 (336_280 pix).jpg)
Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 16.09.2024 uwzględniając wszystkie działy
-
Miał być cały weekend na komercji, ale przez deszcze łowiłem tylko dziś od południa z nastawieniem przede wszystkim na amura. Było całkiem nieźle. Najpierw dwie ryby stracone, bo miejsce fatalne między krzakami w wodzie, potem mniejsze karpie a po zmroku siłowe hole i przyzwoity amurek i karp 12 kg.1 punkt
-
Być może w oczach wielu wędkarzy, to mało znaczący wyczyn, o którym poniżej opowiem. Jednak chciałem spróbować i sprawdzić, jaką siłą dysponuje sum. Na portalu jest wielostronicowy wątek o sumach, jednak zdominowany jest łowieniem metodą stacjonarną. Przeczytałem wszystko po napisaniu swojego wywodu o spinningowym i powierzchniowym łowieniu. Interesowało mnie, czy znajdę potwierdzenie w swoich obserwacjach. Szczerze? Niewiele z tych kilkudziesięciu stron komentarzy bym skorzystał. Konkretów tyle, co wody na pustyni. Postanowiłem dodać coś od siebie, gdyż jest to niezły sposób łowienia nie tylko sumów. Ale o tym poniżej i zapraszam do dyskusji. Macie inne pomysły na spinningowego suma, godziny, przynęty? _________________________________________________________________ Sum-wszystko o sumie, spinningowe metody. Miałem okazję zmierzyć się z kilkudziesięcioma sumami (+/- 30 szt.). Podobna ilość w jakiś tam sposób uwolniła się podczas holu, lub branie nie było do końca pewne i możliwe do wcięcia. Wszystko działo się na przestrzeni 4 lat, łowiąc w porze nocnej z brzegu i w 90% na powierzchniowe przynęty. Powierzchniowe, czyli wszelkiej maści crawlery chlapiące na powierzchni, przypominające np. nietoperza, żabę, szczurka, dużą cykadę itp. Znalazłem sposób i miejsce, gdzie to się sprawdzało. Nie trzymałem tego w tajemnicy i część spinningistów poszło tym tropem. Z informacji, które do mnie docierały, wiem, że też sporo ciekawego się działo. Może nawet lepiej niż u mnie? Jeszcze dopowiem, że na sumy nastawiałem się wyłącznie w czerwcu, lipcu i sierpniu zahaczając w zależności od pogody o kilka pierwszych dni września (od czerwca, bo zmieniły się przepisy). Przyjmuję, że 20 wyjść nad wodę, to była średnia ze wspomnianego okresu. Gdyby nie ograniczenia z powodu zakazów i podupadającego zdrowia, które potrafiło mnie dwukrotnie wyłączyć prawie na miesiąc z aktywności, to statystyki mogłyby wyglądać lepiej. W międzyczasie, w chwili zainteresowania sumami, docierały do mnie informacje, że na trolling wędkarze potrafili w całym sezonie łowić do 200 szt. Trzeba jednak mieć na uwadze, że ktoś wyposażony w łódź, wszelką dostępną elektronikę, łowiąc w wydłużonym czasie, teoretycznie powinien osiągać lepsze wyniki, niż wędkarz z brzegu. I jeszcze jedna istotna sprawa, łowiłem przeważnie na jednym z odrzańskich kanałów, na którym w sezonie letnim utrzymuje się często niski poziom. Kanał nie posiada budowli typu "ostrogi". Jest to rynna prawie o prostym odcinku o długości około 4 km. Oczywiście przyroda nie próżnuje. Po modernizacji trudno było wychwycić różnice w ukształtowaniu dna, ale nurt po wysokich stanach swoje zrobił. Gdzieś dosypał, a gdzieś indziej zabrał. Rozpoznanie tego w dużej mierze pomaga w typowaniu ciekawszych miejsc. Może to zbyt dużo powiedziane, ale łowniejszych, to z pewnością nie jest nadużyciem tego słowa. Szukając wskazówek, gdzie ich szukać, często pisano o głębokich stanowiskach. Oczywiście ma to sens, tylko nie bardzo w stosunku do ryb aktywnych w środku lata. Podobnie miałem z