0 = 99 2. kamil.ruszala 3. RafalWR 4. Konrado 52 + 49,5 + 49 = 150,5 5. SebaZG 6. Marienty 42 + 44,5 = 86,5 7. moczykij 41,5 8. jamnick85 49 9. lechur1 10. suchi6 punktów
-
2 punkty
-
Idąc za ciosem byłem na trochę jeszcze w czwartek i piątek. Udało się złowić dwa godne Klenie 50+. Do podmiany jeden 52 drugi 50. Cel 3x50+ zrealizowany Brań niewiele. Kleniowe pojedyncze. Piękne płocie 35+ jako przyłowy. 1. jaceen......54,5 + 44,5 + 0 = 99 2. kamil.ruszala 3. RafalWR 4. Konrado 52 + 52 + 50 = 154 5. SebaZG 6. Marienty 42 + 44,5 = 86,5 7. moczykij 41,5 8. jamnick85 9. lechur1 10. suchi2 punkty
-
Nie jeden raz przypadek spowodował, że odkryłem jakąś tajemnicę konkretnej miejscówki. Tak było i tym razem. W poszukiwaniu okoni sięgnąłem po przynęty Libra Lures i podobne innych firm, które przypominały larwy. Łowiskiem był mocno porośnięty podwodną roślinnością kanał Odry. Aby w miarę poprawnie zaprezentować larwy, uzbroiłem je w muchowe haki z wolframowym koralikiem i haki jigowe z zaciśniętymi śrucinami w gramaturze 0,5-1 g. Przestrzeń między zielskiem a lustrem wody momentami miała 50 cm. Są fragmenty, gdzie wstęgi traw i glonów nie pozwalały na łowienie. W takich warunkach prezentacja przynęty w opadzie jest niemożliwa. Pozostało łowić poprzez ściąganie w umiarkowanym tempie tak, by przynęty nie grzęzły w zielsku, a jednocześnie nie pracowały w zbyt szybkim i podejrzanym tempie. Nie trzeba mieć specjalistycznego sprzętu. Oczywiście wskazane jest, by całość zestawu była w miarę możliwości dobrana do przynęt i ryb. Obecnie posługuję się wędką Dragon Finesse Jig 2,45/0,5-7g. Jest to wklejka o akcji XF. Do niej mam dopięty kołowrotek Ryobi Ecusima 1000 z plecionką Siglon PEx4 w rozmiarze 0,6/0,132 mm. Zakończenie jest z żyłki i małej agrafki. Niestety, ale z agrafek jakoś nie mogę zrezygnować. Źle się czuję, gdy nie mam możliwości natychmiastowej zmiany przynęty. Odległość, na jaką udaje się rzucić lekkimi przynętami 1-2g (całość z główką wolframową lub śruciną) to 8-12m. Istotną sprawą jest sposób ich prowadzenia. Na kanale, w którym ostatnio łowiłem, sprawdzało się prowadzenie tuż pod powierzchnią, a nawet delikatne smużenie. W dojściu na innym poziom łowienia pomogły mi larwy Libra Lures. Są z innego materiału niż tradycyjne silikonowe przynęty. Bardzo miękkie, wyporne i rozciągliwe. To nie jest tak, że załatwiają całkowicie sprawę. Łatwo zsuwają się z haków i nie są wieczne. Można się z tym uporać przez klejenie larw na trzonku haka lub umieszczenie na klej koralika. Takie zgrubienie z koralika ogranicza zsuwanie. Po krótkim doświadczeniu doszedłem do wniosku, że dobrze sprawdzają się larwy do 27-30 mm. Powyżej tego wymiaru brania drastycznie spadają. Miałem okazję łowić też inne ryby. Tego się nie uniknie. Częstym gościem będą okonie i jazie. Wszystko zależy od łowiska. Mnie trafiały się też płocie, krąpie i niewielkie bolenie. Dla porównania próbowałem łowić mikro woblerkami i muchowymi jigami. Jednak silikonowe larwy okazywały się skuteczniejsze. Gdy wzmagał się wiatr i robiła się fala, brania wzdręg spadały do zera. Miejsce, które próbowałem rozpracować odwiedzałem przez miesiąc. Łowiłem od 16:00 do zmierzchu. Nie mam więc doświadczenia we wcześniejszych godzinach. W moim przypadku dobrą porą brań była przynajmniej godzina przed zmierzchem. W tym czasie musiałem się mocno mobilizować, by nie psuć brań, a było ich nie mało. Między wzdręgami brały też inne ryby, co mnie wcale nie martwiło. W tak krótkim okienku żerowania nie można było liczyć na większe ilości samych wzdręg. Na kilkanaście ryb, tych właściwych łowiłem maksymalnie do pięciu sztuk. Mimo to , nie mogłem się doczekać kolejnego dnia i tych długich odprowadzeń wabików, by ostatecznie sobie powiedzieć: - i znowu ślicznotka wywiodła mnie w pole:) pzdr., jaceen2 punkty
-
1 punkt
-
W czwartek zaliczyłem 2h na pobliskim zalewie z nadzieję na jakis białoryb na UL. Rybne miejsce zajęte przez miejscowych chłopaków, w mniej rybnym wiatr poważnie utrudniał zabawę. Parę rybek się uwiesiło, było trochę skubnięć, ale w sumie to nic godnego uwagi. W sobotę białoryb odpóściłem, prognozy wiatru i temperatury jakoś mnie zniechęciły, na dluższy wyjazd brakowało czasu. Dzisiaj za to pobudka przed 5 tą rano. Chwilę przed 7mą melduje się na Kwisie z zamiarem przechytrzenia jakiegoś pstrąga. No i opłaciło się. Pierwszy sukces, to że byłem na zero... ze stratami przynęt. Jeżeli chodzi o moje możliwości i Kwisę, to naprawdę sukces, nic nie zostało na zaczepie w wodzie, nic nie zostało na nadrzecznych drzewach i krzakach. Włączyłem łącznie około 4h. Przed 8ma pierwsze branie. 26cm 👍 Chyba pierwszy wymiarowy pstrąg w moim wykonaniu (do tej pory trafiały się chyba tylko takie pod wymiarowe. W drodze powrotnej w tym samym miejscu co wcześniej drugie branie. Tym razem 37 cm 💪 . Co ciekawe rok czy dwa lata temu w tym miejscu też już miałem brania. Obie rybki na wobler Jaxona.1 punkt
-
Sobotni poranek postanowiłem poświęcić poszukiwaniu Kleni i jazi na wrocławskiej Odrze. Zawsze omijałem mikro woblery, ale do dziś. Posłuchałem rad autora tych małych woblerów (Oskar Starzyk) i polowilem dzisiaj na nie. Efekt finalny to kilkanaście okoni 15-25cm i ryba, na którą zawsze się cieszę czyli jaź 💪 Rybka 40cm Zawsze cieszy. Pozdrawiam🤜🤛1 punkt