Pisząc to, uśmiecham się do siebie. W czym rzecz? A w tym, że rozmawiam czasami ze spotkanymi wędkarzami stacjonarnymi i na pytanie o okonie, to jak jeden opowiadają, że czasami łowią takie sztuki po 25-30 cm. Pogaduchy na telefon też mnie rozweselają i dają nadzieję, że i mi w końcu zaczną brać te trochę większe. Bo tam, gdzie nie jeżdżę, to biorą:) A jak spotykam się nad wodą, to niestety, w tym dniu nie ma lekko i opowieści o tych 30-40 cm trzeba odłożyć na półkę z historią, bo w tym dniu akurat bierze samo przedszkole, albo wcale. To nic, nie poddaję się, bo czas spędzony nad wodą nie jest straconym czasem. Byłem dwa razy na wrocławskim kanale i ilościowo było całkiem nieźle. Delikatnie zwiększałem wielkość gumek, by nie tracić brań, a jednocześnie, by częściowo pominąć ataki mniejszych okoni. W ciągu około trzech godzin trafiałem od 20 do 30 okoni. Czasami w te najmniejsze ripperki uderzały małe klenie. Przez b.długi czas z takim łowieniem udało się pominąć przyłowy szczupaków. Trochę mnie to zastanawia. Natomiast sandaczyki pojawiają się, tyle że nie większe, niż 40 cm.
Pozostał jeszcze jeden odcinek. Przydałoby się trochę więcej komentarzy do techniki łowienia, warunków, wielkości i rodzajów przynęt itp., itd. Wyników jeszcze nie znam. Zaczynam oglądać:)👊