sandaczami. Wszelkie opisy w czasopismach utrwalały mi w głowie, że sandacze spotkam tylko w wodzie o słusznej głębokości. Trochę wody upłynęło, zanim to się u mnie zmieniło i po drastycznej zmianie sposobu łowienia skuteczność z sandaczami wzrosła z kilku sztuk na sezon do kilkudziesięciu. Nastawienie moje było tylko na ryby aktywne. Oczywiście w całości nie da się tego ocenić, ale przeważnie aktywność sumów była widoczna. Łatwiejsza sprawa była wtedy, gdy ataki powtarzały się w tych samych miejscach. To była kwestia czasu, by nastąpiło uderzenie. Nie jednego wieczoru, to w następnym. Jakiś dziwny jest/był sezon 2024. W tym roku ataków, które zdradzały miejsca drapieżnika, było mało. Żerowały bardzo dyskretnie. Zdradzały swoje miejsca, gdy jakimś ruchem wzbudzały fale i kręgi, które nie było łatwo dostrzec w nocy. Powiem wam coś, co być może pomogło mi zbliżyć się do tych ryb i mieć to szczęście, że zdążyłem w miarę systematycznie je łowić. Otóż zacząłem bawić się przynętami w takim sensie, że chciałem spróbować łowienia bardziej widowiskowego. By tak się stało, to przynęty powierzchniowe doskonale do tego się nadają. Zachwycamy się powierzchniowymi braniami boleni, kleni, czy też okoni, ale sumy potrafią zrobić, jakby Armagedon na przynęcie. Impet ataku w nocnej ciszy robi ogromne wrażenie. Nie znałem nikogo, by tak łowił. Informacje, które do mnie docierały były tylko w zakresie łowienia na cykady, gumy, woblery głęboko schodzące i łowienia stacjonarnego. Wspomniałem, że opisuję swoje doświadczenia z przedziału czterech lat, ale wcześniej też się trafiały, tylko nie były wtedy głównym celem. To przyszło powoli. Po tych zdarzeniach doszedłem do wniosku, że to jest to miejsce, by jeszcze zdążyć się z nimi zmierzyć, póki nieuchronnie ubywające siły i zdrowie na to pozwalają. Wiedziałem, że tam są i to w dość dużej ilości. Wiedziałem, że reagują na wspomniane crawlery. Pozostało tylko wzmocnić sprzęt i kilka miesięcy im poświęcić. Z biegiem czasu znajomi, którzy też w podobny sposób zaczęli łowić podsyłali informacje o kolejnych ciekawych powierzchniowych przynętach, które pojawiały się na wędkarskim rynku. Trzeba mieć na uwadze, że prawie w całości są one dedykowane bassom, szczupakom, boleniom. Wskazane jest, by w miarę możliwości je wzmocnić przez wymianę kotwic i kółek łącznikowych, ewentualnie wzmocnić stelaż. Można doszukiwać się w takim łowieniu mankamentów. Jestem tego świadomy i myślę, że znajomi również. W tym sposobie jest coś, co go wyróżnia i w jakimś sensie hipnotyzuje nad samą wodą. Cała historia łowienia na crawlery w nocy jest u mnie dłuższa niż wspomniane cztery lata. Wcześniej łowiłem tak klenie, bolenie, jazie. Czasami przyłowił się szczupak. Nawet złowiłem na jednego z większych crawlerów z mojego arsenału, solidnego sandacza. Taka metoda generuje sporo brań nietrafionych i możliwe, że sandaczowych było więcej. Zdarzenia te dały dużo do myślenia. Wiem, że po odpowiednim doborze powierzchniowego woblera, możemy dobrać się w nocy do wielu gatunków. Jeżeli ktoś lubi nocne wędkowanie z dala od hałasu i rozdzierającego ryku silników motorówek i skuterów, to ciche "plumkanie" nocnego crawlera może być dla ciebie. Jeszcze spostrzeżenie dotyczące holu. Nie jestem posiadaczem sprzętu, by hol odbywał się sposobem siłowym na maksa. Powodem są moje warunki fizyczne. Te większe mają możliwość kilka minut dyktowania warunków. Łowisko na to pozwala. Po chwili zaczynam dokręcać hamulec i oceniając sytuację w