Rejestr ma ten plus, że widać kiedy było się na rybach. Z mojego wynikało, że wczoraj minął miesiąc od ostatniego łowienia. Dziś w końcu miałem czas, ale kompletnie nie wiedziałem gdzie, z czym i na co. Wypadłem z obiegu. Postanowiłem więc odkurzyć cięższego feedera, który nie widział wody z.... 10 lat. Pojechałem tam, gdzie często widywałem grunciarzy. Zająłem pierwszą wolna główkę i zamieszałem zanęty, które mi zostały po zimie, czyli czarną i czerwoną płoć. Łowilem na dwa kije, wspomniany wcześniej feeder z koszykiem, a na haku kukurydza i białe. Dodatkowo drugi lżejszy ze skórką chleba. Na koszyk jedno branie i leszczyk, na chleb nic. Po kilku godzinach zmieniłem przypon i zamiast chleba zakładałem białe robaki i zaczęły brać krąpie. Trochę ich złowiłem. Co ciekawe zestaw tylko z oliwką stał w cieniu tego cięższego z koszyczkiem i na tym kiju co chwilę coś szarpało, podczas gdy na koszyczku do końca dnia tylko jedno branie.
Fajnie było tak sobie posiedzieć, porozglądać się i pomyśleć. Takie łowienie też jest fajne i czasami potrzebne