boju, albo przyspieszam, albo cierpliwie kilka minut pozwalam jeszcze rybie hasać. Hol sumów w rozmiarze 150-180 cm razem z sesją zdjęciową i do momentu wypuszczenia trwał do 15 minut. Jedyny przypadek okazu, konkretnie 175 cm holowanego przy mocno podniesionej wodzie z dużym uciągiem trwał z sesją 25 minut. Nie podaję tego do wiadomości, by się zrobiła jakaś niezdrowa polemika. To jest tylko w celu, by porównać swoje doświadczenia i ewentualnie tak zestroić sprzęt, by walka nie przerodziła się w trzyipółgodzinne zmagania z rybą ważącą np. 40 kg. Podsumowując, jeżeli macie w swojej rzece jakieś ciekawe płytsze odcinki, to spróbujcie wieczorem pochlapać powierzchniowym crawlerem. Często na różnorodne wypłycenia wpływają drapieżniki w poszukiwaniu swoich ofiar. Gwarancji nie ma, ale gdy się uda, to można przeżyć niejedną ciekawą wędkarską przygodę.1 punkt
-
Wiedzialem że dziś znajdę chwilę żeby wyskoczyć nad rzekę, dlatego już w czasie pracy szukałem natchnienia przeglądając tabelę GP. Za oknem pachniało spinningiem, ale z tabelki wynikało, że przydałby się jeszcze jeden leszczyk do zamknięcia tego gatunku. Tradycyjnie kompromis, do 18ej spróbuję coś złowić na feedera, a końcówkę dnia pospinninguję. Nie musiałem czekać do 18. Miałem tylko jedno branie około 17:30 i to był oczekiwany leszczyk. Szybko się spakowałem i przed osiemnastą już byłem na mojej miejscówce. Patrząc na wieczorną pogodę zaczynałem żałować, że nie łowilem odwrotnie. Po południu fajnie wiało, momentami kropiło, teraz zrobiła się flauta i wyszło słońce. Gdy jednak zaczęło dotykać drzew przestałem żałować. Branie było delikatne, wręcz subtelne. Pomyślałem, że może jazik, ale gdy spokojnie podciągnąłem rybkę bliżej brzegu, a ta nagle wystartowała na hamulcu zrobiło mi się gorąco. Hol był niesamowity, hamulec w nowym kolowrotku spisywał się jednak perfekcyjnie, a w połączeniu z półparabolicznym kijem tworzył duet na tyle idealny, że nie bałem się o nic. No może parę razy przez myśl mi przeszedł fluorocarbon, który z pewnością tarł o kamienie, ale ostatecznie on też wytrzymał. Tym sposobem po ośmiu latach poprawiłem swoją życiówkę o całe 2,5 cm i wyhodowałem śliczną brzanę.1 punkt
-
Cześć. Po przejściach zdrowotnych nabrałem trochę sił i odważniej zacząłem zaglądać nad wodę. Po ostatniej akcji miałem jeszcze obawy, ale udało się je rozwiać za sprawą gagatka z niedzielnej wyprawy. Fajny sportowy rozmiar. Branie bardzo widowiskowe i dość twarda walka. Zbyt mocno nie dociskałem hamulca, bo kotwice często dają szansę na ich rozprostowanie. Czasami wymieniam, czasami nie i później jest lament:))) Tym razem spokojnie pracowałem przez kilka minut i czwarty sum, w rozmiarze 135 cm zasilił album z roku 2024. Przynętą był wobler Adusta Yajirobee JR 6,5 cm/19 g. Branie było około godziny 0:30.1 punkt
-
Wczoraj 06:00-11:00. Łowisko stowarzyszenia. Niestety ryba prawie wcale nie żerowała tego dnia. Chyba było zbyt gorąco. Udało się wypracować tylko jednego lina 46cm i 6 byczków. Inni łowili pojedyncze byczki. W tygodniu skoczyłem na nocnego klenia ale uparłem się, żeby łowić konsekwentnie tylko i wyłącznie na jednego wobka-whopper ploppera. Efekty w postaci ilości brań bardzo dobre. Niestety jak to bywa przy przynętach powierzchniowych… wiele ataków było nietrafionych. Ciemna noc też przy tym nie pomaga. Na tym wypadzie 10:1. 10 brań a jedynie jedna ryba w podbieraku. Nawet nie mierzyłem. Teraz przy tym ochłodzeniu powinny obudzić się te większe 😎1 punkt
-
1 punkt